Dobry wieczór się z Państwem.
Ja chyba tytuł zmienię, albo jako stały zostawię ten powyżej ;) W tygodniu trudno o zdjęcie, zwłaszcza, że słońce nas nie rozpieszcza... Dzieci ciągle gdzieś tam, gdzieś tam, a i ja nie mam głowy do pstrykania.
Wielokrotnie w necie pojawiły się takie teksty, a raczej jeden tylko modyfikowany, w którym ludzie narzekają na dzieciństwo swoich dzieci, że takie ubogie, że tylko przed komputerem, z komórką w dłoni, bez fantazji i polotu. My natomiast - pokolenie urodzone w latach siedemdziesiątych - to mieliśmy zarąbiście: skakaliśmy z dachów (ja nie), chodziliśmy bez szalików i czapek ( ja nie), skakaliśmy po drzewach (ja nie), bawiliśmy się na trzepaku (a i owszem), spędzaliśmy całe dnie na skakaniu przez gumę, kabel (a i owszem). Rodzice nie dzwonili do nas co 5 minut ( owszem), bo telefonów nie było, sąsiedzi - jeśli zbroiliśmy - dawali nam w tyłek w celach wychowawczych ( mnie nigdy - w ogóle to brzmi jak jakiś horror), a ojcowie jeszcze stawiali za to sąsiadowi piwo ( ???). Ach, ileż te nasze dzieci tracą!
Ale, sorry.. przez kogo tracą? Ano przez tych rodziców, którzy mieli ponoć zarąbiste dzieciństwo, a swoim dzieciom pozwalają godzinami grać na komputerze, siedzieć przez telewizorem. Dają dzieciakom komórki i co pięć minut dzwonią z zapytaniem, gdzie są, co robią i czy nie chorują. Zamiast książek kupuja audiobooki, by wzrok się nie męczył. A! Na podwórko też nie puszczają swe pociechy, gdyż, albowiem jednakże, bodajże czyhają złodzieje, mordercy, pedofile, łowcy nerek. A ponadto ta młodzież dzisiejsza taka zdemoralizowana, że zapewne zaraz wciśnie naszej jakże idealnej dziecinie narkotyki, alkohol, papierosy lub... pokaże gazetkę z gołą panią!
Ale, sorry.. przez kogo tracą? Ano przez tych rodziców, którzy mieli ponoć zarąbiste dzieciństwo, a swoim dzieciom pozwalają godzinami grać na komputerze, siedzieć przez telewizorem. Dają dzieciakom komórki i co pięć minut dzwonią z zapytaniem, gdzie są, co robią i czy nie chorują. Zamiast książek kupuja audiobooki, by wzrok się nie męczył. A! Na podwórko też nie puszczają swe pociechy, gdyż, albowiem jednakże, bodajże czyhają złodzieje, mordercy, pedofile, łowcy nerek. A ponadto ta młodzież dzisiejsza taka zdemoralizowana, że zapewne zaraz wciśnie naszej jakże idealnej dziecinie narkotyki, alkohol, papierosy lub... pokaże gazetkę z gołą panią!
Tak to na tym świecie bywa, że każde pokolenie idealizuje swój czas młodości... Naszych rodziców dzieciństwo - wg nich - też było piękniejsze od naszego: bo jeździło się dyliżansem, pachnące listy przynosił gołąb pocztowy, a zamiast złowrogiej elektryczności klimat domom nadawały lampy naftowe...
A ja wciąż powtarzam: czytanie książek rozwija wyobraźnię,wzbogaca słownictwo, rozszerza wiedzę o świecie i to nieważne do którego się pokolenia należy! A oto niezbite dowody:
Pudełko po książkach zakupionych w internetowej księgarni zawierało nie tylko 13 tomów historii o Klarze, jak i najnowszą część "Kliniki pod Boliłapką" oraz przygody Elmera. Ono dostało drugie życie: samochodu. Jagoda zadbała o wszystkie detale: w środku zrobiła siedzenie, otwierane drzwi.
Naprawdę, nie trzeba harować jak wół, by dzieci uszczęśliwić, zapewniając im zakup najnowszych klocków, lalek, gier komputerowych czy co tam jeszcze na topie. Wystarczy wynieść do przedpokoju wór butów, których chcemy się pozbyć... Rewia mody przez minimum godzinę zapewniona...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
"Ach tą dzisiejszą młodzież" wychowała wszak ta wczorajsza...
OdpowiedzUsuńza chwilę będziesz się musiała dzielić obuwiem. i odzieniem wszakże też
OdpowiedzUsuńMoje dziecię uwielbia tworzyc z kartonów, właściwie wszystko, biegać po podwórku, ale i oglądać tv. To co według mnie jest najsmutniejsze to to, ze kiedy sie spotykam z koleżankami i ich starszymi od mojego dziecka pociechami to dzieciaki nie robią nic wspólnie, tylko najchętniej każde bawi sie swoim tabletem/telefonem. P. S. Niemożliwe, żeby różowe buty były do wyrzucenia! Zostaw koniecznie ;-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO, a dzieciństwo naszych dziadków, to dopiero był szał - mozna było się przejechać na brachiozaurze! :)) To tak a propos dyliżansu, jakoś mi się skojarzyło. ;))
OdpowiedzUsuńAle wiesz, chyba jednak mieliśmy więcej luzu i wolności na podwórku. No i przypomnialaś mi skoki z dachu, bo ja a i owszem. ;)
Całuski, no, w końcu się odezwałam. :)