Po niespodziewanym przerywniku w postaci wycieczki do Paryża w zeszłym tygodniu, wracam do moich samotnych wędrówek. Dziś drugi dzień mojego pobytu w Montreux z okazji 80 rocznicy Grand Prix.
Dzień postanowiłem rozpocząć od krótkiego spaceru po górach. Montreux leży na tzw. szwajcarskiej riwierze - przekraczając granice miasteczka od razu idzie się ostro pod górę. Dałem się trochę oszukać mapie za 15CHF i idąc zaznaczoną tam ścieżką trafiłem na jeżyny i płot z drutu kolczastego. Drapiąc skórę i ubranie wyrwałem się z tej pułapki i udało mi się znaleźć kilka ciekawych widoków:
Jedna ze stacji kolejki, która wozi turystów z Montreux na szczyt Rochers de Naye 2042 m n.p.m.
Szybko zszedłem z powrotem do miasteczka, żeby zdążyć na paradę aut z różnych epok.
A potem się zaczęło: ryk silnikówi, "zapach" spalin i gumy.
Samochody grupami po ok. 10 sztuk jeździły wokół trybun po 4 czy 5 razy. Całość trwała 4 godziny - było to trochę męczące. Swobodnie wystarczyłyby 2 okrążenia...
Oryginalny bolid formuły 1 z 2000 roku był tak szybki, że nawet tło mi rozmazał...
...a kierował nim były kierowca rajdowy... jeżdżący na wózku.
A na koniec imprezy widowisko zaprezentował Sébastien Loeb.
Skutki kręcenia bączków w centrum Montreux. Muszę przyznać, że było to naprawdę widowiskowe i na wszystkich zrobiło ogromne wrażenie. Samochód kręcił się w kółko, opony dymiły a tłum szalał :).
Mistrz kierownicy udzielił wywiadu i można było jechać do domu.
Wyjechanie z Montreux po zakończeniu imprezy zajęło jakąś godzinę. Ale na mecz Polska - Gibraltar zdążyłem.
À bientôt!,
W.
W.
Qué bonito reportaje.
OdpowiedzUsuńSaludos desde Tenerife