niedziela, 31 października 2010

Blaszane litery...

Jutro dla nas chyba wszystkich szczególny dzień... zadumy, uaktualnienia sentencji "memento mori". Gdy nadchodzi zmrok i tysiące światełek migoce w ciemnościach, przychodzi moment refleksji, zatrzymania się..
Dla mnie będzie ot dzień szczególny, ponieważ w tym roku odwiedzę o jeden grób więcej i to osoby, która odeszła za szybko, zbyt młodo i ze śmiercią której do tej pory się nie pogodziłam. Będzie mi jutro szczególnie trudno...
Wiersz Małgorzaty Hillar natomiast jest mi szczególnie bliski. Poznałam ten utwór kilkanaście lat temu, gdy również odszedł ktoś mi bardzo bliski, z kim chciałam się zestarzeć... Ból i cierpienie minęły, została na szczęście pamięć i wspomnienia...

Hillar Małgorzata

"Blaszane litery"

W dalekim mieście 

dziewczęta kołyszą spódnicami 

całują się z chłopcami 

w bramach 


W dalekim mieście 

na dachu domu 

przed którym mnie całowałeś 

rośnie żółty rozchodnik 


W dalekim mieście 

na cmentarzu 

blaszane litery 

dzwonią twoje imię 
 
 

poniedziałek, 25 października 2010

Łapać jesienią słoneczne dni, a wieczorami tworzyć i kilka ekologicznych wspomnień

Mimo że już dni są takie krótkie i do tego zimne, to jednak weekendy można uznać za udane, bo słońce wciąż się uśmiecha. Nie można zatem marnować czasu...


Będąc wciąż w jesiennych klimatach, pod koniec września byłam z Jagą we wrocławskim rynku. Odbywał się tam właśnie ekologiczny jarmark...

 Spotkałyśmy przy okazji...


 No i na koniec zahaczyłyśmy o nowo otwarty Park Staromiejski. Na widok karuzeli Jaga krzyknęła: O, Francja! I tyle ją widziałam...(Jagę, nie Francje;))

To, iż jesień wkroczyła mocno w nasze życie, nie znaczy wcale tego, że wszystko zapada w sen. Moje papryczki postanowiły kwitnąć...

Ostatnio miałam kilka uroczystości. Dlatego też wykonałam kilka prezentów. Pierwsza szkatułko -pudełko na biżuterię miała być radosna. Wykorzystałam zatem bardzo dobrze znany motyw i technikę 3D. Niestety, coś się mi "pokićkało" i skasowałam z karty zdjęcie  skrzyneczki w całej okazałości...


Do prezentu dołączyłam karteczkę...



Wykonałam także dwie skrzyneczki, w dość  nietypowym jak dla mnie klimcie. Mam nadzieję, że właścicielkom przypadły do gustu...

Pierwsza skrzyneczka musiała mieć motyw tulipanów. a ponieważ uwielbiam tę serwetkę, musiałam wykorzystać również 3D!

Druga skrzyneczka, już mniej się mi podoba. 3D zrobiłam jedynie po bokach, bo mnie się wydawało, że na wieku byłoby tego wszystkiego za dużo...


Życzę Wam wszystkim udanego i wspaniałego tygodnia i baaardzo, ale to bardzo dziękuję, że zaglądacie do mnie i zostawiacie kilka słów...

Pozdrawiam, Jagodzianka.

wtorek, 19 października 2010

Bombowe spotkanie i jego efekty...

Weekend spędziłam w Kędzierzynie Koźlu u Edki, gdzie w towarzystwie kilkunastu dziewcząt robiłyśmy bombki oraz butelki. Był to niezwykle przepięknie i fantastycznie spędzony czas, nie tylko na płodnym tworzeniu, ale również wśród salw śmiechu, poznawania siebie nawzajem.Wiem, może to wydawać się śmieszne, ale dla mnie jest to niesamowite, że poznajemy się wirtualnie, żyjemy w takimże świecie, a potem się po prostu spotykamy: żywi, realni. I następnym razem, słowa, które ktoś ze zlotu będzie pisał na forum, będę po prostu "słyszała".

Tworzyłam dużo, choć na początku nie miałam weny, a ponadto chciałam zmienić swój "style". Wyszło  jednak jak zawsze... Żartuję. Kilka bombek zrobiłam zupełnie w "nie moim" klimacie,  co nie znaczy, że się mi nie podobały. Wręcz przeciwnie! zawsze podziwiałam je u innych, a teraz sama coś podobnego zrobiłam!
Dzięki Edce mogłam spróbować nowych preparatów, nauczyłam się kłaść duży motyw na małą i nierówną powierzchnię.  Z przyjemnością nadal będę to trenowała. Natomiast dzięki reszcie dziewcząt mogłam podpatrzeć, jak one wykonują swoje prace, cieniując, wycinając, kładąc motyw czy farbę. 
Więcej na temat ZLOTU

Co prawda, bombek już nie mam, bo "się sprzedały", ale chęć do tworzenia nowych rośnie z dnia na dzień. Po takim spotkaniu jednak, nic dziwnego, że chce się robić, gdy ma sie w swoich łapkach reliefy, sztuczny śnieg i obowiązkowo BROKAT!






Chciałabym Wam pokazać lampkę, którą również zrobiłam na zlocie. Pierwotnie w planach , oprócz tworzenia bombek, było robienie lampek, ale nic z tego nie wyszło. Ja jednak wcześniej córci obiecałam, ze zrobię dla niej wróżkową lampkę i  postanowiłam słowa dotrzymać.
W wykończeniu pracy pomogła mi Gosia, która domalowała to i tamto;)
Mimo że klosz miał być ozdobiony, to w pewnym momencie stało się to koniecznością, ponieważ chlapnęła na niego kropla czerwonej weny... nie ma tego złego...

Moja córcia od urodzenia jest dwujęzyczna. Mój mąż mówi do niej tylko po angielsku. Stąd też bywa u niej mieszanie języków, dokładanie końcówek polskich do angielskich słów. 



Ostatnio była taka sytuacja, gdy dziecię miało jechać z ojcem swym na rowerze.
Jaga: Tato, ale ja chcę na swoim bajku rajdać (to ride bike - jechać na rowerze).


***
Jaga: Mamo, patrz! Flaj na mirrorze (a fly - mucha, a mirror - lustro)

***

Jaga: Ja byłam czajlądkiem (child - dziecko) przez tysiące lat, teraz jestem ‘grown upem’ (to grow up - dorosnąć)

***
Jaga: Tato, jak się nazywa to, co rośnie na drzewie i ma czapeczkę?
Tato:An acorn.
Jaga: Ale nie tato, jak to jest w MÓJ JĘZYK?
Tato: Żołądź
***
Ja: Jagódko, co robisz?
Jaga: I'm klejing , mamo. (od słowa klej stworzyła czasownik angielski  z końcówką -ing;))




 Pozdrawiam cieplutko wszystkich Czytających, jak i uczestników zlotu. (Panowie również byli. Głównie pełnili funkcję "rozlewaczy  weny"). Życzę miłego i spokojnego tygodnia!

Zwalniając tempo życia*, pozdrawiam  Jagodzianka

*bo coraz więcej ku temu powodów.