Dużo ostatnio rozmyślam o relacjach międzyludzkich, co dałam wyraz między innymi w ostatnich BZDURKACH. W komentarzach dzieliliście się swoimi przemyśleniami. O ważnej kwestii powiedziała Monroma. Miałam o tym wspomnieć podczas pisania posta, ale mam taką czasami męczącą przypadłość wielodygresyjności. Chcąc zatem zachować w miarę logiczny ciąg myśli, zapobiec zbyt wielu wątkom, tę sprawę postanowiłam poruszyć kiedy indziej. ale w międzyczasie nadarzyła się okazja...
Jak wiecie jestem szczęśliwą nie posiadaczką telewizji. Dzięki temu nie oglądam wszystkiego, co popadnie, ale korzystając z internetu, wybieram to, co jest dla mnie wartościowe bądź, na co mam ochotę.
Seriali raczej nie oglądam, gdyż ponieważ są w większości tendencyjne i nudne. ale jakiś czas temu natrafiłam na - jak dla mnie - doskonały serial. Niezwykle wciągający, dający do myślenia. W dodatku fantastyczna obsada aktorska sprawia, że jestem od niego uzależniona.
Mowa tu o serialu BEZ TAJEMNIC. Polska produkcja, o psychoterapeucie ( Jerzy Radziwiłowicz), który przeprowadza terapię z różnymi ludźmi. Ich przypadki dotyczą prób samobójczych, śmiertelnej choroby, ale i ...kłopotów małżeńskich.
I właśnie chciałabym jeszcze na chwilę powrócić do czwartkowych rozważań, które jednocześnie nawiążą do serialu. W Polsce pokutuje przesąd, że jeśli idzie się do psychoterapeuty lub psychologa, to znaczy, że jest się chorym psychicznie. Wizyta u tego typu lekarza jest synonimem wstydu i przyznania się do porażki życiowej. A tak wcale nie jest! Bardzo często partnerzy w związkach gdzieś tam się pogubili, nie potrafią ze sobą rozmawiać i taki terapeuta jest w stanie im pomóc, wskazać źródło nieporozumień. Jest też w stanie pomóc nam samym, gdy nie radzimy sobie z rzeczywistością.
Dlatego też bardzo serdecznie zachęcam do oglądania tego serialu. Pokazane jest w nim też to, że bycie docenianym specjalistą wcale nie oznacza, że się samemu potrafi poradzić ze swoimi problemami. Lepiej widzimy sytuację czyjąś z boku niż własną.
Można próbować samemu rozwiązywać swoje problemy i zdać się na własne siły, ale można też komuś zaufać i nie wstydzić się poprosić o pomoc. Gdy się nie jest samym ze swoim problemem, może być o wiele łatwiej zmierzyć się z nim.
Nawet psychoterapeuta ma swego terapeutę...
Muzyka jest tym, co potrafi otworzyć nas i dać upust emocjom. Zapewnie kiedyś już prezentowałam ten utwór. ale on wciąż we mnie głęboko siedzi. On wciąż sprawia, że słuchając go, moje serce przechodzi wszystkie emocje od wzruszenia po smutek...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
A wiesz, co ja pomyślałam sobie pisząc ostatnie komentarze u Ciebie? Że nie potrafię tak pięknie i składnie pisać jak Ty i że fajnie by było, abyś jakąś notkę ("psychoterapeutyczną") wrzuciła do 'bzdurek'. I co widzę przed pójściem spać?
OdpowiedzUsuńTo się nazywa T E L E P A T I A :)
Dziękuję ♥
Dobranoc!
Bardzo się cieszę, że odczytałam Twoje myśli ;)
UsuńNie słyszałam o tym serialu, muszę go odnaleźć, bo mnie zaciekawiłaś.
UsuńTak patrzę, że mało komentarzy...to też o czymś świadczy...milczenie, obawa, wstyd...?
Tylko mój komentarz i o kogoś o żużlu, choć nie dopatruję się żadnego związku...
Resztę pozostawię (na razie) bez komentarza...
Monia, bo to są bardzo intymne tematy. Nie każdy potrafi o tym ( nie chce) mówić otwarcie. Nie jest łatwo. Jestem właśnie po kolejnych odc. serialu... Kurczę, tak sobie myślę, że cholernie brakuje takiej tematyki i w taki sposób ukazanej w powszechnie dostępnej TV...
UsuńMagda, i dokładnie tak samo jest z żużlem ;)
OdpowiedzUsuńŻużel mnie nie fascynuje w ogóle - psychologia a i owszem ;)
UsuńKiedyś chciałam iść na psychologię :)
OdpowiedzUsuńNie znam serialu, ale musi być bardzo ciekawy, poszukam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wstyd to jedno, choć akurat ja nie wstydzę się przyznać, że skorzystałam z pomocy terapeuty, ale właśnie zdanie sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak, że może przydałaby się pomoc kogoś takiego, specjalisty to jest siła :)