poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Się wybawiliśmy!

Są rodzice, którzy uważają, że przyjście na świat dzieci oznacza totalną rewolucję i podporządkowanie swojego całego świata pod ich potrzeby. Rezygnują wtedy z dotychczasowych przyjemności ,wypadów oraz spotkań ze znajomymi.
dla mnie dzieci są uzupełnieniem a raczej dopełnieniem mojego i Męża życia. W związku z tym nie rezygnujemy z dotychczasowego trybu życia, nie dopasowujemy wszystko pod Franka i  Jagę, tylko to właśnie nasze dzieci "wkomponowujemy" w nasze życie i staramy się , by aktywnie brały w nim udział.
Gdy pojechaliśmy z półtoramiesięcznym Franiem nad morzem usłyszałam wiele głosów, że jesteśmy odważni, jadąc takim maluchem tak daleko. Ja zaś nie uważam tego za odwagę, bo: jechaliśmy samochodem, więc pełny komfort jazdy. Franio spał cały czas (jak to niemowlęta), budził się jedynie do jedzenia , które mam zawsze pod ręką ;). Obecnie nie używa się pieluch tetrowych... Inaczej. Ja używam pieluchy jednorazowe, dzięki czemu  życie w podróży jest o wiele łatwiejsze. Pojechaliśmy, co prawda, do małej miejscowości ,ale mieliśmy rzut beretem do większych, w których był (tfu, tfu na wszelki wypadek) lekarz i apteka.W sklepach jest pełne zaopatrzenie, więc... czego tu się bać?
Gdy otrzymaliśmy zaproszenie na ślub wieloletniego kolegi, ani myślałam zrezygnować z takiej zabawy! Ponieważ Franka musiałam ze sobą wziąć, ponieważ pierś ma jest stacjonarna ;), nie widziałam przeszkód, by  i Jagódka mogla uczestniczyć w tej uroczystości. Ona uwielbia tańczyć!
Wiedziałam ponadto, że mają być tam nasi inni znajomi, których już trochę nie widzieliśmy a bardzo stęskniłam się za ich towarzystwem. Jakież było moje rozczarowanie, gdy dowiedziałam się, że nie przybyli oni na zabawę z uwagi na...dzieci.
Franio, jak zwykle, po 20 zasnął (przy kołyszącej do snu muzyce zespołów Led Zeppelin i Metallica :)) i nie miał zamiaru obudzić się, nawet gdy podawano przepyszny tort ;)...albo golonkę, chi chi. Oczywiście, gdyby me dziecię najmłodsze było marudne, płaczące i niespokojne, to pojechalibyśmy do domu bez gadania, ale jako że spało sobie smacznie, to w trójkę tańcowaliśmy prawie do...północy. Oczywiście, Jaga twierdziła, że śpiąca nie jest, nawet gdy już nie miała siły otwierać powiek...
Warto próbować integrować nasze dotychczasowe życie z obecnym, gdy pojawiły się w nim dzieci. Nie rezygnujcie nawet z drobnych wypadów, twierdząc, że przecież dzieci są małe, bo możecie tracić coś bezpowrotnie, a przecież szczęśliwy rodzic, to i szczęśliwe dziecko. Kiedy trzeba zbastować z życiem towarzyskim czy też pasją, to trzeba. Jeżeli jednak nie ma takiej konieczności, korzystajcie z życia!
Państwu Młodym zrobiłam skrzyneczkę na kartki z życzeniami. Tak, tak! Udało się raz zrobić coś "niejagodziankowego" i jestem z tego dumna! (Aczkolwiek już biorę się za kolejne prace w moim klimacie ;)...

Do tej skrzyneczki zrobiłam kartkę, a właściwie exploding box z torcikiem w środku, który wykonałam po raz pierwszy i to dzięki kursom na OTWARTYM FORUM. Wiem, że jeszcze mam dużo niedociągnięc, ale jak na pierwszy raz może być, prawda? ;)

W komplecie...


Miłego i radosnego tygodnia życzę,
Jagodzianka.

17 komentarzy:

  1. Domyślam się, że państwo młodzi byli byli prezentem zachwyceni, bo skrzyneczka jest przepiękna.
    A wyjazdy... Pewnie,że warto jeśli wszystko jest ok. A póki dzieciak na cycu i dużo śpi, to trzeba korzystać ile się da :)
    Pozdrawiam.
    Marta z dziupli sowy

    Przepraszam, że pisze jako anonimowy, ale coś mi się stało z kontem google i nie mogę zamieszczać komentarzy jako ja...

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna skrzyneczka :) kartka również.

    A co do wyjazdów... przy najstarszym dziecku bardzo się to u nas nie zmieniło... jeździliśmy po znajomych całkiem sporo, stopem trochę mniej :P - tzn. dziecię wtedy zostawało u dziadków. Jak przyszedł na świat Antoś... no cóż, prawie nigdzie już nie jeździmy - ale to wynika raczej z faktu, że kontakty z większością znajomych się posypały... jakoś tak po prostu - nie przez dzieci, raczej przez codzienność, mam wrażenie. Niemniej, kilka tych wyjazdów było, chociaż zazwyczaj jeździłam sama... Teraz jest jeszcze Lena. I to w końcu mnie zmotywowało i w przyszłym miesiącu idę na kurs prawa jazdy :D.

    U mnie jest jeszcze ta zaleta, że dzieciaki mam "cygańskie", jak mawia moja mama - gdzie się je zostawi (czytaj - u rodziny), tam im dobrze :P. Mam czasami wrażenie, że Wojtek w ogóle najchętniej by przez większość czasu był u dziadków, a do domu tylko czasem zaglądał :P. No i mam wspaniałą rodzinkę, która moje bachorozaurusy z chęcią przygarnia na jakiś czas ^^.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta skrzyneczka jest przepiękna! Pudełko cudne i nawet sobie nie wyobrażam jak samemu cos takiego można wykonać.

    OdpowiedzUsuń
  4. W pełni się z Tobą zgadzam - odnośnie wyjazdów z dziećmi. Mój syn miał pierwszy większy wyjazd za sobą w wieku dwóch miesięcy.Nie każde dziecko oczywiście dobrze znosi podróże, ale jeśli tylko się da to nie należy rezygnować z wyjazdów, czy też odwiedzin znajomych. Takie jest moje skromne zdanie:)

    Skrzynka i kartka-pudełko są śliczne!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny box, ale ta skrzyneczka - cudo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielam Twoje zdanie, co do wkomponowywania dzieci w nasze życie - dorosłych, chociaż my na przykład dopasowaliśmy mieszkanie "pod dzieci", chodzi mi o wyposażenie. Miałam (mam?) manię unikania wszelakich kantów, kancików, wystających dziwnych rzeczy lub w ogóle stojących gdzieś tam rożnych rzeczy. Moje dzieci już są dość duże, ale mnie i tak pozostała ta dziwna mania. Poza tym są pewne miejsca, gdzie małych dzieci bym nie zabrała, np. koncerty, szczególnie rockowe :) Chociaż jak byliśmy na weselu w czerwcu to powiem szczerze, że dla mnie za głośno było, dzieci się pobawiły, ale same stwierdziły, że jest dla nich za głośno. Poza tym wszystko zależy od dzieci, bo przecież są różne.
    A co do podróżowania...przypomniało mi się, jak niektóre ciotki za głowę się łapały, bo ja z bliźniakami szwendałam się to tu to tam, ale były to piesze wycieczki blisko morza, bo wtedy tam mieszkaliśmy. Znaczy się dzieciaki w wózku a ja i tak mleczko miałam przy sobie, więc może i łatwo nie było mnie samej z dwójką niemowlaków i jeszcze karmić gdzieś na powietrzu, ale dało się :) Wycieczki dalsze tramwajem czy autobusem sobie odpuszczałam, bo samej to bardzo ciężko a nie zawsze ludzie są życzliwi. Znaczy często są, bo nas zaczepiano, ale jak już pomóc wnieść wózek (podwójny) to już niekoniecznie.
    A podróżowanie to też bez problemu, może nawet więcej z dziećmi niż bez nich. Najdłuższą wyprawę mieliśmy do Norwegii, dziewczyny miały jakieś niecałe 2 latka, całą dobę nam to zajęło. Wspominam to bardzo mile, najważniejsze to dobrze się przygotować:) Też trochę się bałam, bo spędziliśmy tam 2 tygodnie, ale pediatra przepisała nam zapas medykamentów tak w razie 'w'...na szczęście nic złego się nie wydarzyło :) Teraz moje dzieci koniecznie chcą polecieć samolotem, szczególnie takim biało-różowym, co to często lata nad naszym domem :)
    Szkatułka śliczna:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się rozpisałam, że zapomniałam...box jak na pierwszy raz całkiem udany, super!

    OdpowiedzUsuń
  8. I już wiem, że z pewnością zgapię od Ciebie pomysł na uchwyty w tej skrzynce. Rewelacyjnie i stylowo to wygląda. No i cała reszta w skrzyneczce mi się podoba. Pięknie ją zrobiłaś Jagodzianko!

    OdpowiedzUsuń
  9. divna kutija,fantastično odrađene vitice:))...
    pozdrav:))...
    M

    OdpowiedzUsuń
  10. Prezent dla Młodej Pary przepiękny, no i taki od serca :)
    Jak dziecko przychodzi na świat, to często jest właśnie tak, jak piszesz, rodzice ograniczają się na własne życzenie. Mam czasami wrażenie, że niektórym matkom dziecko zżera mózg i nie mogę słuchać tego co mówią, bo to doprowadza mnie do szału. Moim zdaniem powinno być tak jak piszesz, dziecko to dopełnienie, a nie coś/ktoś, czemu/komu należy całkowicie podporządkować swoje życie. Własnych dzieci nie mam, ale jest Potwór i nie wyobrażam sobie, żebym bez przerwy siedziała z nią w domu. Jak mam gdzieś jechać, to pakuję ją do fotelika i podróżujemy razem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepiękne prezenty przygotowałaś!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję wam wszystkim za miłe słowa odnośnie moich prac.
    Mare, zahvaljivati.
    Tuome, oczywiście, że z czasem spotkania ze znajomymi są coraz rzadsze i niekoniecznie przez dzieci, ale przez...życie. Praca, obowiązki sprawiają, że ja sama bardzo często mam chęć zostać w domu i weekend spędzić tylko z najbliższymi. Pisząc o spotkaniach, miałam przede wszystkim na myśli takie, które są wyjątkowe w czyimś życiu i właściwie niepowtarzalne. Takim jest na pewno ślub...
    Z Jagą też nie mam problemu, jeśli chodzi o nocowanie w różnych miejscach, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są dzieci, które zasną tylko w swoim łóżeczku i wtedy nic sie na to nie poradzi.
    Dano,o to właśnie chodzi. Jeśli dziecko dobrze znosi podróże, korzystajmy z okazji!
    Ja pamiętam nasz wyjazd do Paryża z 2,5- letnią Jagą. Całymi dniami zwiedzaliśmy - z nią, bez wózka. Owszem, zahaczaliśmy o karuzele co chwilę, by wynagrodzić jej to, ,jaka była dzielna. Mało tego, ona z ogromną radością i zaciekawieniem wszystko oglądała. Ale o tym innym razem...
    Monromo, ja też nie lubię kanciastych przedmiotów - mebli;)
    Z Jagą na koncercie rockowym byliśmy,ale w plenerze. Bardzo się jej podobało. Szczególnie:Strachy Na Lachy (chyba nazwa ;)), no i wyedukowałam ją w kwestii Dżemu ;)
    O wózku i tramwajach pewnie tez niedługo napiszę... Bo to temat na osobny post;)
    Justyno, zgapiaj, zgapiaj, będzie mi miło, choć przyznaję, ze to nie jest mój autorski pomysł. Też wypatrzyłam go u koleżanek z decu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam okazji Ci pogratulować przyjścia na świat bobaska:)) Cieszę się, że wszystko dobrze i masz rację, dzieci nie są ograniczeniem a dopełnieniem:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne to "exploding box" :)Kuferek też piękny :)

    OdpowiedzUsuń