Choroba mnie nie opuszcza: niby już było dobrze, ale zaczęło się od nowa. Cały plan poszedł w łeb...
Na poprawę nastroju kupiłam sobie czajniczek i nowe herbatki, choć ja niekoniecznie chętna do ich picia. Ale zimą to napój obowiązkowy. Tę "dziwaczną" herbatkę "noëlową" kupiłam dla jaj, ale też i z myślą o Jagnie. Niestety, gdy spróbowała - stwierdziła: fuj. Dla mnie niesamowity zapach, świetny smak. Co w niej dziwnego? Bo jest z popcornem!
Ale za to pierniczymy wszystko, zwłaszcza że kupiłam sobie nowe foremki.
Jagna ozdabiała jednego dnia sama, drugiego zapędziła do roboty Brata...
I jak w każdy piąteczek, kiedy z Franiem poszliśmy do Stasia i Jego Mamy na kawkę ( to znaczy ja. Franczesko ma inne atrakcje), postanowiłyśmy nie tyle popierniczyć co pociastkować...
Kończę tę krótką relację, bo Wy pewnie zajęci szaleństwem przedświątecznym, a ja... cóż jako że położyć się nie mogę, bo etatowa matka chorować nie może, postaram się jakoś przetrwać ten dzień;)
Pozdrawiam,
Jagodzianka.
Dużo sił na walkę z choróbskiem Ci życzę !!!
OdpowiedzUsuńPięknie pierniczycie i ciastkujecie :) Takie chwile na zawsze pozostaną dzieciom w pamięci.
Pozdrawiam słonecznie z kubkiem kawy.
Oj tak, staram się, by dzieci miały dużo ciepłych wspomnień z rodzicami... Poczucie, że są i będą najważniejsze dla nas...
Usuńmatko, czym ty się leczysz? zapomniałaś, że fr. to kolebka cudnego wina, które może i czasem grzech zmarnować na grzańca, ale toż to wyższa konieczność!
OdpowiedzUsuńKochana, ależ ja się leczę grzańcami! Piję herbatę imbirową...
Usuńja myślę, że tobie potrzeba czegoś więcej do %, albo lepiej po wypiciu tychże. seks najlepszym lekarstwem na przeziębienie!
UsuńTaaa, już widzę jak mi leci z nosa wprost na W. klatę, zaś kaszel dodaje tylko pikanterii;)
UsuńJak zmienisz ustawienie/ulozenie, to nie bedzie nikomu na klate lecialo ;)
UsuńDobra, dobra - bez akrobacji mi tutaj ;D
UsuńMali pomocnicy rosną jacy zapracowani cóż za powaga,a dla Pani dużo zdrówka niech ta choroba wreszcie odpuści pozdrawiam Ziuta.
OdpowiedzUsuńMoże odpuści jak smutki znikną? A to prawda pomocnicy byli bardzo skupieni na pracy.
UsuńZdróweczka! Nas też coś wirusy i bakterie ostatnio lubią ;)
OdpowiedzUsuńmoże ja te swoje wykrakałam?
UsuńZdrówka życzę!
Super zabawa :) U mnie też pierniczkowanie, ozdabianie a jeszcze dzieciaki z masy solnej lepią ozdoby (też wycięte z foremek na ciastka) potem malują i już im cały tydzień schodzi z tym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę szybkiego upadku choróbska ;)
PS. Czy dotarł do Ciebie mój e-mail? Bo musisz wybrać sobie nagrodę :)
U mnie miała być masa solna także, ale w grę wchodziły tylko weekendy, bo Jagna za późno wraca ze szkoły i zajęć w tygodniu, a tu pech weekendowy - jak nie ja w gorączce to Jagna...
UsuńNie mogę coś znaleźć takiego maila. Tylko jeden mam w skrzynce z Twoim komentarzem mojej pracy. możesz napisać jeszcze raz do mnie, bo nawet maila nie mam do Cię i nie mogę znaleźć przez te wynalazki g+.
UsuńWysłałam jeszcze raz - może tym razem dojdzie - na adres z podany na blogu do kontaktu.
UsuńOdpisałam.
UsuńKuruj się! My te pierniczyliśmy, nawet pojęcia nie miałam ile frajdy może mieć przy tym tradycja. Tak więc mój pierwszy w życiu wypiek będzie zapewne naszą świąteczną tradycją :)
OdpowiedzUsuńU nas to też tradycja chyba od 5-6 lat. Mam nadzieję,, że Jagna będzie chciała długo tak pierniczyć ;)
UsuńPozdrawiam!
Cudowne, niezapomniane chwile- ja już nie mam z kim ciasteczkować, a nie pierniczyłam nigdy w swoim małżeństwie- rodzice (mama) skutecznie mnie zniechęciła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ach, wiesz ja w swoim domu też nigdy nie pierniczyłam. Sama wprowadziłam ten zwyczaj do swojego domu, bo chociaż nie piekę ciast, to lubię ciasteczka, babeczki, pierniczki - nie ukrywam z powodu tych gadżetów: foremki, posypki kolorowe, papilotki z różnymi motywami. taka sroka jestem;)
Usuńbidna Ty... pewnie nie pocieszy Cie fakt, ze ja daleko, daleko od przygotowań świątecznych... nawet tego nie pierniczę.. ;)
OdpowiedzUsuńJa tylko pierniczę;) Chciałam dopisać, że nawet nie ja tylko moje dzieci, ale prawda jest taka, że w niedzielę, jak się lepiej poczułam ( Jaga zaś cały dzień spała, miała gorączkę) to sama pierniczki upiekłam a Jagnie jedynie do zdobienia zostawiłam.
UsuńNa tym koniec mojej działalności :D Domu tutaj nie sprzątam, bo nie mam siły a w Pl posprzątam po świętach, bo czasu nie będzie wcześniej, a jednak roczny kurz trzeba zetrzeć ;)
Zdrówka i mniej smutków życzę ;-) U nas pierniczki upieczone, ozdobione i częściowo zjedzone .Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńP. S herbata z popcornem ? dziwnie to brzmi:-)
Gdy zobaczyłam herbatę z popcornem, stwierdziłam: czego to już nie wymyślą, a potem wybierając smaki ( kierując się nie tylko składem, ale i węchem ) wybrałam między innymi tę właśnie:D
UsuńDziękuję za życzenia.
czajniczek cudny zakupiłaś, a o herbacie z popcornem 1 raz słyszę haha;))foremki super, a zabawa dla dzieci jak i dla mamuś wyśmienita, a przy okazji można bylo poplotkować z mama stasia;))pozdrawiam cieplo i zycze wszystkiego naj na te święta:))
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że mam cudy czajniczek - chi, chi. Dla mnie ta herbata też była novum, dlatego musiałam spróbować :D Tak, to prawda mamy wtedy okazję trochę poplotkować ;D
UsuńDuzo zdrowka zycze
OdpowiedzUsuńOj sama bym tak nimi popierniczyla ;-)
Mogę wypożyczyć na weekend:D
Usuńdużo zdrowia Kochana
OdpowiedzUsuńpierniczki wyglądają bardzo smakowicie :)
Bardzo dziękuję...
UsuńSile sie na cos "mundrego", ale przychodzi mi na mysl tylko jedno stwierdzenie: wszystko cudowniaste! a ten kombinezon malego cukiernika?! aaach, taki miec! na pewno wszystkie ciasta by sie udawaly ;)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno, jakkolwiek to zabrzmi: aaaale Stachu ma wala! :D
No i a propos mojego tempa: no jest "zawrotne", fakt! ;) sama juz z tym nie moge! zaraz dopytam o szczegol mniej publicznie, oki?
Kombinezon fajny - ale tylko di pierniczków, ciasteczek i muffinek - innych słodkości się nie tykamy...
UsuńNo, Stachu ma wała:D
Czekam na ten szczegół...