Temat bardzo prosty dla mnie, a to dlatego, że ja właśnie jestem takim obiektem organicznym, który z racji niewielkiego wzrostu patrzy na wszystko z dołu. Patrzenie na świat z tej perspektywy nie jest zbyt spektakularne, "gdyż, ponieważ, jednakże, aczkolwiek, bynajmniej, bodajże" chociaż małe jest piękne, to niewiele widzi.
Na koncertach na przykład wiele razy się przekonałam, że plecy nawet umięśnionego faceta mogą się znudzić po kwadransie. I w ogóle to nie przyszłam oglądać czyjś tył, lecz w zupełnie innym celu. Ale i na to ma się sposób. Po to się szukało wysokiego przedstawiciela płci przeciwnej, by równowaga w przyrodzie była i móc go wykorzystywać do celów "drabiniastych". Jak się zatem już owego znalazło i ów wysoki partner posadził mnie na swych ramionach, doznałam kolejnego olśnienia:
- powietrze się nie skończyło!
- akustyka koncertu jest jednak bardzo dobra i całkiem nieźle słychać ;)
W pracy swej zza monitora mnie nie było nigdy widać. To, muszę przyznać, jest akurat zaletą. Nie zauważą człowieka, to się od niego nie przyczepią. Kiedy natomiast założyłam buty na obcasie, to byłam dostrzegana, gdyż wkraczałam w pole widzenia Koleżanek i Kolegów.
Mój W. na początku naszej znajomości musiał się nauczyć, że jeśli mne szuka w tłumie i - co ważne - CHCE mnie znaleźć, to musi patrzeć w dół, a nie na wysokości swoich oczu. Tak wysokich szpilek jeszcze nie wyprodukowali!
Ja "przemilczę milczeniem" takie żenujące i poniżające sytuacje jak: próbę dosięgnięcia produktu, który akurat pożądamy i który akurat znajduje się na najwyższej półce; próbę wniesienia wózka do tramwaju lub po schodach; próbę kupienia spodni typu "rybaczki" nie sięgających mi do kostek albo spódnicy mini nie będącej dla mnie midi ;)
Dostrzegam jednak i pozytywne aspekty patrzenia z dołu. Szczególnie w moim małżeństwie. Ustaliłam otóż z moim W., że jego ubrania będą znajdowały się na najwyższych półkach w szafie. To rozwiązanie nie tylko biorące pod uwagę mój wzrost (albo raczej "niedowzrost" - skoro jest niedoczas;)), ale także moje zdrowie psychiczne. Mój W. - oprócz miliona zalet - posiada kilka maleńkich wad, które jednakże wyzwalają we mnie lwa ryczącego, gdy ów mój W. "składa" swetry, bluzy na tzw. "belę siana", czyli zwyczajnie zwija... A koszulki, które mu ślicznie poskładam, uprzednio wyprasowawszy, wrzuca na półkę w ten sposób, by osiągnąć "nieład artystyczny" podobny do tego, jaki panuje na naszym stole. Groźby rozwodem umniejszyły powyższy nieład ;)
Pogadała, pogadała, a teraz fotkę pokaże. Nie związaną z tekstem, bo ją wcześniej przygotowała. Pomysł na zdjęcie do niniejszych przemyśleń posiada, ale wpadła na niego w nocy. Jeśli zatem będziecie ciekawi, jaki pomysł wpadł mi do głowy, dajcie znać, a ja fotkę wykonam i pokażę.
Dziś kolejne zdjęcie z serii mojej ulubionej. Okiennice. Takie tu właśnie lubię: kolorowe, odrapane...
Nie zapomniałam o zabawie o JESIEŃ W KOLORACH TĘCZY. Dziś kolor zielony...
Wiecie, że kocham ten kolor. Miałam zatem głowę pełną pomysłów na realizację tematu z tą barwą właśnie... Z drugiej strony wiadomo, że Francja jest magiczna, prawda? I kiedy na placu zabaw zobaczyłam tego Piotrusia Pana... Sami rozumiecie...
Miałam też pomysł na sesję fotograficzną z mła w roli głównej. To z mojej strony kolejne duże poświęcenie (pierwsze, przypominam, rezygnacja z kominka i wina ), gdyż albowiem nie cierpię siebie jako tematu przewodniego zdjęć. Pomyślałam jednak, że uwielbiam patrzeć na zdjęcia moich Rodziców i Teściów z czasów Ich młodości. Dlaczego miałabym tej przyjemności odmawiać własnym dzieciom? A niech mają trochę radości!
Do widzenia się z Państwem i jeszcze wielu zielonych weekendów życzę w tym roku,
Jagodzianka.
Hahahahhaha!!! Ale się uśmiałam:DD Mnie również natura wzrostem nie obdarzyła niestety...
OdpowiedzUsuńA okiennice wspaniałe! Piotruś Pan to niezwykle przystojny Dżentelmen oraz bardzo sympatyczna prezentacja uroczej Autorki:D
Problem patrzenia z dołu nie jest ci zatem obcy;)
UsuńPrzecudny był ten Piotruś Pan - i jak mnie widział z aparatem, to natychmiast pozował.
Dziękuję za tę "uroczą Autorkę":)
ale Ty jesteś fajna... dodam tylko, że rozumiem i łączę się z Tobą w bólu co do składania przez płeć przeciwną ubrań na tzw. "belę siana".. cudownie to ujęłaś:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie ;)Bardzo mi miło. Czyli "bela siana" nie jest tematem znanym tylko mnie ;)
UsuńWitaj, widzę, że mamy ten sam problem - "niedowzrostu" jak go poetycko nazwałaś i podobne szafowe problemy w domu, jakbym czytała opis swoich zmagań z ładem na półkach i ubraniami zwiniętymi w rulonik, pozdrawiam i podziwiam zieloną sesję.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie i witaj w klubie!
UsuńJagodzianko, witaj w klubie obdarzonych przez los czymś innym niż wzrostem ;)
OdpowiedzUsuńZmieniając temat: cudną masz sukienkę!! Chcę taką!!! Hmm, może sobie taką wydziergam - tylko czy dam radę...:)
Okiennice i drzwi bardzo lubię oglądać i fotografować :) Zieleń też uwielbiam :)
Wydziergasz, wydziergasz! Moja ma sto lat i dawno temu zrobiła ją moja Babcia.
UsuńI cudownie, że lubisz zieleń!
fajnie i lekko piszesz... uśmiałam się ;) miło się czyta! u mnie wzrost w miarę, nie narzekam. Ale za to waga "niedowaga", jak by chciała a nie mogła... czyli wiecznie poniżej normy ;) już się przyzwyczaiłam do wystających gdzieniegdzie kości i do notorycznego zwężania spodni w pasie i biodrach, czy zakupów w dziale dziecięcym! ;D
OdpowiedzUsuńwracając do zdjęć - masz cudowny kolor włosów! kiedyś podobne nosiłam, ale zrezygnowałam, bo męczące było farbowanie! Wróciłam do naturalnego ;)
Zdjęcie okiennicy piękne - uwielbiam takie klimaty...
Ale się rozpisałam.... pozdrawiam cieplutko =)
To miło mi, że miło się Tobie mnie czyta ;)
UsuńZ niedowagą... Ach widzisz ja mam wszystkiego niedo-. Jedynie podczas ciąż obu, kiedy to przytyłam po 19 i 20 kg,wyglądałam dość... płetwalowato ;) Zaraz po urodzeniu zaś wyglądałam satysfakcjonująco - moim zdaniem. Ale szybko te kg straciłam i znowu jestem ... no jak Ty: zwężanie, zakupy w dziecięcym ;)
Co do włosów. Farbowałam na paprykowe czerwienie, ale wróciłam po 7 latach do rudości. Fakt, farbowanie męczy, ale - jak widać - chodzę wypłowiała i udaję, że tego nie widzę;D
To ja muszę się wyłamać, bo należę do przeciwnego obozu i patrzę na świat z góry. ;) Nieład artystyczny jest u mnie wszechobecny (nie tylko w ciuchach) :))
OdpowiedzUsuńA malutka, zieloniutka autorka niech zdjęć nie unika, bo foto-geniczna jest! ;)
Ewa
Dzięki, dzięki. Zieloniutka się zatapetowała, to nie widać tylu mankamentów ;)
UsuńSzczęściara z Ciebie, żeś wysoka... Masz zawsze towar z najwyższej półki ;)
Znowu? Gdzie moje komentarze, ja się zapytuję?
OdpowiedzUsuńByło mniej więcej tak:
O jaka fajna jesteś :D Ruda lisica - uwielbiam!
Przybijam piąteczkę za wzrost: 163 cm
Proszę Cię! Chciałabym mieć tyle wzrostu!
UsuńKomentarze moderuję, bo chcę mieć pewność, że każdy przeczytam ;)
A ruda jestem... wypłowiała ;)
na zdjęciu jesteś wściekła marchewka i taka... mam nadzieję, że odczytasz to tak, jak potrzeba - wredna sucz. uwielbiam ostre babki podszyte liryzmem. niby wygląd to nie wszystko, ale ty jeszcze pisać potrafisz :D
Usuńaha, nie musisz poprzedniego komentarza publikować, żeby się ktoś z pozostałych czytelników nie przyczepił
UsuńNo bo jestem troszkę:) W. właśnie powiedział, że wreszcie ktoś prawdę o mnie napisał ;)
UsuńTak, potrafię być złośliwa, ironiczna. Bardzo często stosowałam tę ironię podczas korepetycji... I wiem, o co Ci chodzi, więc proszę Szanowne Czytelniczki nie denerwować się ;)
Z tym pisaniem...Kurczę, miło że tak piszesz, ale ja mam wątpliwości co do tej kwestii...
cynizm, sarkazm i ironia to oznaki inteligencji, a oznaką mądrości jest uch umiarkowanie :)
Usuńczy nie jesteś wobec siebie zbyt krytyczna?
Można to nazwać zbyt krytyczna a można to i nazwać świadoma swoich umiejętności ;)
Usuńswietnie wygladasz :) no to ja ciut wyzsza jestem, ale tylko ciut :)
OdpowiedzUsuńOj, na pewno... Nie ma ode mnie niższych ludzi ;)
UsuńDziękuję:D
No to dopisuję się do klubu "niedowzrostu" :)
OdpowiedzUsuńNo tak ,czyli nie jestem sama - jeśli chodzi o bele siana na półkach męża... do szału mnie to doprowadza..Ale ja już jego rzeczy nie prasuję - odechciało mi się ..
Zdjęcie super, okiennice są przecudne :)
No widzisz a ja prasuję, bo W. pracuje z ludźmi z wielu krajów, więc musi jakoś wyglądać, by reprezentować nasz kraj ;)
UsuńJesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jaka przyjemność miałam czytając Ten post :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
To cieszę się ogromnie ;)
UsuńMiło "bliżej" poznać rudą Jagodziankę :)
OdpowiedzUsuńOkiennice też bardzo mi się podobają...
a co składania rzeczy w szafie, to u nas było odwrotnie, z tym, że szybciutko się nauczyłam utrzymywać porządek w swojej szafie :P by więcej się samym widokiem szafy Męża mego nie zawstydzać.
O proszę! to jednak bywa odwrotnie ;)
UsuńAhh uwielbiam Twoje wprowadzenia Jagodzianko:) Zanim doszłam do zdjęcia brzuch solidnie rozbolał mnie od śmiechu. A to: "gdyż, ponieważ, jednakże, aczkolwiek, bynajmniej, bodajże"-uwielbiam!:) Jak widać, a raczej czytać-"niedowzrost" ma swoje plusy, nawet sporo ++, może by tak jakąś pracę naukowa na ten temat..
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się zdjęcie sukiennic. Przypomniałaś mi pobyt we Włoszech, te zapachy smaki i obrazy:)) Dzięki!:)*
Piotruś Pan jest słodziutki:) natomiast ja zachwycam sie Twoją dzierganą sukienką-boska!:)
Dzięki, dzięki ogromne! Ja też to wyrażenie lubię i często je przytaczam ;)
UsuńSukienka jedną z moich ulubionych!
Klimaty włoskie podobne do francuskich ;)
a ja tylko (po tylu komentarzach) dodam, że mam uśmiech od ucha do ucha, super :)))
OdpowiedzUsuńp.s.
i też farbowałam włosy na rudo-burgund-paprykowo :)
p.p.s.
piękna sukienka...