czwartek, 14 października 2010

JUTRO...

Po przeczytaniu BARDZO WAŻNEGO POSTU GREEN CANOE wciąż myślałam na temat jego treści. Postanowiłam zatem przyłączyć się do akcji mówiącej o tym, że jutro jest:

Ja również straciłam dziecko. Pamiętam ten dzień jak dziś, mimo że 14 lipca minęło już 6 lat. Test ciążowy z pozytywnym wynikiem mam do dziś. Pamiętam, że nie zastanawiałam się na tym, dlaczego mnie to spotkało, jak i nie dążyłam do filozoficznej odpowiedzi na pytanie, w jakim celu straciłam dziecko.  Chciałam nie myśleć, nie być.
Pamiętam również lekarzy, którzy naprawdę przejmowali się moim stanem psychicznym. Czułam w nich oparcie. I w Rodzinie, Mężu i Magdzie, która była ze mną w tych najgorszych dniach...
Wiem jedno: ta tragedia bardzo mnie zbliżyła z mężem, a jednocześnie sprawiła, że jednego byliśmy pewni najbardziej na świecie. Chcemy mieć dziecko.
Pamiętam też, że jak leżałam w szpitalu na podtrzymaniu z Jagodą, trafiła do naszej sali dziewczyna, która właśnie poroniła. Pamiętam jej łzy i cierpienie. Patrząc na nią,  przypomniałam sobie to, co ja wtedy czułam, gdy utraciłam dziecko. Porozmawiałam z nią, opowiedziałam swoją historię i razem płakałyśmy. Wiedziała, że w tej sali, w tym szpitalu jest ktoś, kto ją rozumie. Czy gdybym nie przeżyła tego co ona, umiałabym jej pomóc? Wiedziałabym, co powiedzieć, by nie zranić?
Rozumiem wszystkich ludzi, którzy nie wiedzą, co powiedzieć rodzicom - bo to nie tylko matka traci dziecko, ale i ojciec również, o czym większość zapomina. Dlatego pomyślałam, że ważne będzie napisanie na ten trudny temat. Cudnie jest się dzielić swoimi radościami, sukcesami, ale jest też druga strona medalu życia. Ta, o której często nie chcemy mówić lub nie potrafimy...
Idąc dziś ulicą i myśląc o tym, co chcę napisać w  tym poście, przyszła mi taka myśl: Może gdyby  nie stało się to, co się stało, to nie mielibyśmy Jagody? A może Jaga miałaby starsze rodzeństwo? Jak wyglądałoby moje życie? Życie naszej rodziny?
A teraz pozwólcie, że sobie pójdę popłakać...

6 komentarzy:

  1. Ciężko cokolwiek wydusić z siebie w takiej sytuacji, tym bardziej, że jakiś czas temu, całkiem niedawno w moim najbliższym otoczeniu dziewczyna też straciła dziecko. Wiem, co przeżywała, a ja naprawdę mogłam ją tylko przytulać, bo słowa...trudno było znaleźć i Ciebie też tulę wirtualnie.Pa

    OdpowiedzUsuń
  2. Jagodzianko ściskam Ciebie mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wpisy zarówno te na blogu jak i prywatne rozmowy. Nie każdy chce o tym rozmawiać głośno przy wszystkich. Cieszę się zatem, że zostałam obdarowana zaufaniem. Zawsze służę ciepłym słowem, wsparciem.

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo az mi sie łza w oku zakręciła jak czytam takie historie :(
    to piękne, ze wsparłas tamtą dziewczynę. to wiele znaczy

    OdpowiedzUsuń