Dzień dobry się z Państwem.
Dzisiaj mój pierwszy od pół roku post o Francarii. Dam radę... emocjonalnie...
Dzisiaj cofniemy się o rok. W kwietniu 2014 r. pojechaliśmy do Versoix - szwajcarskiej miejscowości nieopodal Genewy. Powód tej wycieczki był bardzo prosty... Festiwal czekolady! Był to okres przed wielkanocny, stąd tyle zajączków i jajeczek ;)
UWAGA! Miejsce magiczne, ale jednocześnie mocno kaloryczne....
I na ślub ciekawy pomysł dla gości - forma podziękowania...
Wszystko z czekolady tam było lub... w czekoladzie ;)
Jagoda z Przyjaciółką Emmą - bardzo szczęśliwe ;)
Tutaj obawiałam się o mój stan głowy. Pan, widząc, że fotografuję, szybciutko zaczął częstować mnie wszystkimi rodzajami likieru, o każdym opowiadając niezwykle ciekawie... Dałam radę...
Piwo czekoladowe też było ciekawym eksperymentem smakowym.
Śmieszna kolejka zawiozła nas do... Fabryki Czekolady. Wstęp kosztował jednego franciszka i otrzymać można było kubeczek founde czekoladowego z owocami. Jejuuuuuu, jakie to dobre!
W fabryce można było jeść czekoladki, owoce w czekoladzie, galaretki w czekoladzie do porzy... do granic możliwości ...
Nowy "ałtfit"... I znowu żrę....
A do domu już ociężałym krokiem... z winem czekoladowym w ręku. Wiecie, że do tej pory tego wina nie wypiliśmy? Wciąż czekamy na mega ekstra okazję ;)
Dałam radę...
Macie może jakąś czekoladkę na zbyciu?
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz