Po zdobyciu w poprzednim tygodniu "szczytu" Le Gralet, w następny weekend przyszła pora na samotne odwiedzenie Genewy. Nie był to wypad całkiem przypadkowy - w każdą sobotę w Genewie na Plainpalais odbywa się pchli targ łamany na targ staroci. Ponieważ miałem za zadanie kupić coś całkiem sporego (a przynajmniej niemieszczącego się w plecaku), udałem się na miejsce autem, a nie rowerem, mimo że pogoda sprzyjała. To, co udało się zdobyć - kilka zdjęć niżej.
Genewski targ staroci odwiedzaliśmy wcześniej całą rodziną kilkukrotnie i kupiliśmy tam parę drobiazgów. Sprzedających jest bardzo dużo i czasami zobaczenie wszystkiego, z dwójką bynajmniej nie grzecznie idących za rączkę dzieci, było niemożliwe. Tym razem, mając dużo czasu i nie musząc kręcić dookoła głową w celu lokalizacji gnomów, oprócz wspomnianych powyżej sporych przedmiotów, szukałem ciekawych płyt i czegoś czego kiedyś nie wziąłem, a potem żałowałem - szklanych kufli do piwa z metalowym uchylnym wieczkiem. Te które kiedyś widziałem były, w przeciwieństwie do wielu innych, gustowne. Niestety, pewnie się sprzedały, bo już ich nie zobaczyłem ponownie...
Dziwadełko z lat trzydziestych poprzedniego stulecia.
Gdyby tylko Franio to widział... Niektóre z tych kolejek były naprawdę stare i naprawdę drogie.
I oto zdobyczne skrzynki! Do kolekcji z jedną, którą kupiliśmy wracając z Prowansji. Do tego płyty - wyglądały jakby nigdy nie były używane, a cena - 3 SFr za szutkę.
Po zakupach postanowiłem pospacerować trochę. Dzieci w
Krótka wizyta w Parc des Bastions.
Pomimo, że ani ja ani Jagodzianka nie gramy w szachy, ich widok jakoś nas przyciąga. Ciekawe dlaczego...
Po tym jak zrobiłem to zdjęcie, przypomniałem sobie, że już kiedyś fotografowaliśmy to miejsce. Było wtedy już dosyć ciemno i lampa się świeciła. Zdaje się, że ta poprzednia fotka wyszła ciekawiej; nie pamiętam czy znalazła się na blogu, ale jakoś klimat tego miejsca mnie bardzo przyciągał więc wrzucam:
"Rynek". Bardzo podobały mi się te mury oświetlone z boku ostrym światłem.
I jeszcze kilka genewskich impresji:
Genewa jako miasto zabite dechami :)
Za tydzień bardzo ważna dla mnie wyprawa.
À bientôt!,
W.
Skrzyneczki cudne, to prawda... Ach, jak tęsknię za Genewą...
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te zdjęcia ;) Aż chiałoby się tam samemu pojechać :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia super, zwiedzanie super, Genewa super, żona super :) a co to za ważna wyprawa? :) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Wyprawa ważna bo ważne miejsce i towarzysz.
Usuńno i dalej tajemniczo :)
Usuń