Jako nocny marek mam problem z wstawaniem rano. Znaczy się, szybko się przestawiam, gdy muszę (na przykład, idąc do pracy, miałam pobudkę o 5.30!), ale nie jest mi tym dobrze.
W każdym razie teraz Franek i tak jest łaskawy, bo budzi się ok. 7.oo - 7.3o. Wcześniej budził mnie od karmienia o 5.oo bez zamiaru jeszcze podrzemania.
A jak już jesteśmy przy temacie mojego Syna, to muszę się poskarżyć... Mój "Fransua" podziękował mi za usługi mleczarskie. Odepchnął raz, drugi zdecydowanym ruchem ręki i tak przestałam być karmiącą matką... Cóż... Będę musiała zacząć pić, bo coś trzeba robić ;););)
Ja wygląda u mnie ósma rano? Franio właśnie skończył jeść śniadanie. A że chłopak samodzielny chce być, to się do sztućców rwie... A że ma chłopak wyrafinowany gust, to nie każda łyżka nadaje się do kaszki...
Standard mam zatem: przygotowanie posiłku, sprzątanie, zagonienie Jagny do porannych obowiązków.
Z niecierpliwością jednak czekam na wieczór i godzinę 20.oo. Franio już dawno wtedy śpi. Jagna właśnie leży w łóżku i W. jej czyta książkę. Mamy to szczęście ( i nie wiem, czy to fuks czy nasze postępowanie od początku z dziećmi), że kładziemy je do łóżek ( Jagna to już sama się położy;)) i dzieciaki zasypiają: bez płaczu (sporadycznie), bez lulania (zakazane), bez leżenia z nimi (też sporadycznie, gdy Jagienka ma potrzebę bliskości) i iw ogóle czegoś takiego jak "usypianie". Uważam, że spanie jest bardzo ważną czynnością w życiu, bo w końcu spędzamy nad nią jakąś 1/3 życia i dlatego nasze pociechy muszą nauczyć się zaspyiać same.
Ja wiem ,że takie maleństwo to aż kusi, by się z nim położyć, wąchać, przytulać. I jeżeli na początku, czy też w późniejszym okresie dziecka od czasu do czasu tak robimy, nie widzę w tym nic złego , wręcz przeciwnie! Jednak kiedy to przechodzi w nawyk, zapominamy, że robimy przede wszystkim krzywdę dzieciom, które bardzo często mają potem zaburzenia snu, lęki. Ale każdy postępuje jak uważa za słuszne i to każdy potem płaci za swoje mniejsze czy też większe błędy. Albo może się okazać, że to wcale nie był błąd ;)
W każdym razie w naszym przypadku, wieczory mamy spokojne, dla siebie i bez "użerania się". I kiedy wybija ta magiczna 20.oo... Jagodzianka wyciąga wszystkie swoje klamoty i działa, dłubie, maluje, wycina. Wypija ostatnią tego dnia kawę (która nie przeszkadza jej w niczym, a już na pewno nie w spaniu ;)).
Być może na blog zaglądają bardzo młodzi Czytelnicy, a ponadto treści na nim zawarte, są publikowane przed 22.oo, został zatem zastosowany zabieg na fotografii łagodzący prawdziwy obraz mojego warsztatu. Taki bałagan, jaki wtedy panuje, może porazić i odbić się na psychice, nawet dorosłych!
Pozdrawiam i do jutra!
Jagodzianka.
Nieład artystyczny mamy podobny,ale porządku w ,,zasypianiu potomstwa"Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńI tego spokoju po 20 ej też.Ja mam trójeczkę- w tym prawie 5 letniego Franka : )
Twój to prawdziwy koneser łyzeczkowy-pozdrawiam : )
No tak... między moją dwójką jest 6,5 roku różnicy i tu wg mnie jest luksus, że się posiada drugie dziecię, gdy pierwsze się już całkiem nieźle usamodzielniło. Uważam, że posiadanie dzieci o mniejszej różnicy wieku ( na przykład 1-2) lub więcej niż dwoje to już prawdziwa orka i podziwiam!
UsuńMój bałagan też okrutny, a stół w pracowni zalapany farbami już na stałe. Cóż, niektóre z nas tak mają i nie potrafią tworzyć zachowując przy tym porządek :)))
OdpowiedzUsuńZ dzieciakami, jak widzę, mamy podobnie. I też 20.00 jest u nas magiczną godziną. Dzieciaki po myciu odkładamy do łóżek, kołysanka, buziak i wychodzimy z pokoju, a one zasypiają same. Często słyszymy " jak to możliwe, ależ macie grzeczne dzieci" ,ale to nie grzeczne dzieci, tylko konsekwencja. Zresztą, dzieciaki tak potrafią dać czadu w dzień, że chyba byśmy powariowali jakby nam jeszcze biegały po domu do 23 :o
Pozdrawiam :)
Marta
O Tak! Zapomniałam dopisać o kołysankach. U nas od lat królują " kołysanki utulanki";)
UsuńI stół mam podobny ;)...
Mam nadzieję, że ja też kiedyś będę taką rozsądną Mamą :) Co do bałaganu.. to ja tam lubię twórcze bałagany, może dlatego, że codziennie z takim obcuję i po prostu przywykłam :)
OdpowiedzUsuńPtasiowo... rozsądek czasami wysiada, niestety ;) ale w kwestiach zasadniczych.
UsuńSliczny Franio a i warsztat piekny! Co do usypiania to sie zgadzam, choc mamy za sobie wiele wieczorow i nocy "uzerania"... Wszystko zalezy od dziecka, od rodzica (od jego pracy?). A te leki itd u nas np byly zawsze po przedawkowaniu bajek w ciagu dnia. Ogolnie wszystko z Jaga nam sie lepiej uklada odkad odstawilismy bajki calkowicie! Pozdrawiam cieplo :)
OdpowiedzUsuńMoja Jagna po raz pierwszy zaczęła oglądać bajki w wieku... 2 lat. (choć wiem, że Teściowa cichaczem coś jej od czasu do czasu puszczała).
UsuńFranio pewnie będzie oglądał trochę wcześniej, bo jest to nieuniknione przy starszym rodzeństwie.
Super, że już wszystko w porządku. Jagódka pewnie bardzo wszystko przeżywała i emocje się "uaktywniały" w nocy...
Pozdrawiam.
Moje dziecię od ok. pół roku zaczęło zasypiać "samotnie" czyli jako 4 latek. Wcześniej potrzebował mamy albo taty i obowiązkowo metki (przy ubraniu rodzica), którą się bawił do zaśnięcia. Kołysanki utulanki mamy, eksploatujemy na zmianę z kotem w butach, Bombikiem i czerwonym kapturkiem. Franek słodziutki. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki. Właśnie. Czasami dzieci maleńkie mają taką potrzebę i jest ok, jeśli z niej wyrastają. Gorzej, jak to się ciągnie przez lata i -przede wszystkim rodzice - są tą sytuacją umęczeni. U Was - jak widać - wszystko poszło swoim torem ;)
UsuńHeah słodziak z charakterkiem :) A moje córcie to dwa Kopciuszki,wakacje i laby! Męczące to kopciuszkowe chodzenia spać, a rano za nic w świecie ich obudzić nie można. Czas powrócić do starych nawyków i do konsekwencji!
OdpowiedzUsuńJa nie mogę Jadze poluzować, bo ona jest tak przyzwyczajona do tych godzin, że jak dam jej "dzień dziecka" to potrafi potem dać nieźle w kość.
UsuńPozdrawiam Was cieplutko.
OdpowiedzUsuńI ja Ciebie!
UsuńAle słodkie to zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńA ja problem ze spaniem mam od urodzenia i chociaż moi rodzice robili tak, jak Ty- książka i dobranoc, zawsze był cyrk, bo albo nie mogłam zasnąć, albo budziłam się pełna energii już po kulkunastu minutach. No i tak mam do dziś. Za to moimi siostrami jest spokój ;)
A bałagan, jak to bałagan, przy twórczej pracy musi być!
Rzeczywiście, bywają i "takie przypadki" jak Twój ;) W końcu nie jesteśmy z "jednego odlewu" i każdy z nas się od siebie różni. Często jednak sami rodzice stwarzają przez swoje postępowanie problem u dziecka z zasypianiem.
Usuńsłodziak z tego Twojego Frania :)
OdpowiedzUsuńu nie niej więcej o 19tej zaczyna się cyrk pod tytułem sprzątanie, trwa mniej więcej do 20 tej... o 20tej Wojtek (pierworodny) maszeruje do łóżka i słucha bajek. Antek czasem idzie spać, a czasem nie :P zależy czy spał w dzień, bo jeśli tak, to potrafi i latać do 23... przy czym jest wtedy grzeczny jak aniołek, żeby go mama przypadkiem nie pogoniła do łóżka :D Leniucha zasypia gdzieś koło 21.30 i śpi (z przerwą na nocne mleko o 23) do rana...
a bałagan nie ważny - istotne, żeby się coś tworzyło :)
Sprzątanie... Odwieczny problem wszystkich rodziców ;)
UsuńJa dość jestem radykalna, choć miewam cyrki, oj miewam;)
Leniucha głodomorek ;) Franczesko mój budzi się tylko, by dać mu wody się napić, ale już od dłuższego czasu nie je w nocy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń