czwartek, 3 lutego 2011

Bardzo kulturalnie z małą dawką przemysleń...



Nowy Rok był okazją do wyznaczenia sobie nowych postanowień. Właściwie nigdy za poważnie do tego nie podchodziłam, bo wiedziałam, że z czasem pewnie się mi "odechce". Tym razem jednak postanowiłam być konsekwentna. Chyba głównie dlatego, że mam ostatnią - zapewne -okazję być w domu, bez konieczności chodzenia do pracy. W związku z tym obiecałam sobie, że dany mi czas spędzę bardzo aktywnie i pożytecznie.
Jak postanowiłam, tak poczyniłam. Ułożyłam sobie plan dnia (pi razy drzwi), by zająć się nie tylko obowiązkami, dzieckiem i  mężem, ale i przyjemnościami, na które już nie długo nie będzie czasu.
Rozpoczęłam od świata wirtualnego, a  dokładniej od mojej aktywności na kochanym forum KRAINA CZARÓW.  Stworzyłam plan, wg którego miałam nadrobić zaległości w wątkach z pracami dekupażystek i dekupażystów. Plan jest realizowany i świetnie działa wg sparafrazowanego powiedzenia: CZYŃ DRUGIEMU, CO TOBIE MIŁE, czyli nie tylko oglądam prace wystawiane, ale i staram się je dość dokładnie analizować oraz oceniać. Przygotowuję także kilka kursów obrazkowych, w których pokazuję różne techniki ozdabiania.
Jak się ma to sparafrazowane przeze mnie powiedzenie: CZYŃ DRUGIEMU, CO TOBIE MIŁE w kontekście blogowym? Zawsze uważałam, że będąc u kogoś na blogu i czytając jego posty, w dobrym tonie będzie pozostawić kilka słów, że się było, widziało, poczytało... Oczywiście, nie zawsze mam co powiedzieć albo się mi nie chce, bądź też nie mam czasu, ale nie jest to permanentna "niemoc". Jak to w życiu każdego. Będąc jednak "dobrze wychowaną panienką" staram się komentować, pisać parę słów mimo wszystko regularnie i często, aż do czasu...Ostatnio stwierdziłam, że kultura kulturą, ale i warto pomyśleć o zdroworozsądkowym egoizmie i należałoby zacząć szanować swój czas... A skąd ta refleksja? A stąd, że jest wiele blogowiczek, których wpisy komentuję, ale bez wzajemności. Nie uważam, żeby ktoś miał obowiązek  "odwdzięczania' się mi za pozostawiony przeze mnie komentarz, ani nie nie chcę być odebrana, że teraz wyrzucam z siebie żale za małą ilość komentarzy,ale... Skoro  tak cieszą innych komentarze i tak się mówi o przyjemności dawania, to może warto słowa w czyn zamienić? Może warto docenić to, że ktoś poświęca swój czas dla drugiej osoby?
Postanowiłam zatem zredukować czas na pisanie komentarzy u innych na rzecz choćby dekupażowania wydmuszek ;)
Temat ten również poruszyłam na wcześniej wspomnianym forum, ale przemyślenia do niego zaczęły się właśnie od blogowych spostrzeżeń...
Ciekawa jestem, jaka jest Wasza - Czytelników opinia na ten temat...

Ale odbiegłam od tematu...
Obiecałam, że będzie dziś "kulturnie" i słowa dotrzymuję, a to jest związne z   moim kolejnym postanowieniem noworocznym, czyli  czytaniem większej ilości książek. Nie jest to łatwe obecnie, gdyż mój stan intelektualny jest mocno obniżony i słowo drukowane nie zawsze do mnie dochodzi ze zrozumieniem. Ale przecież nie trzeba czytać jedynie ambitnych pozycji. Czasami warto sięgnąć po coś lekkiego  i przyjemnego.

IWONA MENZEL " W poszukiwaniu zapachu snów"
Bardzo ciekawa i wciągająca powieść o kobiecie, która ma już dość związków z mężczyznami kończącymi się fiaskiem. Jak to w życiu bywa, choć postanowiła się już z nikim nie wiązać, to na jej drodze znowu stanęła kolejna miłość... Josh jest ujmującym człowiekiem, ale nie wiedzieć dlaczego, choć pragnie przychylić nieba głównej bohaterce, to jednak jego konie są dla niej niedostępne. Żeby się z chłopem nie użerać, kupuje sobie konia, który niekoniecznie okazuje się tym wymarzonym, ułożonym...
Na co warto zwrócić uwagę w tej książce? Na to, że nie jest to ckliwa powieść dla kobiet, choć do literatury kobiecej na pewno można ją zaliczyć. Jest napisana z humorem, błyskotliwie, zahaczając o wydarzenia histryczne: moment zburzenia muru berlińskiego.
nie moge się powstrzymać przed zacytowaniem pewnego fragmentu z tej powieści, który mnie po prostu zabił swoją trafnością:

(...)-Jesteście en Pologne zdumiewające kretynki - pouczyła mnie któregoś dnia moja francuska przyjaciółka, madame Jacquin, która nie znała żadnych zahamowań i w najkrótszym czasie wysondowała wszystko na temat seks a sprawa polska. - Jak można zagadnieniu wyboru partnera na całe życie poświęcać mniej uwagi niż sprawie wyboru odpowiedniego soutien-gorge ( fr. biustonosz)? Nie przyszło by ci przecież do głowy kupić soutien-gorge, nie przymierzywszy go uprzednio, dlaczego więc nie przymierzyć mężczyzny, który znacznie dłużej będzie na tobie leżał. Ileż to razy się okazuje, że ten wymarzony się soutien-gorge na ciele wcale nie jest taki efektowny, jak się wydawało, ze nie pasuje, albo że jest co prawda idealny, ale na innej kobiecie. (...)

ZOFIA MOSSAKOWSKA "Portrety na porcelanie"
Ta historia dzieje się... na cmentarzu, po którym spaceruje młoda dziewczyna ze swoim psem. Towarzyszy im Knut strażnik pracujący w tym miejscu. Podczas tych spacerów opowiada on historie zmarłych w sposób ciepły, jakby ich znał i byli jego przyjaciółmi. 
I tak poznajemy historię przystojnego dziennikarza, który ginie w nieoczekiwany sposób. Albo o kobiecie, której wolą będzie pochowanie jej z kotem Jedwabną. Czy zostanie ona spełniona? Czy chłopiec Mirko miał szanse na wyzdrowienie, gdyby nie...? A kim był Kris?  albo Melisa! czy popełniła samobójstwo? No i piękna historia staruszki Pauliny witt, która dość osobliwie przyjaźniła się z ...
W rzeczywistości "Portrety na porcelanie" to pogodna i optymistyczna pozycja. Na pewno daleko jej od czarnego klimatu i przygnębienia!

Oczywiście przeczytałam zdecydowanie więcej niż  dwie książki w styczniu, bo było ich bodajże sześć ,ale nie wszystkie będę omawiała dziś, bo zaśniecie przed końcem, a chciałabym jeszcze wspomnieć o Januszu Radku. Miałam w zamiarze opowiedzieć Wam historię dotarcia do Jego muzyki, ale zostawię ją na inną okazję.


“Jesteśmy tak rozleniwieni i znudzeni oczywistością, prawdami i definicjami, że wszystko co dziwne zatrzymuje naszą ciekawość. To co Państwu proponuję jest naprawdę dziwne i to nie tylko z nazwy - żeby Was słodko podłechtać i oszukać. Skład stricte jazzowy grający akustyczną elektronikę. Piosenki melodyjne - nawet taneczne z niekończącym się powtarzalnym transem. Wreszcie najważniejszy głos lub głosy, którymi wcielam się we wszystkie współczesne stany naszych pragnień znajdujących się w niedopowiedzeniach gdzieś-po-między.”  Tak Radek mówi o najnowszej płycie. a co ja o niej sadzę?
Na pewno muzyka mnie trochę zaskoczyła, bo ja niekoniecznie lubię elektronikę, trans. Ale jak się to połączy z głosem wokalisty i jego tekstami, to nagle wszystko nabiera innego wymiaru. Płyta jest o miłości - między innymi. Ale nie traktuje się jej sztampowo: nie ma cierpienia nieszczęśliwie zostawionego kochanka, nie ma łez. To miłość, która jest wszędzie: w łóżku będącym miejscem kłótni, godzenia się i rozmów. to miłość, która nie jest na wyciągnięcie ręki, bo ta prawdziwa, szczera i głęboka wymaga poszukiwań: chcesz szukać, to bardziej chciej.
Radek zwraca również uwagę na oblicze dzisiejszej miłości, a raczej relacji międzyludzkich w związku. coraz więcej ludzi porozumiewa się ze sobą za pomocą mejli, SMSów - beż żywego słowa,  spojrzenia, gestów, mimiki i poznania tembru głosu.  Mnie samą przerażają pary, które swoje nieporozumienia rozwiązują poprzez GG! Jak na takiej podstawie tworzyć dojrzłay i głęboki zwiazek?
Utwór "Naprawdę jesteś piękna" już wcześniej wam prezentowałam, bo jest mi on szczególnie bliski...
dziś chciałabym, abyście posłuchali pierwszą piosenkę na tej płycie...


P.S. Nie muszę Wam chyba mówić, że druga fanka w tym domu czyli Jagoda - zna już większość tekstów na tej płycie;););)

Miłego słuchania, miłego czytania i miłego... komentowania :)

Jagodzianka.

P.S.1 Zapomniałam wspomnieć o pewnym blogu, w którym autorka w bardzo dowcipny sposób dokonała kwalifikacji czytelników blogów, którzy zostawiają komentarze,. Zajrzyjcie do  TITANIA'S PLANET!

P.S. 2 Recenzując powieść Mossakowskiej nie napisałam jednej rzeczy, bardzo ważnej zresztą, której nie mogę wybaczyć autorce! Napisała ona w jednym opowiadaniu  "to było w roku dwutysięcznym pierwszym".  Taki zapis jest dla mnie niedopuszczalny, bardzo rażący a już w ustach / spod pióra pisarki to największy grzech!

15 komentarzy:

  1. Jagodzianko masz 100% racji, każdy chyba lubi czytać komentarze na blogu czy forum, bo jakby nie patrzeć jest to informacja zwrotna dotycząca naszych prac- czasem obiektywna, rzeczowa, konkretna, a czasem, no... na odwal, alby natrzaskać licznik ;) ja ostatnio jestem tak zabiegana, że na forum patrzę tylko na watek zlotowy, żeby nic nie przegapić i to tyle, dziś rano znalazłam więcej czasu i przejrzałam te 85 powiadomień z forum, co dałam radę to skomentowałam, bo następna moja wizyta będzie w poniedziałek, bo cały weekend w pracy :(

    ale z innej beczki :)
    poczytaj sobie Olge Tokarczuk- polecam ją wszystkim to moja ulubiona pisarka polska, może nie najłatwiejsza, ale dla mnie genialna. buziak dla Ciebie, Jagodzi i Fasola

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za postanowienia noworoczne :).

    Co do komentowania, to też ostatnio się nad tym zastanawiałam. Staram się w miarę regularnie odwiedzać wybrane blogi ale jeśli przez jakiś czas dana osoba raz, drugi raz ... Nie reaguje na mnie, to niestety ze smutkiem opuszczam jej blog. Wtedy wolę poświęcić czas osobom, które mnie "lubią" :).

    6 książek w ciągu miesiąca. Jak Ty to zrobiłaś :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz słuszne spostrzeżenia dotyczące komentarzy...każdy je lubi u siebie/, ale nie zawsze je zostawia /u innych/...Przyznam się szczerze, że ja sama nie zawsze je zostawiam...i choć to głupie tłumaczenie dzieje się tak z braku czasu...jednak staram się zaglądać do osób, które i mnie odwiedzają i "skrobnąć" parę słów, podziękować za odwiedzinki...
    I mnie to dziwi, że pozostawia parę słów kilka, kilkadziesiąt osób a licznik wykazuje 500 wejść w ciągu jednego dnia...
    Co do Twoich propozycji książkowych - nie czytałam, więc nie ocenię, ale postaram się poszukać tych pozycji...
    Pozdrawiam serdecznie i ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  4. DecoMiałczyku, twórczość Tokarczuk znam, czytałam ją dawno temu. :)
    Agnieszko, każdy wieczór a właściwie noc (od północy do ok. 2) czytam książkę. bywa jednak, że nie mam siły, albo nie potrafię się skupić - wtedy sobie odpuszczam ale jest to rzadkość.
    Anielino, brak czasu nie jest głupim tłumaczeniem, bo czasami rzeczywiście się go nie ma. I mnie dziwi ilość wejść z ilością komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja jestem jedną z pozycji na liczniku wejść... :) A komentarz zostawiam rzadko i tylko tam, gdzie mogę jako anonim... Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie mam własnego bloga... :)
    Pozdrawiam ZUZA

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuzo, jesteś usprawiedliwiona ;) Ja tu 'piję' jedynie do autorek blogów.
    A! Dopisałam dwa post scripta! zapraszam do "doczytania"!

    OdpowiedzUsuń
  7. co do komentowania na blogach masz rację Jagodzianko :) nie uważam, że każdy musi podpisać się pod każdym moim postem, ale jak nigdy tego nie robi - to dochodzę do wniosku, że widać na komentarzach mu nie zależy :)
    a książki, ech ... dawniej mól książkowy a teraz? odkąd zajęłam się decu i scrapem (oraz blogowaniem i forumowaniem) niestety nie czytam prawie zupełnie i właśnie też zaczęłam myśleć o takim postanowieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Konstancjo, mam dokładnie takie same zajęcia jak Ty, więc czytanie stało się dla mnie rzadkością. Proponuje ci zatem postaranie się o Fasola, a na te kilka miesięcy nadrobisz choć trochę zaległości książkowych :):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja przy komentowaniu kieruję się jedną ze swoich najważniejszych zasad, odzywam się tylko wtedy, kiedy mam coś do powiedzenia, czyli wtedy gdy coś mnie zachwyci, zaintryguje itd.:)
    Co do kulturalnej części, pozycja numer dwa mnie zainteresowała i to bardzo, jak tylko skończę z oświeceniowymi i romantycznymi duperelami, to zabieram się za lekturę!
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  10. chim, ja również brałam taką zasadę pod uwagę, ale sobie pomyślałam (ze strachem w oczach): jeżeli ktoś zagląda i nigdy nie komentuje, to NIC się mu nie podoba, co robię, piszę??? No i zaczyna się depresja, załamanie nerwowe ;););)

    OdpowiedzUsuń
  11. ostatnio wciągnął mnie remont, sesja, wszystkiego za dużo. ale teraz nadrabiam zaległości i komentuję!

    aaa! i nie jest to spowodowane Twoim postem! przeczytałam Twój komentarz i pomyślałam, że pojawiają się one dość często, a ja u Ciebie nie mam ciągle czasu się zatrzymać... i przybiegłam! i wtedy tan post...

    co do książek... dla chwili przyjemności polecam Monikę Szwaję! najcudowniejsze książki kiedy chce się odpocząć!

    OdpowiedzUsuń
  12. przeczytałam ten spis komentatorów i zrobiło mi się przykro... same brzydkie rzeczy.
    komentuję zwykle pozytywnie, bo mnie się szalenie podobają prace! no co ja poradzę...?!
    czasem docieram na czyjegoś bloga dopiero, gdy on mnie skomentuje... więc komentarz za komentarz?
    i, tak, podnoszę statystyki candy :(
    i w ogóle chyba jestem niefajnym komentatorem... teraz to złapałam doła!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasiu, Szwaję czytałam w poprzedniej ciąży ;)
    A do tych komentatorów to trzeba podejść z przymrużeniem oka! Ja też komentuję pozytywnie, ale gdybym miała jakieś zastrzeżenia to bym napomknęła, a że nie mam.. cóż...
    Komentarz za komentarz? Tez nie jestem zwolenniczka takiego rozwiązania, bo jest zbyt "handlowy".
    Ja ostatnio też próbuję szczęścia w candy... ale kto ma szczęście w miłości... ten ma pecha w candy ;)
    Nie łap doła, babo! Ja wychodzę z założenia: mój komentarz dowodem sympatii i uznania dla tego, co robisz i piszesz! I wcale nie musi on powstać po każdym poście, bo przecież oprócz życia wirtualnego, istnieje jeszcze jedno - to w "realu". Głowa do góry i szykuj się na podbój świata decu ;););)

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoje dziecko na dość duże wygląda :) a Szwaja pisze ciągle... chyba, że kobiecie w ciąży się gusta zmieniają ciągle ;)

    będę już zaglądać regularnie i zostawać wtedy komentarze... na dziś mojego czasu brakło...
    ale będę Ci tu jeszcze szperać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Szperaj, szperaj ;););)

    Z tą Szwają masz rację - zajrzę do biblioteki i wypożyczę to, czego jeszcze nie czytałam... A mnie się wydaje, że ta moja córcia taka malutka... tylko nogi ma długie ;)

    OdpowiedzUsuń