wtorek, 28 czerwca 2011

Inspirując się, wyszła jak zawsze... jagodziankowa.

Dziękuję wam za tyle ciepłych słów i życzeń z okazji przyjścia na świat Franusia. Chłopak rośnie jak na drożdżach a na wadze przybiera imponująco.

Kiedy zobaczyłam skrzyneczkę ślubną mojej forumowo - blogowej koleżanki Konstancji8, zachwyciłam się prostotą a zarazem elegancją wieka. Zapytałam ją, czy będę mogła "odgapić", ponieważ  zbliżało się wesela, na którym być nie mogłam, a chciałam jednak coś zrobić dla nowożeńców. Konstancja nie miała nic przeciwko temu, bym się zainspirowała jej pracą. Nasza dalsza  rozmowa zeszła na temat tego, że zdarzają się sytuacje, gdy ludzie piszą do Konstancji, prosząc o ...dokładne wytyczne odnośnie tego, jak wykonała daną pracę! domagają się takich informacji w celu...dokładnego skopiowania Jej pracy! Komentarz do tego typu zachowania jest zbędny... Ja  Konstancję zapewniłam, że - jak znam siebie - coś dodam własnego ,albo zrobię zupełnie inaczej, bo bywa, ze zobaczę jakąś pracę i chcę wykonać podobną w klimacie i... nie potrafię: albo zmienię kolorystykę, albo coś "dociapię". No cóż... W przypadku owej ślubnej skrzynki było dokładnie tak samo...


Na zrobienie kartki miałam dosłownie sekundy, dlatego cechuje ją surowość, ale mnie to akurat cieszy, bo trudno mi zachować umiar a tym razem się udało ;)

Pozdrawiam serdecznie, 
Jagodzianka.

P.S. Już niedługo nadrobię zaległości, jakie się mi porobiły na Waszych blogach. Dopiero układam sobie harmonogram dnia - obowiązków przybyło mi sporo, a doba wcale a wcale nie wydłużyła...

wtorek, 21 czerwca 2011

Franio...

...przyszedł na świat 14.06.2011 r. o godz. 19.05. Nie mogłam uwierzyć, że osobiście ;) urodziłam chłopa o wadze 3680 g i 58 cm. Przekonałam się, że potrafię więcej, niż bym się po sobie tego spodziewała ;)
I tak mam już dwoje dzieci i nowy etap w życiu... Na razie uczymy się z Frankiem siebie nawzajem. Gdy go karmię, wzbiera się we mnie coraz większa miłość do niego. Tak samo było z Jagódką, gdy przyszła na świat. Ta miłość rosła i rosła z dnia na dzień.A tak się właśnie zastanawiałam, jak to jest z tą miłością do więcej niż jednego dziecka... Da się podzielić? Czy można kochać po równo? Myślę, że nie. Bo co to znaczy "po równo"? Jedne dzieci potrzebują tej miłości mniej, bo nie oczekują ciągłego przytulania i całowania. Inne zaś więcej, bo są takimi pieszczochami, że mogłyby wciąż siedzieć na kolanach i się tulić.Jaka jest Jaga już wiem...Jaki będzie Franio, dopiero dowiem.
Jagienka jest bratem zachwycona i twierdzi, że jest najładniejszy i kocha go najbardziej na świecie, nawet bardziej niż rodzice. Ciekawe, czy kiedy Franio zacznie zabierać jej zabawki, albo - nie daj Boże - Rudego, nie zmieni zdania ;)
Witaj, Franulku, na świecie!


Pozdrawiam serdecznie,
Jagodzianka.

piątek, 10 czerwca 2011

Łatwiej...

Ostatnio rozmawiałam z koleżankami o tym, co nas w nas drażni. No i na przykład u mnie wyszło, że upierdliwe jest moje drążenie tematu. Stwierdziłam, kurczę, mają rację. To bywa męczące. Chyba nawet ja mam sama siebie dość wtedy. Postanowiłam zatem się pilnować, a kobitki poprosiłam o dawanie sygnałów, gdybym znowu truła. 
ale ostatnio miałam takie doświadczenie, które sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie lepiej być upierdliwym w drążeniu tematu od tego, by w ogóle nie wnikać, a od razu wyrokować...
Spotkałam nie taka sytuacja. Pierwszą wiadomość dostałam w klimacie: Jak mogłaś tak zrobić? Zachowujesz się jak tchórz! Wstydź się! Osłupiałam, bo nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.Wytłumaczyłam się, ale czułam, że już zostałam z góry osądzona, oceniona.
Druga wiadomość, a raczej zadane pytanie: Czy ty to zrobiłaś? Spokojnie wyjaśniłam sprawę bez poczucia winy.
A ilu ludzi nawet nie zapyta, albo nie zarzuci wprost tylko po prostu założy z góry, że tak właśnie jest jak oni to widzą lub chcą widzieć? No właśnie... Łatwiej tak postępować, bo nie trzeba zadawać krępujących pytań, bo nie trzeba się wysilać. Tak łatwiej siedzieć w ciepłym i wygodnym fotelu i wyrażać opinię, krytykować i wytykać wady, potknięcia, których samemu OCZYWIŚCIE nigdy się nie popełniło!. Zaraz ta sytuacja kojarzy się z nauczycielami.  Zwykły szary człowiek wyraża swoja opinię na temat tego zawodu: byle kto nie powinien pracować w szkole, to powinna być osoba z powołaniem, powinna rozumieć młodzież, być odporna na stres, wzbudzać zaufanie, pomagać rodzicom, wychowywać.A oni tylko narzekają, a przecież mają dwa miesiące wakacji. Jaki pracujący człowiek ma tyle wolnego? Ale jak szaraczkowi zaproponować etat w szkole, to słyszymy: Nigdy! Za takie pieniądze? A kto by się użerał z tą dzisiejszą młodzieżą! itd. itp. I tak sobie myślę... Łatwiej nam jest założyć ręce i od innych tylko oczekiwać i wymagać, krytykować i swoje opinie głosić. Tylko, żeby się czasami nie zmęczyć, nie pofatygować, by zadać parę pytań, by samemu coś zaproponować...  Broń Boże, poznać rację dwóch stron, przecież wiadomo, kto jest winny. Na twarzy ma wypisane.Oj, jak łatwo nam rzucać kamieniem... Tylko czy jest się bez winy?

***
A Fasol też poszedł na łatwiznę, bo siedzi we mnie i nie myśli opuszczać. I tak wciąż tworzymy "dwupak": jemu ciasno, mnie ciężko. ostatnio nawet wylądowaliśmy w szpitalu: dostałam w kość i organizm się zbuntował. ale żeby sobie umilić czas, sięgam po ogóreczki... małosolne.. własnej roboty... kiedy u Tomaszowej zobaczyłam pyszności, które robi, postanowiłam koniecznie posiadać swoje własne przetwory.
Właśnie! Dawno u Niej nie byłam, jak i u innych blogowiczów. Trochę się "skiepściło" i przestałam to wszystko ogarniać. Ale stojąc na rozdrożu, podjęłam decyzję i wybrałam drogę słuszną. Wierzę, że słuszną, bo jak Kajka pisze:  szkoda mi czasu by iść do nikąd. Jeszcze mi brakuje tego, o już Ona osiągnęła...Przebaczenie, które da mi wolność, ale to też w sobie znajdę, a to dlatego, że wiara w ludzi, to coś, przed czym nie mogę uciec.

Ale się zrobiło filozoficznie... to po ogóreczku? ;) 


Jeszcze pokażę taki mój mały wytworek, jakim jest obrazek. Oczywiście, ptaszorkowy...

I jeszcze raz zachęcam do zajrzenia na:

 
Rozwijamy się prężnie, skupiłyśmy się na tym, co nas zajmuje na co dzień: nie tylko decoupage czy scrapbooking, ale i kulinaria, szydełko. Niedługo rozwinie się dział fotografii. Mamy dużo zapału i entuzjazmu!

Pozdrawiam, Jagodzianka.

środa, 8 czerwca 2011

Nowy rozdział.

Otrzymuję pytania odnośnie moich nowych planów. Na razie w powijakach, ale już zaczęłyśmy działać na forum. Jeszcze dużo pracy przed nami, ale otoczona jestem dziewczynami, które mają tyle energii i pomysłów, że już oczami wyobraźni widzę, jakie stworzymy miejsce, takie inne i różnorodne.

Wszystkich zapraszam, może Was to miejsce już niedługo zaciekawi?

Forum OTWARTE na kreatywność, pomysły, ludzi i ich rękodzieło!

Pozdrawiam,
Jagodzianka.

sobota, 4 czerwca 2011

Nic nie może przecież wiecznie trwać...

Każdy dzień przynosi coś nowego.
Pamiętacie mój osobliwy Dzień Dziecka? Czułam się źle i niesprawiedliwie potraktowana, wręcz zdradzona.
Potem otrzymałam wyjaśnienie tej decyzji. Zostałam przeproszona za to niesprawiedliwe potraktowanie. Okazało się, że Koleżanka nie ma żadnych zastrzeżeń co do mojej pracy, czy zachowania i postawy wobec forowiczów. Po prostu musiałam ponieść konsekwencje za wszystko, co się działo na forum i to niekoniecznie z mojej winy. Przy tym oficjalnie przeprosiła mnie za to posunięcie.
Na początku czułam ogromny żal, czułam wściekłość, nie rozumiałam tego. Złościłam się okropnie.
Potem doszło do strasznych sytuacji na forum. Atmosfera tak się zagęściła, że można było na niej siekierę powiesić.
Zanim forum zamknięto, ja wczoraj postanowiłam zadzwonić do tej koleżanki, by z nią POROZMAWIAĆ.W końcu zawsze i wszędzie powtarzam, że dobra komunikacja to podstawa zdrowych relacji międzyludzkich. Nie zaczęłam dialogu od wyrzucenia pretensji i żali, tylko po prostu od spokojnej rozmowy. ile to trwało? Godzinę? Półtorej? Oczywiście, że powiedziałam, co czułam i czuję i dlatego też chciałam zrozumieć to wszystko. Wysłuchałam również Jej argumentów.
Ludzie podejmują różne decyzje, często wydające się nielogicznymi, szalonymi,  a wręcz niesprawiedliwymi i krzywdzącymi. Ale właśnie to dzięki tym decyzjom, zastanawiamy się nad ich zasadnością i sensem. I nagle zupełnie z boku, zaczynamy zauważać inne aspekty takich działań...
Wierzę, że nic nie dzieje się z przypadku.Ba, zawsze uważałam, że nasz los jest zapisany w księgach i to, co nas spotyka ma jakiś sens...

Zamknięcie KC wydawało się mi wczoraj katastrofą, byłam zaskoczona działaniami podjętymi w tym kierunku, aż do dziś rana... Do 5.30.

Nagle się obudziłam ze świadomością, że to wszystko, co się wydarzyło, otworzyło mi nowe drzwi i nowe możliwości, a może nawet mnie uchroniło przed większym rozczarowaniem i zniszczeniem tego, co do tej pory osiągnęłam. Nagle do głowy zaczęły mi napływać pomysły, dostałam tyle energii, że czym prędzej wstałam z łóżka i zaczęłam sprzątać, robić pranie, by móc swobodnie kształtować te pomysły w konkretne posunięcia..Gdy mężowi o tym wszystkim powiedziałam, wyraził duże zainteresowanie i aprobatę, co mnie z jednej strony zdziwiło a z drugiej niesamowicie ucieszyło. Rzekł nawet do mnie: "To szybko zacznij działać, zanim Fasol Cię przystopuje :):):)".

Nie wiem, co z moich pomysłów wyjdzie, czy trafią one do szuflady, czy je zrealizuję, ale wiem jedno, że to wszystko, co się działo przez ostatnie dni bardzo dużo mnie nauczyło, dało do myślenia, pozwoliło dostrzec wiele rzeczy mnie tylko w ogóle, ale i z innego punktu widzenia. Wiem już gdzie zostały popełnione błędy przeze mnie  i innych oraz mam też już koncept, jak ich uniknąć w przyszłości. Nie wiem, czy mam remedium na zapobieżenie wszelkich konfliktów, kłótni i żenujących przedstawień, ale będę tak działała, by nigdy nie doszło do takiego końca, jaki wczoraj został mi i innym forowiczom zaserwowany.

Jestem pełna energii i optymizmu. Znów patrzę pozytywnie na świat i ludzi.

Dziękuję Ci, Koleżanko, że odebrałaś ode mnie jako jedynej telefon. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś i wyjaśniłaś. Dziękuję, że prowadziłyśmy rozmowę a nie szarpaninę słowną. I dziękuję Ci za tego kopa. On jeszcze boli, ale blizny świadczą o naszym doświadczeniu życiowym.

I powiem Wam jeszcze jedno, Czytelnicy... Potwierdza się moja teoria, że szczera rozmowa może wiele zdziałać i wiele naprawić oraz zrozumieć. Prawdopodobnie, gdybyśmy wcześniej o te kilka dni, godzin miały odwagę na taką rozmowę, uniknęłybyśmy tylu ran... Ale może tak miało być?


***
Babcia mówi do Jagi raz, drugi, trzeci. Dziecko głuche i nie reaguje.
Babcia: Jagódko, czy Ty jesteś głucha?
Jaga: Nie. ja tylko nie mam zasięgu.
***
Wczoraj byłam w szpitalu. Fasol może opuścić już moje skromne progi. Tylko, że na razie nie ma na to ochoty... ;)

Pozdrawiam optymistycznie,
Jagodzianka.

piątek, 3 czerwca 2011

"Kraina Czarów" krainą wspomnień...

Niestety, otrzymałam potwierdzenie, że forum zostało zamknięte z powodu złamania regulaminu. I jest to ostateczna decyzja.
Na razie tyle mogę i chcę napisać/powiedzieć w tym temacie.

środa, 1 czerwca 2011

Radosny inaczej Dzień Dziecka!

Od trzech lat jestem moderatorem na forum o decoupage KRAINA CZARÓW. Od drugiej minuty jego powstania ;). Spędziłam wiele długich godzin na współtworzeniu tego forum. Nie myślcie sobie, że panowały tam  chwile jedynie miłe i słodkie jak miód. Czasami trzeba było być bardziej rygorystycznym wobec forowiczów, a ile gorących dyskusji toczyło się w administracji, gdy był jakieś pomysły!  I tak maleństwa wyrosło nam piękne dziecko, chętnie odwiedzane przez wielu forowiczów.
Dzisiaj rano weszłam na forum, by pokazać prezenty, jakie otrzymałam w wymiance forumowej z okazji Dnia Dziecka, a tu... Okazało się, że moja bliska mi koleżanka, z którą znałam się wcześniej, założyła KC i namawiała mnie do współpracy po prostu pozbawiła mnie funkcji Moderatora bez słowa wyjaśnienia. Nawet nie dostałam mejla o treści" Pani to my już dziękujemy". I zrobiła to osoba, z którą zbliżyłam się po różnych nieprzyjemnych przejściach, z którą dzieliłyśmy się nie tylko radościami ale i trudami życia prywatnego. Z którą - tak się mi wydawało - łączyła nas nie tylko sympatia, ale i SZCZEROŚĆ. Się pomyliłam... Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Hmmmm... i tak w tym radosnym dniu dostałam nożem w plecy. I poznałam kolejną prawdę o drugim człowieku. I to akurat tę smutną prawdę, tę czarną stronę duszy człowieka.
Czy czuję się bez winy, zapytacie? Pewnie w jakimś stopniu winna  jestem, bo przecież zawsze wina jest po obu stronach, a nie uważam się za osobę idealną, bez skazy, bo takich nie ma! Tylko czasem popełniamy jakieś błędy, nie zdając sobie nawet z nich sprawy! Dlatego też mamy coś tak cudownego jak MOWĘ, MOŻLIWOŚĆ KOMUNIKACJI, dzięki której można sobie wyjaśnić wiele spraw i to w różny sposób: argumentacją, krzykiem, prośbą, płaczem... ważne, by porozumieć się i albo naprawić swe błędy, albo po prostu rozejść każde w swoją stronę. nie każdego jednak stać na taki gest. Są ludzie, którzy wolą działać, jak szczur z ukrycia. Tylko, ze jest jeszcze jedna prawda... "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie".
Kiedy nam smutno i źle, zawsze sobie jakoś te chwile zwątpienia osładzamy, dlatego ja Wam pochwalę się prezentem z okazji Dnia Dziecka, jaki otrzymałam od forumowej koleżanki Pompulinki.Zacznę od tego, że temat był taki, że motywem przewodnim będzie miś albo lalka, a kolory, które muszą zaistnieć w pracy to czerwony, czarny lub bordo.
Otrzymałam przepiękną poszewkę na podusię! No cóż... Jagódka już zapowiedziała, ze to JEJ się ona należy, bo przecież jest RÓŻOWA;););)
 Fasol, który nadal znajduje się w brzuchu, nie ma prawa głosu ;)

Do kompletu dołączona została zakładka do książki. Już korzystam z niej podczas lektury "Pierwszy rok dziecka". niech ten Fasol też coś ma ;) Ja przygarnęłam serwetki, których otrzymałam cały plik.
Pompulinko, z całego serca dziękuję Ci za tak piękny prezent! Będzie on nie tylko nam służył, ale i pozostanie wspaniałą pamiątką!

Sama zaś zrobiłam lusterko dla Mocca22...

A także obrazek z laleczką.


Mam jeszcze kilka dziecięcych i nie tylko prac w zanadrzu do pokazania, które miały dziś zostać wysłane do galerii mojej... no teraz eks koleżanki ;), ale w związku z nagłą i nieoczekiwaną zmianą planów, postanowiłam przeznaczyć je na cel charytatywny. Robiłam je z myślą pomocy komuś, to niech tę funkcję spełnią! 
Dlatego też proszę o przysyłanie mi propozycji Akcji Charytatywnych, a ja wybiorę kilka i ofiaruję parę moich prac.

Pozdrawiam mimo wszystko radośnie,
Jagodzianka.