Kiedy na blogu sklepu FIFI RIFI ogłoszono poszukiwanie testerek produktów do prac szeroko rozumianych jako rękodzielnicze, pomyślałam : łaj not. Wielu nowości czy też mediów i dodatków nie kupuję, bo wszystko kosztuje, a też nie wiem, czy warto wydać kolejne pieniądze na coś nowego. A tak, mogę przede wszystkim poznać coś nowego i ocenić, czy warte jest tego, by mieć u siebie. Takie testowanie poszerza też horyzonty twórcze, możliwości...
Powiem szczerze, że miała ogromny stres, czy jako testerka zdam egzamin, czy umiem "obcykać: produkt z każdej strony: dostrzec jego możliwości. Sami zresztą wiecie, że często jakieś preparaty uzyskują drugie życie czy też funkcję dzięki naszym własnym próbom, eksperymentom czy potrzebom.
Nawet nie wiecie, jak mnie zamurowało, gdy okazało się, że FIFI RIFI jest zachwycone moimi testami. I znowu urosłam do 170 cm. W. chciał nawet powiększyć drzwi wejściowe ;)
Dzisiaj podzielę się z Wami moimi eksperymentami...
Kiedy na blogu FIFI RIFI ogłoszono drugi test
konsumencki PASTELE, postanowiłam spróbować szczęścia. Zostałam wybrana i w ten
oto sposób dzisiaj zadebiutuję podwójnie: po raz pierwszy wypróbuję produktu
PAN PASTEL
oraz po raz pierwszy będę
testerką...
Pan Pastel wygląda jak cień do oczu: jest delikatny,
pudrowy, ale nie sypie się, ani też nie jest twardy jak kamień. Co ważne - jest
bezzapachowy.
Z uwagi na fakt, że nie posiadam specjalnych
pędzelków i gąbeczek, udałam się do drogerii, by zakupić gąbeczki do nakładania
fluidu oraz pacynki do nakładania cieni i zaczęłam moją nową
zabawę;)
Zwróćcie uwagę, proszę, jak za pierwszym razem
pięknie została pokryta kolorem kartka. To efekt tego, że w tym produkcie jest o
40% więcej pigmentu niż w tradycyjnych tego
typu.
TEST
1
Na pierwszy ogień poszło przestestowanie PAN PASTEL
z użyciem masek ( CRAFTfun). Już po jednym pociągnięciu gąbeczką powierzchnia
została pokryta pożądanym deseniem.
Wszelkie zabrudzenia, jakieś pomyłki,
niedociągnięcia można usunąć za pomocą zwykłej
gumki.
TEST 2
To było dla mnie ekscytujące doświadczenie i ogromnie się cieszę, że się
powiodło. Mam białe kartonowe listki, które bardzo chciałam zabarwić. Do tej
pory eksperymenty z malowaniem ich kredkami akwarelowymi zakończyły się
fiaskiem. Leżały zatem i czekały na lepsze czasy... Postanowiłam więc sprawdzić,
czy PAN PASTEL da im radę...
-
Najpierw przy użyciu gąbeczki zabarwiłam pastelem listki.
-
Delikatnie zwilżyłam wodą.
-
Następnie ułożyłam listek na czymś miękkim (filc) i dłutkiem okrężnymi ruchami kształtowałam ostateczny wygląd listka. Efekt przewyższył moje najśmielsze oczekiwania!
TEST 3
Postanowiłam sprawdzić, jak PAN PASTEL barwi tekturowe ozdoby. Za pomocą
gąbki pokryłam cał powierzchnię motywu, zaś korzystając z pacynki, cieniowałam
brzegi listków.
Każdą pracę zabezpieczałam... zwykłym lakierem do włosów, choć można
użyć profesjonalnych primerów do utrwalania.
TEST 4
Nie byłabym Jagodzianką, gdybym nie przetestowała PAN PASTEL na...
pracach drewnianych. Oto efekty:
Spróbowałam także na surowym drewnie, niepomalowanym uprzednio farbą. Po
nałożeniu PAN PASTEL zabezpieczyłam pracę lakierem do włosów, a następnie prawie
suchym pędzlem, lekko jedynie zamoczonym w lakierze, ponownie zabezpieczyłam
deseczkę. Troszeczkę się rozmazało, ale efekt końcowy i tak mnie zaskoczył i
zadowolił, bo byłam przekonana, ze wszystko isę rozmaże..
A oto kartki, które wykonałam z użyciem elementów zabarwionych PAN
PASTEL:
Mimo że sobie "poużywałam" PAN PASTEL, to nie widać, by go dużo ubyło.
Jest bardzo wydajny, co jest ogromnym atutem tego produktu. Szkoda, że nie
miałam możliwości przetestowania z innymi kolorami, bo chciałabym przekonać się
na własne oczy, jak kolory wzajemnie się przenikają, łączą, tworząc zapewne
niesamowite cieniowania oraz przejścia kolorystyczne - bo po zobaczeniu
konsystencji i zachowania się PAN PASTEL jestem przekonana, że właśnie
taki fantastyczny efekt będzie w połączeniu z innymi kolorami.
No nic, pozostaje mi przeznaczyć "kieszonkowe";) na inne kolory PAN
PASTEL (można kupić w gotowym zestawie po 5 kolorów i cena jest wtedy o wiele
niższa), bo jest naprawdę wart zainteresowania i tych
pieniędzy.
Jeszcze raz dziękuję FIFI RIFI za danie mi możliwości przetestowania tego
produktu. To było ciekawe doświadczenie. Mam jednocześnie nadzieję, że swoimi
eksperymentami z użyciem PAN PASTEL na różnych nie tylko rodzajach papieru, ale
i materiałach, zachęciłam Was do spróbowania tego produktu.
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
fajne efekty Ci wyszły , a czy na tej brazowej deseczce serducha czymś pokrywałaś np. lakierem zeby nie schodziło , czy nie trzeba ?
OdpowiedzUsuńTak, polakierowałam, ale najpierw bardzo ostrożnie, prawie na sucho, bo się jednak rozmazuje pastel....
UsuńMagdalenka, ale super instruktarz! Wyszło Ci profesional :-)
OdpowiedzUsuńJak by mi było potrzebne to na pewno bym kupiła :-)
Uściski!
Świetne są Twoje pomysły! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję, kochana... Praca wyszła cudowna- może się jeszcze doczekasz kolejnych kolorów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhmm, to może być poniekąd alternatywa dla tuszy...
OdpowiedzUsuńmusze miec pan pastel :):D po twoich testach nabralam odziwo ochoty na tworzenie ;)
OdpowiedzUsuń