Ostatnio rozmawiałam z koleżankami o tym, co nas w nas drażni. No i na przykład u mnie wyszło, że upierdliwe jest moje drążenie tematu. Stwierdziłam, kurczę, mają rację. To bywa męczące. Chyba nawet ja mam sama siebie dość wtedy. Postanowiłam zatem się pilnować, a kobitki poprosiłam o dawanie sygnałów, gdybym znowu truła.
ale ostatnio miałam takie doświadczenie, które sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie lepiej być upierdliwym w drążeniu tematu od tego, by w ogóle nie wnikać, a od razu wyrokować...
Spotkałam nie taka sytuacja. Pierwszą wiadomość dostałam w klimacie: Jak mogłaś tak zrobić? Zachowujesz się jak tchórz! Wstydź się! Osłupiałam, bo nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.Wytłumaczyłam się, ale czułam, że już zostałam z góry osądzona, oceniona.
Druga wiadomość, a raczej zadane pytanie: Czy ty to zrobiłaś? Spokojnie wyjaśniłam sprawę bez poczucia winy.
A ilu ludzi nawet nie zapyta, albo nie zarzuci wprost tylko po prostu założy z góry, że tak właśnie jest jak oni to widzą lub chcą widzieć? No właśnie... Łatwiej tak postępować, bo nie trzeba zadawać krępujących pytań, bo nie trzeba się wysilać. Tak łatwiej siedzieć w ciepłym i wygodnym fotelu i wyrażać opinię, krytykować i wytykać wady, potknięcia, których samemu OCZYWIŚCIE nigdy się nie popełniło!. Zaraz ta sytuacja kojarzy się z nauczycielami. Zwykły szary człowiek wyraża swoja opinię na temat tego zawodu: byle kto nie powinien pracować w szkole, to powinna być osoba z powołaniem, powinna rozumieć młodzież, być odporna na stres, wzbudzać zaufanie, pomagać rodzicom, wychowywać.A oni tylko narzekają, a przecież mają dwa miesiące wakacji. Jaki pracujący człowiek ma tyle wolnego? Ale jak szaraczkowi zaproponować etat w szkole, to słyszymy: Nigdy! Za takie pieniądze? A kto by się użerał z tą dzisiejszą młodzieżą! itd. itp. I tak sobie myślę... Łatwiej nam jest założyć ręce i od innych tylko oczekiwać i wymagać, krytykować i swoje opinie głosić. Tylko, żeby się czasami nie zmęczyć, nie pofatygować, by zadać parę pytań, by samemu coś zaproponować... Broń Boże, poznać rację dwóch stron, przecież wiadomo, kto jest winny. Na twarzy ma wypisane.Oj, jak łatwo nam rzucać kamieniem... Tylko czy jest się bez winy?
***
A Fasol też poszedł na łatwiznę, bo siedzi we mnie i nie myśli opuszczać. I tak wciąż tworzymy "dwupak": jemu ciasno, mnie ciężko. ostatnio nawet wylądowaliśmy w szpitalu: dostałam w kość i organizm się zbuntował. ale żeby sobie umilić czas, sięgam po ogóreczki... małosolne.. własnej roboty... kiedy u Tomaszowej zobaczyłam pyszności, które robi, postanowiłam koniecznie posiadać swoje własne przetwory.
Właśnie! Dawno u Niej nie byłam, jak i u innych blogowiczów. Trochę się "skiepściło" i przestałam to wszystko ogarniać. Ale stojąc na rozdrożu, podjęłam decyzję i wybrałam drogę słuszną. Wierzę, że słuszną, bo jak Kajka pisze: szkoda mi czasu by iść do nikąd. Jeszcze mi brakuje tego, o już Ona osiągnęła...Przebaczenie, które da mi wolność, ale to też w sobie znajdę, a to dlatego, że wiara w ludzi, to coś, przed czym nie mogę uciec.
Ale się zrobiło filozoficznie... to po ogóreczku? ;)
Jeszcze pokażę taki mój mały wytworek, jakim jest obrazek. Oczywiście, ptaszorkowy...
I jeszcze raz zachęcam do zajrzenia na:
Rozwijamy się prężnie, skupiłyśmy się na tym, co nas zajmuje na co dzień: nie tylko decoupage czy scrapbooking, ale i kulinaria, szydełko. Niedługo rozwinie się dział fotografii. Mamy dużo zapału i entuzjazmu!
Pozdrawiam, Jagodzianka.
A ja zapytam co to za " siano" masz w tych ogóreczkach ?
OdpowiedzUsuńJa mogę powiedzieć tylko tyle, że póki chciałam zrozumieć, to miałam kłopot. Bo…, już coś po swojemu „rozgryzłam” a tu znowu czytałam cos, co mnie z tego toru wywalało. Co wracałam na swój tor i czytałam dalej, to znowu to samo… Wątpliwości.
OdpowiedzUsuńA ja nie potrzebowałam wątpliwości, potrzebowałam spokoju.
W końcu stwierdziłam tak. Wszystkiego nigdy się nie dowiem, bo musiałabym wejść, nawet nie w głowę, ale w duszę każdej z Was.
A ponieważ nie wiem wszystkiego, to mogę zrobić dwie rzeczy. Osądzić Was wszystkich albo nikogo. Wybrałam to drugie. I wcale nie trzeba doszukiwać w tym dobra, bo ja to dla siebie zrobiłam, dla mojego spokoju, bo mi to jest potrzebne i tyle.
Rozum jest wielki, ale nim wszystkiego nie da się ogarnąć i zrozumieć. Rozum sam bez serca jest pusty, a może być nawet szkodliwy. Rozum stworzył bombę atomową, prawda?
Więc nawet jak mi mój rozum podpowiadał, że ktoś zrobił źle, to serce mi podpowiadało, że muszę znaleźć sposób, aby wybaczyć. I znalazłam. Do nikogo nie mam już żalu. I jest mi z tym bardzo dobrze!
I jeszcze coś powiem. Od dwóch dni mam pryszcz na nosie. Duży, czerwony, obrzydliwy pryszcz. Wstyd mi z domu wyjść i wciąż myślę o tym pryszczu co by tu zrobić aby szybciej mi minęło.
Jaki wniosek? Czy „grzechy” tych ludzi z całej tej zadymy naprawdę takie wielkie, jak mój pryszcz na nosie sprawił, że już o nich nie myślę??!! ;-)
Peace and love, peace and love! ;-) To nie puste słowa!
Jak nie wierzycie, to sprawcie sobie pryszcz na nosie! ;-)
p.s. Chętnie własny oddam, hahaha!
Ja też o siano pytać chciałam i napisać, że słoik bardzo ładny,i ptaszki sliczne baaardzo, ale jak o pryszczu zaczęłam, to zapomniałam.
OdpowiedzUsuń:-)))
Zetko, to koper ;) Tylko taki zdobyłam - ususzony.
OdpowiedzUsuńKajko, bo to jest tak. Pewnych rzeczy nie da się zrozumieć, można tylko poznać stanowiska. Trudno dociec prawdy, gdy z jednej strony prawda jest "bardziej mojsza" od "twojszej" a właściwie jest "najmojsza" i druga strona uważa to samo.I może właśnie o to w tym wszystkim chodzi - by nie stawać po żadnej stronie, skoro nic Ci ona nie zrobiła? Łatwiej jest dziś wołać "Twoja prawda jest "najtwojsza", by jutro zwrócić się w drugą stronę i rzec: "Dziś Twoja racja jest najtwojsza" - w zależności od tego, co jest dla nas lepsze ;)Usłyszałam, że szaraki zostały w to wszystko, "chcąc niechcąc",wplątani.Aby na pewno jedynie wplątani?
Peace & love- jakie to trudne...
AAAA!!!
OdpowiedzUsuńMe gustan los pajaritos y los pepinos.
OdpowiedzUsuńSaludos desde Tenerife.
Unos pajaritos preciosos y los pepinos riquísimos.
OdpowiedzUsuńBesos desde España
Mmmmmmmm! Pysznie ogórkowo i ptaszkowo. Chyba pójdę w Twoje ślady z tymi ogóraskami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja pikole... jakie ogóry... :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńWiesz co ? przyłoż takiego ogóra Fasolowi (do swojego brzucha) może go ten nieziemski zapach wywabi z tej "brzusznej" kryjówki :))))))))))))))))
No i proszę tu też ogóreczki.....i ten słoik !!
OdpowiedzUsuń