poniedziałek, 31 marca 2014

WĘDROWNIK PO FRANCARII: W OGRODZIE W PÉRON

Bonjour.
Dzisiaj będzie tak "lajfstajlowo"
nie ukrywam: jestem babą na wsi, ale babą w ELEGANCKICH kaloszkach...

Zabraliśmy się do sadzenia kwiatków w doniczkach, bo postanowiłam, że zima i przymrozków nie będzie. Postawiłam na trwałe kwiecie. W zeszłym roku z powodu ciągłych deszczy wszystko mi popleśniało i mszyca zeżarła....

Miałam pomocników. Bez nich nie dałabym rady. W prawdziwym ( chyba) lajfstajlowym poście powinnam mieć odpwoedni sprzęt ogrodowy. Zamiast profesjonalnych łopatek mamy ordynarne łopatki do piasku.

Nawet kolega z sąsiedztwa przyszedł nam pomóc. Kolega Jagny - nie mój.

A to fiołki, które lada dzień zakwitną. Bardzo się z nich cieszę, ponieważ mam je z zeszłego roku. Przetrwały cała zimę, przymrozki, mimo że stały cały czas na oknie niczym ich nie osłoniłam ( nie wiem, może tak się robi..).

I wreszcie pokazują się świeże zioła. zapach bazylii, to jest to! Choć i tak tymianek przebija wszystko.

To dzisiaj taki inny był wędrownik. Po moim ogrodzie...

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

niedziela, 30 marca 2014

{w niedzielę} PIĄTEK POD WYZWANIEM {z cyklu}DŁUBANKI JAGODZIANKI: KUFEREK DLA MATEUSZA z kolekcji PIERRE

Bonjour.
Nie da się zawsze wszystkiego zaplanować. Przez pilne prace przesunęłam malowanie kuferka, ale jednocześnie teraz szybko go kończyłam, ponieważ od początku chciałam go zaproponować do wyzwania w ART PIASKOWNICY - KOLOROWE KREDKI.
Kiedy zostałam poproszona o wykonanie szkolnego kuferka, PRAWIE od razu wiedziałam, że będzie on z kolekcji Pierre. Była jeszcze myśl o motywie sowy - symbolu mądrości, ale Pierre to moje kolejne ukochane dziecko, chciałam zatem, by on był na kuferku ( zresztą, mam wątpliwości, czy umiałabym namalować sowę podobną do sowy) ;). Pierwsze skojarzenie: Pierre ( Mateusz) z biretem. Ale z drugiej strony chciałam coś mniej oczywistego...
Z pomocą przyszła mi Córka, która od dłuższego czasu zachwycona jest  francuskim programem naukowym dla dzieci "C'est pas sorcier", którego jakiś odcinek zaprezentowano w szkole i teraz namiętnie ogląda w domu na YT. Do tego doszło poznawanie w szkole konstelacji gwiazd. Nawet z Ojcem Swym Osobistym poszła wieczorową porą do ogrodu szukać na niebie Jowisza...
Słuchałam Jej, a w głowie powstawał pomysł. Dopieszczeniem tematu stała się... szkoła polska, w której podczas zajęć dziecko posłuchało o M.Skłodowskiej - Curie i Mikołaju Koperniku. Była zafascynowana tymi postaciami, zaś podczas zabawy LPS* z Przyjaciółką Mają w ...szkołę...  wciąż powtarzała o Koperniku, który wstrzymał słońce i ruszył ziemię...
Toż co miał mieć Pierre ( Mateusz) na głowie?
A potem spojrzałam na pióro swe i wiedziałam, jakie będzie wykończenie pracy. Iście szkolnego kuferka.
Wypisane imię na kredkach było pierwszym pomysłem, który wpadł mi do głowy... Chciałam, by było takim samym nawiązaniem góry z dołem, jak na MOIM PIERWSZYM KUFERKU.
(Następny będzie już w innej kolorystyce).






Do widzenia sie z Państwem,
Jagodzianka
.


*Littlest Pet Shop - takie małe figurki zwierzątek.

sobota, 29 marca 2014

{w sobotę} PIĄTEK POD WYZWANIEM: THE 52 PROJECT # 13

Bonjour.
Złapałam Jagodę na sekundkę, zrobiłam Jej zdjęcie, po czym okazało się, że nie zmieniłam eksperymentalnych ustawień w aparacie i zdjęcie wyszło bardzo ziarniste.  I już Jagody szybko nie dorwę, bo z koleżankami hula.
Trudno.
Znowu jest wiosennie i słonecznie. Czuję przypływ energii i ... alergicznego kataru. Ale co tam! Niech taka pogoda będzie wciąż! Stale! Nieprzerwanie!

 Pamiętacie, jak pisałam w styczniu, że mam przyrzeczenie noworoczne, iż zacznę chodzić do fryzjera regularnie, zanim zacznę straszyć sąsiadów, dzieci i ...siebie? No... DZISIAJ wreszcie idę do fryzjera, bo przestałam patrzeć w lustro!I tak jest z moimi przyrzeczeniami...

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

piątek, 28 marca 2014

BZURKI SPOD KLAWIATURKI: SPOTKANIE O ZAPACHU GROSZKU: KASDEPKOMANIA cz. II

Bonjour.
Byłam wielce ciekawa, jak wygląda spotkanie z bajkopisarzem. z pisarzem dla dzieci. Bo na spotkaniach literackich pisarzy dla dużych bywałam i miały one przecież zupełnie inny charakter...
Przyznam się szczerze, że z wypiekami na policzkach, z bijącym sercem jechałam na to spotkanie. Bo Grzegorz Kasdepke pisze nie tylko dla dzieci. Może inaczej. Jego książki są pisane z myślą o dzieciach, ale uwierzcie mi - dorośli także sięgają po te lektury i także się śmieją. Pisałam o tym zresztą TUTAJ.
Dlaczego tak się zachwycam tym pisarzem? Bo podejmuje w swoich książkach bardzo ważne tematy, o których czasami dorośli nie potrafią mówić, nie wiedzą jak zacząć... A pisze o tym w spoób lekki i dowcipny. Ale mówi też o tym, co jest po prostu istotne w życiu człowieka, zaś skoro dla dorosłych to takie oczywiste i banalne, to potem okazuje się, że... zapominają rozmawiać na te tematy z dziećmi swymi...
Ale wracam do meritum.
W zeszłą sobotę byłam na spotkaniu zorganizowanym przez SPK, czyli mówiąc prościej: przez szkołę polską Jagody. Przy okazji pozdrawiam Mamy, które zaglądają na mojego bloga  i są moimi stałymi Czytelniczkami. To bardzo miłe!
Ja chyba do tego meritum nie dojdę.
Spotkanie się odbyło. Przyjechał Pan Grzegorz Kasdepke, który najpierw w sposób zabawny i niezwykle dowcipny opowiedział o kilku swoich książkach.



Pisałam Wam kiedyś o tym, jak uświadomiłam Jagnę na temat tego, skąd się biorą dzieci. Zapytała. Odpowiedziałam. Bez ściemy. Bo to, co dla nas - dorosłych - jest krępujące, wstydliwe - dla maluchów wcale. I potwierdzam słowa Pana Kasdepke: "Lepiej, by na wieść o tym, skąd się biorą dzieci, zdziwiła  się pięcioletnia dziewczynka niż piętnastoletnia".
Dlatego też Pan Grzegorz napisał dla dzieci  książkę o tym temacie traktującą: "Horror! czyli skąd się biorą dzieci".  Pozwolę sobie zacytować fragment:
"Pani Miłka połknęła dziecko! I wcale się z tym nie kryje! Na przedszkolaki pada blady strach. Kto będzie następny? Rezolutny Bodzio, Rozalka czy też Grześ? Na wszelki wypadek najlepiej ukryć się w toalecie… albo w szatni… albo w gabinecie pani dyrektor… A jeśli ona jest w zmowie z panią Miłką? Trzeba natychmiast zadzwonić na policję! Przedszkolaki przeżyją prawdziwy horror, zanim odkryją, skąd się biorą dzieci…". 

Już wiem, że to będzie lektura obowiązkowa, gdy Franio stanie się przedszkolakiem i kupię ją zawczasu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dziecko zapyta, skąd się biorą dzieci...

Powiem Wam, że dawno się tak nie uśmiałam, jak podczas tego spotkania.
Pan Kasdepke, chcąc naprowadzić dzieci na to, że pisze różne rodzaje powieści, zaczął podpytywać:
 G.K.: Gdybym opisał waszą szkołę w 2055 rok, to jaka byłaby to powieść?
(z sali)  Fantastyczna.
G.K.:Świetnie. A gdybym napisał o Rozalce, która rano wstała, ubrała się, poszła do przedszkola, po drodze mijając kałużę. To jaka byłaby to powieść? Podpowiem, że na "O".
Podnosi rękę siedmioletni chłopiec.
- O widzę, że pan wie, jaka to byłaby powieść...
Chłopiec: Nudna?

Myślę sobie, że jednym z tematów, które sprawiają rodzicom kłopot, to rozmawianie o uczuciach. Różnych emocjach. Umiejętności nazywania ich, ale i przeżywania, a już przede wszystkim radzenia sobie z tymi negatywnymi. Sami dorośli mają często problem z pohamowaniem złości czy też... zazdrości o sąsiada nowe auto ;)
Przy okazji prezentacji książki "Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami" poznaliśmy traumatyczne przedszkolne przeżycia Pana Grzegorza,  który był napadany przez koleżankę rwącą się do... całowania. Autor przyznał, że po tylu latach już inaczej podchodziłby do tego typu zalotów... Już taki oporny by nie był i nie krzyczałby na widok koleżanki: 'Tylko bez całowania!".
Książeczka ta jest zbiorem zabawnych historii przedszkolaków, które zmagają się z emocjami zazdrości, wstydu czy też gniewu.
Co ważne na końcu każdej historii znajdują się opisy konkretnej emocji oraz praktyczne rady dla dzieci i rodziców.
Dlatego też książki Pana Kasdepke są nie tylko dla dzieci, bo są także jakby takim podręcznikiem dla rodziców.
O podobnej tematyce jest też pozycja "Bon czy ton. Savoir vivre dla dzieci", którą także gorąco polecam. Tym bardziej, że otrzymała ona  Nagrodę Edukacji XXI w 2004 r.
Przy okazji dowiedziałam się, że Pan Grzegorz przez kilka lat pisał scenariusz do telenoweli "Klan" i, jak twierdzi, kiedy odchodził, Rysiu miał się jeszcze całkiem dobrze... Co prawda, tegoż serialu nie oglądam, ale o Rysiu z "Klanu" słyszał chyba każdy... Nawet mój W.

Potem nastąpił czas na pytania od Czytelników. To ważny moment dla Pana Kasdepke, gdyż,albowiem, ponieważ, jednakże zmaga się z różnymi pytaniami...
Moje od dziś ukochane:
Czy był pan kiedyś przystojny? oraz Jak to jest być starym człowiekiem? (te Pan Kasdepeke otrzymał podczas innych spotkań).

Kiedy zapytał Bajkopisarz dzieci, do czego potrzebna kobieta a do czego mężczyzna, otrzymał wśród wielu odpowiedzi takie: "mężczyzna jest... do niczego" lub... i tu jest dość kontrowersyjnie... trzeba uważać: "do leżenia na kanapie i rozdawania plemników". Drogie Panie, uważajcie, gdzie siadacie!

Po pytaniach Mistrz podpisywał książki, a dzieci grzecznie stały w baaardzo długiej kolejce. Nawet moja Jagna dała radę wystać, a naprawdę to trwało... Chętnych po autograf wszak nie brakowało.




Po tak długim i wyczerpującym oczekiwaniu na autograf, można było się posilić. Moje dziecię po tonie ciast i babeczek, sięgnęło po POLSKIE śledzie...


No musiałam mieć takie zdjęcie!
Przy okazji... chyba czas coś w szafie zmienić... Albo lepiej kasę zostawić na przydasie, papiery i drewienka? Albo jeszcze lepiej: na książki1 I to nie tylko Pana Kasdepke!

Zdecydowanie to było moje kolejne GROSZKOWE SPOTKANIE, które zapisuję sobie do" kolekcji".

Do widzenia sie z Państwem,
Jagodzianka.

czwartek, 27 marca 2014

DŁUBANKI JAGODZIANKI: KUFEREK DLA ADASIA z kolekcji PIERRE

Bonjour.
Usłyszałam pytanie, a czy mogłabyś zrobić "męską" wersję kolekcji Ponette. Siadłam i namalowałam...
Pierwszy mój projekt z kolekcji Pierre. Na warsztacie są dwa następne...





Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

środa, 26 marca 2014

BREAKING NEWS - CZYLI ŁAMIĄCA WIADOMOŚĆ

Bonjour.
Zamiast dzisiaj, to w piątek będą  "Bzdurki...". Mam temat, zdjęcia, tylko czasu " zbrakło". Piątkowy projekt będzie w sobotę, a sobotniego GARA nie będzie. NIE MA OBIADU! 
Na pocieszenie coś słodkiego oferuję... Serek śmierdziuszek... On nawet nie śmierdzi... On WYGLĄDA.
Zarobiona jestem...
Franczesko ząbkuje... Tak, tak ... Wciąż piątki górne...

Do widzenia sie z Państwem,
Jagodzianka.

wtorek, 25 marca 2014

{z cyklu} NATCHNIONY WTOREK: PÓŁECZKA

Bonjour.
Powiedziałam W., że potrzebowałabym półeczki nad biurkiem. Malutką, bez szaleństw, bo w końcu ten kącik to chwilowe miejsce, więc nie ma co dziur w ścianie mnożyć.
Wziął zatem W. deskę z palety Euro, wyszlifował, z zachomikowanych sztywnych blaszek zrobił wieszaczki. Ja zaś pomalowałam na kolor turkusowy ( a jakże!), popaćkałam różnymi odcieniami brązu i użyłam transferów od DECU SZUFLADY, następnie powoskowałam. I półeczkę  mam.


Kiedy zaglądam na Wasze blogi i widzę, ileście jajec naprodukowały, to zazdrość skręca mnie  w jedną stronę, a przerażenie, jak czas ten szybko mija - w drugą. Coś mam wrażenie, że u mnie w tym roku jaj nie będzie... Nie dam rady...

Dostałam reprymendę także za to, że właśnie święta tuż, tuż, a ja nic nie prezentuję - żadne DIY na tę okoliczność. Ze wstydem oznajmiam... nie mam czasu na przygotowanie. Ba! Nawet czasu na zastanowienie się, co i jak Wam pokazać... Może w przyszłym tygodniu coś stworzę?
Zakończę opis swojej sytuacji ponownie słynnym cytatem:

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.