środa, 17 października 2012

BZDURKI SPOD KLAWIATURKI - O KSIĘŻNICZCE GRYZI, KTÓRA TO ZEŻREĆ SWÓJ ZAMEK ZAMIERZA

Bardzo, bardzo daleko. Za górami, za lasami, jak się już kończy Genewa i wjeżdża do Francji, jest takie rondo. I trzeba zjechać z niego w lewo.
Jagna: I nie zapomnij mamo powiedzieć, że trzeba minąć MIGROS. I że się mówi MIGRO, bo tu się S nie czyta.
Trzeba zatem minąć sklep jak wyżej.
Następnie wjeżdżamy na kolejne rondo i zjeżdżamy ponownie z lewo, na wysokości baru (jednego jedynego w okolicy), jedziemy w górę, mijamy tory kolejowe, dalej w górę, skręcamy... w lewo, a jakże! Objeżdżamy fontannę i jesteśmy na miejscu. Czyli tutaj, gdzie mieszka księżniczka Gryzia. W swoim zamku.
Skąd się tam wzięła? Jak trafiła?

LIPIEC 2012, POLSKA
Jagna: Mamo, mamo a Karolina ma króliczka. Takiego ślicznego, mięciutkiego i puchatego! Też bym takiego chciała mieć...
Ja: A łyżka na to "niemożliwe". To za duża odpowiedzialność.
Jagna:  No mamo, proszę cię.
Matka szybko zagląda do internetu, sprawdza jedną istotną wiadomość : długość życia królika.
Ja: Absolutnie królika nie będzie!
Jagna: Dlaczego?
- Bo za długo żyje - odpowiedziała mściwa i wredna matka - przypominam, że NIEPERFEKCYJNA - która od razu wyobraziła sobie, że zamiast miniaturki okaże się, że jest to bydlę ogromne wcześniej żywione kurczakami nafaszerowanymi hormonami. Nie mieści się to to w swojej klatce i nie może odwrócić w bok.  Nie wspomnę o wykonaniu jakichkolwiek koziołków - fikołków... No, a spróbujcie tak posiedzieć w pomieszczeniu  metr na metr dwadzieścia cztery godziny na dobę! Zwariujecie na pewno! Piana zacznie toczyć się Wam z ust i będziecie mieli ochotę komuś przywalić! No i królik będzie miał tak samo. Tylko, że przywalić nie będzie mógł, gdyż, ponieważ nie posiada pięści. Jakichkolwiek. Za to posiada zębiska! Stanie się zatem agresywny i nie zawaha się ich użyć! Wypuścić go z klatki niemożebne, gdyż, ponieważ, jednakże spotkanie oko w oko z Franczesławem może być dla któregoś z nich niekoniecznie szczęśliwe. Nie wnikam dla kogo. W tej kwestii wyłączam wyobraźnię...
Jagna: To co mogę mieć?
Ja w myślach: Pet Shopa... Głośno: Chomika, bo krótko żyje i jest mały. Ale... - i tu się włącza niezwykle błyskotliwy, bystry i doskonale analizujący umysł - ..ale dopiero we Francji.
Nie łudźmy się i nazwijmy  rzecz po imieniu. Nieperfekcyjna Matka zastosowała szantaż, próbę przekupienia własnej Pierworodnej. Zagranie nieczyste, lecz...

Jagna: O tak! O tak! Ja chcę do Francji!

... lecz cel został osiągnięty!

WRZESIEŃ  2012, FRANCJA
Ja: Jak nazwiesz swojego chomika?
Jagna: Gryzia.

No tak... Dziecię, myśląc, że skoro nikt Jej nie zjada, choć ma imię leśnego owocu, to nazywając chomika Gryzią, nie będzie stworzenie próbowało utożsamić się ze swoim imieniem, zwłaszcza, że będzie Francuzką, a naród ten jak wiemy, angielskiego uczyć się nie chce, a co dopiero polskiego!

Do domu zawitała blond piękność. A nawet rzekłabym platynowe cudo! Od razu sobie pomyślałam: słowiańska uroda, ale potem głęboko spojrzałam w te JAGODOWE oczęta i to mnie zmyliło...
A okazało się, że Gryzia musiała mieć jakieś koneksje polskie, bo bardzo dobrze zrozumiała wydźwięk swojego imienia i jeszcze bardziej wzięła sobie do serca utożsamienie się z nim.
Kobita ta, jak popierdzielona, biega po swoich komnatach... Ba! Po ścianach  i dachu również! Stara się zaznaczyć swoimi ząbkami każdy kąt. Jest księżniczką niezwykle... ostrą! Nawet służba Jej ma przed nią wielki respekt.
Taki paź Franio na przykład chciał dotknąć jej szat raz... Poczuł igiełki na paluszku, oczęta zrobiły się okrągłe, nastąpiła chwila konsternacji... I już paź zna swoje miejsce na dworze i wie, że szat księżniczki się nie dotyka.
Wzruszające jest jednak, jak oczarowany paź Frank, widząc białogłową piękność woła : "Y... zia, Y...zia!". 


Z ostatniej chwili... Gryzia chce zostać architektem wnętrz. Bierze metalowe drabinki w swe zębiska i przestawia je, rzuca nimi! Taaaa... jeszcze się okaże,że ona jest bobrem!

Pozdrawiam i do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

27 komentarzy:

  1. Urocza ta księżniczka, wspaniałe ma królestwo. Jej imię, z tego co widzę, bardzo do niej pasuje. Kiedyś marzyłam o chomiku (namiętnie oglądałam Hamtaro), ale rodzice nie chcieli się zgodzić "z odwrotnego" powodu, że za krótko żyją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, wiesz... Ja tak średnio jestem za tego typu zwierzątkami w domu...

      Usuń
  2. No po prostu uchichrałam się. :)
    Dziękuję za tę chwilę chichotu radosnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, jesteś pierwszą osobą u której widzę ten argument jako ZA. Bo wiesz, że jak księżniczka wyciągnie kopyt... tego.. pantofelki, to trzeba będzie na pocieszenie cały dwór? ;)
    Miałam chomika w dzieciństwie, nie takim znowu wczesnym, bo podstawówka już i strasznie płakałam jak postanowił nas opuścić i zamieszkać w kartonowym pudełku pod krzakiem agrestu. Normalnie pielgrzymki na grób były i takie tam ;) I potem rodzice nie mieli sumienia odmówić jak chciałam kotka ;) Kotek był diabłem wcielonym i przeżył 19 lat :)
    Ale pałac ma bajerancki, bez dwóch zdań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie zastanawiałam się nad tym, co będzie, jak księżniczka wyciągnie pantofelki :D:D:D Ale tym dworem to mnie wystraszyłaś...Kotem zresztą też ;););)
      Mam na to jeszcze dwa lata...

      Usuń
  4. To 3 zdjęcie wygrywa!!! śmieszna ta Gryzia:D
    A Ty Jagodzianka bajek czasem nie piszesz??
    Bo jeśli nie, to może powinnaś pomyśleć...
    tak przyjemnie i miło się Ciebie czyta!

    Pozdrawiam ciepło =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też to trzecie zdjęcie lubię. Trochę sie nagimnastykowałam przy nich wszystkich, bo to stworzenie jest takie szybkie...
      Kiedy miałam 8 lat pisałam bajki i nawet wykonywałam do nich ilustracje. Niestety,przy przeprowadzce zaginęły.
      Jak byłam starsza chciałam napisać taką powieść o kobiecie, która na starość wspomina swoje życie. Po trzech zdaniach stwierdziłam, że jeszcze nie mam nic na ten temat do powiedzenia :)
      Dziękuję bardzo za ciepłe słowa!

      Usuń
  5. Coś mi się tu w oczach mieni. Ptasia grypa czy co?
    Poza oczopląsem dostałam też lekkich konwulsji ze śmiechu, poproszę o więcej historii z życia wziętych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ileż ich było! Szczególnie, gdy Jagna była mniejsza i rzadko mówiła NIE ;)...
      Cieszę się, że Was rozbawiłam,zwłaszcza, że miałam dziś bardzo ciężki dzień -okazało się, że Franek miał jelitówkę, którą przekazał dziś w nocy Jadze. Miałam więc jazdę bez trzymanki...

      Usuń
    2. U mnie choroby to norma, właśnie Młodemu czoło robi się gorące, a jutro miał pójść na szczepienie... W sezonie jesienno-zimowym mam może tydzień w każdym miesiącu, kiedy dzieci są zdrowe.
      Trzymaj się, to szybko mija

      Usuń
    3. A u mnie to rzadkość niebywała...Aczkolwiek to druga u nas taka jelitówka. Wcześniej wszystko nas omijało ;\

      Usuń
    4. Witam więc w klubie matek obciążonych ;p. Skoro do tej pory byliście odporni, to i tak będziecie - na bakterie, bo na wirusy nie ma rady. Dzisiaj u nas jetilówka, na razie tylko z biegunką

      Usuń
    5. To zdrówka życzę... U nas chyba już po... TFU TFU

      Usuń
  6. Ależ miło czytać tak zabawnie opisaną sytację. Uśmiałam sie po pachy :))) Osobiście nie przepadam za gryzoniami w domu, ostatnim był królik, który pozałatwiał nam wszystkie kable - ładowarki, głośniki od komputera - tylko cyk i przegryzione. Zdecydowanie wolę psy, ale wiem, że dzieci często chcą mieć chomiczka swojego malutkiego, kochanego...
    Trzecia fotka wymiata!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie takie wizje z królikiem miałam: pogryzione kable. Ja też wolę psy. Zresztą, to było jedyne zwierzę, którego naprawdę chciałam (choć najpierw miałam rybki, potem w międzyczasie - do dzisiaj żółwie. Ale pies to już mega obowiązek: nas nie ma w domu od 6.30 do ok. 17.00. Odpada zatem. No i właśnie oczami wyobraźni zobaczyłam tył naszego samochodu: po prawej Jaga, po lewej Frank i po środku - jeśli się zmieści - pies. Koniecznie trzeba kupić autobus :D
      Dzięki za uznanie dla trzeciej fotki.

      Usuń
  7. my tez mamy tak klatke identyczna, ale musialysmy te trzy wejscia pozamykac smyczami, bo nasz Mike już trzy razy uciekał, na szczęście zawsze wracał :-)))
    a wisi tak samo na klatce i gryzie pręty:-))))
    pozdrawiam!
    aha i jeszcze wali naszego kota po nosie:-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UUU, to śmiałąbym nazwać go "żelaznym Mike'm" :D Czyli Gryzia swoją prętomanią nie jest dziwna ;D A jak z gryzieniem dworu swego?:)
      No i widzę, że potrafi kota pogonić :D

      Usuń
  8. Piękne mieszkanko dla chomisia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Jak wybieraliśmy ten zamek, to byłam w szoku, co to wymyślają dla chomików. Szok!

      Usuń
  9. Woow, hiiihi, może jest faktycznie bobrem!! Aaa, usmialam sie, choć choram i ciezko mi sie glosno smiac, w duszy sie smieje i mam rogala na pysku ;)) Uff, ile to ja chomikow mialam. Jedna rada z zycia wzieta- czekolada chomikom NIE SLUŻY! ;) buzka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej czekoladzie będę pamiętała. Na wszelki wypadek;/

      Zdrowia życzę!

      Usuń
  10. Nie dało się przekonać Jagi do żółwia??? - Ty jako swego czasu fanka tych stworzeń? (chyba nic się w tej sprawie nie zmieniło?) :))) A chomikowi może dajcie coś na ścieranie zębów? :))) to mniej klatkę będzie podgryzał :)))) Cóż jeszcze mogę dodać... na zdjęciu fajnie to- znaczy CHOMIK wygląda, ale jako posiadaczka kiedyś tam w dawnych czasach kilku chomików, wiem, że dzielą się one na takie, które od samego początku można brać na ręce, nosić głaskać i nie ugryzą i na takie co wręcz przeciwnie :))) Powodzenia w hodowli! :D B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basieńko, dwa żółwie już są w domu a teraz pod opieką Ciotki Z. nie wieźliśmy ich , bo: nie ma miejsca a przede wszystkim to zwierzę egzotyczne.
      Ta na razie należy do tej drugiej grupy...ale spróbujemy zmienić jej upodobania :D

      Usuń
    2. tak sobie siedzę i myślę.... dziecku NIEPERFEKCYJNA mama poszukała zwierzątka, o krótkiej żywotności a sobie to dwa zółwie, co to nawet najstarsi górale nie wiedzą jak długo będą żyć... ;D B.

      Usuń
    3. W końcu jest ... NIEPERFEKCYJNA :) A poza tym raczę zauważyć, iż, że, ponieważ żółw nr 1 - jest prezentem z okazji moich... piętnastych urodzin! Drugiego uratowałam przed bezdomnością. W jednej z publikacji (propagandowej i zakłamanej) przeczytałam, że stworzenia te żyją ok.35 lat. A gdy już tę trzodę posiadałam dotarłam do źródeł, które mnie dobiły, że w niewoli to one nawet i 75 dożywają! (Wciąż im powtarzam ,że są wolne). Jednakowoż to doświadczenie nauczyło mnie, by brać zwierzęta krótko żyjące. Chciałabym na przykład ...motyle ;)

      Usuń
    4. hehe :D ktoś tu wcześniej wyżej opisywał jaki to żal po stracie więc w dalszym ciągu trochę nie rozumiem tego rozumowania ;)))) Ja Cię pamiętam jak Ty mięsa nie jadłaś a teraz zwierzęta chce... :D taka dziewczynka była w bajkach.... co tak mocno kochała zwierzęta, że z miłości je dusiła itd itp zaczynasz mi ją przypominać ;))))))))))))

      Usuń