Nie jestem i nie byłam osobą, która na widok znanych osób (za moich " młodych" lat nie było celebrytów tylko piosenkarze, aktorzy, pisarze;)) nie piszczałam, nie rzucałam się na szyję i nie błagałam o autograf. Wydawało się mi po prostu niestosowne "molestować" ludzi na ulicy. No i się wstydziłam, swoją drogą...
Ale jedna sytuacja sprawiła, że postąpiłam inaczej...
Właśnie czytałam wywiad z Nią w najnowszym ZWIERCIADLE. Powróciły wspomnienia i chciałabym Wam o nich opowiedzieć.
Kiedy zobaczyłam Ją pierwszy raz w spektaklu byłam zauroczona. Jej gra była tak wzruszająca, tak przejmująca, że oglądałam wciąż na wdechu ( dobrze, że się nie udusiłam). Wiedziałam, że to wrocławska aktorka...
To był dzień moich imienin. W. kupił mi kwiaty i poszliśmy do Rynku, a na Pl. Solnym siedziała Ona na krześle - udzielała wywiadu, albo miała sesję zdjęciową. Nie pamiętam dokładnie. I wtedy postanowiłam ,że podejdę i dam Jej kwiaty, które dostałam od W. i powiem, że uwielbiam Jej grę...
Zrobiłam to, choć miałam ogromną tremę i podeszłam do Pani Kingi Preis, by wyrazić swój zachwyt nad Jej talentem. Była mile zaskoczona. Chwilkę porozmawiałyśmy i odeszłam.
W jakiś czas później spotkałam Panią Kingę ponownie. W czasie studiów dorabiałam w sklepie kosmetycznym na Biskupinie i ona do tegoż sklepu weszła. Pochwaliłam się Jej, że właśnie nabyliśmy bilety na "Ballady morderców". Bardzo się ucieszyła, troszkę porozmawiałyśmy.
Najbardziej jednak niesamowite było kolejne spotkanie. To nastąpiło na pewno w sobotę. Wchodzi Pani Kinga i mówi od progu:
-Pani Magdo, jak dobrze, że pani jest. Bo wie pani... W związku z Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej ( 1998r. to był) sprzedało się na spektakl mało biletów. Właściwie do wszystkich kupujących mieliśmy kontakt ( nie wiem, czy były rezerwowane - przyp. Jagodzianka) i poinformowaliśmy o odwołaniu spektaklu.Tylko do jednej osoby nie mieliśmy kontaktu. I ja tak sobie dzisiaj rano odkurzam pokój i nagle klepnęłam się w głowę! No tak, to pani bilety, więc szybciutko się ubrałam i przyjechałam, żeby powiedzieć, że nie będzie przedstawienia.
Taka jest Pani Kinga Preis. Wspaniała aktorka, niezwykle utalentowana, o pięknym spojrzeniu, wspaniałych piegach i niezwykle ciepłym sercu i takiej " normalności".
Czytając wywiad ostatni, z wypowiedzi Artystki wyłaniał się dokładnie taki obraz Osoby, jaką poznałam.
"Przypadek Klary" to przedstawienie, na którym byłam wielokrotnie i za każdym razem wzruszałam się podczas końcowej sceny z bijącym sercem...
Dla takich Artystów warto chodzić do teatru, oglądać filmy. Dla tych wzruszeń, śmiechu, ale i łez. Chwil zadumy, zastanowienia się nad swoim życiem, postępowaniem, myśleniem.
Co ma zdjęcie groszku wspólnego z Panią Kingą Preis? Ostatnio właśnie tę fotkę wysłałam na konkurs fotograficzny, którego tematem był "smak naszego życia". Moje życie jest zielone, bo pełne optymizmu ( oprócz chwil, kiedy wychodzą demony ze mnie... zresztą pierwszy raz...;)) i są słodkie jak każda świeża kuleczka, bo cieszę się chwilami, które są mi dane: bycia tutaj, bycia z rodziną, przyjaciółmi, z moją pasją, z blogiem, z Wami... Spotkania z Panią Kingą Preis, choć krótkie, to jednak są dla mnie tą jedną kuleczką groszku - słodkim wspomnieniem...
To tyle... Tak chciałam się z Wami podzielić historią z mojego życia...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka
Uwielbiam to jak piszesz. Potrafisz zauważyć i docenić drobne rzeczy, które mają ogromne znaczenia, a często o nich zapominamy.
OdpowiedzUsuńCzęsto czytam Twoje wpisy, ale czasem brak mi słów i nie wiem co napisać w komentarzu :)
Dobrze, że jesteś Magdo.
Bardzo dziękuję... Bardzo...
Usuń:) To jest prawdziwa ARTYSTKA :)
OdpowiedzUsuńUściski
Tak, Ona tak!
UsuńJa ją uwielbiam,jest taka autentyczna.niestety nie miałam przyjemności oglądać jej na deskach teatru, nie mniej myślę czasem,że to szkoda,że coraz mniej jest takich aktorów, a coraz więcej celebrytów.
OdpowiedzUsuńA Ty,słoneczko moje....Twoje słowa pisane są jak słodkie grodzki-najwspanialsze!!!
A może też jest i tak, że tych celebrytów więcej widać, a aktorzy są w ....teatrach ;)
UsuńKochana jesteś!
z wielką przyjemnością poczytałam , pozdrawiam serdecznie ! -Iwa-
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. To Ty, Iwo? Ta Iwo? ;)
UsuńBoski wpis! To teraz wiem, że Pani Kinga jest nie tylko zdolną aktorką i piękną kobietą, ale też wspaniałym człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Chim!
UsuńOoo...Trudno nie uwielbiać takich Kobiet( myślę też o Tobie oczywiście:)
OdpowiedzUsuńEj, ej - bo się zawstydziłam :D
UsuńJakie to przyjemne!!!! Lubię do Ciebie zaglądać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja do Ciebie też ;)
UsuńPrzepiękna historia :) to przemiłe i niesamowite , że przyszła do Ciebie aby poinformować o zdjęciu sztuki. Super wspomnienie :))
OdpowiedzUsuńTeż ją uwielbiam! Piękna ta Twoja opowieść o spotkaniach z nią. Aż zazdroszczę ;-) Pozdrawiam, makowa pani
OdpowiedzUsuńjak zwykle u Ciebie-piękna, serdeczna i taka "życiowa" opowieść...cieszę się, że spełniło się jedno z Twoich marzeń -spotkanie z p. Kingą i że okazała się ona tak ciepłą osobą!
OdpowiedzUsuńJa, tradycyjnie- z doskoku,ale hurtem przeczytałam kilka stron bloga/u (?) wstecz...piękne prace, jedne radosne-dziecinne,inne vintage'owe, jeszcze inne-szachowe...ale w każdym klimacie i w każdym stylu widać ten rozpoznawalny i charakterystyczny "Jagodziankowy rys"-gratuluję wspaniałych pomysłów, lekkości pędzla i pióra (uwielbiam czytać Twojego bloga), umiejętności, pasji i ogromnie zazdroszczę determinacji w realizowaniu projektów twórczych-pojęcia dla mnie zupełnie nie istniejącego (wstyd mi bardzo ;-/ ) jak też świetnej organizacji czasu-jak Ty ogarniasz tyle spraw/tematów...Dużo radości, optymizmu i dalej tak cudnych pomysłów życzę i pozdrawiam, Anita
Piękne jest to Twoje groszkowe życie i jego kuleczki! Spotkań z P. Kingą zazdroszczę, ale tak zdrowo, nie zawistnie :) Ballady kocham. I Twoje opisy też!
OdpowiedzUsuń