I szaleństwo wielkanocne minęło. Panie teraz wchodzą na wagę i sprawdzają, ile kilogramów im przybyło. Drugie zaś wzięły sobie urlop, by odpocząć po szalonym czasie pełnym pieczenia, sprzątania, gotowania. Ja zaś dziś musiałam poleżeć wreszcie, bo siedzenie dało mi w kość, a raczej w kręgosłup ;)
Jak już w ostatnim poście wspominałam, dostałam od Oksany wydmuszkę z okazji wymiany wielkanocnej w KRAINIE CZARÓW. Jednak to nie koniec prezentów od Niej!
Oto czym jeszcze mnie obdarowała! Doniczka i nawadniacz - obie prace w motywie "Muuuulala" ;)
I pięć grubych paczek serwetek!
Wydmuszkę pokażę jeszcze raz, bo jest cudna!
Ja, zamieniając się w Zajączka, postanowiłam zrobić coś scrapopodobnego, ponieważ wiedziałam, że Krysia tym się nie zajmuje, a coś tam z decu może sobie zrobić sama ;)
Nie lubię piec - a raczej nie czuję tego. może dlatego, że sama za ciastami nie przepadam, więc nie umiem zaangażować się w tę czynność. Jednakże wspominana przeze mnie już kiedyś ELLE sprawiła, ze poczułam miętę do...muffinek. Chyba najbardziej w tych ciasteczkach "rajcuje" mnie ich różnorodność smakowa, jak i możliwość ozdabiania na wszelkie sposoby i do tego te papilotki o tysiącu wzorach!
Kiedy zatem zajrzałam na blog MOJE WYPIEKI i zobaczyłam wielkanocne muffinki, natychmiast wzięłam się do roboty! Troszkę pozmieniałam przepis, choć głównie skupiłam się na dekoracji. Nie wyszła mi tak cudnie, jak autorce tego bloga, ale ja się dopiero uczę;)
Nie miałam ozdobnych jajeczek, więc zamiast nich, użyłam orzechowych kamyków. Też jajeczka przypominają, jak się tak wyobraźnię "podkręci" ;) Do ciasta dodałam jeszcze aromat pomarańczowy, a barwnikiem spożywczym zmieniłam kolor bitej śmietany, na ULUBIONĄ barwę mego dziecka...
Słodkich snów Wam kochani życzę,
Jagodzianka.
Muffinki przepiękne, aż szkoda jeść. ;-)
OdpowiedzUsuńależ radosne,kolorowe i wiosenne te Twoje muffinki, a ja jakoś nie potrafię się odważyć,aby jakiekolwiek muffinki zrobić...:(
OdpowiedzUsuńAnita
Muffinki zostały zjedzone, a dziś przygotowałam następne... Szkoda, że nie mogę ich jeść... No dobra, jedną spróbowałam, "czy aby nie mdła" ;)
OdpowiedzUsuń