środa, 22 lutego 2017

{z cyklu} 1 2 TOPICS : 2. ZMYSŁY: smak ( kulinaria)

Dzień dobry się z Państwem.
Kiedy wychodziłam za mąż tak naprawdę bałam się jednego: jak poradzę sobie z gotowaniem. Młodość swą pierwszą nie spędziłam w kuchni, niekoniecznie byłam fanką jedzenia, rzekłabym, że w dzieciństwie byłam przykładem istoty, która potrafi nawet zasnąć podczas konsumpcji... Dlatego też miałam w tym temacie obiekcje... 
Aby zatem jakoś poczuć klimat gotowania zaczęłam eksperymentować, bo jedno było pewne: typowa tradycyjna kuchnia polska to nie jest to, co jagodzianki preferują. Na me szczęście -W podzielał opinię w tym zakresie: żadne mielaki, schaboszczaki, z mięsem naleśniki czy pierogi.  Zupy lekkie, warzywne, dania duszone, gotowane, pieczone, grillowane. No dobra: w jednym się z W nie zgadzamy: kasza. On nie przepada, cała reszta familii - miłuje, ale to nie znaczy, że jej nie je. wie, że jest zdrowa, dlatego czasami zje,aczkolwiek nie skacze z radości. W domu naszym potrawy nie mogą mieć też formy papek, gdyż albowiem oprócz mnie, nie ma zgody na taka formę jedzenia. Moje dzieci nie jedzą nawet pulpy z oliwek, choć je uwielbiają, ani pasztetu z soczewicy, chociaż Frank za soczewicę się sprzeda ;).
Szperanie w literaturze, korzystanie z fajnych blogów ( Kwestia Smaku choćby), eksperymentowanie i ogromne doświadczenie kulinarne we Francji sprawiło, że bardzo lubimy jeść i czerpać z tegoż jedzenia przyjemność. nie preferujemy fast foodów, ale to nie znaczy, że nie zjemy frytek czy pizzy. Staram się też przygotowywać zdrowe jedzenie, dlatego zwracam uwagę na skład i  jakość produktów, ale to nie znaczy, że nie pozwolę sobie na chwilę szaleństwa i nie kupię ruskich z biedry :D
W naszym domu nigdy chyba ( może raz?) nie kupiłam sera białego/twarogu w sklepie.   Pamiętam traumę z dzieciństwa: chleb z twarogiem i dżemem, albo cebulą... ale ser z gór, gdzie mieszka moja Babcia, ser homemade to rozkosz podniebienia, to coś, czemu się nie oprze cała ma rodzina... A że Brat mój właśnie wrócił z ferii od Babci... to mam! Mam ci ja, mam!
Ciekawam, jak Wy podchodzicie do eksperymentowania w kuchni... Czy tradycyjny rosół i schaboszczak w niedzielę nadal królują czy też odchodzicie na rzecz zupełnie innego jedzenia?




Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

7 komentarzy:

  1. Podchodzę innowacyjne. Mam tez swoj blog kulinarny. I staram sie 2-3 nowe przepisy w weekend wypróbować. Kochamy jeść... I celebrować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Schabu używam raczej inaczej niż do schabowych, chociaż z raz, może dwa razy do roku i schabowe mają szansę.
    Ale co do rosołu - robię co najmniej raz w miesiącu, bo to jedna z ulubionych zup dziecia - aczkolwiek na niedzielę chyba jeszcze nie trafiło.
    Natomiast z eksperymentowaniem, które zawsze uwielbiałam i sprawiało mi masę radości, jest gorzej - ale jak się ma dziecko z Aspergerem, przywiązane do schematów i do tego dość silną wybiórczością żywieniową, to się cieszy każdą maciupeńką zmianą jaką się uda wprowadzić, a nie marudzi, że na samo wspomnienie "eksperyment w kuchni" jest kategoryczne "nie" ;) Teraz dla nas mega eksperymentem jest dodanie rzodkiewki do ogórków, a nie matka sobie wymyśla kuchnię malezyjską, co to, to nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, są sytuacje, które trochę hamują radość z eksperymentowania: alergie, nietolerancje, choroby jak u Ciebie, ale fajnie się nie poddawać, wciąż próbować, na ile się da, bo jedzenie to prawdziwa przyjemność ;)

      Usuń
    2. To nie choroba Jagodzianko :) To po prostu inne oprogramowanie mózgu, niekiedy skuteczniejsze, niekiedy nie :)

      Usuń
  3. Wspomniana Kwestia smaku to moja kulinarna biblia, a twoje dzisiajesze zdjęcia niemal dorównują tym z pisma świętego żywieniowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tak... potrzebowałam dnia, by tak w sobie poukładac Twoje słowa... KS to też moja biblia, a Twoje słowa o moich zdjęciach i ich porównanie... kurczę, to dla mnie ogromne wyróżnienie... wielki zaszczyt...

      Usuń