Wczoraj pisałam Wam o placach zabaw, jakie nawiedzamy w każdy weekend.Dziś zaś chcę pokazać jeden z nich... Może nie same karuzele czy huśtawki, ale widok, który można podziwiać z tegoż miejsca. Na samej granicy francusko - szwajcarskiej. W Ferney-Voltaire.
Dzisiejszy post to głównie zdjęcia. Miałam... Mam, bo jeszcze się nie skończył... "czarny poniedziałek".
Nie mam siły ani chęci pisania...
No, tylko jedno zdanie...
Mimo że pogoda pod koniec września była tak piękna, że chodziliśmy prawie rozebrani, to chmury i mgła zasłaniały Alpy. W ostatnią sobotę było już chłodno, ale za to jakie widoki!
Dobra. Dwa zdania.
Zaraz przy placu zabaw widać fragment lotniska genewskiego a dokładnie miejsce lądowania samolotów.
No dobra. Trzy. Tak było we wrześniu. Pod koniec.
Jagodzianka.
a ta kładeczka nad wodą to gdzie? chyba staw rybny, ew. retencyjny czy tak?
OdpowiedzUsuńco to za czarne myśli w ten czarny poniedziałek?
Och... Wczoraj Franio zjadł za dużo i w nocy zaczął wymiotować. nie spaliśmy całą noc. W dodatku łańcuch spadł mi ze złotego rydwanu i nie miałam jak jechać po Jagnę a byłam już spóźniona, bo Franio wcześniej spał, był osłabiony...
OdpowiedzUsuńAch i jeszcze parę rzeczy się nazbierało...
Zapomniałam o kładeczce. To staw obok tego placu zabaw.
Usuńrzeczywiście macie cały wachlarz atrakcji pod nosem
UsuńZdrówka życzę w takim razie!Franio chyba szczęśliwy,że może popatrzeć na samoloty!pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Wczoraj, bidulek, nie jadł cały dzień. Na samoloty lubi patrzeć, ale niestety boi się tego hałasu;(
Usuń