Jestem ogromnie zmęczona tym sprzątaniem, pakowaniem do kartonów. Mam ustalony harmonogram, np. jak skończę porządkować jakieś pomieszczenie, to lakieruję jajca. gdy wracam do domu rodziców, jeszcze coś machnę: a to esy-floresy a to reliefy. a potem zasypiam jak dziecko ;)
Dziś pokażę dwa jajuszka, choć jeszcze mam na tapecie kolejne dwa, aczkolwiek nie wiem, czy uda się mi je Wam pokazać przed Świętami. Z drugiej strony macie zapewne dość tych jajec ;)
Jeżeli chodzi o pierwszą wydmuszkę, to stworzyłam ją dla pewnej osoby, której kuchnia jest dokładnie w tej kolorystyce. No i to mój dowód wdzięczności. Bez niej życie przeprowadzkowe i nie tylko byłoby o wiele trudniejsze ;)
Drugie jajuszko jest na zamówienie. Nie mogę się powstrzymać, gdy widzę tę serwtkę....
Podziwiam Jagodzianko, że w tym przedświąteczno-przeprowadzkowym zamieszaniu masz jeszcze czas i ochotę tworzyć takie cudności. Wszystkie Twoje pisanki są śliczne!
OdpowiedzUsuńnaprawdę śliczne te Twoje pisanki:) A szczególnie ta druga-piękna jest:)
OdpowiedzUsuńPiękne jaja :) i wcale nie mamy ich dosyć :)
OdpowiedzUsuńI tak Cię podziwiam, że w tym przeprowadzkowym szale, masz jeszcze siłę i ochotę na robienie jaj! :) Ja również uwielbiam, tą serwetę, co na drugim jaju wykorzystałaś :))
OdpowiedzUsuńŚliczne jajeczka, lawenda wiecznie żywa:)
OdpowiedzUsuńTo lawendowe jest bardzo urocze. Mam słabość do takich motywów
OdpowiedzUsuńPrześliczne te jajeczka.Jestem pełna podziwu:-)
OdpowiedzUsuńPrześliczne te jajeczka.Jestem pełna podziwu:-)
OdpowiedzUsuńśliczne, zwłaszcza to drugie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń