Dziękuję wraz z W. za gratulacje z okazji rocznicy. Wczoraj pocałowaliśmy się z tej okazji po raz... drugi, a dziś cóż.... trzeba wracać do codzienności.
Niestety, pogoda jest O K R O P N A! Tak pada, że ja zrezygnowałam z przepysznej kawki i ploteczek u Pani K., zaś Franio musiał zapomnieć o wspólnej zabawie ze Stasiem.
Dzisiejszy projekt będzie troszeczkę inny, bo po pierwsze: znowu nie mam portretu Jagny. Po drugie będą 3 zdjęcia, zaś po trzecie... uwaga dzisiejszy post zawiera lokowanie produktów!
Bo to jest tak. Ja biorę udział w konkursach, a nagrody wygrywają... moje dzieci! Tak jest! I dzisiaj model pokaże swoje zdobycze ;) Jagna miała "reklamować" swoje prezenty, ale uwierzcie - nie mam okazji, by Ją zaciągnąć przed obiektyw. Jutro myślę, że się uda, bo jak będzie nadal tak lało, to znowu zostaniemy w domu, a mnie się tak chce na sanki jechać!
Brałam udział w zabawie candy u JOC ART i tu przyznaję, sama wybrałam zestaw dla dzieciaczków. Kominy okazały się strzałem w dziesiątkę, bo Jagna... a tu dowiecie się, jak modelka będzie uchwytna. Franczesko otrzymał turkusowy komin w pingwinki, który bardzo lubi, aczkolwiek rzadko zakłada, bo pogoda nie sprzyja...
Ostatnio też otrzymał od NOAGI DJONIZAURA;) za odpowiedź na zagadkę. Ja udzieliłam odpowiedzi, dzieci wygrały. Gdzie tu sprawiedliwość? Franczesko jest nim zachwycony.
A to już nie była wygrana, tylko Aniołek zamówił u KIOSC tę podusię dla Frania jako prezent gwiazdkowy. Kiedy Mu wieczorem czytam "Lokomotywę" na dobranoc, to kładzie główkę na tej podusi i mówi: "citaj potolach" ( "Po torach, po torach, po torach przez most..." - "Lokomotywa" J. Tuwim przyp.)
Frank: Daddy, daddy, GDZIE are you?
No i jeszcze jedno zdjęcie do zabawy na blogu WE GROCHY. Tym razem pokazujemy zawartość torebki. Artyzmu w zdjęciu nie znajdziecie, choćbyście je nawet próbowali podnieść i zajrzeć z drugiej strony, ale za to poznacie zawartość mojej torebki, a raczej torby, którą to już ostatnio chwaliłam się w LUMPIARSKIM POŚCIE. Dodam tylko, że dojrzałam ją w szarym kącie sklepu z torebkami, do którego nie wchodzę, gdyż, albowiem odstraszały mnie torebki na wystawach nie tylko ceną ( kilkaset euro), ale i "dizajnem" np. torebka z lakierowanej zielonej skóry w kształcie psa ze złotym łańcuszkiem, albo torebka w kształcie afrykańskiej chaty... Wiem, wiem - jako nadworna lumpiarka, co ja o modzie, stylu, szyku i guście mogę wiedzieć. W. cały czas mi powtarza, ze ja po prostu się nie znam i żebym się z tym nie obnosiła... W każdym razie przechodziłam koło tego sklepu i ją dojrzałam. Wiedziałam w jednej sekundzie, że to jest właśnie to, a przyznam, że dość długo szukałam odpowiedniej torby. Chciałam jakąś nawet zamówić u utalentowanych koleżanek, ponieważ nigdzie nic ciekawego nie widziałam, ale najlepiej jak się najpierw taki produkt przymierzy, bo ja dużą dziewczynką nie jestem, więc muszę sprawdzić, czy abym nie przypominała listonosza. Nie żeby to był jakiś wstyd! Absolutnie! Ale co krok zapewniać przechodniów, że się nie ma dla nich przesyłki... na przykład sądowej, to dość uciążliwe.
Torba moja musi spełniać wymogi: muszę mieć możliwość przełożenia ją przez ramię: bo w czasie zakupów taka torebunia na ramię to dramat pomieszany z nerwem. Wtedy niejednokrotnie trzeba wykorzystać W. do trzymania tejże i już chłop zostaje "dżenderem" naznaczony, a po co? Zaś druga konieczność to pojemna dość musi być, gdyż ja dwie strefy mam w niej:
Torba moja musi spełniać wymogi: muszę mieć możliwość przełożenia ją przez ramię: bo w czasie zakupów taka torebunia na ramię to dramat pomieszany z nerwem. Wtedy niejednokrotnie trzeba wykorzystać W. do trzymania tejże i już chłop zostaje "dżenderem" naznaczony, a po co? Zaś druga konieczność to pojemna dość musi być, gdyż ja dwie strefy mam w niej:
1.STREFA DZIECKA: chusteczki mokre do wycierania buzi; żel do rąk (bo w sklepie dotykają oboje wszystkiego, a potem tymi łapskami łapią się np. z bagietkę. Wrrrr!); chusteczki higieniczne; woda dla Frania, na wszelki wypadek majteczki i skarpetki na zmianę, książeczka do czytania, gdybyśmy byli gdzieś, gdzie trzeba czekać.
2. STREFA MATKI: portfel; klucze; chusteczki higieniczne ( jak się skończą te dla dzieci); czekolada w razie gdyby spadł mi cukier; 2 telefony: francuski, który też służy za puderniczkę z lusterkiem, polski prawie zawsze rozładowany, bo ma słabą baterię; agenda; pióro, notes na zakupy ( choć W. ma teraz "mądry telefon", któremu mówi, co trzeba kupić i ten telefon to zapisuje! W związku z tym W. próbuje mój analogowy sposób zapisywania wyprzeć z naszego życia. Nawet trochę to Mu wychodzi to, zwłaszcza gdy wczoraj zrobiłam listę zakupów, a potem notes zostawiłam w domu...); perfumy - 2 rodzaje, w zależności, czy mam się spotkać z w. czy z Prezydentem; błyszczyk, wkładki i chusteczki do higieny intymnej, w razie gdybym miała się spotkać... Upssss... Nie w myśl zasady "myjcie się dziewczyny..."; płyn do przecierania NOWYCH okularów; pilniczek szklany; książka, gdybym była gdzieś, gdzie muszę czekać...
Kiedyś jeszcze nosiłam śrubokręt i taki długi drucik do przewlekania wstążki przez wydmuszkę... A latem jeszcze noszę zestaw pierwszej pomocy moim upadającym dzieciom: płyn do dezynfekcji rany i plasterki.
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
U Ciebie jak i u mnie duuuużo tego wszystkiego:)I strefa dla dziecka też:)
OdpowiedzUsuńA kręgosłup ledwo zipie;)
UsuńPozdrawiam.
Jestem zachwycona, ze Franiowi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA torebka wow...ile wszystkiego.. ja żeby unikać dźwigania ciężarów staram się jakoś w mniejszą torebkę spakować... ale też kiedyś nosiłam śrubokręt! :))
ależ ja mam mniejsze torebki! Tylko są...za małe. Wreszcie mam taką, jakiej wielkości chciałam:)
UsuńFranio szczęśliwy. Uchylę rąbka tajemnicy - Jagna również ;)
To ja cieszę się podwójnie;))
UsuńAleż to musi być ciężkie. Widzę, że i u Ciebie znalazło się coś "we grochy". :)
OdpowiedzUsuńhttp://kiczplis.blogspot.com/
Bo ja lubię grochy :) Ciężkie jest, ale znowu nie lubię, jak jest torba zbyt lekka, bo mam wrażenie, że jej nie mam :D
UsuńO mój boszszsz, pomyślalam sobie. Ale zaraz zajrzałam do swojej torebki, gdzie znajdują się zabawki, grzechotki, pieluchy sztuk 3, chusteczki mokre, suche, butelka, sok.... nie, już nic nie mówię...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kochana! Bo ja mam strefę dziecka B, a Ty A. Mnie już nie dotyczą sprawy pieluch, smoczków, grzechotek, dużych mokrych chusteczek, butelek, bluzeczek śliniaków... To już mam za sobą!
UsuńDziecię urocze , a zawartość torby konkretna ;-)) Tak to my dźwigać musimy ;-))
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie muszę tego nosić codziennie, ale jak jeszcze dojdzie torba z aparatem, to już naprawdę czuję się jak wielbłąd;)
UsuńPoraziłaś mnie ilością rzeczy w torebce. Choć pewnie gdybym swoje wymieniła to podobnie by wyszło. Na pewno mniej w mojej strefie, za to na pewno więcej w strefie dzieci :)
OdpowiedzUsuńBo Ty masz dzieci i to dwoje dwoje z serii STEFA A - o tym pisałam pod komentarzem Agi.Moje jest tak naprawdę jedno - bo Jagna to ma już swoją torebkę. Na początku szala jest przeważająca na korzyść dzieci, potem się to zmienia ;)
UsuńCześć, sama szukam nowej torebki-niestety bezskutecznie.Podobnie jak ty musze miec sporo miejsca na wszystkie niezbedne rzeczy.I rowniez musi by przez ramie, coby miala wolne rece podczas szperow.Ostatnio szukam jakis tutoriali bo prawdopodobnie sama sobie cos bede probowała uszyc:)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo jak ma się takie zdolności - to tylko szyć sobie! Zazdroszczę! Ja bym chciała nauczyć się obsługiwać maszynę do szycia, ale coś obawiam się, że to nie moja bajka. Że nie mam tyle cierpliwości, umiejętności...
Usuńjak babcię kocham, jesteś nienormalna - siedzisz po nocach kosztem snu i pięknej, porcelanowej cery i dźwigasz cegły ku uldze zachwyconego kręgosłupa. ty to naprawdę tachasz ze sobą na co dzień? ja już ciężką (samą w sobie, np. skórzaną) torebkę przekazuję mojemu osobistemu tinky winky
OdpowiedzUsuńAleż całe życie mówię, że z rozumem u mnie na bakier i do normalnych na pewno nie należę :D Siedzę po nocach, bo tworzę, a porcelanowa cera jest, bo słońca nie widzi :D Nie tacham tego na co dzień, bo ,gdyż, albowiem, ponieważ ja wsiowa jestem i większość dni w tygodniu spędzam w ogrodzie bądź - obecnie - w domu. Jak po Jagnę jadę, to na rowerze i tylko z kluczami, czasem z telefonem, by sprawdzić, czy się spóźniłam, czy nie :) Knigi noszę rzadko, albowiem, jak biorę torbę, to albo do sklepu ( tam nie muszę czekać na nic), albo na wycieczkę - nie czekamy również. Wtedy też np. wodę do picia bierze W. Tak zatem jak do lekarza idę, to biorę to wszystko. Choć tutaj nie czekam długo, bo mam umówioną wizytę na daną godzinę I O DANEJ GODZINIE WCHODZĘ! :) Jak wrócę do Pl, to będzie mój codzienny zestaw zapewne...
UsuńTaka ciężka torba to się może takim leciutkim babeczkom jak Ty Madzia przydać :). Jestem tylko ciekawa, gdzie ukrywasz te wszystkie okruszki i papierki, które u mnie w torbie całymi tabunami grasują...
OdpowiedzUsuńTo nowa torba, więc na razie nie wrzucam żadnych ciasteczek, przekąsek, by SE nie ubrudzić torby;)
UsuńOh dziewczyno natargasz się tego wszystkiego! :) ale ja tu mądra a sama noszę zawsze sporo (do zdjecia sporą częśc odłożyłam na bok, bo by wszyscy uciekli ile "śmieci" noszę hihi :) dzięki za wzięcie udziału w wyzwaniu ściskam :)
OdpowiedzUsuń