Franio: Mamo, jestem głodna!
Ja: Jesteś głodny?
Franio: Tak. Poplosię o obiadek na kolację.
***
Franio: Mamusiu, dokąd idziemy?
Ja: Po Jagódkę.
Franio: A loziumiem dośkonale!
***
Jem z Jagodą lunch.
Jagna: Mamo, skoro nie ma Mikołaja, to nie ma także wróżki zębuszki.
Ja: Tak, top rawda.
Jagna: To od ciebie dostawałam zwinięte w rulon pieniądze?
Ja: Tak, ode mnie.
Jagna ( bardziej do siebie): Hmmm... Ale przecież jak zostawiałam serek myszce zębuszce ( no właśnie! Bo w Polsce przychodziła do Jagody wróżka zębuszka, a we Francji myszka zębuszka - przyp. mój) i ona ten serek cały zjadała, bo rano go nie było... Czyli ona istnieje...
Ja: Uważasz, że myszka zębuszka istnieje a wróżka zębuszka nie?
Jagna: Tak. Bo wróżka to postać LEGENDARNA, a myszka istnieje naprawdę i zjadła serek.
Ja: Ale przecież Mikołaj, którego nie ma, też zjadał ciasteczka i wypijał mleko.
Jagna: No tak, ale myszki istnieją...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
Udane masz te dzieciaki :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-*
dzieci sa zabawne :)
OdpowiedzUsuńniepodważalny argument, muszki istnieją!
OdpowiedzUsuńWojtek na kolacje regularnie je śniadanko!
OdpowiedzUsuńAch ta cudowna dziecięca logika!
OdpowiedzUsuńUściski dla Was :)
Uwielbiam dziecięce dialogi i spostrzeżenia :-) u mnie ostatnio przy obiedzie wciąż pada pytanie czy jak ziem obiad to będę miała dzidziusia??
OdpowiedzUsuń