poniedziałek, 28 listopada 2011

MUSZĘ! INACZEJ SIĘ UDUSZĘ!

O pewnym zjawisku chciałam już napisać dawno temu...Z miesiąc temu? Gdy wspomniałam o audycji Grażyny Dobroń i czegoś o Niej szukałam w necie. (Che, che...właśnie słucham jej audycji).
Ponieważ napisanie o tym problemie wymagało ode mnie czasu i skupienia, wciąż odkładałam tę decyzję na później. Potem pomyślałam sobie, że może jednak skupić się na tej "radosnej" części życia...Aż po jakimś czasie przeczytałam w "ZWIERCIADLE" felieton M. Kalicińskiej... Pomyślałam, że jednak los chce, bym wyraziła swoją opinię na ten temat. Nadal jednak szukałam odpowiedniej chwili, aż do dziś, gdy przeczytałam o historii Kuby.

Pamiętacie POST, jak pisałam ostatnio o Halloween oraz tradycji wydrążania dyni, by uczynić z niej lampion? Napisałam wtedy: stwierdziłam, że my - społeczeństwo chyba zbyt poważnie podchodzimy do wszelkich tego typu zabaw. Dla mnie tworzenie z dyni lampionu nie jest niczym innym jak wspaniałą okazją do wspólnej zabawy z dzieckiem.

Historia Kuby potwierdziła - niestety- mój sąd na ten temat i sprawiła, że późną nocną porą, zamiast grzecznie pójść spać, postanowiłam wyrazić swoje zdanie, ogłosić swój sprzeciw przede wszystkim wobec bezmyślnego działania, nie zastanawiania się nad konsekwencjami swoich czynów. Po raz kolejny w ostatnim czasie przekonałam się, że dorośli ludzie nie potrafią zachowywać się odpowiedzialnie i nie umieją a może nie chcą przewidywać konsekwencji swojego działania! Każdy dojrzały człek powinien wiedzieć, że pisząc oraz podając link do czyjegoś bloga w miejscach... nazwijmy to "bardzo specyficznych" niesie za sobą ryzyko negatywnego odzewu.
Jeżeli zaś działamy pod wpływem emocji, nie zakładamy, że możemy komuś zaszkodzić a dzieje się inaczej, to nie obracajmy kota ogonem. nie wypierajmy się winy ani nie zrzucajmy ją na innych, nie szukajmy kozła ofiarnego! Miejmy odwagę przyznać się do błędu, próbować go naprawić, a przede wszystkim naprawić krzywdę wyrządzoną drugiej osobie...To my, nasza postawa uczy nasze dzieci postępowania wobec innych ludzi, zachowania się w różnych sytuacjach. Jak możemy zatem wymagać od nich odpowiedzialności, przyzwoitości, skoro takiego zachowania nie widzą u nas?
Pozwoliłam sobie skopiować post z bloga ASIOLI:
***

Piszę ten post bo nerwy mi nie wytrzymały jak zobaczyłam takie coś
Blog Kuby, bardzo zdolnego i miłego chłopca został usunięty.
Parę dni temu od Kuby dostałam wiadomość
"Proszę Pani Asiu. Dzień dobry. Ja szykuję film na mój blog i będzie
mnie można zobaczyć na żywo tylko jak mi oko wyzdrowieje to jeszcze z
kilka dni trzeba poczekać bo anonim mi napisał że ja nie istnieję
tylko się ktoś naśmiewa z ludzi i mój blog jest fałszywy i mam go
skasować bo jak nie to moją mamę dadzą na policję i do sądu. A ja
istnieję przecież i dlatego mam ten pomysł na filmik. Czy Pani myśli
że dobrze wymyśliłem? Mam dla Pani wszystkie już niespodzianki i
napisałem do Pani list i moja mama wyśle paczkę dzisiaj jak przyjdzie
z pracy. Ja już się nie mogę doczekać a Pani?
Dobrego dnia Kuba"
 drugi list
"Proszę Pani mam kłopot z pewną Panią anonimową która jest dla mnie
bardzo zła i napisała mi dzisiaj też przykrość i jestem trochę smutny
z tego powodu. Ta Pani jest jeszcze zła na moją mamę że mi moja mama
pozwala na blog bo ja jestem za młody i że mój blog mi firma bloger
usunie bo w zasadach jest że nie wolno mi mieć bloga. Oj Proszę Pani
Asiu jestem bardzo smutny i się martwię tym.
Bardzo Panią pozdrawiamy razem z moją mamą bo moja mama odpoczywa
przed jutrem żeby mieć siłę w pracy zarabiać na życie. Ja jestem przed
laptopem i czekam na Pani adres bo muszę zapisać.
Dobrego dnia i dużo uśmiechu Kuba."

Po tych listach przeczytałam regulamin bloggera i rzeczywiście blog można prowadzić od 13 roku życia. Mama Kuby na blogu umieściła informację że blog jest prowadzony za jej zgodą i nadzorem, widocznie to nie pomogło.
Cała akcja z nieprzyjemnymi komentarzami zaczęła się po opublikowaniu tej pracy i odejściu p. Ilony z DT HopmArtu
Zastanawiałam się skąd u Kuby na blogu tyle nieprzyjemnych komentarzy od anonimowych zawzietych katolików, przecież środowisko scrapowe obraca się w swoim towarzystwie.
I dziś już wiem skąd tylu kochających bliźniego zaczęło gnębić 9-cio letniego chłopca w obronie wręcz zlinczowanej Jelonki jak to sama o sobie napisała TU i TU (poczytajcie komentarze do tych artykułów). Jest mi niezmiernie przykro że dorosła kobieta uważająca się za  prawdziwego katolika musi się wspierać portalem "Wiara.pl" i tygodnikiem "Gość niedzielny" w walce z rozsądnym, dobrze wychowanym i zdolnym chłopcem. Tolerancja dla sporej grupy Polaków to jednak bardzo obce słowo.
Mam nadzieje że Kuba się nie zrazi, bo wie że nie wszyscy ludzie są źli i zacznie znowu nas inspirować swoimi pięknymi i pomysłowymi pracami.
Amen

Ps. Z ostatniej chwili , to nie awaria
"Proszę Pani Asiu mi normalnie się chce płakać bo mój blog skasowali przez te anonimy bo anonimy mi dawali blog do zgłoszenia że ja mam 9 lat i nie mogę prowadzić bloga. I mam całkowicie teraz zablokowany blog. Co ja teraz zrobię? Ja normalnie mam cały dzień do bani już. I już nie wiem dlaczego ludzie tak mi robią ja nikomu nic nie zrobiłem a oni mi tak zrobili. Jejku dlaczego? 
To ja Kuba."

Ps.2 na blogu p. Ilona napisała
"W związku z tą publikacją -  http://asiscrapki.blogspot.com/2011/11/podosc-ludzka.html#comment-form  - OŚWIADCZAM,  że nie jestem autorką anonimowych wpisów na blogu Kuby.  Sytuację z Kubą wyjaśniłam w prywatnej korespondencji i od tego czasu nie obserwowałam bloga Kuby. 
Nie jestem także sprawczynią usunięcia bloga Kuby!!!
Publikacją Asi czuję się dotknięta,  uważam ją za pomówienie i oszczerstwo. "

W powyższym moim tekście nie ma ani słowa, aby to pani Ilona pisała anomimy i przyczyniła się własnoręcznie do usunięcia bloga Kuby, jest tylko pokazane jakimi metodami anonimowi dowiedzieli się o "linczu" p. Ilony na jego blogu, więc nie ma tu oszczerstw i pomówień. Jeśli chodzi o zakłamanie i oszczerstwa, to chyba powinna p.Ilona poczytać co sama napisała tu i ówdzie i zastanowić się kto rozpętał całą tę sprawę. Jak dzięki przekierowaniom do Kuby, został ujawniony i napadany przez "Życzliwych anonimów". 
P.S. 3 cytuję komentarz p. Ilony:...Gdyby moje życie miało zależeć od internetu i komentarzy to już bym była martwa.  I chyba właśnie dzisiaj zrozumiałam że moje życie za bardzo uzależniłam od tego co na blogu,  być może przychodzi takie doświadczenie od Pana,  że muszę stracić to,  co kocham... bo nie można dwóm panom służyć....miło jest mieć dobre komentarze i płynąć na pozytywnych emocjach,  tylko....niekiedy jest tak,  że trzeba połknąć musowo trochę goryczy... Niekiedy trzeba przejść przez ogień,  ale wszak w nim uszlachetnia się złoto....

no właśnie czara goryczy została przelana u Kuby, tylko w tym wypadku można posłużyć się przysłowiem, że  "Dziecko zostało wylane z kąpielą". Każdy lubi miłe komentarze, dorosłym trudno jest przyjąć nagonkę i krytykę, a co dopiero dziecku i w tym właśnie sedno sprawy. Niestety Kuba został pozbawiony tego co kocha. Podziwiam, jak on z tego wyszedł z podniesioną głową i w kulturalny sposób, czego nie można powiedzieć o innych. Nawet nie mają odwagi przyjąć tego na klatę - rozliczają się z tym w prywatnych wiadomościach i blokując komentarze, żeby przypadkiem nikt im nic nie zarzucił. Teraz  Kuba bardzo cierpi i czuje pustkę, niechęć, brak zaufania do niektórych ludzi. 
 W następnym poście podaję miejsce gdzie walczymy o bloga Kuby.

*** 

Jeżeli ktoś chce wyrazić swoją opinię lub dać Kubie do zrozumienia, że nie jest sam a świat nie składa się tylko z ludzi pełnych zawiści, zazdrości, może napisać TUTAJ:

 
Swoje odczucia i przemyślenia na temat felietonu Kalicińskiej oraz tego,co znalazłam w necie, napiszę  następnym razem... 

Mniej wietrznego tygodnia życzę, 
Jagodzianka.

środa, 23 listopada 2011

Kropki, jabłka oraz ząbki...

Zacznę od tego ostatniego tematu...Franio ząbkuje. cierpi on, ja jetem wykończona. Nie wiem, jak się nazywam... Wczoraj wykonałam swój plan w 100%. jestem dumna ...choć obawiam się, że dziś już tak dobrze mi nie pójdzie....
W tej chwili robię parę rzeczy, których i tak nie mogę pokazać. Za to, już prezentuję prezent, który zrobiłam MALAMI. Tak tej samej, od której dostałam TILDUCHĘ ;) Coraz bardziej mam "smaka", by popróbować szycia. Mój Mąż jest tym faktem przerażony...
W ogóle mam wrażenie, ze moja doba trwa 12, góra 13 godzin. ledwie zacznę działać a jest już 3 w nocy i WYPADAŁOBY iść spać, bo rano Franio łaskawy nie będzie... Bardzo proszę uczciwego znalazcę mojej zagubionej pełnej doby o zwrot... Czy są jeszcze uczciwi znalazcy?;)

Wracam do tematu...
Malami zrobiłam taki oto przepiśnik:


Wykonałam jeszcze jeden prezent i obawiam się, ze nie dotarł do adresatki...Ponieważ poszedł on zagranicę, obawiam się, że prędzej na piechotę doręczę ponownie zrobioną niespodziankę, niż załatwię reklamację na poczcie... Poczekam jeszcze chwilę...

Jabłka...tak wątek TYDZIEŃ Z ..., który tak naprawdę trwa zawsze...12 dni;) wziął sobie na tapetę własnie przepisy z jabłuszkiem w roli głównej. troszkę spóźniony temat, bo Dzień Jabłka obchodzimy 28.09., ale lepiej późno niż...później, chi, chi.
Ja zaproponowałam sprawdzone "staropolskie" przepisy, jak i te z dalekich krajów. Przyznam, że dziewczyny zaproponowały tak ciekawe i oryginalne dania, że chyba do świat będę piekła, smażyła i podawała jabłko...drżyjcie domownicy:)

Surówka z marchwi i jabłek
  • 3 marchewki;
  • 2 jabłka,
  • sok z 1/3 cytryny;
  • 1 łyżka oleju;
  • 1 łyżeczka cukru;
Marchewki i jabłko obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach (ja to robię w robocie kuchennym). Wkładamy do miski, dodajemy olej, cukier oraz sok z cytryny. Bardzo dokładnie mieszamy.* 
Ja dodałam nać pietruszki. tę surówkę można przyrządzić również ze śmietaną lub  wymieszać z tartym chrzanem.


 Ryż zapiekany z jabłkami
  • 30 dkg ryżu;
  • 2-3 jabłka;
  • trochę cukru;
  • cynamon;
  • szklanka mleka;
  • śmietana.
Gotujemy ryż. (Ja dodaję do wody mleko, aby nabrał on słodkiego smaku). Jabłka obieramy i ścieramy na średnich oczkach. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem i dajemy pierwszą warstwę ryżu. Na niego jabłka, które posypujemy cynamonem oraz cukrem (wg gustu). Polewamy śmietaną (ja używam tę z kartonika). Następnie nakładamy drugą porcję ryżu, którą ponownie posypujemy cynamonem oraz kładziemy na niego kilka plasterków masła. pieczemy 25 minut w 200 stopniach.

 Tarta z jabłkami
Ciasto:

  •  25 dag mąki;
  • 15 dag masła;
  • szczypta soli;
  • 1/2 szklanki zimnej wody;
Nadzienie:
  • 8 jabłek;
  • 8 dag cukru;
  • 2 jajka;
  • 25 dag śmietanki;
  • cynamon lub przyprawa do kawy i deserów (jest taka "kamisa")
Mąkę siekamy z miękkim masłem oraz szczyptą soli. Dodajemy wodę, zagniatamy ciasto i formujemy kulę. Wkładamy do lodówki na godzinę.
Następnie smarujemy masłem płaską formę na tartę i rozkładamy w niej ciasto, nakłuwając je widelcem. Wkładamy ciasto piekarnika, by je podpiec z 15 minut w 200°C.
W międzyczasie obieramy jabłka i kroimy je w cieniutkie plasterki. Następnie układamy je koliście na cieście. Jajka mieszamy ze śmietanką i cukrem, dodajemy cynamon bądź inną przyprawę komponująca się z jabłkami. Masę wylewamy na owoce.
Pieczemy 20-30 minut w temp. 180°C, aż jabłka i ciasto zrobią się złote.


Smacznego życzę!

Pozdrawiam i zmykam, gdyż po skrzynkę jabłek idę do warzywniaka ;)
Jagodzianka.

środa, 16 listopada 2011

Mogę dokonać odsłony...

...prac, które brały udział w różnych zabawach organizowanych na OTWARTYM FORUM.

Pierwsza to herbaciarka, którą zrobiłam dla nauczycielki mojej Jagi. Cytrynki uwypukliłam dzięki użyciu pasty.


Druga praca brała udział w konkursie MRUCZANDO, których tematem były kocurki wszelkiej maści. Jak zobaczyłam ten motyw, musiałam go wykorzystać właśnie w taki sposób...z lekką nutką czarnego humoru...


A będąc przy humorze.. Jakiś czas temu uśmiałam się, czytając post na blogu AGI B. , w którym opisała swoją "gardłową sprawę";) i przypomniała się mi wtedy moja historia...

W czasie studiów dorabiałam sobie w sklepie kosmetycznym. Pewnego dnia dostałam takiego zapalenia gardła, że prawie w ogóle nie mogłam mówić. wszedł do sklepu mężczyzna a ja szeptem rzekłam:
-Dzień dobry, czym mogę służyć?
Klient rozejrzał się podejrzliwie po sklepie i również szeptem odpowiedział:
-Poproszę dwa mydełka...
Nawet nie mogłam się roześmiać w głos ;)

Kurka wodna! Zapomniałabym o najważniejszym! WYGRAŁAM CANDY U KAJKI. Ogromnie się ucieszyłam, że to prezent od Kajki właśnie i do tego tak cudnie pasujący do mojego przedpokoju! No i jeszcze dostałam igielnik. Czyżby aluzja, bym się maszyny do szycia dorobiła? ;)


Kochani, dziękuję, że do mnie zaglądacie i komentujecie. Ja troszkę się opuściłam...znowu... Nieraz szybko zajrzę do Was, ale odchodzę bez słowa, bo już czasu nie mam na napisanie komentarza, ale myślę, że niedługo się poprawię...

Uciekam zatem, by jeszcze zrobić kilka rzeczy i móc wreszcie wygospodarować trochę czasu na przyjemność, jaką jest zaglądanie na Wasze blogi!

Pozdrawiam,
Jagodzianka.


środa, 9 listopada 2011

Dynia tu, dynia tam...otwieram lodówkę a tam...dynia ;)

Sezon na to warzywo w pełni. Wszystko, co teraz robię sygnowane jest dynią ;)
Zacznę może od kartki, którą zrobiłam na wyzwanie Scrapujących Polek. Miało być jesiennie, to było...z dynią w roli głównej, oczywiście ...

Ostatnio słyszałam wiele debat na temat "złego" wpływu święta Halloween na ogólnie cały naród polski. Ja nie jestem za bezmyślnym korzystaniem z obcych tradycji, szczególnie gdy za tym stoi komercyjność tegoż.Ale, ale...kiedy jeden z dziennikarzy, chwalił się, ze ma sześcioro dzieci i każde z nich uważa Halloween za paskudne święto, bo duchy, strachy, kościotrupy i do tego niezgodnie z nauką kościoła, to stwierdziłam, że my - społeczeństwo chyba zbyt poważnie podchodzimy do wszelkich tego typu zabaw. Dla mnie tworzenie z dyni lampionu nie jest niczym innym jak wspaniałą okazją do wspólnej zabawy z dzieckiem. Mój Mąż od 4 lat  tworzy Jack-o'-lantern razem z Jagą, której uśmiech z buzi wtedy nie schodzi, cały czas rozmawia ze swoim "lanternkiem" i jest to dla Niej cudny czas, który może spędzić ze swoim tatą.I w nosie mam, że ta tradycja wydrążania dyni (najpierw z rzepy albo buraka) pochodzi z Irlandii a nie z Polski. Zresztą... Jesteśmy krajem/narodem, który nie potrafi się cieszyć, radośnie obchodzić jakichkolwiek świąt. Wszystko jest na poważnie, z lekką nutką dekadencji oraz martyrologii.A! I szczypty kłótni nie może zabraknąć. Ostatnio w radiowej Trójce był program, ,w którym było zapytanie, czy potrafimy wspólnie obchodzić Święto Niepodległości. aż 71% słuchaczy powiedziało, że NIE! Dla mnie to trochę chore, że największy sukces Polski, jakim było odzyskanie po 123 latach wolności, to - jak określił socjolog prof. Andrzej Rychard okazja, by manifestować ostre podziały, a nie, by pokazać, że to rocznica, w której każdy powinien mieć swoje miejsce. 
Dlatego też w atosferze śmiechu i wspólnie spędzonych chwil powstał kolejny Jack ;) (Te czarne kółka to rumieńce).

Jak już jestem przy temacie spędzania wspólnych chwil dziecka z ojcem, to chciałam powiedzieć, że ja zauważam - od początku - jak różnimy się z Mężem w kwestii samej zabawy z dzieckiem. Jak zdecydowanie bardziej wyluzowanym jest On ode mnie... Zaraz przychodzą mi na myśl słowa z filmu " Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Barei: „Dziecko musi mieć matkę i ojca. A ojciec jest tak samo ważny jak matka, a jak matka gdzieś wyjedzie, to nawet ważniejszy”.

Otóż, ostatnio, a dokładnie z długi weekend, dał mi pospać dłużej i zabrał dzieci daleko ode mnie (do kuchni:):):). jagódka chciała koniecznie upiec muffinki wg jej przepisu. Jak znam siebie - pewnie próbowałabym dziecko przekonać do wykorzystania raczej sprawdzonych przepisów, ale mój mąż dał sie ponieść ułańskiej fantazji. Muffinki miały oryginalny smak, ale...powstały:
 

A oto przepis:


Wracając jednak do dyni...Została ona wydrążona przez Pana Męża, a Pani Żona stworzyła z wnętrzności tegoż warzywa następujące dania:

Zupa krem z dyni i imbiru

  • 0,5 kg  startego miąższu dyni;
  • 2 łyżki startego korzenia imbiru;
  • 1 czerwona cebula;
  • 2 marchewki;
  • 1 ziemniak;
  • 1,5 łyżeczki tymianku (ja z racji swej miłości do tegoż dałam ponad 2;));
  • 1 łyżeczka kolendry (też podałam więcej, gdyż miłością pałam do tejże takowoż jak do tymianku) ;
  • 2 łyżki oliwy;
  • 2 l bulionu ;
  • sól i pieprz do smak;
W garnku o grubym dnie rozgrzewamy olej i dajemy starty imbir i przez minutę smażymy, cały czas mieszając.  Następnie dodajemy roztartą kolendrę i tymianek, marchew, cebulę i smażymy tak pod przykryciem przez 10 minut, często mieszając.Dodajemy dynię i smażymy jeszcze 2 minuty, po czym  zalewamy to wszystko bulionem i dodajemy ziemniak, doprawiamy solą i pieprzem i gotujemy przez 35 minut. Gdy zupa lekko przestygnie, miksujemy blenderem.
Zupę podajemy z grzankami albo groszkiem ptysiowym, choć można użyć również prażonych pestek dyni.


Tarta dyniowa
Ciasto:
  • 25 dkg mąki;
  • jajko;
  • pół łyżeczki cukru;
  • szczypta soli;
  • 3 łyżki zimnej wody;
  • 10 dkg masła;
Farsz:
  • 40 dkg miąższu dyni;
  • kubeczek gęstej śmietany;
  • 3 jajka;
  • 1/3 szklanki brązowego cukru;
  • pół łyżeczki cynamonu;
  • po pół łyżeczki mielonych goździków i imbiru (ja dałam jeszcze przyprawę Kotányi " Uczta Maharadży")
Najpierw zajmijmy się ciastem. Mąkę mieszamy z cukrem i solą, dodajemy miękkie masło, jajko oraz wodę.Zagniatamy ciasto, z którego formułujemy kulę. Następnie  zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy na godzinę do lodówki.W tym czasie zajmiemy się nadzieniem.
 Dynię kroimy w kostkę i gotujemy z odrobiną wody do miękkości.Następnie miksujemy ją  blenderem na puree.Dodajemy śmietanę, cukier jajka oraz przyprawy i mieszamy.
Wyciągamy ciasto z lodówki, które musimy rozwałkowujemy na grubość około jednego centymetra. Następnie wykładamy formę ciastem. Nakłuwamy ciasto widelcem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika, by piec ok. 20 minut w 180 st.po tym czasie wylewamy nadzienie na podpieczony spód i
pieczemy kolejne ok. 30 -40 minut w tej samej temperaturze.

Muffinki dyniowe
  • 1,5 szklanki mąki orkiszowej 9może być zwykła również);
  • 3/4 szklanki. utartego miąższu dyni;
  • 2 jaja;
  • garść. orzechów włoskich;
  • pół szklanki. posiekanych bakali (ja dałam żurawinę, śliwki, rodzynki);
  • 0,5 szklanki jasnego miodu (dałam trochę mniej);
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej;
  • 0,75 łyżeczki proszku do pieczenia;
  • 1 łyżeczka kardamonu;
  • po ćwierć łyżeczki łyżeczka goździków, gałki muszkatołowej, czarnego pieprzu i cynamonu;
  • 0,5 łyżeczki soli;
  • 0,5 szkl. oleju roślinnego;
Najpierw łączymy mąkę, proszek i sodę, sól, cukier i przyprawy. Następnie wbijamy jajka, dodajemy dynię i olej, miód.Mieszamy wszystkie składniki. Dodajemy bakalie i nakładamy do papilotek, a następnie pieczemy  ok. 20 min. w 175'C. 
A na koniec już nie o dyni, choć pozostaniemy w pomarańczowych barwach...

Pchałam wózek z Franiem a za mną szedł Maz z Jagódką, który usłyszał fragment rozmowy między paniami komentującymi MĄ OSOBĘ - jak to niektórzy mawiają.

Pani A do pani B: ...albo włosy dopasowane do wózka...
A Wy jak myślicie, chi, chi?

Jeśli ktokolwiek dotrwał do końca, dziękuję za wytrwałość!
Jeśli myślicie, że leniuchuję twórczo, to nie macie racji, coś tam robię, ale akurat tego pokazać jeszcze nie mogę, albo się do autorstwa pracy przyznać, jak w przypadku konkursu MRUCZANDO. Można jednakoż oglądać, podziwiać oraz głosować:)

Słońca życzę i więcej uśmiechu!
Jagodzianka.