Ja jako lumpiarka "słynę" z tego, że "ubieram się" w jedynej w swym rodzaju sieci "DRUGA RĘKA", która odróżnia się tym od innych sieciówek, że mia w swym asortymencie po kilkadziesiąt sztuk tych samych produktów, lecz można nabyć jedyny w swoim rodzaju egzemplarz. To nadaje lumpiarce wyjątkowości i to różni ją od szafiarek.
Ale tym razem lumpiarka "zbrukała się"... właściwie czy na pewno się zbrukała? W każdym razie i weszła do "topowych" sklepów, by skorzystać z przecen i stać się bardziej "exlusive". A propos tego słowa!
Kiedy czytam nagłówki o "ekskluzywnym wywiadzie" z X czy Y, to mam ubaw. Ta przeniesiona z angielskiego kalka ( exlusive z ang. - wywiad przeprowadzony wyłącznie dla danej gazety bądź stacji telewizyjnej) niekoniecznie znaczy to samo co ekskluzywny w naszym rodzimym języku - wszak polskim to słowem nie jest, ale jednak ma inne znaczenia. Pewnie do czasu...
Kiedy czytam nagłówki o "ekskluzywnym wywiadzie" z X czy Y, to mam ubaw. Ta przeniesiona z angielskiego kalka ( exlusive z ang. - wywiad przeprowadzony wyłącznie dla danej gazety bądź stacji telewizyjnej) niekoniecznie znaczy to samo co ekskluzywny w naszym rodzimym języku - wszak polskim to słowem nie jest, ale jednak ma inne znaczenia. Pewnie do czasu...
W każdym razie zauważyłam, że znaczenia słów się dewaluują jak choćby słowo "galeria", które dla przeciętnego młodego człowieka znaczy tylko tyle, że jest to gmach z dużą ilością sklepów i sklepików ;). Nawet krążył taki dowcip jak jedna osoba zaprasza drugą ( mogą to być blondynki, policjanci, mieszkaniec Wąchocka lub ktokolwiek inny) na wystawę obrazów w galerii, a ta druga się pyta: a po cholerę w galerii obrazy???.
Albo przez chwilę był sławny "transfer" polityków - jeśli miał być on analogią do transferów np. piłkarzy, oj to byłabym ostrożna w używaniu tego określenia. Wszak sportowcy przechodzą z klubu do klubu za... niezłą kasę.
Albo przez chwilę był sławny "transfer" polityków - jeśli miał być on analogią do transferów np. piłkarzy, oj to byłabym ostrożna w używaniu tego określenia. Wszak sportowcy przechodzą z klubu do klubu za... niezłą kasę.
Myślę sobie, że ten nasz ojczysty język się tak nie wiadomo w którą stronę rozwija. Bo z jednej strony tak walczymy o swoją narodowość, a z drugiej na przykład wplatamy makaronizmy w wypowiedzi, a już na różnych blogach to zaczyna być wręcz nagminne... Dziwna moja jest postawa w tej kwestii, prawda? W końcu mam dom, w którym członkowie posługują się trzema językami, więc powinnam się do takiego "miksu" przyzwyczaić, a jednak... Czym innym jest mowa żywa, wielojęzyczność wymuszona sytuacją, a czym innym jest czytanie tekstu, który powinien być przemyślany. Gdy zaś się pojawiają przeróżne zwroty - w celu nieuzasadnionym -to następuje trudnośćw czytaniu. Przynajmniej ja ją mam. A może to starość się we mnie odzywa?
Ale, ale... Odbiegłam za bardzo od tematu. Bo ja lumpiarka dziś będę ekskluzywna. Zaszpanuję i pokażę swoje najnowsze nabytki, bynajmniej nie z lumpu... A dlaczegóż by nie? Łaj not? Purkłapa?
Ale zacznę nietypowo...
Ale zacznę nietypowo...
ZAWSZE, kiedy jedziemy do Muzeum Historii Naturalnej w Genewie, nie chcę być gorsza od tych wypchanych futrzaków, dlatego przerzucam przez ramię SKÓRZANĄ torebkę, by w ten sposób nie wyróżniać się od eksponatów*.
ZAWSZE, kiedy chodziłam z Jagną na zajęcia jazdy konnej, czułam się "gorsza", niepasująca do reszty... Dlatego teraz ZAWSZE zakładam te DIZAJNERSKIE kozaczki i... galopuję przez pola i łąki... ( Chyba się tym razem za bardzo zagalopowałam...).
ZAWSZE, kiedy chodziłam z Jagną na zajęcia jazdy konnej, czułam się "gorsza", niepasująca do reszty... Dlatego teraz ZAWSZE zakładam te DIZAJNERSKIE kozaczki i... galopuję przez pola i łąki... ( Chyba się tym razem za bardzo zagalopowałam...).
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
* Tak, wiem, z tym tekstem też się zagalopowałam...
A galopuj z tekstami- lubię takie opowiastki, i niekoniecznie: "bzdurki spod klawiaturki" ;) ;) ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziś rano galopowałam na jazdę konną... A teraz robię prrrr... Pada deszcz, ciśnienie chyba się ulotniło stąd, walczę ze snem... i chyba przegram. Franczesko na szczęście już śpi... Jagna w szkole...;)
UsuńPozdrawiam!
Zgadzam się w 100% w sprawie dotyczącej języka. A już nagminnie jest on kaleczony przez komentatorów sportowych. W piłce nożnej już nie ma sędziego, bramkarza i trenera. Język angielski króluje.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie oglądam TV :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zapomnialam ,ze istnieje taki wyraz ja szpanowac w jezyku wloskim nie ma odpowiednika. Z tymi wyrazami to mam troche tak jak ty a juz ta slynna galeria to mnie denerwuje okropnie. Zawsze powtarzam polskim milosnikom "latte" by nie zamawiali tego na wakacjach we Wloszech, bo dostana szkalnke zimnego mleka prosto z butelki a dzis rano czytalam przepis na cos co podaje sie z sosem,przyklady sosow byly takie: sos curry, sos czosnkowy albo salsa i teraz jesli salsa w jezyku wloskim to sos albo taniec wiec moim zdanie jedzac ta potrawe trzeba tanczyc :) Bo salsa moze byc czosnkowa, curry, pomidorowa itd.
OdpowiedzUsuńZeby nie bylo to samo denerwuje mnie u wlochow, oni maj zwyczaj tlumaczenia nazw wlasnych a szczegolnie nazw zaspolow muzycznych
U2 - u due
R.E.M to dla nich rem czytane jako wyraz
Widzisz, bo to słowo "szpanować"to już chyba archaizm, i tylko taki dinozaur jak ja go używa :) Tak... W mi kiedyś kupił taką latte w Szwajcarii... dobre mleko było :D Ale sama chciałam ( znaczy nie mleko tylko KAWĘ latte, chi, chi).
UsuńA może nogi same rwą się do tańca podczas jedzenia salsy?. Wymowa U2 - bezcenna. Rem też fajnie brzmi :D
Kubek świetny a i torba bym nie pogardziła ;) Ekskluzywnie pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKubek dostał ode mnie W. - ja teleobiektyw, chi, chi. Choć tak naprawdę obiektyw jest nasz wspólny... Ale lepiej to brzmi.
UsuńNa ekskluzywne pozdrowienie nie mogę inaczej zareagować jak tym samym ekskluzywnym gestem się odwzajemnić :D
Piękną masz torbę!
OdpowiedzUsuńZAWSZE tak pisz, bo my NIGDY nie mamy tego dość ;)
Merci - jak mawiają tubylcy.
UsuńDla Ciebie ZAWSZE nie przestanę NIGDY pisać ;)
No, no ekskluzywnie dzisiaj, choć poprzednimi razami tez było :-)
OdpowiedzUsuńJa tam wielkich różnic nie zauważam
Torba mój faworyt :-)
Pozdrówka ciepłe!
Poprzednimi razami było tylko lumpiarsko ;)
UsuńTorba jednak? Ja sama nie wiem. Buty były pierwsze. Zakochałam się w nich od razu. Przed natychmiastowym romansem powstrzymywała mnie tylko cena ( tak na 15 minut) i TYLKO 30 % obniżki, ale summa summarum okazało się, że to była pierwsza przecena, zaś przy kasie że - 65%! Rozumiesz teraz mój zachwyt? ;)
Matko! Torba jest genialna!
OdpowiedzUsuńJa wręcz nie mogę znieść prezenterów tv, którzy nadużywaja angielskich słów, aż mnie trzęsie. A przecież jestem anglistką :)
Pozdrawiam serdecznie
OFKORS ;), że jest genialna. Czekała na mnie w ukryciu przecież. A bo nie opisywałam tego. Znajdowała się w sklepie, w którym są torebki albo meeega drogie, albo w dość szokującym jak dla mnie DIZAJNIE ;) - w kształcie psa z lakierowanej skóry na przykład. I do tego zielonego! Więc ja tam nie zaglądałam, ale przechodząc spojrzałam i ...dojrzałam. Była na końcu sklepu, na wieszaku, ledwo widoczna. Nie wiem, jak ja ze swoją wadą wzroku ją dostrzegłam.;) Aj andersend Twoją awersję do wypowiedzi dziennikarzy.
UsuńAle buty są dla mnie genialniejsze, albo na równi. już sama nie wiem, ale ciesze się tymi dwiema rzeczami jak dziecko.
No to czyli szczęście ogromne miałaś :) Ja jestem torebkowa, a jeśli chodzi o buty, to mogłabym w jednej parze chodzić lata całe ;)
UsuńKubas fajny - dałam się nabrać;-)
OdpowiedzUsuńButy i torba są de best :-D
Pozdrawiam serdecznie
Teleobiektyw kupiliśmy naprawdę, ale ja przy okazji kupiłam dla mojego W. ten kubek - o czym nie wiedział na Gwiazdkę. I wyciągnął tenże ( bo jest dokładnie takich samych wymiarów co prawdziwy obiektyw), to myślał, że to ten nasz zakup :) Dziwił go tylko kolor ;) A kubki można kupić w oryginalnym czarnym kolorze, tylko mnie się podobał właśnie taki :D
UsuńCo do butów i torby - rzadko, bardzo rzadko udaje się mi kupić coś takiego, żeby aż tak cieszyło ( mam na myśli szeroko rozumianą garderobę) ,a tu trafiłam na coś, co jest porządnie wykonane, bardzo się mi podoba i jeszcze z taką obniżką cenową :)
Pozdrawiam z deszczowego Péron(u);)
biały teleobiektyw dobrze komponuje się z biały ajfonem, białym laptopem i białymi gaciami
OdpowiedzUsuńco następne na liście zakupów?
Biały obiektyw jest do picia ;) do fotek jest jednak czarny;) ajfona mieć nie zamierzam, ale mam biały telefon w kształcie puderniczki z różową klapką :D, laptop będę zmieniała... może na biały? ;) a gacie cóż...
UsuńJaka gustowna "Lumpiarka" :) Baardzo lubię zestaw brąz+szarość. Dzisiaj korzystając z połowy wolnego dnia-weszłam po wieeelu miesiącach do lumpika i kupiłam szarą tweedową princeskę za całe 6zł:) Żałuję,że nie mam częściej wolnego na takie włóczęgi:)
OdpowiedzUsuńJa już zapomniałam, co to polowanie w DRUGIEJ RĘCE, a chętnie bym sobie przypomniała, tylko ja z tych, co za długo grzebać nie lubią.
UsuńKubek genialny,akurat szukam dla siebie czegoś oryginalnego(u nas to nierealne chyba).
OdpowiedzUsuńZnowu uśmiałam się do łez,Ty nasz Futrzaku!Pozdrawiam,na Mazowszu obłędne słońce:)
Kochana, kupiłam na allegro polskim! Nawet były z taką zatyczką przypominającą do złudzenia soczewkę obiektywu, ale nie ma dziubka, a ja chciałam ten kubek dla dla mojego W. w podróży.. Tu przykładowy link:
Usuńhttp://allegro.pl/kubek-termiczny-obiektyw-nikon-24-70-z-zoom-z-pl-i3884650355.html
teraz są też obiektywy
Futrzak do usług;)
Jakie piękne buty!
OdpowiedzUsuńNo wyszło "jakby luksusowo" ;))))
OdpowiedzUsuńjakby :D
UsuńWszystko mi się podoba: kubek, torebka, kozaczki, kozaczki najbardziej. Sama używam makaronizmów, ale chociaż jestem świadoma podstawowych znaczeń. Nie nasz wiek pierwszy tak chłonie obce i nie ostatni. Nie przejmuję się tym, póki można trafić jeszcze na osoby z taką elokwencją jak Twoja! :)
OdpowiedzUsuńAch, widzisz, ja nie jestem przeciwna wstawianiu obcojęzycznych zwrotów, sama czasami lubię to robić, by nadać kontekst humorystyczny na przykład wypowiedzi. Problem w tym, że wiele osób używa makaronizmów, by być "trendi", a w rzeczywistości okazuje się, że nie potrafią komunikować się w języku obcym. Owszem, wszelkie wtrącenia mogą przynajmniej troszkę wzbogacić zasób słownictwa obcego, ale... Kiedy jesteśmy świadomi znaczeń, kiedy mówimy np. przysłowia po łacinie, to świadczy na pewno o naszej elokwencji, obyciu, kulturze, ale wiesz...jak ktoś płodzi na przykład posta z milionem błędów językowych wszelkiej maści i mam tu na myśli język ojczysty, ale wplata angielskie słówka, mające świadczyć, jaki to on "światowy" jest, to dla mnie trochę "żenuła sprawa" ;). A już tą moją elokwencją troszkę przesadziłaś ;););) Pozdrawiam!
Usuń