Dzisiaj odwiedzimy Moustiers Sainte Marie, miasteczko uważane za najpiękniejsze we Francji. Słynie od od wieków z wyrobów garncarskich. Niestety, nie mogłam ich sfotografować, gdyż był zakaz wywieszony na każdym sklepie. W miasteczku tym na wapiennych skałach wzniesiony jest kościół. Nad miastem powieszona jest złota gwiazda. Legenda głosi, że w czasie wypraw krzyżowych rycerz Bozon ( cóż za imię!!! :)) de Blacas dostał się do saraceńskiej niewoli i obiecał, że zawiesi gwiazdę, jeśli bedzie w stanie wrócić. jak ona tam zawisła, nie wiadomo. Jednak co jakiś czas łańcuch jest wymieniany.
Zaznaczam, nie będzie lawendy! No, oprócz lawendowych lodów...
EDIT. Pomyślałam, że warto -skoro już o gwieździe napisałam - wskazać zdjęcie, na której ona jest. Szukajcie ;)
Wejście na szczyt nie było łatwe, kamienie z jednej strony śliskie, z drugiej raniące stopy. Jagna była bliska załamania nerwowego, zwłaszcza że założyła "dżaponki". Ale powiedziałam Jej, że da radę, bo pamiętam, jak wspinała się na szczyt fortu i na wieżę Eiffla. Wtedy to dostrzegłam błysk w oku córki i rzekła:
Mamo, dla mnie wejście tu na górę to bułka z masłem!
Uwielbiam te prowansalskie miasteczka :) ich urok jest niepowtarzalny i nie do podrobienia :)
OdpowiedzUsuńBardzo,ale to bardzo chciałabym zobaczyć to na własne oczy .Wspaniałości,mogłabym chodzić po tych uliczkach bez końca.Piękna wycieczka!
OdpowiedzUsuńZachwycające widoki. Zazdroszczę!!
OdpowiedzUsuń