piątek, 31 grudnia 2010

Wkraczamy w Nowy Rok!

Kochani, to był dla mnie rok zmian, nowych wyzwań,radosnych wydarzeń, choć i tych smutnych nie brakowało... Narzekać nie mogę, choć wciąż marzenie - takie największe i najskrytsze - się nie spełniło... Nie mogło ono zapewne się ziścić, bo przyszło inne... bije pod moim sercem...
Zamieszkaliśmy także w nowym, większym mieszkanku, które wciąż kończymy i końca nie widać, ale ja wciąż ze śmiechem powtarzam: jak to mieszkanie zrobię, to czas kupować dom;) To plany jednak na następne lata, cha, cha!

Wam, moi drodzy, chcę życzyć w 2011 roku przede wszystkim  spełnienia marzeń, odnajdywania w sobie siły, by przezwyciężać przeciwności losu. Nie poddawajcie się w walce o szczęście! 
Niech ten Nowy Roczek przyniesie Wam wiele prezentów: zdrowie, zgodę w rodzinie, radość, uśmiech na twarzy i wiarę w dobroć drugiego człowieka!


Nie zdążyłam pokazać wszystkich swoich świątecznych prac, bo czasu wciąż brakuje, ale zrobię to już w styczniu...

A na zakończenie, będąc jeszcze przy świątecznym klimacie, zacytuję Wam kolędę wg mojej córki

Goria, goria! I bezsensis Deo! *

Dziękuję, że do mnie zaglądacie, komentujecie moje posty. Liczę na Was w przyszłym roku!

A na zakończenie dedykuję Wam utwór, który w tym roku podbił me serce!


Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Jagodzianka.

* Przekonałam ją już, że się śpiewa "gloria". Z resztą jest gorzej...

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Pięć lat temu i konsekwencje uświadamiania...

Dokładnie pięć lat temu o 3.50 rano na świat przyszła nasza córeczka Jagódka: miłośniczka różowego koloru, wróżek oraz... dinozaurów. Jej prawdziwą miłością jest pies Rudy, którego darzy uczuciem niezmiennie od trzeciego miesiąca życia:
Rudy prawie pięć lat temu:

Rudy obecnie:
Wielbicielka jazzu oraz Janusza Radka.Czasami prosi tatę, by włączył jej Metalliczkę. W przyszłości będzie restauratorko- artystko - kowbojką. Jak twierdzi, jest już mądrzejsza, lubi sprzątać, ale nie swój pokój - bo AŻ tak bardzo sprzątać nie lubi. Ze słodyczy najbardziej lubi... zielone oliwki.
Kochana Córeczko, życzę Ci zdrowia i spełnienia marzeń i abyś była zawsze pogodna, uśmiechnięta i  dążyła do osiągnięcia szczęścia w życiu!

2005

2006

 2007

2008

2009

2010


Wiele mam (jak i tatusiów) na pewno zastanawia się, kiedy uświadamiać dziecko, by nie rozpocząć tego ani za wcześnie, ani tym bardziej za późno. Ja z moim mężem wyszliśmy z założenia, że gdy dziecko pyta,  to odpowiadamy, oczywiście, na poziomie jego wieku. I tak moje dziecię, gdy miało 4 latka zadało mi TO pytanie: skąd się biorą dzieci? Ja - zgodnie z prawdą- że mama i tata mocno się do siebie przytulają i w mamie powstaje zarodek, który potem rośnie i staje się dzidziusiem. Jaga przyjęła to do wiadomości, mówiąc: aha. Minął jakiś czas...
***
Jemy wspólny obiad. Nagle dziecko mówi do mnie:
Jaga: Mamo, przytul się do taty.
Uczyniłam to, a dziecko w skupieniu się nam przyglądało, by po chwili zapytać:
Jaga: I co? jest już dziecko?
Gdy odpowiedziałam, że to nie jest takie łatwe, poczuła się - mam takie wrażenie - rozczarowana.
***
Jedziemy do domu autobusem, który nota bene jest pełny, jak to w godzinach szczytu...
Jaga na cały głos: Mamo, a jak tato wróci z pracy, to się przytulicie i będzie ruszające się w brzuchu dziecko?

Czas mijał, a rodzice mimo przytulania i próśb swej córeczki nie mieli drugiego dziecka.W pewnym momencie Jagódka przestała wierzyć, że właśnie od przytulania powstaje dziecko.

Minął rok
Ja: Jagódko, chciałabyś mieć rodzeństwo?
Jaga rozkładając ręce: Tak, ale musisz się z tatą ożenić, niestety.

Już wyjaśniam, skąd ta teza. Jagoda była w międzyczasie na kilku uroczystościach ślubnych, po których w niedługim czasie urodziło się dziecko. Wnioski nasunęły się jej zatem same. Mało tego. Próbowałam przekonać Jagę, że jak już mama i tata raz wzięli ślub, to nie muszą robić tego po raz kolejny, by mieć drugie dziecko, ale ona wiedziała swoje. Podjęliśmy zatem decyzję o przekonaniu jej, że się jednak myli...

***
Trzy miesiące temu.
Ja: Jagódko, będziesz miała rodzeństwo.
Jaga: O nie! To nieprawda! To nie jest sprawiedliwe!
Ja: Ale będziesz starszą siostrą. Będziesz mogła nauczyć swoje rodzeństwo liczyć, czytać, pisać literki...
Jaga: O! To powiem rodzeństwu, jak się coś rozbije w kuchni, że nie wolno tam wchodzić, bo jest niebezpieczne szkło.


***
Jaga w warzywniaku nawiązuje konwersację ze sprzedawcą. Nagle obwieszcza.
Jaga: Proszę pana, a ja będę miała braciszka.
Ja: Jagódko, nie znamy jeszcze płci, więc nie wiemy, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka.
Jaga: Ja głosuję za braciszkiem a ty?

Jak widzicie, stanęliśmy na wysokości zadania, by dziecko przekonać do tego, że ślub nie jest koniecznością w posiadaniu dzieci ;) A jak wyglądały u Was lekcje uświadamiania? Jestem bardzo ciekawa, bo przecież u mnie to dopiero początek drogi...

sobota, 25 grudnia 2010

Po prostu... świątecznie!

Witam Was, kochani!
Przybiegłam tu, by złożyć Wam jedynie życzenia spokojnych i zdrowych Świąt. By każda chwila, spędzona z najbliższymi, była magicznym momentem, pełnym radości, śmiechu, zrozumienia i szczęściem wspólnego biesiadowania. Niech potrawy , będące tak pieczołowicie i sercem przygotowane, smakują jak smakować mogą tylko raz w roku!
Ja teraz pędzę do rodziny, by z nią spędzić ten wyjątkowy dzień, a w międzyczasie pokazuję kilka fotek światecznych ozdób...















poniedziałek, 20 grudnia 2010

Wyniki candy i małe się chwalenie;)

Witam!
Losowanie się odbyło. Królowa Wróżek wylosowała zwyciężczynię:


Do Ani napiszę mail z prośbą o adres. Serdecznie gratuluję!
Ponieważ MartyskA i hot- shop mają dzisiaj urodziny, je również poproszę o adresy, gdyż chciałabym wysłać malutkie upominki z tejże okazji. 
Jeżeli nie uda się mi to zrobić przed świętami, paczuszki wyślę na pewno zaraz w następnym tygodniu.

Dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Przewiduję w najbliższym czasie kolejnego cukierasa, gdyż jest ku temu okazja ;)

Na zakończenie chciałabym pochwalić się prezentem z wymiany mikołajkowej, która odbyła się w KRAINIE CZARÓW.
Od Edei otrzymałam te przepiękne kolczyki.


Ja natomiast wykonałam taki oto notesik...

Życzę Wam pracowitego tygodnia pełnego zapachu pierników, kapusty i grzybów!

piątek, 17 grudnia 2010

Jeszcze dłubię, choć Święta tuż, tuż...

Jak większość z Was czuję już gorący oddech Świąt na karku. Najgorsze jest to, że jeszcze nie podjęłam ostatecznych decyzji, jakie przygotuję potrawy na wigilię. W tym roku po raz pierwszy to ja organizuję kolację w ten niezwykły wieczór. Najważniejsze, że stół dla 15 osób zakupiony;) A! I na szczęście Rodzina pomoże  mi w przygotowaniu smakołyków, bo sama nie dałabym rady z różnych względów.
Tak, tak... Dziś wieczorem zasiądę do biurka i opracuję plan, który okaże się doskonały;) Na razie jednak pokazuję, co robiłam sobie wieczorami... Oczywiście, brokat i sztuczny śnieg królują;)















Wykonałam jeszcze kilka talerzy na pierniczki, mandarynki czy co sobie ktoś tam wymyśli...










Butelek wykonałam kilka, ale... nie zdążyłam robić im fotek, bądź zrobiłam je w tak fatalnych warunkach, że wstyd pokazać... więc nie pokażę;)





Na koniec dwie prace zupełnie nieświąteczne, choć mogą okazać się wspaniałym prezentem pod choinkę. Kupiłam nowe szablony i koniecznie musiałam je wypróbować...





Życzę Wam przede wszystkim spokoju i radości przy przygotowaniu świątecznych potraw i robieniu porządków. Pamiętajcie, by wszystko, co jest związane z przygotowaniem do Bożego Narodzenia ,ma być przyjemnością, a nie szalonym zamienianiem domu w laboratorium, byście nie zasiadły do świątecznej kolacji wykończone i marzące o odpoczynku!
Ja tymczasem zmykam, bo za kilka dni Święta...