środa, 27 sierpnia 2014

BZDURKI SPOD KLAWIATURKI: KSIĘŻNICZKA ANNA SPADŁA Z... PIONA

Dzień dobry się z Państwem.
W sobotę odwiedziłam przepiękną Polanicę Zdrój. Jako ciekawostkę dropsa podam, że właśnie to miasteczko wybrałam 11 lat temu na nasz weekend miodowy... Miło było tam wrócić po latach, choć bez W. za to z dwojgiem gnomów.
Zawiało mnie tam przede wszystkim z uwagi na 50 Międzynarodowy Festiwal... i tu Was zaskoczę... Szachowy!
Ogromną atrakcją były ( wg mnie) "żywe szachy", czyli takie, w których to właśnie dzieci pełniły rolę bierków, czyli  pionów i figur. 
To była niezwykła partia, ponieważ wiązała się z pewną historią, która rozegrała się we Włoszech opisaną zresztą w poemacie heroikomicznym Jana Kochanowskiego "Szachy". to historia duńskiego króla, który chciał wydać za mąż swoją córkę Annę. Gdy zostało dwóch kandydatów, król zaproponował zamiast krwawego pojedynku, rozegranie partii szachowej.Ponieważ Anna miała jednak swojego faworyta, który przegrywał tę partie, postanowiła mu pomóc i podpowiedziała, jak ma grać. Dzięki temu zwyciężył.


"Żywe szachy" rozegrały tę partię bardzo z dystansem i humorem...

Sanitariusze w pogotowiu...



Trup ścielił się gęsto....




I oto on. GONIEC. Ostatni ruch, ostatni strzał. Czarny król musiał zginąć.


Wygrały białe.

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

4 komentarze:

  1. Ja też bardzo lubię Polanicę i te gofry... mmm, pycha :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żywe szachy to niezła atrakcja zarówno dla graczy jak i obswerwatorów. Nie widziałam nigdy.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wybieram się w te okolice na krótkie wakacje, chyba ;)

    OdpowiedzUsuń