trochę mi trudno zabrać się za ten cykl...
Do Mediolanu pojechaliśmy dość spontanicznie ( jak na większość naszych wycieczek). Pomyślałam, że ja jako LUMPIARKA nie mogę nie odwiedzić tej stolicy mody. Co prawda nie weszłam do żadnego sklepu jakiegokolwiek słynnego projektanta, ale z racji mego LUMPIARSTWA było to zbędne...
No i cóż... Zdjęcia niech będą komentarzem...
Fotka z auta...
Wyjście z metra robiło wrażenie...
Cudnie grał z zespołem!
A to, kochani, najnowszy trend modowy w Mediolanie. Kto jeszcze takiego "ałtfitu" nie ma ten jest passe. Różowy plecaczek OBOWIĄZKOWY!
Wnętrze sklepu. Nawet nie weszłam - lumpiarstwo zobowiązuje!
Smakosz pizzy.
Jakie miasto, taki hotel...
Tęsknię...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
cudowne wspomnienia... ale się ubawiłam :D
OdpowiedzUsuńCudowne, to prawda.
UsuńBardzo fajny reportaż, zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle zazdraszczam ;). Cudownie
OdpowiedzUsuń