poniedziałek, 30 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: zaduma

Dzień dobry się z Państwem.
Zdecydowanie uczucie zadumy towarzyszy mi często, bo jest tyle powodów, by się zamyślić, by ulec refleksji. Obecnie tych powodów jest jeszcze więcej do zadumy... bo zaduma to jednak - choć subtelne uczucie - to jednak związane ze smutkiem...
Towarzyszy mi od dawna. Z W od urodzenia czytaliśmy dzieciom, najpierw wierszyki: ja po polsku, on po angielsku. Potem czas przyszedł na bardziej obszerne literacko formy.  
Kiedy Jagna zaczynała czytać, mała skończone 6 lat. W związku z pójściem do polskiej szkoły na obczyźnie, musiał przez wakacje przeczytać 2 dłuższe lektury. A ponieważ matka  Jej, co to perfekcyjną nie jest - postanowiła, że dziecię czytać będzie samo, nie zaś przez matkę ową, to nastąpił pewien bunt. Trochę mnie to zmartwiło ,bo wydawało się, że w domu, gdzie książka jest jak chleb - obowiązkowo, to dlaczego nie ma w mej Jagnie tej miłości do słowa pisanego? Teraz po latach myślę sobie, ze to był wynik Jej rogatej natury - MUSIAŁA czytać, a ona NIE LUBI MUSIEĆ. W każdym razie teraz jest sytuacja diametralnie inna... moja starsza latorośl je, oddycha, bywa koniem, czasem się napoi ( nasza zmora!) i ...czyta, czyta, czyta.
Dość zabawny obrazek był w czasie Wigilii, po rozdaniu prezentów. Pokój z rozpakowanymi grami, jakimiś zabawkami a Jagna pod stołem z książką ( od której oderwała się zresztą tuż przed północą gdyż ja skończyła) i Frank na podłodze przewracający karty wymarzonej książki.
Dlaczego czytam? Bo lubię zapadać w zadumę, lubię rozmyślać o ludzkich losach, o tym, co spotkało bohaterów i jaki wpływ owe zdarzenia miały na ich późniejsze życie, postrzeganie świata, decyzje. Lubie wnikać w umysł postaci.  Lubię również taki lekki świat przedstawiony, niezbyt skomplikowana historyjkę, bo one pozwalają mi..marzyć, zamyślić się nad własnym życiem, własnymi marzeniami, własną drogą.
 Ja dzisiaj, korzystając z okazji, że dzieci zostały wyekspediowane, zaś W - że tak powiem - odczuwał skutki bycia świeżo upieczonym czterdziestolatkiem, sięgnęłam po wspomnienia Zbigniewa Korpolewskiego o Hance Belickiej. I muszę Wam powiedzieć, że już początek lektury "wysłał mnie od świata zadumy", rozmyślań o tym jak było dawniej, jak inaczej była pojmowana kultura w ogóle, zaś kultura osobista  wyznaczała pewne kanony postępowania, używana odpowiedniego słownictwa... Zaś wspomniani wielcy tamtych lat jak chociażby Kazimierz Rudzki, opowieść o  powojennym teatrze, zwyczajach... Tak bardzo się zamyśliłam. Ze smutkiem stwierdziłam - zresztą po raz kolejny - że mimo iż świat się zmienia,  każde czasy maja w sobie coś "fajnego", wyjątkowego ,to jednak brakuje mi tamtej wrażliwości, tamtej kultury, tamtego spotkania z człowiekiem. A przede wszystkim tamtej sztuki - inteligentnej, skierowanej do inteligentnego odbiorcy i tak tego odbiorcę traktującego. A nie jak panią Grażynkę i pana Stefana, dla którego tworzy się "szoły" o rolnikach szukających żon ( "taś, taś, gdzie żono jesteś?"). Zaś prezes telewizji nie zapewniał, że "majteczki w kropeczki" to utwory muzyczne i do tego warte promowania oraz szerzenia wśród tzw. narodowej publiczności..
Tylko powrót dzieci osobistych mnie oderwał od tamtego świata.... Pozwólcie zatem, że i teraz wrócę jeszcze tak na godzinkę, do spotkania z Hanką Bielicką... Ale do świata książek, spotkań  z literaturą a nawet pisarzami jeszcze będę nawiązywała nieraz w swoich postach.



Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: radość

Dzień dobry wieczór się z Państwem.
Dzisiaj postaram się nadrobić dwa ostatnie zresztą dni wyzwania foto. 
Temat radość w mej głowie wciąż podsuwał mi inne realizacje, ale jak to w życiu bywa... sama codzienność przynosi pomysł...
Mój W właśnie skończył 40 lat. Musicie przyznać, że jest to doskonały powód do radości i do spotkania z przyjaciółmi, bliskimi znajomymi, z ludźmi, których obecność po prostu lubimy. Niestety, nie wszyscy się zjawili, bo jednak okres chorobowy część gości zatrzymał w domu, ale czy możecie sobie wyobrazić wzruszenie W i moje, ach, takie niesamowite uczucie w sercu, kiedy na ten jeden wieczór specjalnie dla Was ( dla W) przyjeżdżają Przyjaciele z dalekiego Lublina? Cudowność, prawda?
Oczywiście, obecność pozostałych Gości była dla nas równie radosna, zaś cały przebieg imprezy... Chyba dawno tak dobrze się nie bawiłam, nie czułam radości z przebywania z ludźmi, których po prostu baaaardzo lubię, wręcz kocham i dlatego też bardzo żałowałam, że nie mogli być wszyscy. Do pełni szczęści  radości ich po prostu brakowało.
Radość to uczucie, które dla każdego znaczy innego, a może inaczej... Radość  u każdego człowieka może wywołać inny powód. Inaczej może sobie człek wyobrażać radosną atmosferę i imprezę / spotkanie, które przynosi wiele radości. Dla nas to nie tylko rozmowy, śmiechy, ale i tradycja, która w naszym domu istnieje od lat, a jest nią zabawa w TABU - coś jak kalambury, z tym, że mamy hasło do narysowania ( na tę okoliczność mamy tablicę do rysowania kredą), zwracając uwagę jednak na dwa hasła tabu - czyli słowa, których narysować nie możemy, a które najczęściej od razu kojarzą się z głównym hasłem, jak choćby przykładowe, które wczoraj wystąpiło: KAC - zaś słowa tabu: butelka, głowa. Mam wrażenie, że niektórzy mogliby być dzisiaj żywą ilustracją tegoż hasła...
Podczas zabawy śmiechu było co niemiara, talenty plastyczne nowe odkryte, meandry myśli i skojarzeń zakręcone jak domek ślimaka...
Zawsze się dzielimy na grupy: faceci kontra babki  i powiem Wam, że doskonale widać przy takiej grze jacy ONI są z ... Marsa... czego dowodem przy odgadywaniu hasła przez facetów niech będzie dostrzeżenie... ZĘBOCHWYTU. 
Radość wspólnego przebywania musiała się niestety, skończyć. U nas była to godzina tuż przed szóstą. Ale radość z tego spotkania, wspólnie spędzonych chwil pozostanie na dłużej. O wiele dłużej.
Dziękujemy Ciotce Hance za kieliszki szampana ;)


W radosnym nastroju.... Wszak rok czterdziestek dopiero się zaczął...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

sobota, 28 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: złość

Dzień dobry wieczór się z Państwem.

Wymyślając tematy d tego wyzwania, nie chciałam tylko pisać, czy interpretować uczucia pozytywne, bo przecież w życiu różnie bywa. I chyba między innymi dlatego nie przepadam za blogami o rodzicielstwie, w których ten stan opisywany i przedstawiany jest jako niekończąca się idylla. Czasem wspomną co prawda, że bywa CIĘŻKO, bo dziecię chce założyć różową KICZOWATĄ sukienkę ( a mamusia już przed narodzinami dbała o dobry stajl córci), albo chodzić po przedszkolu w samych rajtuzach ( matko i córko, wszak to urąga ludzkiej godności), ale poza tym każda chwila z dziecięciem dostarcza euforii, radości  i spełnienia... No i złości mnie to, bo wciąż nie wiem, czy to ja jestem z kosmosu, czy ta blogowa rodzinka... Życie w niepewności zaś nie dostarcza pozytywnych emocji.
Ale ja trochę przewrotnie napiszę o wspomnianej złości. Ci, którzy śledzą moje wpisy na FB, które dokonuję czasami, wiedzą, że to, co mnie ostatnimi czasy naprawdę złości, to tzw. "dobra zmiana" w mojej ukochanej stacji radiowej "T'rójce". Szczerze mówiąc, nie  mam zamiaru zbyt rozpisywać się w tym temacie, bo pora już późna, jutro natomiast mam bardzo pracowity dzień, ponadto nie chcę się nakręcać złymi emocjami. W każdym razie od nastolęctwa w moim domu słuchano tej stacji. Na Trójce się wychowałam. Dzięki niej poznałam polską muzykę. Zaś program BRUM prowadzonym przez Jurka Owsiaka sprawił, że wygrałam nie tylko konkurs zespołu ZIYO, który potem mój wybór piosenek zaśpiewał w Jarocinie ( wygrałam nie dlatego, że słuchałam BRUMU, tylko dlatego, że usłyszłam w nim o konkursie i wybrałam Z GUSTEM 5 utworów ;)), ale i poznałam ideę WOŚP, której kibicuję i aktywnie wspieram od 25 lat.
No, ale dobre czasy się skończyły, a zaczęła dobra zmiana zaś wraz z nią, coraz mniej dobrych, albo raczej coraz więcej żenujących programów, które doprowadzają mnie do złości i takiego stanu, że wyłączałam radio. To powoduje, że coraz częściej mam ciszę w domu. Niby nie narzekam, bo lubię ten stan, ale to nie znaczy, że nie mam ochoty posłuchać czegoś fajnego, wartościowego. Muzyki na przykład.
W pracowni mam swoją ukochaną mini wieżę, którą sobie kupiłam na osiemnastkę. Radio działa, magnetofon też, ale z wydawaniem dźwięków tykającej bomby, zaś CD padło lata temu. Powiedziałam o tym problemie W, który zrobił czary mary i kupił mi zgrabny odtwarzacz DVD no name, z którego mogę słuchać płyt i to nie tylko sama podczas tworzenia, ale i wieczorami o zabarwieniu romantycznym...
To jedyny malutki plus mej złości na zmiany w ukochanym radiu... Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko Trójka wróci do korzeni.



nie wiem, czy się jutro wyrobię z tematem.
Jagodzianka.

czwartek, 26 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: miłość

Dzień dobry się z Państwem.
miało być o czymś innym: nie o rodzinie, dzieciach, W, psach, kotkach i żółwikach. Miałam i mam wszystko przygotowane w głowie, ale... ale wydarzenia ostatnie, dzisiejsze jednak sprawiły, że będzie o NIEJ. Bo może własnie ten "banał", "'oczywista oczywistość" jest bagatelizowana, pomijana? Staje się powszedniością, ale taką, której nie warto poświęcać więcej uwagi, achów i ochów...
W zeszłym tygodniu Jagna miała wreszcie swoje przyjęcie urodzinowe. Zaproszenia były wyrazem Jej miłości do... zaraz zobaczycie... Tort oczywiście nawiązujący do nich, dzięki zdolnym rękom pewnej Magdaleny i moim cichutkim podpowiedziom, wywołał euforię nie tylko u jubilatki ale i jej gości....
Miłość do Fety to dzisiejsza moja interpretacja tego tematu. Feta Kartofleta miała dzisiaj usuwany kamień pod narkozą. Wszyscy bardzo przezywaliśmy ten fakt. Ja sobie, oczywiście, rozmyślałam, czy po przebudzeniu ona nie  POMYŚLAŁA, że znowu ją zostawiono...
Tak naprawdę chyba nie ma dnia, by Jagoda nie wypowiedziała zdania " Jejku, jak ja ją kocham"...
i to chyba wystarczy za cały komentarz dzisiejszy do tego tematu...






EDIT.
Dodam jeszcze to zdjęcie, skoro o naszej Kartoflecie mowa...


do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka

środa, 25 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: zażenowanie

Dzień dobry się z Państwem.
Spokojnie, nie będzie o polityce. Prezentuje ona - czy raczej politycy - tak niski poziom żenady, że szkoda się taplać w błocie i do tego ubrudzić ;)
Ale są sprawy, zjawiska, które mnie naprawdę żenują. Kurczę, zastanawiam się, jak przedstawić tę sprawę bez niby moralizowania, czy też jakiegoś patetycznego wykładu...
Dajcie mi chwilkę...
No nie... muszę to napisać. Żenujące jest to, że mimo iż w mojej miejscowości istnieją psie pakiety wypełnione workami na odchody, to dokładnie 50 cm dalej ( no dobra, macie mnie... nie wiem, czy dokładnie pół metra, bo z linijką nie chodziłam, a moja wyobraźnia przestrzenna jest równie żenująca, jak opowieść, która nastąpi ;)) ... no a zatem 50 cm dalej, ale i  metr dalej, półtora, właściwie dookoła trawniki bynajmniej nie są usłane kwieciem. Trawniki są po prostu us(r)łane. To woła o pomstę do nieba! To wywołuje u mnie zażenowanie i wstyd za właścicieli pupili.
Nie mam w sobie tyle odwagi, by podejść do takiej pańci/pańcia i zrobić jak mój Teść - podać woreczek, bo "chyba coś pani/a piesek zostawił" ;P ( EDIT: Bardzo ważne sprostowanie od samego Teścia, które jest dowodem na to, że postawa Jego nie była podyktowana odwagą, ale ZAANGAŻOWANIEM I AKTYWNOŚCIĄ PROSPOŁECZNĄ. Do oddalającej się pańci z miejsca us(r)łania trawnika przez jej pupila, Teść podszedł i grzecznie poprosił: Pozwoli pani, że sprzątnę za panią :) )  Staram się jedynie zabijać swoim krótkowidzącym wzrokiem. A że mam -4, to siła mojego spojrzenia nie razi. Bynajmniej.
Muszę przyznać jednocześnie,  że jestem dumna z mojej Jagny, która od razu wiedziała, że po psie się sprząta. Sama, zanim pojawiła się w naszym domu Feta,  wybrała dyspenser na woreczki. Od pierwszego spaceru z psem korzystała z nich jak stara ekspertka. Ale ja Jej się nie dziwię, bo kupiliśmy takie dizajnerskie worki: niebieskie w białe kosteczki oraz białe w czarne łapki. Kupa wyglądała w nich naprawdę fresh, że tak powiem... czy może raczej - trendy! No ale chciałoby się o Fecie rzec - jest tego warta!
No dobra, jak już jesteśmy przy naszej psinie. Żenujące jest - mimo wszystko. Nawet jeśli jest wojującą feministką - jej traktowanie W. To jedyny osobnik, na którego szczeka. Nawet obcych lepiej ( czyt. ciszej) traktuje. Idzie rano za Nim do kuchni, merdając radośnie ogonem. Patrzy Mu w te piwne oczęta, zjada ze smakiem karmę, którą od Niego dostanie. Potem podejdzie, merdając nadal swym ogonem do Niego domagając się, by ją pogłaskał. Zadowolona wyjdzie z kuchni, by nagle wrócić i go obszczekać od góry do dołu... No trochę żenująca sprawa, nieprawdaż?
Ale wracając do dzisiejszego foto wyzwania. I już nie będzie z humorem... 
Zrobiłam to zdjęcie komórką podczas spaceru z Fetką. Kompozycję sama "natura stworzyła". Widok ten "cieszy oko" już chyba od miesiąca.
Takie  zachowanie, postępowanie budzi we mnie zażenowanie i złość.  To jest u nas w Polsce NORMĄ - CHORĄ normą. Posiadanie w baaardzo głębokim poważaniu wszelkich zasad i regulaminów. Takie - do jasnej ciasnej - chodzenie na skróty, bez jakiegokolwiek wysiłku - mówię o fizycznym, bo umysłowy już dawno zaniknął - zostawiania śmieci, czegokolwiek tam gdzie wygodnie. I co z tego, że jest zakaz?
Co z tego, że pod ręką masz worek i kubeł na odchody psie, skoro można się nie schylać, nie wkładać kupy do worka i  nie męczyć wsadzaniem jej do kubełka?
Co z tego, że nie można zagracać przestrzeni wielkogabarytowymi odpadami, skoro ja mam nową wannę i stara mi niepotrzebna? Może i jest punkt składowania takich śmieci, ale skąd mam wiedzieć, gdzie  a jak daleko i trzeba byłoby podjechać autem 5 minut? No niby jest coś takiego jak wujek google - ale nie umiem z niego korzystać, bo nie wiem, co wpisać, by wyskoczyły mi odpowiednie informacje na ten temat ( wszak proces myślowy zaniknął mi dawno).... Wrrrr...


Do widzenia sie z Państwem,
Jagodzianka.

wtorek, 24 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: wzruszenie

Dzień dobry się z Państwem.

Wzruszenie... temat, który dotyczy mnie szczególnie. Niestety, wszystkim się wzruszam, co mnie bardzo denerwuje, irytuje i krępuje. Bardzo szybko się wzruszam, wystarczy spojrzenie, tekst, wyobraźnia i ja już mam oczy pełne łez i gulę w gardle. Wzrusza mnie nawet reklama "merci"... a ja reklam nie cierpię ;)( bo ta reklama allegro, którą w końcu zobaczyłam w internecie, to chyba wzruszyła nawet największych twardzieli, więc ona się nie liczy...).
Myśląc o realizacji tego tematu miałam w głowie kilka pomysłów - wszystkie, oczywiście, związane z moimi Gnomami i sobie pomyślałam: no nie! Pewnie, że mam utrudnioną sytuację, jeśli chodzi pstrykanie, bo siedzę cały czas w domu, teraz do tego z dziećmi ,więc okoliczności przyrody są dość ograniczone, ale to nie znaczy, że wszystko ma być z nimi w roli głównej. I do tego ten brak światła!v Ojej, jak mnie to denerwuje i  trochę zniechęca...
No ale wracając do tematu...
Jak rzekłam, wiele rzeczy mnie wzrusza, roztkliwia i dlatego postanowiłam Wam -chyba nie po raz pierwszy - wspomnieć o ...Stefanie...
Stefan czyli Stephanotis floribunda to kwiat, kry dostałam jakieś 7 lat temu od byłych sąsiadów, których w ramach parapetówy zaprosiliśmy na nowe włości.  Nie jest to łatwa w pielęgnacji roślina, ponieważ jest bardzo wrażliwa na wszelkie zmiany. 
Kiedy wyjeżdżaliśmy do Fr porozdawaliśmy lub daliśmy na przechowanie wszystkie nasze rośliny po sąsiadach, przyjaciołach i rodzinie. Oprócz Stefana... nie mogłam.. ja ten kwiat darzę szczególnym uczuciem, którego nie umiem wyjaśnić, ale przecież kocha się nie za coś ,tylko po prostu, prawda? ;)
Zabraliśmy Stefana do Francji. Całą, drogę miałam go na kolanach w obie strony. Widać było, że troszkę ta zmiana klimatów w jedną, a potem z powrotem w drugą stronę, troszkę wpłynęła na jego samopoczucie. Ale troska, rozmowa z nim sprawiła, że odbił i nadal cieszy mnie i ...no właśnie wzrusza mnie nowymi nie tylko listkami, ale i ...wygląda na to, że właśnie rodzi owoc!
Dzisiaj zatem w temacie wzruszeń proponuję chwilę, która mnie również wzrusza... chwilę, gdy dostrzegam kolejny pęd, listek Stefana...

A może chcecie się ze mną podzielić swoją refleksją? Co Was najbardziej wzrusza?  A może jest coś, jakaś niespotykana sytuacja, która tylko Was doprowadza Was do wyższych uniesień?

Do widzenia się z Państwem?
Jagodzianka.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 1. UCZUCIA: troska

Dzień dobry się z Państwem.
Dzisiaj tydzień z aparatem. Wspominałam na pocz. roku, że mam takie postanowienie, aby więcej fotografować, bo zaniedbałam tę sferę moich zainteresowań. Stałam się automatyczna, ale także...
no właśnie. Pewnie pamiętacie, jak kilka lat temu Ula Phelep wymyśliła takie wyzwania, które były raz w miesiącu i trwały przez tydzień. Były podane tematy i można było się wykazać. 
To było naprawdę świetne wydarzenie, bo tematy wymuszały na nas - biorących udział - nie tylko kreatywne, z przemyśleniem zrealizowanie tematu, ale i zaglądaliśmy na blogi innych uczestników, komentowaliśmy i tym samym się poznawaliśmy... Tam poznałam wiele arcyciekawych osób, z którymi to mam do dziś kontakt: rzadszy, częstszy, ale jest...
Tak sobie myślę od dłuższego czasu, że ten świat zaczyna w tym pędzie wariować. Nie tylko życie w realu jest coraz szybsze, ale w wirtualnym świecie to już totalne szaleństwo.
Lata temu były fora tematyczne: wiele działów do dyskusji, pokazywania prac, dzielenia się tajnikami technik, swoimi doświadczeniami. to była taka społeczność, gdzie rozmawialiśmy nie tylko o swoich pracach, ale i życiu prywatnym. 
Potem zaczęto szukać innego rodzaju wyrażania siebie - jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać blogi, ale i one okazały się jednak za bardzo... czasochłonne. Dlatego też wszelkie portale społecznościowe w sposób szybki i łatwy zaspakajały potrzeby ludzki: by szybko otrzymać lajka ;), komentarz, poradę, wszystko naraz... Ale okazuje się, że i to jest zbyt długa forma komunikacji , bo coraz bardziej popularne są twittery, instagramy i inne takie ( jeszcze nie ogarnęłam tematu), które już właściwie nie wymagają słów: fotka -lajk- emotka. Koniec komunikacji...
Zaczęło mnie to lekko przerażać i wywoływać niepokój mej rozgadanej duszy. To tak ma teraz wyglądać komunikacja między ludźmi? Zamiast słów emotka smutna, wesoła i nie trzeba więcej pisać? albo wystarczy wybrać z listy nastrojów ten najbardziej odpowiadający w danym momencie nasz stan ducha i już wiemy, czy jesteśmy "gotowi do działania" albo che che "myślę". Można nawet zameldować się, gdzie się jest...bez zbędnych słów...
Nie chcę tak! Tęsknię za dawnymi czasami, niekoniecznie twierdząc, że kiedyś było lepiej, bo każde czasy mają swój urok, ale tęsknię za tymi czasami, gdy się ludzie ze sobą komunikowali za pomocą słowa... Sama przez pewien czas bardzo opuściłam się w blogowaniu, miałam za dużo na głowie, ale czułam podskórnie, że ucieka mi coś, czego ja do życia potrzebuję i kiedy większość obecnie zakłada blogi, by na nich zarabiać, ja chcę reaktywować swój blog, by... rozmawiać... nawet jeśli będę zmuszona gadać ze sobą samą ;)

wymyśliłam sobie zatem 12 TOPICS. Każdego miesiąca, pod koniec będę podawała 7 tematów: dla siebie, dla Was, które będzie trzeba sfotografować, a jeśli przy tym skłonić do rozmyslan, wspomnień, to już będzie cud, miód i orzeszki...

Nie jestem mistrzynią żadnego tworzenia grafik, ale mam nadzieję, ze tablica jest czytelna:



Temat pierwszy to troska. 
Zawsze, gdy patrzę na moje dzieci, które z troską ( różnie też rozumianą ;)) zajmują się swoimi pluszakami, tymi naj, przy których inne się umywają, to mnie wzruszenie jednak łapie... choć i szlag trafia, gdy wycierają nimi podłogi, jedzą nimi, z nimi, wycierają z półek kurz itd. apotem idą spać i jeszcze biorą do buzi kawałki ciał tychże stworzeń...
Ale gdy jest tzw. washing day...



Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

P.S. jeśli chcecie się ze mną bawić w pstrykanie, wrzucajcie pod postem w komentarzu link do posta na swoim blogu. Chętnie zajrzę, skomentuję :D

piątek, 20 stycznia 2017

{w piątek} CZWARTEK Z APARATEM: PROJECT52-3

Dzień dobry się z Państwem.
Obiecane fotki Gnomów ( jeśli ktoś w ogóle na nie czekał oprócz - jak się domyślam - moich Teściów ;)).
Tym razem osobne portrety, bo Jagna miała zbiórkę harcerską i się czasowo nie zgraliśmy.



Do widzenia się z Państwu,
Jagodzianka.

PIĄTEK POD WYZWANIEM: SIMPLY&CLEAR AND... CHRISTMAS TIME ;)

Dzień dobry się z Państwem.
nie, nie, nie. nie zapomniałam o czwartkowym wyzwaniu foto, w którym pstrykam zdjęcia własnym gnomom. Niestety, model młodszy padł jak kawka i  nie zdążyłam zrealizować planu. ale na pewno dzisiaj popołudniu to uczynię.

A ponieważ przypadkiem trafiłam na inne wyzwanie...kartkowe i do tego... świąteczne, to postanowiłam w nim wziąć udział. a to dlatego, że ja bardzo lubię robić kartki bożonarodzeniowe. Najczęściej wykorzystuję wtedy mój ulubiony... brokat. Cha, cha! No  sroka jestem! Gdy przeczytałam, że jeszcze należy wykonać jak "najczystszą ( i bynajmniej nie chodzi o to, że ma być wykonana w sterylnych warunkach) i prostą pracę. A ja takie właśnie lubię...
Dzisiaj z rana ją zrobiłam, bo projekt miałam od razu w głowie i prezentuję ja oraz zgłaszam do zabawy na blogu Inki ( ojej ,poznałyśmy się z 10 lat temu na forum!) KARTKI ŚWIĄTECZNE 2017





tu zrobiłam zdjęcie bez lampy, byście zobaczyli, jak to poroże pięknie skrzy nie tylko na srebrno... Uwielbiam to!


Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
P.S.1 Dzisiaj pewnie zawitam jeszcze z fotkami Gnomów.
P.S.2 Jutro pewnie zawitam z zachętą do udziału w nowym wyzwaniu CRAFTfun - zwłaszcza, ze nagroda atrakcyjna!

wtorek, 17 stycznia 2017

DŁUBANKI JAGODZIANKI: PIONY SZACHOWE NA WOŚP

Dzień dobry się z Państwem.
Od 25 lat wspomagam WOŚP. Nie, nie będę się rozpisywała na ten temat. Tyle świństw i tzw. hejtu wyczytałam w sieci, że po prostu nie. Nie chcę komentować tych wszystkich działań, z tiwi narodową włącznie. Myślę sobie, że każdy ma swoje zdanie i ma do niego prawo. dopóki...nie kłamie, nie obraża, nie rzuca oszczerstw, no ale na to nie mam wpływu. Jedynie na swoje słowa i działania. No a zatem przemilczę milczeniem i troszkę parafrazując słowa W. Młynarski "robię swoje (...) Póki jeszcze ciut się chce/ Skromniutko, ot, na własną miarkę/ Robię swoje! /Może to coś da- kto wie?   Chcę wierzyć, że to coś da...

No i zrobiłam swoje... Powstały kolejne postacie inspirowane "Gwiezdnymi Wojnami". nie było łatwo przy Hanie Solo - wczoraj nawet odkryłam, że jego fryzura podobna jest do tej, którą nosi Rod Stewart... 

Akcie potrwają jeszcze kilka dni. Ty, którzy chcą jeszcze wziąć w aukcjach WOŚP, albo chcą posiąść jedyne w swoim rodzaju i na świecie figury szachowe - zapraszam!

YODA





HAN SOLO





Przypominam, ze w zeszłym roku powstała Leia i również brała udział w aukcji na rzecz WOŚP i osiągnęła kwotę... 177,50 zł!.




 Siema!
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

piątek, 13 stycznia 2017

SCRAPKI SPOD MOJEJ ŁAPKI: SOCZYSTE PRZEPIŚNIKI

Dzień dobry się z Państwem.
Soczyste przepiśniki w środku zimy? Ano, ano...
W ramach inspiracji dla CRAFTfun wykonałam 2 takie zeszyty na przepisy. Pomyślałam, że tak energetyczne kolory jedynie co mogą, to zachęcić do pichcenia, zapisywania w nich stare przepisy przekazywane z pokolenia na pokolenie ;)







Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

czwartek, 12 stycznia 2017

CZWARTEK Z APARATEM: PROJECT52-2

Dzień dobry się z Państwem...
Robienie zdjęć dzieciom "na komendę" nie jest łatwe, zwłaszcza przy braku pogody, pleneru, światła przede wszystkim...
Ale dzisiaj przynajmniej trochę śmiechu i wygłupów było...


wtorek, 10 stycznia 2017

DŁUBANKI JAGODZIANKI: KUFER NA KOPERTY Z ŻYCZENIAMI W FORMIE WALIZKI

Dzień dobry się z Państwem.
Idę jak burza... realizuję swoje punkty zapisane w plannerze właściwie w 95%. czasem z czymś nie zdążę, ale realizuję dnia następnego. Czuję, że wracam z energią, której ostatnio kompletnie nie miałam.
Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować kufry na koperty z życzeniami od gości w formie walizki. Obie w wersji boho, rustykalnej, z tym że jedna jasna w kolorze ecru, druga zaś w odcieniu ambrowego brązu.






Wg planu właściwie dzisiaj już powinnam iść spać. Czasami warto zaszaleć i zasnąć przed świtem ;)
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.


niedziela, 8 stycznia 2017

SCRAPKI SPOD MOJEJ ŁAPKI: MÓJ PLANNER 2017!

Dzień dobry się z Państwem.
Jedna z podstaw dla osoby pracującej w domu, jest dobra organizacja miejsca pracy, jak i planu dnia.
Stworzyłam sobie swój organizer na zamówienia - papierowy. W. co prawda zrobił mi taki elektroniczny w laptopie, ale... ja jestem tradycjonalistką - wolę bazgrać po kartkach papieru, a nie klikać. A szkoda, bo fajnie mi tam wszystko wymyślił - łącznie z przypominaniem, ile dni do końca terminu realizacji zostało.
 Pod koniec jeszcze 2015 r. postanowiłam stworzyć własny papierowy planner, który zawierałby wszystko to, co dla mnie jest istotne i bym mogła sobie planować nie tylko zawodowe ale i prywatne sprawy. Wymyśliłam sobie "dizajn" kart, ich rozmieszczenie, to, co ma się na nich pojawić. W mi ładnie to wykonał, a mnie...zabrakło jakoś weny, czasu i nie wiem jeszcze czego, by ten planner stworzyć do końca.
W tym roku - nowe wyzwania, nowe pomysły, nowe postanowienia - sprawiły, że planner ukończyłam! 
Ponieważ zależało mi szczegółowym rozmieszczeniu wszelkich adnotacji, miejsca na wypisywanie planu mego dnia, tego, co muszę/ zamierzam zrobić, to planner stał się wielkim grubasem. A w związku z tym, że nie zamierzam nosić ze sobą cegły, to postanowiłam zamieścić pierwsze pół roku. Dzięki kółkom, będę mogła potem wszystko sobie wypiąć i wpiąć kolejne czyste karty.
Nie jestem osobą, która tak ślicznie prowadzi planner - rysuneczkami, wklejanymi serduszkami i innymi ozdobnikami. Ten planner ma mi służyć czysto informacyjnie, więc nie będzie miał kreatywnych wpisów, ozdobników. 
Jeszcze kółka muszę wymienić na trochę mniejsze i zobaczę, jak będzie z otwieraniem mojego kajetu.
No to się chwalę!



Każdy miesiąc nie będzie typowy z dniami tygodnia, ponieważ chcę, by ten szablon był uniwersalny na każdy rok. Najwyżej sobie gdzieś dokleję kartkę z kalendarza.

Druga strona każdego miesiąca zawiera ważne rubryki: miejsce na wpisanie urodzin, ważnych dat, uroczystości. To pomoże mi nie tylko w pamiętaniu o istotnych datach, ale także w rozplanowaniu ile i  kiedy mam zrobić kartek na te właśnie ważne dni. W tym roku bardzo zaniedbałam sprawę wysyłania właśnie kartek i chcę to naprawić.
Każdy tydzień będzie zaczynał się od takie wstępnego planu: kiedy w jakie dni coś mam zrobić! O właśnie! muszę sobie wpisać, w jakie dni podlewać kwiaty na przykład, bo jedne wymagają częstego podlewania, inne rzadszego. Do tego mam kwiaty, które lubią być zraszane.
Kolejna istotna kwestia. Nie wiem, czy pamiętacie, ale we Francji przygotowywałam sobie menu tygodnia. to bardzo ułatwiało mi sprawę: wiedziałam podczas dużych tygodniowych zakupów, co dokładnie mam kupić, nie musiałam z obłędem w oczach ,coś na szybko przygotowywać. Taki plan pomaga nie tylko stworzyć różnorodne dania, ale i zaoszczędzić pieniądze, bo kupuję tylko to, co potrzebuję, nic mi nie zalega. 

No i każdy dzień po kolei. Mam całkiem sporo miejsca na plan dnia, osobne rubryki na istotne sprawy, ale także na ważne zakupy lub domowe obowiązki, czy wykonanie istotnych telefonów lub napisanie ważnego mejla.



Mam nadzieję, ze planner zda egzamin, a jak nie... to będę wiedziała, co w nim poprawić na przyszły rok.

do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.


czwartek, 5 stycznia 2017

CZWARTEK Z APARATEM: PROJECT52-1

Dzień dobry się z Państwem.
Poprószyło, zlodowaciało, pomroziło... Zima nas zaskoczyła!
Ja nie mogę jeździć na swoim miętowym rydwanie, bo nie mam zimówek, abs'u, no i kabrioletem na dwóch kółkach to trochę podwiewa...

No ale dzieciom, wiadomo, zimy mało.Mają inne potrzeby...


Czekam na Wasze zdjęcia! Na FB lub tutaj w komentarzach ( link) pod postem.
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka

DŁUBANKI JAGODZIANKI: NOWOŚĆ KUFER Z PRZEGRÓDKAMI KITTY&DOGGY

Dzień dobry się wieczór z Państwem.
Dzisiaj chciałabym pokazać nowość, która wg mnie jest świetnym pomysłem dla dziewczynek, dziewcząt, nastolatek i nie tylko. Po zainteresowaniu tym produktem wiem, że jest to doskonała propozycja prezentu choćby komunijnego.
Dzięki temu, że jest sporych rozmiarów ( 30X20X13 cm), dużo pomieści. zaś wyciągane przegródki pomogą w zachowaniu porządku zarówno dodatków do włosów jak biżuterii. motyw oczywiście, jest dowolny. 
Poniższy kufer był dla miłośniczki kotków i piesków. a że miał być właśnie na biżutki, to i owe zwierzaki eleganckie musiały być ;)
Całość ręcznie malowana farbami akrylowymi.







Jutro pierwsze pstrykanko dzieci w PROJECT52 ;)

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.