Dziś będzie baaaardzo krótko, gdyż, albowiem mój złoty rydwan postanowił mnie zabić i gdy hamowałam przed skrzyżowaniem, koło odpadło, a ja wykonałam akrobację niekoniecznie artystyczną. Na szczęście akurat w pobliżu była nieznajoma sąsiadka, któr mi bardzo pomogła: zawiozła do szkoły, potem przywiozła złoty rydwan. Tak naprawdę nic się nie stało, choć chyba od siły wyrzutu boli mnie kark i tył głowy... Ale żyję...
Dziś dla KLUBU POLEK NA OBCZYŹNIE napisałam kilka słów o francuskich serach, kto ma ochotę - zapraszam do lektury...
I tak z ćmiącym bólem głowy i zdartymi kolankami do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
Ojej! Sprawdź porządnie czy na pewno nic się nie stało... !
OdpowiedzUsuńNic mi nie jest, choć łeb boli i lekko, naprawdę lekko zdarłam sobie kolana, a tak mnie pieką, jakbym miała zdarte do mięsa. A! i będzie śliczny śinior na jednym z nich...
UsuńSer francuski to jedyne, co widzę. Ser francuski to jedyne co słyszę. Ser francuski to jedyne co czuję .... parafrazując polskiego rapera :) Ślinotok mam
OdpowiedzUsuńPisząc ten post, śliniłam się również i zeżarłam pół blue bresse i kilka plastrów koziego...
UsuńO kurcze , współczuję wypadku . Odpoczywaj i jak głowa boli to może lepiej do szpitala na prześwietlenie, w razie wstrząśnienia mózgu.. Trzymaj się i szybkiego powrotu do zdrowia :))
OdpowiedzUsuńA o serkach chętnie przeczytam - bo uwielbiam im bardziej śmierdzący tym lepszy :))
Odpoczywać właśnie nie mogę, bo mam pilną robotę, niestety. Nie mam wstrząśnienia, bo łbem nie wywaliłam. Zresztą, o jakim my mózgu mówimy? ;)
UsuńSmrodliwe sery to bardziej mój W. ja tam łagodniejsze wolę...
Bożesztymój, a ją nawet,tu czując na czubku języka serowy posmak, nawet nie zapytałam o Twoje zdrowie i samopoczucie. Pytam zatem
OdpowiedzUsuńZyję, kochana. dziękuję. Jak widzisz - zawód maki jest też niebezpieczny :D Na szczęście nic nie jechało z prawej strony, bo na rogu jest dom i nic nie widać ( dlatego hamowałam przed stopem). Gdyby jechało stamtąd auto... mogłabym teraz nie pisać...
UsuńOj trzymaj się mocno:)) Miało wszystko dobrze się skończyć.A na widok serów ociekła mi ślinka:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:))
Dzięki!
UsuńZaraz zaglądam!
Uważaj na siebie! Mam nadzieje, że już lepiej się czujesz.
OdpowiedzUsuńOśliniłam monitor, klawiature i okolicę. Ach te sery! Zazdraszczam, bo ja jestem wybitnym serojadem ;)
Uściski
Joasiu, czuję się... nie wiem, czy lepiej, bo boli mnie nadal głowa z tyłu i do tego teraz ramiona, więc mam problem z np. podnoszeniem Franka albo wycieraniem czegoś... Jednak loty koszące nie są mi wskazane :D
UsuńOj te sery... tylko to wszystko zostaje to tu to tam ;)
Mam nadzieje, ze wszystko sie szybko zagoi. Ja tez kiedys probowalam nauczyc sie latac na rowerze ale spadochron mi sie nie otworzyl. Wykonalam piekny lot nad kierownica i nabilam sobie siniaka w takim miejscu... Powiem tylko ze siniak byl trojkatny :) Sery tez kocham i niestety jest to odwzajemniona milosc, bo one zostaja ze mna na dlugo mieszkaja sobie na biodrach lub w okolicach tylka:)
OdpowiedzUsuńNo ja też lot nad kierownicą wykonałam, ale spadochronu nie wzięłam ze sobą :D Siniora mam tylko na kolanie, bo ja leciałam na szczupaka :D A! To już wiem, dlaczego rosnę w okolicach podanych przez Ciebie. Jeszcze uda są imponujących rozmiarów, ale może dlatego, żem krótka i nie ma to się jak pomieścić...
Usuń