Cieszę się, że tak spodobała się ?Wam półeczka na CD. A Pan Mąż jaki dumny ze swego pomysłu;)
Dziś pokażę resztę "salonu". Już bez rewelacji...
Jak wspomniałam we wcześniejszym poście, meble są, jakie są. Mam jednak pomysł na ich zupełną odmianę. Zastanawia mnie jednak jedna sprawa... Jak zachowa się farba na szufladach, które będą otwierane i zamykane... Czy nie zacznie odpryskiwać? Macie doświadczenie w tej materii?
Wejście zdobią wsporniki, które w zamyśle miały być w kuchni, ale stwierdziłam, że świetnie korespondują z podłogą...
Gdy pierwszy raz zobaczyłam te panele, od razu wiedziałam, że chcę je mieć. Trochę się bałam, jak taki motyw będzie prezentował się w pomieszczeniu. Bałam się, że zbyt mała powierzchnia sprawi, że on się zgubi. Na szczęście starałam się, by mebli było jak najmniej, no i jako że nie jestem zwolenniczką dywanów, nie przykrywałam tych nazw win, ich roczników...
Najwięcej miejsca zajmują książki, których wciąż przybywa...
Na kolumnie znajduje się filiżana, którą musiałam natychmiast kupić, gdy tylko ją zobaczyłam. Pić z niej byłoby trudno, bo ciężka jest ;), ale kwiatki czują się w niej bardzo dobrze.
Teraz mieszka w niej paprotka, bo dzielnie znosi słabe światło...
I jeszcze kilka fotek...
Staram się jakoś rozplanować dni, by zrobić jak najwięcej, ale nie oszukujmy się; teraz jest to niemożliwe. Przy dwójce dzieci, z których jedno wciąż mnie bardzo potrzebuje i absorbuje dużo uwagi oraz czasu, muszę dawkować sobie wszystko; w tym siedzenie przed komputerem. Stąd też moje rzadkie wpadania na Wasze blogi, za co przepraszam i nadal proszę o wyrozumiałość.
A tymczasem miłego tygodnia życzę,
Jagodzianka.
Fajne to twoje mieszkanko :)
OdpowiedzUsuńi pierwsza odsłona i druga mi się podoba aczkolwiek dla mnie za mało zdjęc ;)))))))) Pozdrawiam B.L
OdpowiedzUsuńPanele mają rewelacyjny odcień, jeszcze takie nie wpadły mi w oko i filiżanka oryginalna, naprawdę ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWszystko mogę zrozumieć ale jak tobie udaje się taki porządek utrzymać??!! Pięknie masz, też lubię kolor zieleni. Panele czadowe! Za porządek Nobla! ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję wino i Aldono ;)
OdpowiedzUsuńBasieńko, tobie zawsze mało fotek ;)
Kajko, ja po prostu nie umiem działać w bałaganie, choć takowy czynię za każdym razem, kiedy scrapuje lub dekupażuję. Zanim jednak wezmę się za moje "tfowrzenie" - i co za tym idzie bałaganienie- to najpierw muszę sobie...posprzątać ;)Prawda jest taka: jeśli nasza mama jest pedantką i w młodości, gdy z nią mieszkamy doprowadza nas do szału jej umiłowanie do porządku, bądźcie pewne, że... będziecie takie same albo gorsze :D
Salon wygląda bardzo przyjemnie. Jestem pod wrażeniem utrzymanego porządku :)
OdpowiedzUsuń