Wczoraj W. pojechał do Francji wynająć mieszkanie, więc zostałam sama. Przez to mam urwanie głowy, mało czasu na robienie fotek. dlatego też, aby w miarę sprawnie działać, staram się korzystać z planu dnia. oczywiście, nie zawiera on czynności związanych z dziećmi: nakarmienia Frania, spacer z obojgiem, czy czytanie Jadze i przez Jagę lektury.
Dziś wykonałam tyle (tam, gdzie jest OK), więc jeszcze trochę pracy przede mną:
Ale to są czynności, które każdy/każda z nas musi wykonywać codziennie, dlatego też chciałabym napisać o czymś innym, nawiązując do wczorajszego posta.
Pamiętam, jak byliśmy kiedyś z wizytą u kuzynostwa i pokazywali oni piękne zabawki kupione dla ich córeczki. Przyznali się po cichu, że tak naprawdę ,to oni to wszystko kupują, by spełnić swoje marzenia z dzieciństwa. I rzeczywiście coś w tym jest...
Jagódka od najmłodszych lat lubiła isę bawić w gotowanie. Dlatego też kupowałam jej wszystkie akcesoria z tym związane. kiedyś pół Wrocławia obleciałam, żeby kupić... ogórki ;)
Ostatnio zobaczyłam piękne, pudrowo-RÓŻOWE metalowe naczynia i też jej kupiłam, bo... sama chciałabym mieć takie.
no i postanowiłam, gdy była na wakacjach spełnić SWOJE marzenie i zrobić JEJ ;: kącik kuchenny. Przemeblowałam trochę pokój, który wcześniej wyglądał TAK.
Teraz powstał kącik małej (dużej?) kucharki ;):
Talerzyki malowałam ręcznie, a że próbowałam zedrzeć wcześniejsze malunki, to nie są one "czyściutkie":
Bardzo podoba się mi połączenie RÓŻOWEGO z czekoladowym brązem. Zrobiłam zatem taki obrazek, by choć troszeńkę przykryć te odrapane ściany, które miały być pomalowane, ale z uwagi na wyjazd, już takie pozostaną:
W. z samych odpadów zrobił też taki wieszak (wzorujac się na modelu, który już posiadam). fotke "przed" mam na innym lapie, więc pokażę tylko efekt końcowy:
Zrobiłam też pudełko na kredki, flamastry i długopisy. Pomysł daaawno temu podsunęła mi Abily, która użyła pudełka po winie to wykonania osłonki na kwiaty.
Stare pudełko na karteczki dostało nową szatę:
Moja wizja jest o wiele dalej idąca, ale wiadomo, już jej nie zrealizuję, a jeśli wrócimy, to moja Jagna będzie już na tyle dużą panną, że pewnie gusta się jej zmienią i nie dokończę swego dzieła. Może jednak pojawi się na horyzoncie jakaś dziewczynka, która będzie chciała mieć coś podobnego i będę miała okazję 'wyżyć się artystycznie' do końca? ;)
Lecę realizować swój plan i ...do jutra!
Jagodzianka.
Slicznie!! Takie kaciki kuchenne rozkladaja mnie na lopatki... przymierzam sie powoli by i nasza Jaga mogla pokucharzyc troche wiecej. Ona rozkochala sie w kuchence ze sklepu na I.(;)...uff, ale ta cena... Swietne poleczki, pojemniki i wogole, masz dar Dziewczyno!
OdpowiedzUsuńTak, to prawda kuchenka piękna z "piękną" ceną :)
UsuńDziękuję za miłą opinię ;)
Pracowicie i różowo - jak lubię....
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńPiękny jest pokój Jagi. Każda dziewczynka powinna taki mieć! Twoje "dzieciowe" prace są jak zawsze cudowne. Nie umiałabym zrobić tak bajkowych i kolorowych rzeczy.
OdpowiedzUsuńKajko, dziękuję serdecznie.
UsuńZa to Ty robisz przepiękne przecierane prace, których ja nigdy nie będę potrafiła wykonać!
oj, coś poleciał mój komentarz :)
OdpowiedzUsuńpytałam jak Wy te wszystkie piękne kuchenne akcesoria załadujecie do Francji? przecież jagódka nie może zaprzestać gotowania szczególnie w takim kraju pelnym smaków i potraw :)
pozdrawiamy
K z familią
I tu mamy konflikt interesów, bo w. chce wziąć jak najmniej (najlepiej nic;)) i kupować tam potrzebne rzeczy. Będę "walczyła", by wziąć jak najwięcej rzeczy Jagny, bo dla niej będzie to trudny czas zaaklimatyzowania się w tym miejscu - i dlatego musi mieć poczucie bezpieczeństwa poprzez m.in. posiadanie swoich zabawek.
UsuńJedyny minus wyjazdu to pozostawienie pokoju Jagusi!Pokoik jest CUDNYYYYYYYY!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEwela.
Zrobi się drugi ;)
UsuńTaki pokoik to marzenie niejednej dziewczynki :)
OdpowiedzUsuńpod warunkiem, że lubi... różowy ;)
UsuńKącik imponujący ,ale co ja czytam ...wybywacie do Francji?
OdpowiedzUsuńTak, tak, kochana!
Usuń