czwartek, 26 lipca 2012

(wy)CZEKA(ła)M WYTRWALE

Kiedy wyjeżdżaliśmy do Francji, wzięłam ze sobą "Listy" Poświatowskiej, które już kilka lat czekały na mojej półce, aż je przeczytam. Znałam Jej poezję, powieść, ale nie byłam jeszcze gotowa na tę epistolarną lekturę. I wtedy właśnie poczułam, że to jest ten moment, by zapoznać się z tą lekturą. Wzruszające, pełne emocji, radości, pragnienia miłości i życia a zarazem niepokoju listy poetki zauroczyły mnie i sprawiły, że znalazłam się w zupełnie innym świecie. 
Niedługo później dowiedziałam się, że Janusz Radek wydał płytę "Dziękuję za miłość" z tekstami... właśnie Haliny Poświatowskiej. Byłam zaskoczona tym zbiegiem okoliczności. Choć ja w zbiegi okoliczności nie wierzę. Uważam, że wszystko jest zaplanowane i dzieje się "po coś" i nie jest dziełem przypadku.
Gdy tylko znaleźliśmy się w Polsce, kupiłam płytę Radka i zawsze, kiedy jechaliśmy do Polski lub wracaliśmy do Francji  obowiązkowo słuchaliśmy jej w samochodzie. Zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Jagódka, która miała wtedy zaledwie 2,5 roku od razu zainteresowała się piosenkami i szybko nauczyła się tekstów piosenek ( ku mej konsternacji, szczególnie gdy śpiewała utwór "Sheila"). Od tamtej pory zresztą Jagna jest fanką Janusza Radka i zna wszystkie Jego płyty.
Gdy musieliśmy wrócić do Polski, był to dla mnie bardzo bardzo trudny okres. Paradoksalnie nie potrafiłam na nowo odnaleźć się w tak dobrze znanej mi rzeczywistości. Ona nie była i chyba nie jest moja... Włączanie zaś "Dziękując za miłość" sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej, bo widziałam oczami duszy krajobrazy Szwajcarii (Mąż zaś bardziej Niemiec ;)). Aby poradzić sobie z tęsknotą i smutkiem, płytę odłożyłam na półkę i jej po prostu nie słuchałam. Obiecałam sobie, że ponownie ją włączę, gdy będę jechała do Francji. Che, che...
Od tamtej pory minęły cztery lata. Ja skrycie wierzyłam w to, że marzenie się moje spełni, a jednocześnie układałam sobie życie tutaj, cieszyłam dniem dzisiejszym, by tęsknota za tamtymi chwilami nie przesłoniła mi pięknych chwil , które obecnie przeżywam w kraju.
Ponoć jest tak, że jak się bardzo czegoś chce, to się to spełnia... I mogę Wam powiedzieć, że chyba  tak jest...
Za 3 tygodnie wyciągnę płytę Janusza Radka "Dziękuję za miłość" i włączę ją zbliżając się do granicy ze Szwajcarią, będąc jeszcze w Niemczech ;) I tym razem będę płakała ze szczęścia, że znowu zamieszkam we Francji i znowu będę przeżywała cudowne chwile, zobaczę miejsca, za którymi tęskniłam i których nie zdążyłam kilka lat temu zobaczyć!!!
Zdaję sobie sprawę, że dla Jagódki to będzie trudny czas: zmiana miejsca zamieszkania, nowi znajomi, nowa szkoła i to francuska, ale wierzę, że wszystko się dobrze ułoży i Córcia poradzi sobie przy mojej i Męża pomocy oraz wsparciu. 

Zdjęcie z tamtego okresu chciałabym zgłosić do zabawy TEN MOMENT. Jest to jedno z moich ukochanych zdjęć, w nim zawiera się mój zachwyt i szczęście. 


Na wyjazd kupiliśmy cudną lustrzankę z wszelkimi bajerami, którą mamy zamiar wykorzystywać na maksa!

A jeszcze niedawno sfotografowałam lawendę rosnącą przed gimnazjum w mojej mieścinie, by mieć namiastkę Prowansji ;)

Pakowanie przede mną... Wydawałoby się, że mam już w tej czynności wprawę, ale za każdym razem w połowie tejże czynności się załamuję i wymiękam... ;)
 Listę rzeczy do zbarania mam jednak już sporządzoną, jeszcze za czasów pierwszego pobytu we Francjarii - jak to mówiła Jagódka, która nie mogła dojść do tego, czy mieszkamy we Francji czy Szwajcarii, bo mieszkaliśmy we Francji przy granicy szwajcarskiej. Teraz zresztą też zamieszkamy w tej okolicy.

Serdecznie i gorąco Was pozdrawiam! I wierzcie mi, marzenia się spełniają tylko trzeba w nie wierzyć i czasami trzeba pomóc im się ziścić... choćby optymizmem w sercu ;)

Pozdrawiam jeszcze raz i biegnę się pakować a przy okazji popstrykam zdjęcia mojemu przedpokojowi, by móc Wam pokazać, jak go sobie zaaranżowałam!
Jagodzianka.

poniedziałek, 23 lipca 2012

DLA ODMIANY...PIONY SZACHOWE ;)

Żeby nie było, że dawno pionów szachowych nie było, chi, chi... ostatnia seria z roku szkolnego. Są one podobne do poprzednich, bo wykonane na zamówienie. Staram się jednak tak tworzyć, by każdy się różnił od siebie. W końcu to ręczna robota ;)
Teraz rozpoczynam nową serię, tym razem mogę poszaleć i wykonać nową kolekcję ;) Ale zanim to nastąpi, pokazuję poprzednią...

Jak już jesteśmy przy starym roku szkolnym, to chciałam jeszcze pokazać kartkę dla Jagódki nauczycielki, którą wykonałam inspirując się pracą BARBARY.

 I tak muzycznie na zakończenie postu i na pierwszy dzień mego urlopu, którym się cieszę jak dziecko. A uwierzcie, mam powody;););)
Płytka zakupiona. Artura Andrusa bardzo lubię za poczucie humoru, za "Spadkobierców", za "Myśliwiecką"... Ach...



Pozdrawiam serdecznie,
Jagodzianka.

sobota, 21 lipca 2012

WYZWANIE W "ŚNIE MAI"

Ostatnio wszędzie chodzę z aparatem. Nawet do pracy. bo nigdy nie wiadomo, co stanie się obiektem do sfotografowania.
Pojechałam po Frania do Teściowej. Była w parku znajdującym się w centrum Wrocławia. A w tym parku jak gdyby nigdy nic chodziły sobie zielone dzięcioły. Ale to było niesamowite! Dlatego też, widząc wyzwanie na blogu SEN MAI postanowiłam wziąć udział w tej zabawie, zamieszczajac właśnie fotki tych ptaszków!


Przy okazji obejrzałam i skomentowałam prawie wszystkie zdjęcia biorące udział w tym wyzwaniu (do dwóch blogów nie udało się mi dostać ;() !

Pozdrawiam, Jagodzianka.


środa, 18 lipca 2012

FINAŁ MOJEGO CZERWCOWEGO CANDY!

Otrzymałam dziś wiadomość, że główna nagroda dotarła do zwyciężczyni mojego ostatniego cukierasa, dlatego też chciałabym pokazać co zrobiłam.
Nagrodę można było sobie samemu wybrać, bo w ten sposób chciałam podówjną niespodziankę. Mam nadzieję, że się udało.
Oprócz głównej nagrody przyznałam jeszcze dwie - "pocieszenia" i w tym przypadku kierujac się preferencjami zwycięzców.

Pierwszy cukieras poszedł do Marcina. Tak, i faceci do mnie zaglądają ;)


Drugi otrzymała Ewelina, której marzył się "janiołek".

Nagrodę główną otrzymała Roma, której zapragnęło się wędrasia. Mówisz i  masz! ;) 
Zastanawiałam się nad tym, jak go wykonać, jakie papiery, kolorystyka, temat... No i gdy zobaczyłam tę kolekcję papierów - nie znam nazwy kolekcji, bo nic na nich nie było napisane - to wypadłam z butów i od razu wzięłam się do roboty. Efekt osiągnęłam następujący...

Przede mną wizja, ze jeszcze 2 dni w pracy i potem... trzy tygodnie urlopu! To dodaje mi sił, skrzydeł  i chęci do działania, tworzenia!

Pozdrawiam, już jedną nogą na wakacjach,
Jagodzianka.

P.S. Słyszycie te cichutkie kroki? to nadchodzi mój urlopik ;););)

sobota, 14 lipca 2012

ZABAWY w ART PIASKOWNICY: MOJE MIASTO oraz GRAJ W KOLORY

Wczoraj chodziłam po mieście i plułam sobie w brodę, ze nie wzięłam aparatu. Niebo było niesamowite, zmieniało swoją barwę co chwilę a przy tym słońce się przebijało i nadawało takie efekty, że aż w głowie się kręciło ;)
A bo wczoraj to ja w ogóle byłam na BABSKIM KINIE po raz trzeci. I bez względu na to, jaki film leci ( w sierpniu będzie Woody Allen, więc to będzie dla mnie wyjątkowa uczta, choć już się martwię, bo na Allena zawsze chodzę z Mężem... Co tu zrobić? Wiem! Przebiorę go za babę ;)), ja się świetnie bawię. Cieszę się ogromnie, że z kilkoma koleżankami, choć jesteśmy mamami małych chłopców (nie uwierzycie: jest nas trzy - mam na myśli same mamy chłopców, bo  jeździ nas w ogóle na seanse pięć babek- i różnica między każdym chłopcem jest 4 miesiące ;) Piotruś ma ich 17, Franek 13 a Antoś 9), mobilizujemy się i fundujemy sobie te parę godzin wspólnego śmiechu, zabawy, oglądania filmu. Ale ja nie o tym!
Bo dziś chodziłam znowu po mieście, a raczej przez nie szłam do swego dziecka, a że aparat miałam na podorędziu, to zrobiłam kilka fotek z myślą o FOTO GRZE w ART PIASKOWNICY i postanowiłam pokazać swoje foteczki. Dwie.



A jeszcze wcześniej spojrzałam na fotkę poniżej i stwierdziłam, że pasuje do zabawy GRAJ W KOLORY, więc ją prezentuję i wysyłam na konkurs ;):

Pozdrawiam serdecznie i lecę troszkę poszusować żelazkiem. Takie mam zachcianki! :D
Jagodzianka.

P.S. Okazało się, że jest już po północy a zabawa GRA W KOLORY trwała tylko do piątku. więc pozostaje mi tylko pokazać zdjęcie na moim  blogu;)

piątek, 13 lipca 2012

RADOŚCI JAK ZA STÓWĘ ;)

Każdy w różny sposób poprawia sobie humor. Ciężki dzień, albo przykre chwile sprawiają, że musimy odreagować. No i w większości przypadków u kobiet są to...zakupy ;)
Marylin Monroe mówiła, ze "pieniądze szczęścia nie dają, dopiero... zakupy" i pod tą sentencją podpisuję się obiema rękami.

Przyznaję, że ostatnio miałam wiele okazji, by poprawić sobie humor ;) Niedługo pokażę tego efekty.
Dzisiaj natomiast pochwalę się torebeczką - mała ,ale w sam raz na spacer z dzieckiem, by umieścić w niej jedynie telefon, chusteczki, klucze, portfel i picie. Kosztowała niewiele, bo i jakościowo jest kiepska, ale "dizajnerko" tak się mi spodobała, że radości miałam, jakby kosztowała stówę ;)

We wróżkowym wyzwaniu ogłoszonym na OTWARTYM FORUM brałam udział. Miło mi było otrzymać drugie miejsce z tą pracą:

Podejmując w tym poście różne tematy, chciałam się tylko pochwalić, że zanim pokazałam zdjęcia Stefana z maja...

...to obwieszczam, że właśnie mi kwitnie po raz drugi! Ale się cieszę! Tym bardziej, że wiele osób ma problem, by on w ogóle pokazał swoje wspaniale pachnące kwiaty a co dopiero w tak krótkim odstępie!!! No, ale ja zawsze mówię, że Stefki są fajnymi chłopakami!

Pozdrawiam serdecznie,
Jagodzianka.

niedziela, 8 lipca 2012

SZYTE PĘDZLEM

Kto myślał, że szachowe pionki poszły w odstawkę, to się myli. Mam ich jeszcze wiele do pokazania. Dziś zaprezentuję kilka patchworkowych. Motyw ten się spodobał i choć jest dość czasochłonny, bardzo lubię go malować,. czuję, że jest taki mój ;) Każdy jest inny i wciąż mam nowe pomysły na wzory. Jak się nie potrafi szyć, to się chociaż troszkę pomaluje;)
Uwaga! Dużo zdjęć!




Pozdrawiam serdecznie,
Jagodzianka.