Rozważania na ten temat powstały w mojej głowie pod wpływem wielu komentarzy, które ostatnio sie pojawiły w ramach różnych dyskusji.
Zaczęło się od tego, że z lekkim zdziwieniem czytałam, jak babeczki oznajmiały, że nie lubią lalek B., choć w dzieciństwie o nich marzyły. Pomyślałam sobie wtedy, że chyba bardzo dobrze, że kobitka już dobrze po osiemnastce nie lubi lalek, które są tak naprawdę produkowane z przeznaczeniem dla siedmiolatek do zabawy. Bardziej by mnie zdziwiło, gdyby napisały, że nie lubią perfum, albo biżuterii, cz też modnych ciuchów, nie wspominając o wszelakich produktach rękodzielniczych!
Dlatego też mnie się wydaje, że nie trzeba się tłumaczyć z tego, że się nie przepada za zabawką, która nie dla nas jest stworzona tylko dla naszych dzieci.
W czasie tych rozmów dyskusja zeszłą na inny tor. Nastąpiły rozważania o tym, jakie teraz zabawki są tandetne, albo jakie koszmarki wymyślają dla dzieciaków. O! Choćby taka lalka MH! Jedna z pań nawet stwierdziła, że woli już kupić swemu dziecięciu osiem B. niż jedną MH. Zaintrygowało mnie taka deklaracja... Zaczęłam się zastanawiać, skąd bierze się takie podejście, że wolimy plastikowe puste różowe blondynki o idealnej figurze od postaci z elementami stroju gotyckiego...
Kiedy moja Jagna chciała MH kategorycznie odmówiłam: bo paskudztwo, bo straszne, a Ona taka wrażliwa! Dziecko mnie jednak zapewniało, że się nie boi tych postaci. Nadal się opierałam temu zakupowi. A Jagna tylko ze smutkiem wspominała, że marzy Jej się taka lala.
Ta cała sytuacja sprowokowała mnie do rozmowy z W. na ten temat, który w MH nic złego nie widział, ale uznał, że ten dylemat muszę sama rozwiązać.
I tu przechodzę do clue rozmyślań, bo moim dzisiejszym celem nie jest zachęcanie lub zniechęcanie do kupowania czegokolwiek komukolwiek. Każdy z Was wie, na co chce wydawać pieniądze i to Wasze święte prawo. Każdy z Was zna swoje dzieci i wie, jakie ma potrzeby.
W rzeczywistości owe lale B. jak i MH są jedynie pretekstem do rozważań o naszym podejściu do wielu sytuacji w życiu. Zdałam sobie sprawę z tego, że bardzo często szybko oceniamy na podstawie tego, co gdzieś usłyszeliśmy, niedokładnie widzieliśmy, przeczytaliśmy. Zakładamy, że coś jest nieodpowiednie dla naszych pociech, ale nie próbujemy wcale się zapoznać z tematem, by zweryfikować swoje stanowisko ze stanem faktycznym. Stwierdzamy autorytatywnie, że wiemy co jest jakie i na pewno nie służy dobru komukolwiek i nie mamy zamiaru w tym zakresie dyskutować.
Ja miałam podobny stosunek do MH. Długo się opierałam, ale gdy jednak uległam i "szkaradzieństwo" znalazło się pod choinką dla mojej Córy, zaczęłam się owemu produktowi przyglądać i odkryłam, że...MH wcale nie są brzydkie. Mają piękne duże oczy, ślicznie wykrojone usta. Może wzbudzać kontrowersje samo image, mroczny i gotycki z jednej strony a z drugiej... bardzo pomysłowy. Zaczęłam zauważać, jak stroje oraz gadżety są szczegółowo zaprojektowane, z wszelkimi detalami. Ponieważ Jagna ekscytowała się tymi MH, opowiadała co chwilę o cechach każdej z nich, o tym, jak się nazywają, co lubią, postanowiłam zainteresować się tym, czym moje dziecko. Nawet obejrzałam kilka odcinków kreskówki o MH ze straszyceum i ...okazało się, że może nie jest to wysokich lotów bajka, ale porusza ważne tematy: o byciu nowym w szkole, samotności jak i przyjaźni.
Wtedy też dowiedziałam się, że Jagna nie boi się samego filmu i występujących w niej postaci, ale złych zamiarów bohaterów, ich nieetycznego postępowania. Czyli wciąż tego samego, czego także nie mogła znieść w "Dzwoneczku" a nawet... "Kubusiu Puchatku".
Tego typu zabawki są kwestią mody, doskonałego marketingu producentów. Moim zdaniem wraz z wiekiem dzieci, przemijającą modą, dzieciaki zaczynają interesować się czymś zupełnie innym... I myślę, że właśnie nie zabawki mogą mieć "zgubny wpływ" na nasze pociechy (właśnie, dobre pytanie: jaki wpływ mają lalki B na dzieci albo MH?). O wiele bardziej niebezpieczne, ponieważ zdecydowanie wpływające na świadomość, poglądy i samoocenę naszych dzieci mają... żywi ludzie. Postacie zwane celebrytami, piosenkarze, aktorzy kreują jakiś wzorzec, do którego chcą upodobnić się nasze pociechy. To jest o wiele gorsze i bardziej niebezpieczne. Wiele z Was lalkę B. miało w swoim dzieciństwie. Wiele z Was kochało kolor różowy. To wszystko minęło wraz z wiekiem. Każda teraz dorosła dziewczynka wypiera się marzeń i radości dzieciństwa: bycia jak B, kochania różowego, księżniczek i pałaców. Ale obecne kanony mody, urody, bycia przebojowym, szczupłym, pięknym, bogatym propagowane przez VIPów sprawiają, że gdzieś tam mniej lub bardziej świadomie do tego dążymy - bez względu na wiek. I nieraz, niestety, całkowicie się zatracamy w tej pogoni...
Może zatem ta MH nie jest taka straszna? Może warto czasami iść pod prąd? Może lepiej, gdy kierujemy się swoim głosem wewnętrznym a nie opiniami i oczekiwaniami innych? Nie bądźmy słodkie i idealne, bo tak chce otoczenie! Bądźmy piękne, ale z ostrym pazurem, własnym głosem, stylem, zdaniem. nawet jeśli się to nie będzie podobało innym...
Swoją drogą... przypomnijcie sobie, ile z Was miało/ma glany, irokeza lub natapirowane włosy. Ile z Was chodziło w skórze i porozciąganych swetrach? Się wtedy wyglądało jak MH, no nie?
Miłego wspominania Wam życzę,
Jagodzianka.
Zaczęło się od tego, że z lekkim zdziwieniem czytałam, jak babeczki oznajmiały, że nie lubią lalek B., choć w dzieciństwie o nich marzyły. Pomyślałam sobie wtedy, że chyba bardzo dobrze, że kobitka już dobrze po osiemnastce nie lubi lalek, które są tak naprawdę produkowane z przeznaczeniem dla siedmiolatek do zabawy. Bardziej by mnie zdziwiło, gdyby napisały, że nie lubią perfum, albo biżuterii, cz też modnych ciuchów, nie wspominając o wszelakich produktach rękodzielniczych!
Dlatego też mnie się wydaje, że nie trzeba się tłumaczyć z tego, że się nie przepada za zabawką, która nie dla nas jest stworzona tylko dla naszych dzieci.
W czasie tych rozmów dyskusja zeszłą na inny tor. Nastąpiły rozważania o tym, jakie teraz zabawki są tandetne, albo jakie koszmarki wymyślają dla dzieciaków. O! Choćby taka lalka MH! Jedna z pań nawet stwierdziła, że woli już kupić swemu dziecięciu osiem B. niż jedną MH. Zaintrygowało mnie taka deklaracja... Zaczęłam się zastanawiać, skąd bierze się takie podejście, że wolimy plastikowe puste różowe blondynki o idealnej figurze od postaci z elementami stroju gotyckiego...
Kiedy moja Jagna chciała MH kategorycznie odmówiłam: bo paskudztwo, bo straszne, a Ona taka wrażliwa! Dziecko mnie jednak zapewniało, że się nie boi tych postaci. Nadal się opierałam temu zakupowi. A Jagna tylko ze smutkiem wspominała, że marzy Jej się taka lala.
Ta cała sytuacja sprowokowała mnie do rozmowy z W. na ten temat, który w MH nic złego nie widział, ale uznał, że ten dylemat muszę sama rozwiązać.
I tu przechodzę do clue rozmyślań, bo moim dzisiejszym celem nie jest zachęcanie lub zniechęcanie do kupowania czegokolwiek komukolwiek. Każdy z Was wie, na co chce wydawać pieniądze i to Wasze święte prawo. Każdy z Was zna swoje dzieci i wie, jakie ma potrzeby.
W rzeczywistości owe lale B. jak i MH są jedynie pretekstem do rozważań o naszym podejściu do wielu sytuacji w życiu. Zdałam sobie sprawę z tego, że bardzo często szybko oceniamy na podstawie tego, co gdzieś usłyszeliśmy, niedokładnie widzieliśmy, przeczytaliśmy. Zakładamy, że coś jest nieodpowiednie dla naszych pociech, ale nie próbujemy wcale się zapoznać z tematem, by zweryfikować swoje stanowisko ze stanem faktycznym. Stwierdzamy autorytatywnie, że wiemy co jest jakie i na pewno nie służy dobru komukolwiek i nie mamy zamiaru w tym zakresie dyskutować.
Ja miałam podobny stosunek do MH. Długo się opierałam, ale gdy jednak uległam i "szkaradzieństwo" znalazło się pod choinką dla mojej Córy, zaczęłam się owemu produktowi przyglądać i odkryłam, że...MH wcale nie są brzydkie. Mają piękne duże oczy, ślicznie wykrojone usta. Może wzbudzać kontrowersje samo image, mroczny i gotycki z jednej strony a z drugiej... bardzo pomysłowy. Zaczęłam zauważać, jak stroje oraz gadżety są szczegółowo zaprojektowane, z wszelkimi detalami. Ponieważ Jagna ekscytowała się tymi MH, opowiadała co chwilę o cechach każdej z nich, o tym, jak się nazywają, co lubią, postanowiłam zainteresować się tym, czym moje dziecko. Nawet obejrzałam kilka odcinków kreskówki o MH ze straszyceum i ...okazało się, że może nie jest to wysokich lotów bajka, ale porusza ważne tematy: o byciu nowym w szkole, samotności jak i przyjaźni.
Wtedy też dowiedziałam się, że Jagna nie boi się samego filmu i występujących w niej postaci, ale złych zamiarów bohaterów, ich nieetycznego postępowania. Czyli wciąż tego samego, czego także nie mogła znieść w "Dzwoneczku" a nawet... "Kubusiu Puchatku".
Tego typu zabawki są kwestią mody, doskonałego marketingu producentów. Moim zdaniem wraz z wiekiem dzieci, przemijającą modą, dzieciaki zaczynają interesować się czymś zupełnie innym... I myślę, że właśnie nie zabawki mogą mieć "zgubny wpływ" na nasze pociechy (właśnie, dobre pytanie: jaki wpływ mają lalki B na dzieci albo MH?). O wiele bardziej niebezpieczne, ponieważ zdecydowanie wpływające na świadomość, poglądy i samoocenę naszych dzieci mają... żywi ludzie. Postacie zwane celebrytami, piosenkarze, aktorzy kreują jakiś wzorzec, do którego chcą upodobnić się nasze pociechy. To jest o wiele gorsze i bardziej niebezpieczne. Wiele z Was lalkę B. miało w swoim dzieciństwie. Wiele z Was kochało kolor różowy. To wszystko minęło wraz z wiekiem. Każda teraz dorosła dziewczynka wypiera się marzeń i radości dzieciństwa: bycia jak B, kochania różowego, księżniczek i pałaców. Ale obecne kanony mody, urody, bycia przebojowym, szczupłym, pięknym, bogatym propagowane przez VIPów sprawiają, że gdzieś tam mniej lub bardziej świadomie do tego dążymy - bez względu na wiek. I nieraz, niestety, całkowicie się zatracamy w tej pogoni...
Może zatem ta MH nie jest taka straszna? Może warto czasami iść pod prąd? Może lepiej, gdy kierujemy się swoim głosem wewnętrznym a nie opiniami i oczekiwaniami innych? Nie bądźmy słodkie i idealne, bo tak chce otoczenie! Bądźmy piękne, ale z ostrym pazurem, własnym głosem, stylem, zdaniem. nawet jeśli się to nie będzie podobało innym...
Swoją drogą... przypomnijcie sobie, ile z Was miało/ma glany, irokeza lub natapirowane włosy. Ile z Was chodziło w skórze i porozciąganych swetrach? Się wtedy wyglądało jak MH, no nie?
Miłego wspominania Wam życzę,
Jagodzianka.
Dzień dobry Jagodzianko!
OdpowiedzUsuńJak zwykle poruszasz bardzo ważny temat i mądrze o tym piszesz. I znowu się powtórzę - lubię to! Czasami przeraża mnie to w jakim świecie żyjemy... ale niestety nic z tym ja sama nie mogę zrobić. A czasami przerażają mnie sami ludzie, którzy się do tego przyczyniają. Kiedyś sama za młodziaka potrafiłam gnać za trendami, za stylem, aby podobać się innym. Niestety na dobre to nie wychodziło i postanowiłam w końcu być sobą - bo to jest najbardziej trendy! Dzieciaków jeszcze nie mam {niestety} ale zdaję sobie z tego żę i przede mną takie dylematy - więc dzięki Ci za ten poradnik =)
A co do bajek... no cóż są bajki, Bajki i BAJKI... które tak samo jak żywi ludzie mogą mieć zgubny wpływ na dziecko.
Cudownego dnia!
P.S. Jagodzinko sesja boska! Ależ ta zielona jest pinkna! Te usta, oczęta, figura... seksowana jest nie powiem!
P.S. I ja też byłam taką MH, no może nie taką piękną jak lale, ale coś w tym stylu! Włosy na chłopaka, kolczyki, glany, czarne kolory {w sumie je lubię do tej pory}, skóry {miłość do nich pozostała do tej pory}... Ahhh, to były czasy!!!
Dzięki wielkie za te słowa...Kiedy dzieci ulegają modom na zabawki, bajki, zabawy - to jest to coś naturalnego. Szukają akceptacji wśród rówieśników. Ale w pewnym momencie zaczynają odkrywać siebie,swoje ja. I świetnie jest, gdy jest ono oporne - nie mówię, że całkiem, bo przecież nie dajmy się zwariować - ale w dużej większości na te trendy...
UsuńWielkie dzięki za docenienie mej sesji ;) Mnie się tak marzyło zrobić fotki "modelkom:, które w przeciwieństwie do Jagny nie robią głupich min a do Franka - nie uciekają z kadru;)
Swetry porozciągane, z dziurami, agrafki, tapirowane włosy, irokez, glany to moja młodość :D
Trafne spostrzeżenia!
OdpowiedzUsuńJa wolę jak moja córka bawi się MH, których ma już nie małą kolekcję, niż przesiadywanie przed komputerem. Teraz zabawa równolatków wygląda najczęściej tak: 2 laptopy obok siebie i granie "ze sobą". Ale to też trzeba zaakceptować, taki jest świat. Jednak zadaniem rodziców jest pilnowanie, aby półgodzinna gra nie stała się pięciogodzinnym maratonem.
Więc jak córka bawi się lalkami, to ja jestem szczęśliwa, bo jednak to nie komp ;-)I niechaj się bawi i kilka godzin!
A uroda MH?, jak i lalek barbie, które sama uwielbiałam w dzieciństwie. Najlepszy prezent na mojej komuni: laka barbie i to oryginalna! Więc mamuśki: wrzućcie na luz!
Przerażające jest właśnie to ,że dzieciaki nie potrafią się komunikować ze sobą, a jedynie za pomocą wirtualnego świata. Coraz częściej swoje emocje, myśli umieją wyklikać ale nie wymówić :( To jest obłęd! I jakież ma ogromne znaczenie dla ich przyszłości i relacjach damsko-męskich!
UsuńO tak, przypominam sobie :) Glany, do których sentyment pozostał. Pamiętam jak jeszcze w liceum jeździlismy do Krakowa po ręcznie szyte glany. Ostatnio nawet szukałam tych butów i okazało się, że teraz to już całkiem poważna firma http://www.cockney.pl/, a i ceny maja niezłe. Wow! a kiedyś szyli w garażu.
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację co do silnego wpływu innych ludzi,wzorców jakie oni przekazują,na nasze dzieci, zabawki przy tym niemal nic nie znaczą.
Pozdrawiam :)
Wiadomo, że są jakieś tam niebezpieczne "zabawki" - mam tu na myśli gry. Obawiam się, że największym wrogiem teraz jest internet i uzależnienie od niego. Czy siedmiolatka widzi lalkę oczami dorosłego? Nie. Ona ją inaczej postrzega, dziecięco i naiwnie. A jeżeli ma "pragnienie" bycia szczupłą jak B., to obawiam się, że to "tylko zasługa" wiecznie odchudzających się mam i oglądanych na ten temat programów...
UsuńJa też miałam glany na zamówienie, ręcznie szyte, bo takich małych nie było w sklepie:D
Prawdę piszesz, Jagodzianko miła!
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam, czy to potępianie to nie dlatego, że wszyscy tak robią...
ktoś powiedział, ze brzydkie, złe i się nie zastanawiamy tylko przytakujemy.
A ja tam lubię lalki ;) A moja córka, lat 13 i pół, która dotychczas lalek nie miała, bo wolała kury, zażyczyła sobie pod choinkę Meridę ;)
Wolała kury, powiadasz....:) Moja Jagna też za lalkami nie przepadała. Był czas, jak się Frank urodził, ze ona "też urodziła" i się nią zajmowała a nawet piersią karmiła :D Lalkę B. ma i to tylko tyle. A tymi MH naprawdę się bawi...
UsuńOk. już sprawdziłam w necie, co to jest Merida:)
Uwielbiam ten post! Rodzice często zapominają jak sami byli dziećmi, lubili jakieś zabawki i jakieś kolory. I nie wiem cxemu uważają ze ich dzieci nie powinny jakis rzeczy, bo im sie akurat nie podobają. Paranoja... Przeciez od posiadania lalki z nieproporcjonalnie wąska talia nie dostaje sie anoreksji, jak to kiedys trabili... Wrecz przeciwnie moim zdaniem - jak sie dziecku nie pozwala byc dzieckiem to potem odbija to sobie w doroslym zyciu... A glany mam. I w głębi duszy nadal jestem punkiem.
OdpowiedzUsuńOj, wielkie dzięki! Zgadzam sie z tobą. My -dorośli - zapominamy, ze kierować się w wyborze zabawek mają dzieci a nie my. Oczywiście, winniśmy je sprawdzić pod względem jakości, bezpieczeństwa, ale tym, że my nie lubimy B. czy MH to dziecku nie kupimy. No, jest jeszcze kryterium finansowe. Ale ot już inna bajka. To jak z 'Teletubisiami" - one są denerwujące i wielu rodziców tychże nie puszcza swoim pociechom. A ta bajka była stworzona przez wielu specjalistów, psychologów i jest przeznaczona dla dzieciaków. I one ją uwielbiają. My nie musimy;)
UsuńA pisząc o tych glanach na końcu, myślałam o Tobie :D
Jagodzianko z zaciekawieniem przeczytałam Twojego posta.
OdpowiedzUsuńW zupełności się z Tobą zgadzam.
Tak na marginesie - te lalki (MH) mi się podobają. Pewnie bym nosiła podobne stroje gdybym miała 20 lat mniej:)
Pozdrawiam:)
To może chociaż jakieś akcenciki założysz?;) Kolczyki w trupie czachy;)
UsuńJak to miło, że odzyskałaś aparat, bo zdjęcia robisz przepyszne. Zresztą wiesz to doskonale, bo choć nie zawsze cię chwalę, zawsze mam na to ochotę, tylko powtarzać się nie lubię.
OdpowiedzUsuńCzy w czasach naszej młodości lalki barbie były na świeczniku? Czy ktoś myślał, że kreuje się niezdrowy model-wzorzec, że dyskredytuje każdy odchył od blond normy? Nie przypominam sobie. A teraz takie czasy, że wszystko może stać się obiektem krytyki bądź uwielbienia. Nie przejmowałabym się zbytnio tym, co inni mają do powiedzenia, bo często nie mamy chwili na zastanowienie i podświadomie przejmujemy zdanie ogółu. Ale jeśli takie przemyślenia mają Cię skłaniać do robienia ładnych zdjęć, jestem za!
Buziaki
Słońce moje, Ty lejesz mód na me serducho;)
UsuńJa pomyślałam o samej sobie w tym temacie. Że nawet tych lalek nie widziałam a stwierdziłam ,że są ble. I zaczęłam się zastanawiać, skąd u mnie takie podejście... Bo ja babeczka, która lubi sama wszystko zobaczyć ,dotknąć i ocenić bez kierowania się oceną krytyków, recenzentów...
A ta sesja to było takie moje małe "marzenie" ;)
Wow jakie lalki..;d
OdpowiedzUsuńNie moje - Córki ;)
UsuńCiekawy post, ciekawe mysi i rozważania i wnioski i świetnie ujęte lalki. Nie widzę na twarz większej różnicy między B a MH oprócz tego, że mają inne kolory "skóry". Ale tak, prawdą jest, że nawet często człowiek się nie zastanowi nad swoją oceną czegoś lub kogoś, tylko przyjmuje cudzą za własną. Oj marnie przeżyte takie życie. Dlatego podoba mi się podsumowanie przed zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No właśnie! Ja też, dopiero jak się im przyjrzałam, to zauważyłam, że te buzie to całkiem ładne są ;))Dzięki za miłe słowa!
UsuńMoja siostrzenica ma obecnie 6 lat. Tak do 4/5 bawiła się B., a teraz jest już duża i B. to obciach :). Teraz lubi MH choć dalej ogląda bajki o B. jak i wiele innych.
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiła różowy, a teraz jakby mjej to przypomniała oj to bym się nasuchała hihi. Teraz jest modny złoty i brokatowy no i oczywiście czarny hihi.
I tak jak pisałaś dzieci wyłapują z bajek/filmów całkiem inne rzeczy niż nam się wydaje. I do wszystkiego trzeba dorosnąć :).
O tak glany, szerokie swetry i rokoteki ... To były czasy hihi.
Amen :)
OdpowiedzUsuńJestem również zdania, że wszystko jest dla ludzi/dzieci byle z rozsądkiem. Każdy wiek ma swoje prawa, ja uwielbiałam swoją B., którą przywiózł mi tata z Niemiec :) I ciężko mi jest zrozumieć mamy, które tak strasznie unikają postaciami z bajek, a ich córki tak pragną mieć właśnie taką bluzkę/lalkę/gazetkę. Ale też nie rozumiem przegięcia w drugą stronę ;)
Faktycznie, ładne one :D
Matko, nie wiedziałam, że takie cuda teraz robią... ciekawe te lalki.
OdpowiedzUsuńI jak zwykle ciekawy post, Jagodzianko! :-)
Chciałam zauważyć, że nadal chodzę w glanach :D
OdpowiedzUsuńAle też nie widzę specjalnego problemu przy takich zabawkach, ok, mam łatwiej, bo mam chłopca ;)
Z drugiej strony, jeśli zażyczył by sobie lalkę, to kupię.
Bo czemu nie, jeśli dziecko o takim czymś marzy?
Podstawowa sprawa dla mnie to ta, żeby rozmawiać, dowiedzieć się co się dziecku w tym podoba, dlaczego chce właśnie to. Rozmawiać, tłumaczyć w razie potrzeby i... słuchać.