Po miesiącu braku wirtualnego kontaktu z Wami i w ogóle ze światem, doczekałam się wreszcie łączności. W moim planie było - po tak długiej przerwie - zasypać wieściami z dokonań wykończeniowych mieszkania jaki i mojej działalności robótkowej. Niestety, wobec wydarzeń z zeszłej soboty nie mogę być obojętna i przejść do porządku dziennego. Jak chyba zdecydowana większość Polaków bardzo przeżyłam tę katastrofę. Na pewno nie napiszę niczego nowego ani oryginalnego. Nie jest istotne to, że Lech Kaczyński nigdy nie był moim kandydatem na prezydenta, ale to, że zginął Prezydent POLSKI, jak i wielu przedstawicieli naszego kraju. Ponieważ interesuję się polityką od kilku lat, większość z tych osób znałam z wypowiedzi w telewizji czy w radiu i w związku z tym nie były to dla mnie nieznane persony. Ja tę tragedię przeżywam przede wszystkim od strony "ludzkiej", bo przecież te osoby miały dzieci, małżonków i przyjaciół. Katastrofa ta jest po prostu tak wydająca się nierealną, że mogę sobie jedynie wyobrazić, co czują ci, którzy stracili najbliższych.Sama jestem matką i żoną, dlatego wiem, ile znaczą dla mnie bliskie mi osoby...
Szkoda tylko, że już polskie piekiełko daje o sobie znać... Myślałam, że Polacy wytrzymają tydzień bez sporów, kłótni i podżegania, ale jak widać wszystko wraca do normy... Ja wolę pomilczeć, pomyśleć...
"Szkoda tylko, że już polskie piekiełko daje o sobie znać... Myślałam, że Polacy wytrzymają tydzień bez sporów, kłótni i podżegania, ale jak widać wszystko wraca do normy... Ja wolę pomilczeć, pomyśleć..."
OdpowiedzUsuńO tak, święta prawda, mnie też boli serducho jak sobie pomyslę o rodzinach zmarłych...przemilczę tę całą resztę, bo włos na głowie się jeży :((