poniedziałek, 22 października 2012

WĘDROWNIK PO FRANCARII - BOTANICAL GARDEN W GENEWIE... SENTYMENTALNIE...

Bonjour.
Wiem, wiem, jestem monotematyczna.  Mnie się wydaje, że obecnie prowadzę ten wątek głównie dla Waszych dzieci i winien nazywać się "Wędrownik po placach zabaw". O tym miejscu jednak muszę Wam opowiedzieć! A obiecuję, że w przyszłym tygodniu będzie coś dla dorosłych ;) Zapowiada się baaardzo interesujący weekend i nie mogę się już go doczekać. Ale, ale... Mamy poniedziałek i tego się trzymajmy. 
Wczoraj jak i sobotę mieliśmy przepiękną oraz słoneczną pogodę. W związku z tym odwiedzaliśmy.... Tak, tak... place zabaw. Tym razem wycieczka była niezwykle sentymentalna, ponieważ najpierw  zawitaliśmy do St Genis Pouilly, czyli miejscowości, w której mieszkałam cztery lata temu i którą pokochałam bardzo, bardzo i nadal tym uczuciem darzę. Nie umiem nawet wyjaśnić tych swoich uczuć...
W każdym razie w owym czasie, tj. w 2008 r., gdy odbierałam Toma na lunch do siebie i następnie odprowadzałam do cole maternelle (takie przedszkole), to zawsze szliśmy taką leśną dróżką. Obok płynęła rzeczka. Wchodziliśmy z Jagną i Tomem na mostki i rzucaliśmy "mysie patysie"... Uwielbiałam ten lasek... I właśnie jak w sobotę poszliśmy na ów plac zabaw znajdujący się przy szkole, to ja sobie sama zrobiłam samotną wycieczkę po lesie... Ach... Łezka się zakręciła...

Wczoraj natomiast pojechaliśmy do Ogrodu Botanicznego w Genewie. Jak ja się nie mogłam doczekać tej wycieczki! Uwielbiam to miejsce, ponieważ jest idealne dla całych rodzin, znajomych, przyjaciół. Oprócz podziwiania różnych kwiatków, roślinek i takich tam, można coś przekąsić lub napić się kawy, poleżeć na zielonej trawce albo pograć na niej w piłkę albo w inną grę. Zaraz obok restauracji jest pomysłowy plac zabaw, nieopodal zaś cudowna karuzela. Na terenie znajduje się także miejsce na picnic, więc można spokojnie spędzić tam cały dzień. Wejście jest - oczywiście - za darmo.
Karuzela kosztuje grosze (na tutejszy przelicznik), bo jednorazowa przejażdżka 3 CHF, ale kupując więcej rundek, jest taniej.
 
 

I teraz pokażę Jagnę na tej karuzeli w 2008 r...

...oraz w 2012. Już bez Taty;)

Bo Tata ma nową fuchę...
Zrobiłam też dzieciakom fotki na placu zabaw... Oglądając je potem w domu, zobaczyłam tę analogię i zaczęłam się śmiać... 
 
Jagódka kiedyś...

...i obecnie ;)

To tyle sentymentów... A teraz jeszcze kilka ujęć tego miejsca...

Nie mogę się powstrzymać, gdy patrzę na dzieci! Kiedy przyglądam się małym ludzikom tak cudnie ubranym - i tu mówię o wszystkich dzieciach bez względu na to, gdzie mieszkają i jakiej są narodowości, to cały czas się uśmiecham...

Ostatnie modelki to chińskie kaczki. Matki  i córko! Przecież one wyglądają jak sztuczne! Spójrzcie na ten ogon! Rewelacja! Na początku bałam się, że nie uda się mi zrobić im portretu z dość bliska, gdyż oddziela nas ogrodzenie, a ja jeszcze teleobiektywu nie mam;)  Kaczuszki były jednak tak miłe, że podeszły w miejsce, o które poprosiłam... Nie, nie po mandaryńsku, ale po angielsku... Znowu do ptaków mówię w tym języki, licząc,że jako tak popularny, to zrozumieją :) Dobra, nie będę się kompromitowała...

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

15 komentarzy:

  1. Jeśli o mnie chodzi, to możesz i wszystkie place zabaw we Francji odwiedzić i zamieścić tu relację :) Cudne są te zabawki, może u nas ktoś się zainspiruje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło mi czytać te słowa.
      U na już też powstają fajne miejsca i francuskie karuzele. Na przykład we Wrocku fajnie zaprojektowali plac zabaw w Parku Staromiejskim, tylko szkoda, że jest on taki mały - jak na ilość dzieciaków tam przebywających. I do tego jest właśnie francuska karuzela w bardzo fajnej cenie. Chyba jest jeszcze.

      Usuń
  2. Tak, tak, wiem, że ten nie we Francji tylko w Genewie. Wszystkie Szwajcarskie tez mogą być :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czego by tu zacząć...
    Dzieci masz przesłodkie, Jagna jest taka radosna, a Franek wygląda jak marzyciel, wokół którego dziewczyny/kobiety będą skakać bez opamiętania. Z Jagną i chłopakami w jej otoczeniu prawdopodobnie też będziecie mieli niezły zgryz :D
    Zdjęcia i kolory na nich są rewelacyjne. Musi być niesamowicie przyjemnie mieć podobne atrakcje na wyciągnięcie ręki. I ta pogoda... I ta karuzela... I te kaczki niczym modelki na wybiegu... I dzieci niczym celebryci....
    Ach ach ach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciotko... No teraz to nie wiem, co rzec. Tyle komplementów w jednym poście ;) I tak Twojej fryz nic nie przebije... No może oczęta Frania ... i te Jagny długie patyki zwane nogami :D

      Usuń
    2. Pod postem, kochana. W poście natomiast same rewelacje :)
      Moja Mała też ma takie patyki i szczerze jej zazdroszczę. Tylko z cellulitem na pupie się urodziła i ma do tej pory, co nic dobrego nie wróży

      Usuń
    3. Ofkors;) Miałam na myśli komentarz ;)
      Oj, cellulitis to rzeczywiście nic ciekawego... Może w przyszłości ćwiczenia i masaże jakoś go zlikwidują? Ja mam nadzieję, że Jagna odziedziczyła genetycznie po mnie i mojej rodzinie brak tendencji do skórki i rozstępów... My, baby, to mamy jednak przerąbane...

      Usuń
  4. Jakie piękne i przyjemne miejsce! Karuzela odlotowa, sama chętnie bym się przejechała :D
    Takich kaczek jeszcze nie widziałam, niesamowite są!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie odkryłam, że ja nigdy na niej ie jeździłam. Zawsze Woj... Trza to zmienić ;)

      Usuń
  5. Super miejsce.. Ale Jagusia była bąblem te pare lat temu! patrzę i myślę, to moja też mi tak wyrośnie?? hm? serio? Świetne te zdjęcia 'kiedyś' i 'teraz'... Karuzela i te kaczki, no jak namalowane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga... Nawet nie zauważysz, kiedy to Twoje dziecię urośnie. Ja tak naprawdę zobaczyłam to, gdy najpierw przytuliłam maleńkiego Frania a potem przyszedł do łóżka ten jagodowy pająk ;)

      Usuń
  6. 1) Bardzo chcialabym jechac do Genewki
    2) place zabaw wszelkie i we wszelkich miejscach rowniez mnie interesuja ;)
    3)Superasna ta karuzela!
    4) przypuszczam, ze kaczki wzielas na swoje "zaczarowane" "o£, grejt, fantastik"! ;)))
    5) najwazniejsze na deserek: dzieci! rowniez sie wzruszam widzac te male, niby bezradne, a jakze silne i zdecydowane ludziki. Ale pamiatki to napstrykalas fantastyczne, ciotka!
    Chyba zreszta wlasnie z tego zagapienia "zafundowalam" sobie wielka plame z masla na spodniach! glupio, nie? ;)
    Siska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Jak już kiedyś wspominałam, jestem Genewą oczarowaną - bardziej jej klimatem, spokojem..
      2.Cieszy mnię;) to!
      3. Też tak uważam.
      4.A żebyś wiedziała. Najpierw było "kaman plis! Hir, kam! A potem jak napisałaś ;)
      5. Musiałam pstrykać. Cóż z jednego dnia zrobiłam zdjęć ok.400 ;) Z czego 3/4 idą wek.
      Odnośnie plam.. Jak czasem patrzę na siebie i swoje ubrania, to zastanawiam się, czy jestem jedyną wiecznie ubraną w poplamione cuchy matką, czy to domena wszystkich rodzicielek...

      Usuń
  7. Świetne miejsce dla całej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń