sobota, 11 września 2010

Kolejna odsłona mieszkania... tym razem od kuchni;)


Na początek muszę się pochwalić, że dostałam cudowny prezent od Yvette. To ATC przypadło mi do gustu i Ona o tym wiedziała... Dziękuje, Ci bardzo!
Przy okazji chciałabym podziękować kilku osobom za to, że pamiętały o moich urodzinach. Ponieważ to było w okresie mojej przeprowadzki oraz w czasie, gdy nie miałam internetu, nie zamieściłam zdjęć   pięknych prezentów na blogu, za co ogromnie przepraszam.  Nie uczyniłam tego do dziś, gdyż... mam je w którymś kartonie, a mój kącik do pracy jeszcze nie powstał, więc... Proszę o cierpliwość.



Dziś kolejna odsłona mojego mieszkanka po przeprowadzce.

Serce się mi krajało, gdy sprzedawaliśmy poprzednie mieszkanie  i musiałam zostawić w nim moje kuchenne meble. Ich brązowa zieleń bardzo mi przypadła do gustu i fantastycznie się  z nimi czułam. Chodziłam po różnych sklepach w poszukiwaniu czegoś w podobnym klimacie i w niższej cenie, bo te ukochane miały drewniane fronty, ale nic nie znalazłam. Postanowiłam zatem zamówić...takie same. Zrobiliśmy z mężem projekt, który wysłaliśmy do naszego kolegi, by go zrealizował.
Drugim dla mnie problemem był kafelki. W poprzedniej kuchni miałam zielono - żółte, które bardzo polubiłam i wyglądały tak. Nie widać ich najlepiej, ale jedynie takie znalazłam zdjęcie.

Nie chciałam jednak powielać projektu, a ponadto nigdzie już tej kolekcji nie znalazłam. W końcu trafiłam niby na zwykłe, ale bardzo spodobały się mi dekory. do tego cena była śmiesznie niska, co było kolejnym atutem:

No i teraz tak wygląda moja kuchnia. Papryczka jest w ulubionej osłonce Yvette. Zrobiłam ją wieki temu.

Jeszcze wiele rzeczy jest niedokończonych. Słoiczki  na przyprawy obecnie będą miały zielone zakrętki. Poprzednio było za dużo zieleni w kuchni, dlatego zostawiłam je w naturalnym kolorze. Mam jeszcze sześć do zrobienia. Czekam na wenę...
Nie mogę pominąć kwestii dla mnie bardzo istotnej. Uchwyty! Urzekły mnie, jak tylko je zobaczyłam. Przyznaję się,że wykręciłam je z poprzednich mebli i do tamtych zakupiłam zwykłe. Powiem szczerze, że producent ten (nie pamiętam nazwy, ale sprawdzę to przy okazji robi  uchwyty w moim klimacie i może dlatego wszystkie, jakie zakupiłam do tego domu, są właśnie jego.

Muszę jeszcze powiedzieć o tym, że postęp w technologii czasami jest zgubny, ale jest kilka rzeczy, które będę wielbiła w wniebogłosy! Pierwsze to płyta kuchenna sensoryczna z automatycznym wyłączaniem się - na razie dzięki temu nie przypaliłam niczego!
Druga rzecz to zmywarka. zamiast stać nad zlewem, wykonuję inne czynności o wiele bardziej fascynujące.
No i piekarnik wysuwany. Cudo!  Wcześniej, otwierając piekarnik, miałam chwilowe zaćmienie, gdy gorąco spotkało się z moimi okularami.Teraz nie mam tego problemu. Ponadto o wiele poręczniej wyciąga się z niego naczynia z potrawami.


Pokażę jeszcze parę drobiazgów, które zrobiłam dawno temu, ale wciąż cieszą moje oko. Tablica, którą kupiłam jeszcze we Francji. Była biała i taka nie w moim stylu.
To ją przerobiłam.

Słoiczki na bakalie. do tej pory zrobiłam dwa. Chcę wykonać ich więcej, ale znowu brakuje mi chęci. Nie lubię robić podobnych prac...
Kochani, mam nadzieje, że nie zanudziłam Was. Teraz pędzę się przygotować na uroczystość, do której zrobiłam taką karteczkę...


Uroczego i pełnego słońca weekendu wam życzę i pozdrawiam cieplutko!

niedziela, 5 września 2010

Co nowego zrobiłam, stare odnowiłam i jeszcze naturę uwieczniłam...

Mieszkanie nie jest wykończone, ale najgorsze jest to, że nie mam jeszcze swojego miejsca do pracy. Nie znaczy to jednak, że nic nie robię. Dziś pokażę kilka karteluszek, które wykonałam głównie z myślą o bliskich mi osobach, jak i na zamówienie.

Wykonałam także po raz pierwszy sól do kąpieli Ma piękny aromat, bo została wzbogacona kwiatem lawendy. Mam nadzieję, że czas spędzony w wannie będzie czystym relaksem i przyjemnością.

Dwa tygodnie temu wpadłam w szał przerabiania i odnawiania. Zaczęło się od komódki, która pierwotnie wyglądała tak:


Dokupiłam do przedpokoju szafkę w popielu, dlatego tę postanowiłam dopasować do nowego nabytku i obecnie tak się prezentuje.

Właściwie od jakiegoś czasu czuję nadchodzącą jesień, dlatego nakupowałam sobie troszkę wrzosów i lawendę. Gdy włożyłam je do brązowej skrzynki, stwierdziłam, że moje kwiatki prezentują się w niej przygnębiająco. Wzięłam zatem farbę serwetki i zdekupażowałam.


A! Uczestnicząc w zabawie 10X LUBIĘ, zapomniałam w końcu napisać, że uwielbiam oglądać cumulusy. Czuję wtedy ogarniającą serce radość, a że dziś była piękna pogoda...  

Życzę zatem słonecznego i ciepłego tygodnia!