sobota, 5 października 2013

GAR Z BIGOSEM, KAPUSTĄ I GROCHEM { z cyklu} POD KULTURALNĄ CHMURKĄ: ANNIE HALL

Bonjour.
 Allena zna chyba każdy.  A na pewno każdy o  Nim słyszał. Malutki człowiek z oryginalną osobowością i takimż wyglądem. Hipochondryk. I genialny reżyser. Do tego bardzo płodny. bo co najmniej jeden film w roku jest przez Niego wyreżyserowany. Dlatego też zapewne współczesny Allen, jego nowe filmy są Wam znane: " O północy w Paryżu", " Vicky Cristina Barcelona" lub " Co nas kręci, co nas podnieca" czy też najnowszy " Blue Jasmine". Ale jak jest z Jego wczesną twórczością? Znacie?
Ja, jako Jego wielka fanka, obejrzałam prawie wszystkie produkcje. Nie zdobyłam kilku, ale to kwestia czasu. Uwielbiam Go za niesamowite poczucie humoru, błyskotliwe spostrzeżenia o świecie, życiu i miłości. Jego filmy odprężają, rozbawiają, ale i dają do myślenia. Pozwalają spojrzeć na własne życie i dokonanie rozrachunku z samym sobą,,.
Chciałabym dziś podzielić się z Wami refleksjami o jednym z ulubionych moich filmów, a jeśli będziecie zainteresowani, to chętnie dokonam przeglądu Jego twórczości moim subiektywnym okiem w kolejnych postach. 
Film ANNIE HALL powstał w tym samym roku, gdy się urodziłam, więc ma te 18 ( razy 2) lat, ale wciąż jest aktualny w swojej problemtyce, wciąż wzrusza i rozśmiesza...
 Główny bohater Alvy grany przez Woody'ego Allen'a jest mężczyzną po czterdziestce i daleko mu do romantyzmu. gdyż jest raczej frustratem, czyta książki jedynie ze śmiercią w tytule, a jego ulubione filmy to tylko w reżyserii Bergmana i produkcje dokumentalne o tematyce antysemickiej. Nigdy nie miał szczęścia w związkach, ale może dlatego, że bardziej od pójścia z kobietami do łózka, absorbowało go pytanie, kto zabił Kennedy'ego
 Aż poznaje początkującą piosenkarkę tytułową Annie Hall ( Deane Keaton), z którą się wiąże, choć tak naprawdę dzieli ich kosmos. Ich uczucie wybucha jak wulkan, ale równie szybko się wypala.
Te relacje między nimi ogląda się niesamowicie, gdyż pośród salw śmiechu, choćby w scenie, gdy oboje gotują homara, którego muszą najpierw złapać. Ta scena jest komiczna ( ponoć jest ona w dużej części improwizowana i ich wybuchy śmiechu są autentyczne), ale za chwilę dochodzi do pewnych refleksji, gdy Alvy opowiada dowcip o cżłowieku, który przychodzi do psychiatry i twierdzi, że jego brat jest wariatem, ponieważ mysli ,że jest kurą. A gdy lekarz zapytuje go, dlaczego zatem nie oddał go do zakładu zamkniętego, ten odpowiada, że chciałby, ale potrzebuje jajek. Ten dowcip niejako obrazuje podejście do związków Alvy'ego, który stwierdza, że:
"Wie się, że są całkiem irracjonalne, szalone, absurdalne i... Ale chyba kontynuujemy je, bo większość z nas potrzebuje jajek". Związek Alvy'ego i Annie się rozpada, po pewnym czasie on jeszcze próbuje nakłonić ją do powrotu, mimo że ona związała się z kimś innym, ale nic z tego nie wychodzi.Spotykają się po latach już jako przyjaciele i rozmawiają o swoich przemyśleniach na temat związków i miłości.  Alvy jest przekonany, że miłość to jest to uczucie, którego wszyscy potrzebują, choć jest tak skomplikowane i potrafi sprawić wiele bólu i cierpienia. "Jest taki stary dowcip. Dwie ważne damy jedzą w resorcie Catskill Mountain. Jedna z nich mówi: Jedzenie jest tu naprawdę okropne. A druga mówi: Tak, wiem. I jakie małe porcje", Takie właśnie mam podejście do życia. Pełne samotności, smutku, cierpienia i niezadowolenia. I to wszystko o wiele za szybko się kończy" (Alvy).    Ogromnie Was zachęcam do obejrzenia tego filmu, gdyż jest kwintesencją inteligencji, uroku, humoru, a do tego wspaniała rola ( nagrodzona Oscarem) Deane Keaton, z którą doskonale współgra sam reżyser.

(źródło internet)
  
Filmowego wieczoru Wam życzę,Jagodzianka.   

10 komentarzy:

  1. to go szukam teraz tego filmu po zapowiada się super

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem ogromną fanką filmów Woodego Allena, ale filmu Annie Hall jeszcze nie widziałam. Czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło, że zaczęłaś od Annie Hall, bardzo lubię ten film. I jeszcze "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie", "Seks nocy letniej", "Co słychać koteczku?" i... mam całą listę. Wolę te stare filmy, kiedy piął się na wyżyny swoich wizji nie ograniczony doświadczeniem i przyzwyczajeniem, nie zaprzątający sobie głowy komercją, buńczuczny i arogancki mimo pozorów wyglądu. Był okres, kiedy obsadzał Scarlett Johansson, mogłoby się to wydawać monotonne, ale rozumiem go, czasami osoba aktora tak urzeka, że tworzy się mimowolnie pod niego i zawsze wydaje się być najlepszy do roli. Tak się uzewnętrzniłam tylko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, pomyślałam ,że nie zacznę chronologiczne - od najstarszych filmów, tylko od moich ulubionych. Mnie się te nowe też naprawdę podobają: np. VICKY jest rewelacyjna, zwłaszcza z Penelopy grą. Teraz te filmy są bardziej dosłowne, jakby tłumaczą problematykę, wyjaśniają - obawiam się, że to problem związany z odbiorcami. Przeciętni widzowie są coraz mniej wymagający, próg ich intelektualnych wyżyn to seriale i talent szoły itp. programy. Niestety, taka jest prawda.

      Usuń
  4. Czemu nie? Jeszcze tego filmu nie widziałam, z chęcią sobie zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam ale Dane Keaton bardzo cenię

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam, dzięki za podpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń