sobota, 11 sierpnia 2012

DZIEŃ SZÓSTY: NAJBLIŻSZY PRZYJACIEL

Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że moim najbliższym przyjacielem jest W., prawda? Jesteśmy ze sobą 18 lat i nadal mamy o czym ze sobą rozmawiać. Mogę liczyć na Niego w każdej sytuacji, wspólnie przechodziliśmy te tragiczne dla nas jak i wesołe chwile. Wspólnie rodziliśmy ( i nadal twierdzi, że poród nie jest bolesny, bo JEGO NIE BOLAŁO;)), mamy podobne poczucie humoru, lubimy oglądać te same filmy. Kiedy jedziemy samochodem a ja milczę, prosi, bym coś mówiła, bo myśli, że się obraziłam ;).
Jestem przekonana, że mam ogromne szczęście, że trafiłam na tak wspaniałego partnera i przyjaciela zarazem oraz troskliwego tatę.

Ale ja, rozmyślając o tym temacie, chciałabym napisać więcej, bo to nie jest taki prosty temat.  Kiedyś myślałam, że prawdziwy przyjaciel, to taki na całe życie, ale teraz uważam inaczej. Czasami prawdziwa przyjaźń może trwać kilka lat, bo okoliczności późniejsze powodują z jakiegoś powodu rozstanie, ale na ów czas przyjaźń ta była szczera i głęboka.
Ja kilka osób uważam za swoich przyjaciół i myślę, że są oni dla mnie jednakowo najważniejsi, bo każdy z nich daje mi to, czego nie da drugi...
Monikę A.(K.obecnie) z Wr. poznałam 20 lat temu i to była moja pierwsza prawdziwa przyjaźń. koleje losu nas co jakiś czas od siebie odsuwały, jednak zawsze czułyśmy potrzebę podtrzymywania tej przyjaźni i do dziś ona trwa.
Magdę K. ( teraz też K.) z O. widywałam tylko w czasie wakacji u mojej Babci.. potem już na wakacje tam nie jeździłam, a jednak do dziś się spotykamy, do dziś nasza znajomość jest dla nas ważna i do dziś zwierzamy się sobie z najskrytszych "tajemnic".
Magda Ł. ( kiedyś W.) z Wr. znam jakieś 17 lat i byłam starszą siostrą jej kolegi. Pierwszą młodość spędzałyśmy w połowie wrocławskich knajp, a teraz spędzamy na imprezach, w których 90% babek to matki przyszłe lub karmiące ;)
Magdę P. (teraz J.) z L. poznałam 10 lat temu czy nawet więcej przez to, że stała się żoną najlepszego przyjaciela mojego W. I choć nam porwała w swoje strony Jacoola, to baaaardzo ją polubiłam i lubię z nią przebywać, rozmawiać.  Widujemy się bardzo rzadko, ale spotkania te ładują mi baterie na długi czas.
Właśnie ostatnio powiedziała mi, że jestem osobą, która zawiera znajomości albo głębokie, albo żadne.  I chyba tak jest. Szkoda mi czasu i energii na znajomości, które nic mi nie dają ani w sferze emocjonalnej, ani w intelektualnej. szkoda jest mi tracić chwile na spędzanie z osobami, których jedynym celem w życiu jest tworzyć konflikty lub siać jakieś afery.
A! jest i Kasia, na którą wiem, że zawsze mogę liczyć. I choć mieszkamy od siebie rzut beretem spotykamy się tak, jakby na ocean dzielił. jednak nie częstotliwość spotkań, ale ich jakość jest najważniejsza.

Ale opowiem Wam historię mojej przyjaźni z facetem, które poznałam dzięki radiu i muzyce. 
Od najmłodszych lat słucham radiowej TRÓJKI i był tam kiedyś program "BRUM" prowadzony m.in. przez J. Owsiaka .
W 1991 r. polski zespół ZIYO z zabójczo przystojnym wokalistą Jurkiem Durałem obchodził swoje pięciolecie istnienia i z tej okazji wymyślił konkurs, aby przesłać wybór 5 ulubionych utworów, a oni je zaśpiewają w Jarocinie. To były czasy, kiedy w radiu podawano wszystkie dane osobowe. Uwierzcie mi, że jak Owsiak przeczytał moje imię i nazwisko oraz miejscowość, to myślałam, że to zbieżność nazwisk. Dopiero jak podał nazwę ulicy, to dotarło do mnie, że to JA wygrałam!!! Było to dla mnie ogromne przeżycie. Pamiętam, że rzecz się działa na wakacjach.
Potem dostałam list od pewnego chłopaka, który też pochodził z Wrocka, kochał rocka oraz punkrocka jak ja i usłyszał o mnie w Trójce, więc chciał mnie poznać.  Odpisałam mu, a potem się u mnie zjawił. To człowiek, którego znam dłużej niż własnego W.;) To człowiek, z którym łączą mnie różne doświadczenia życiowe, ostatnio, niestety, tragiczne. to człowiek,  którym spędzałam czas na słuchaniu muzyki, rozmowach, zwierzaniu się. To jest Przyjaciel, który ma niespożytą energię, pasje i który może na nas liczyć tak jak i my na Niego ;)
Znowu się rozpisałam... Ciekawe, ile osób dotrwało do końca ;)
Na zakończenie chciałabym zaprosić do posłuchania utworów ZIYO, które wtedy wygrały. Trzy są zapisem właśnie z pamiętnego Jarocina. Nie jestem na 100 % pewna, czy to na pewno te utwory były, ale sądzę, że tak, bo do dziś są moimi ulubionymi z tamtego okresu.






Zdecydowanie dzisiejszym hasłem przewodnim tego posta jest MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ I MUZYKA!

Do jutra, 
Jagodzianka.

8 komentarzy:

  1. Ok, nie przeczytalam do konca;) Brak czasu, ale Maz-Przyjaciel to podstawa!! Fajnie tak poprostu miec :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie to opisujesz, fantastyczna przygoda z tym Przyjacielem z radia :)
    no i Tobie również to napiszę, że wspaniałe jest to, kiedy Mąż może być jednocześnie przyjacielem, to se teraz naprawdę rzadko zdarza, zawsze myślałam, że u mnie tak właśnie będzie ... a życie okrutnie to zweryfikowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, gdy się popatrzy dookoła, posłucha opowieści, to człowiek z jednej strony docenia swoje szczęście a z drugiej zaczyna wątpić w relacje międzyludzkie...
      Wszystkiego dobrego życzę!

      Usuń
  3. oj, jaki W. zarośnięty, nie pomyślałabym, że to on :) Pozdrów go :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjaciel mąż, to wielkie szczęście. Ja słyszałam, że ma się męża jakiego się sobie wychowało, ale nie zgadzam się z tym. ;-) Szczęście jednak jest potrzebne, a potem wspólna praca nad tym by każdy w tym związku był szczęśliwy. Niestety z tą pracą to różnie bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Wspólna praca nad związkiem, charakter partnerów - to chyba postawa. Czasami wychowanie wyniesione z domu sprawia, że trudno jest komuś pokazać inną drogę, bo on może jej nie akceptować... A znowu dorosłego człowieka wychowywać ,to trochę za późno i trzeba mieć dużo samozaparcia. warto jednak włożyć trud w pokazaniu, że to od nas - obojga - zależy, jak to życie wspólne będzie wyglądało.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń