Umówmy się : dzisiaj szału nie będzie i to z dwóch powodów:
- pierwszy i najważniejszy: ja i nitka z igłą pasujemy do siebie jak pięść do nosa;
- drugi: patrz punkt pierwszy.
Ale co tam, pokażę.
Otóż jakiś czas temu energia mnie rozpierała, by coś zmienić, przestawić. W. widział w moich oczach obłęd, sama do siebie mówiłam ( głośno tłumaczyłam "własnej osobie", gdzie co przestawię). Nawet wygoniłam W. do pokoju dzieciaków, by móc sobie samej zrobić przemeblowanie. I tak biurko powędrowało na ścianę obok, ale jednocześnie sprawiając, że nie miałam drugiej lampki, która to przytwierdzona uprzednio była do regału, któ. Musiałam zatem pokombinować. Mamy tutaj taką "jikełowską" lampę z długim papierowym kloszem, ale nie mieścił się on miedzy biurkiem a komodą. Ściągnęłam zatem ów klosz. Leż żarówka za mocno dawała "po gałach", męczyła mnie i ona sama, jak i ta golizna. Przypomniałam sobie, że kiedyś kupując na giełdzie staroci żyrandol, posiadał on małe ohydne abażury. Postanowiłam z jednego ohydnego stworzyć jeden całkiem "przytulny" i wiosenny...
Jak go zrobiłam? ( Nie zwracajcie, proszę uwagi, na mój pijany taniec z igłą...).
1. Od stelaża abażura odpruwamy to pomarańczowe obrzydlistwo.
2. Następnie próbujemy pi razy drzwi odrysować jego kształt na nowym
materiale. Ja mam taki powiedziałabym delikatny filc, więc odrysowanie
było właściwie awykonalne, więc tak "na oko" wycięłam podobny kształt.
3. Wycięty kształt teraz należy przyszyć do stelaża. Ja użyłam muliny kordonka i z mniejszą lub większą wprawą obszyłam górę i dół abażuru "ściegiem dzierganym". Z uwagi na fakturę materiału nie było to łatwe zadanie. Następnie w miejscu zetknięcia się materiału, by ukryć zgrabnie to połączenie, przyszyłam kolorowe guziczki.
I tak sobie teraz świeci lampka. Dzięki takiemu właśnie filcowi ( bardzo że tak powiem rzadkiemu, niezbitemu) światło jest miękkie, ale i zarazem nie stłumione przez materiał, więc daje satysfakcjonujące światło
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
P.S. D. l.poj. abażuru/abażura - obie formy poprawne ;)
P.S. D. l.poj. abażuru/abażura - obie formy poprawne ;)
Bardzo fajny pomysł! Uroczo i jagodziankowo :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńFajny pomysł! Nie przysmali się ten filc?
OdpowiedzUsuńNie, nic się nie dzieje. Używam już jakiś czas i to paląc dużo. (światło paląc ;)).
UsuńNo powiem Ci , że ciekawie to wyszło:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki!
UsuńNie opowiadaj, nie opowiadaj, bo z tym szyciem wcale nie jest u ciebie tak zle. Wybralas sobie dosyc trudny material na pierwsze wprawki a i szycie kordonkiem, bo mulina to to nie jest tez nie nalezy do najlatwiejszych. Z szyciem jest tak, ze trzeba trenowac, trenowac i jeszcze raz trenowac.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że kordonek. Pisząc, patrzyłam na mulinę, którą miałam w koszyku ;)
UsuńNo i właśnie tu jest problem:Z szyciem jest tak, ze trzeba trenowac, trenowac i jeszcze raz trenowac - nie mam cierpliwości ;)
Efekt jest naprawdę ciekawy :)
OdpowiedzUsuńA na mnie czeka właśnie jeden abażur... Może w końcu się nad nim zlituję ;)
Pozdrawiam i zapraszam na CANDY do Magii Tworzenia :)
http://magiatworzenia-sklep.blogspot.com
Zlituj się , zlituj .
UsuńNa pewno zajrzę!
mnie się efekt podoba :) na pewno wygląda duuuużo lepiej, niż to, co ja zdziałałam pierworodnemu, jak mu się abażurek od lampki przypalił... ten drugi spotkał zresztą taki sam los XD. Ale lampka stoi na szafeczce przy łóżku i Wojtek jak się w nocy kręci, potrafi w abażurek pacnąć, a że światło pali się całą noc (chłopcy nie chcą spać przy zgaszonym świetle)... teraz już mi się nie chciało bawić i kupiłam w Pepco :D
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ^^
Ciekawy materiał na abażur :) no i te guziczki wyglądają słodko :) U mnie z szyciem podobnie , długo muszą czekać materiały na przeszycie - jakoś cierpliwości do tego nie mam .
OdpowiedzUsuńPrzytulnie musi być przy takiej lampce :) Bardzo fajnie te guziczki wyglądają.
OdpowiedzUsuńUściski
A gdzie jest napisane, że to musi być jak spod suwmiarki?... Bardzo zatem ciekawy wyszedł Tobie abażurek z tymi przesłodkimi guzikami ;) I nie martw się, że czegoś tam szyć nie umiesz- ja umiem, bom krawcowa, ale brakuje mi za grosz chęci; uważam, że co miałam w życiu uszyć, to już uszyłam... ;) ;) ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń