Chciałabym zaznaczyć,
że moja wiedza o kuchni francuskiej jest mocno ograniczona, ponieważ
dopiero poznaję jej tajniki. Nie czuję się osobą kompetentną do
opowiedzenia o tej znakomitej cuisine, ale postaram się choć
troszkę ją przybliżyć.
Mogę zdecydowanie
stwierdzić, że jest to kuchnia, którą uważam za zdrową, smaczną, która absolutnie zachwyca
feerią smaków oraz niezwykłymi aromatami
( z małymi wyjątkami w postaci ślimorów, żabsk, kalmarów albo
innych stworzeń z dużymi oczami ;)).
Wpływ kuchni francuskiej
na cała Europę jest ogromny. Ale nic dziwnego: doskonały gust
Francuzów, umiejętności oraz wyobraźnia tamtejszych kucharzy jak
i wykorzystywanie najlepszych a co za tym często idzie -
najdroższych produktów sprawiły, że wielu ludzi z różnych
zakątków świata chętnie próbuje tych smaków.
Francja słynie ze świeżo
złowionych w Atlantyku czy też w Morzu Śródziemnym ryb oraz
owoców morza. Wszelakie mule, kalmary, kraby, przegrzebki są
tutejszym przysmakiem.
Ze słonecznej Prowansji
przywożone są zioła – w tym cudowna, aromatyczna, uwielbiana
przez miliony lawenda a także najznakomitsza na świecie oliwa
(wiadomo, że z oliwek), która zrobiła zawrotną światową
karierę.
We Francji są także
popularne wędliny, które produkuje się niemal w każdym
miasteczku.
Przechodzimy do meritum,
czyli moich ukochanych serów, których bogactwo smaków jest
przeogromne: sery camembert, brie i roquefort, czyli
pleśniowe białe, zielone, niebieskie, kozie, a także takie
o bardzo wyrafinowanym aromacie...
Nie mogę też nie
wspomnieć o winach, które są nieodłącznym elementem posiłków:
czerwone, białe, różowe! Czego tylko dusza zapragnie!
Muszę przyznać, że to, co -oprócz
smaków – jest dla mnie rewelacyjne w kuchni francuskiej: to stałe
pory posiłków. Dla jednych to utrapienie, ale dla mnie – cudowne
rozwiązanie. Posiłki o tej samej porze są przede wszystkim dobre
dla zdrowia, a ponadto świetną okazją do wspólnego rodzinnego
biesiadowania.
Pora lunchu jest tutaj od ok. południa
do ok. 14.oo.
W szkołach od 11.3o do 13.3o (Chociaż
w różnych regionach Francji mogą to być inne godziny. Inaczej
też może być w szkole podstawowej a inaczej np. w gimnazjum). W
tym czasie jedne dzieci są zabierane przez rodziców do domu, a inne
idą do tzw. kantyny na posiłek. Resztę czasu, po zjedzeniu lunchu,
spędzają na boisku czy innym wyznaczonym miejscu.
Lunch jest najczęściej lekkim
posiłkiem: sałatką z bagietką, długą bułką z warzywami lub
zapiekanką.
Uważam, że taka przerwa w pracy jest
zbawienna dla wydajności pracownika. Człowiek może skupić uwagę
na maksymalnie 4 godziny. Po tym czasie zmęczenie umysłu sprawia,
ze jesteśmy rozkojarzeni, zmęczeni i wtedy nasza praca jest do
niczego. A taka godzinna przerwa, jak nic, ładuje akumulatory.
Ok. 19.oo – 2o.oo Francuzi
przysiadają do stołu na taką ciepłą „obiadokolację”. W
gronie rodzinnym spożywa się -w zależności od ochoty i
preferencji -tarty, ratatouille,
cassoulet, poulet basquais .
Francuzi
najczęściej wtedy „okupują” tzw. bistro, czyli restauracje, w
których posiłki są podawane niezwykle szybko i sprawnie.
Ci,
którzy mają blisko do domu, jadą tam na szybką przekąskę.
MOJE SUBIEKTYWNE FRANCUSKIE MENU
wybrałam
potrawy, których próbowałam lub dowiedziałam się, że są
wyśmienite.
ŚNIADANIE
crossaint/la
bagiette/ Brioche
+sok/
kawa
LUNCH
sałatka:
mix sałat, pomidor, ogórek, sos vinegret+bagietka
PRZYSTAWKA
salade
chevre chaud (z ciepłym kozim serem na grzance z miodem i orzechami
włoskimi);
salade
nicoise (z tuńczykiem, fasolką zieloną, jajkiem, anchois i
oliwkami);
salade
de poire au roquefort (z gruszką, serem roquefort i orzechami
włoskimi) ;
foie
gras*, *** na tostach z konfiturą wiśniową albo... czosnkową;
OBIAD/KOLACJA
z dań
mięsnych:boeuf Bourguignon (wołowina po burgundzku);
coq
au vin (kogut w winie);
steak
a la sauce de moutarde (stek z sosem musztardowym z pieprzem);
dinde
aux marrons (indyk nadziewany kasztanami );
z
dań rybnych:sole meuniere (sola smażona na maśle),
maceraux a la sauce
moutarde a l’ancienne ( makrela pieczona w sosie z musztardy
francuskiej), crevettes au persil et au vin blanc (krewetki smażone
z pietruszką, czosnkiem w białym winie), moules-frites au sauce
mariniere (mule z frytkami w tradycyjnym sosie)
DESER
To
słodka potrawa lub... deska serów**. Doskonałe jest właśnie to ,że
Francuzi traktują sery jak deser. Przyznaję, że w naszym domu sery
zawsze często gościły, teraz goszczą zawsze i to w dużych
ilościach oraz rodzajach.
Słodkości:
Crème brûlée posypany lawendą;
mousse
au chocolat (mus czekoladowy),
Crepe
Suzette (płonące naleśniki w likierze Grand Marnier)
tarte
tatin (odwrócona tarta z gruszkami)
macaron (to takie ciasteczka bezowe z nadzieniem - przeróżnym).
20 marca jest obchodzony Jour du Macaron - mozna się wtedy nimi objadać ;)
Sery:Camembert,
Chevre (ser kozi dojrzewający),
Comté ( twardy, o
orzechowym aromacie),
Munster (bardzo intensywny
ser pochodzący z Lotaryngii)
Morbier (ser z odrobiną
popiołu w środku)
NAPOJE/ALKOHOLE
woda,
wino czerwone półsłodkie do deserów lub wytrawne do serów. Białe
do potraw rybnych a różowe do potraw z owocami morza.
Francuzi
nie mogą się pochwalić dobrym wiem. Nie posiadają takiego.
Nasz
zaprzyjaźniony Francuz za piwo najlepsze na świecie uważa...
pszeniczny okocim :)
Jagodzianka poleca!
Uwielbiam tarty
i staram się robić je często. Rodzina się na nie rzuca jak
wygłodniałe wilki. Króluje porowa, z pomidorkami. Ponieważ Mały
Obywatel zwany też Gnomem albo Franiem nie pozwala mi zatopić się
w kuchennych eksperymentach, kupuję ciasto francuskie już gotowe.
Wcześniej robiłam sama. Jak już François podrośnie, będziemy
razem to ciasto robić ;)
TARTA POMIDOROWA
- 20 dkg mąki;
- 1/2 kostki masła;
- 1/2 szklanki bardzo zimnej wody;
- sól ;)
Nadzienie:
- 300 g małych pomidorków;
- 2 łyżki oliwy;
- kilka gałązek świeżego tymianku;
- 3 łyżki pokrojonych w paseczki suszonych pomidorów;
- 100 ml śmietanki kremówki;
- 100 ml mleka pełnotłustego ;
- 2 średnie jajka i 1 żółtko;
- 200 g sera Brie pokrojonego w 0,5 cm plastry
- sól;
Aby wykonać ciasto, należy połączyć składniki i wyrobić
ciasto. ale niezbyt długo. Następnie włożyć do lodówki na 2
godziny. Formę do tart wysmarowć masłem. Ciasto rozwałkować i
przełożyć do formy. Ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem
do pieczenia i wysypać na wierzchu fasolkę lub ryż. Formę wstawić
do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C i piec przez 20 minut****.
Zmniejszyć temperaturę do 180 stopni, usunąć z ciasta papier z
fasolkami (ryżem) i podpiec je jeszcze przez 5 minut.
W tym czasie należy przygotować nadzienie: ubić śmietankę,
mleko, jajka, suszone pomidory. Na wierzchu podpieczonego ciasta
ułożyć pomidorki, posypać listkami tymianku, posolić i skropić
oliwą. Następnie zalać je masą jajeczną, ułożyć na wierzchu
ser. Piec 25-30 minut.
Kilka słów o restauracjach.
Nie
mam doświadczenia, jeśli chodzi o restauracje, ale na pewno mogę
polecić wszystkim, którzy znajdą się w moich okolicach
restaurację „Le Coq Rouge”, która jest ozdobiona setką
kogucików. Klientów wita właściciel w białym uniformie, który
sprawdza rezerwację.
Następnie
właścicielka zaprowadza do stolika i proponuje danie dnia, opowiada
o rodzajach serów, winach.
A co jest najlepsze?
No a najlepsze są kasztany na Placu Pigalle! :D
Ja jadłam te pieczone akurat w Genewie i również były pyszne ;)
Są też karmelizowane...
Dziękuję serdecznie za uwagę i życzę smacznego,
Jagodzianka.
P.S.*Tutaj
miałam lekkie obiekcje odnośnie podania tej znanej potrawy, gdyż
jest to pasztet produkowany z silnie otłuszczonych wątróbek
gęsich lub kaczek. Aby takie wątróbki uzyskać, trzeba tuczyć
gęsi kasztanami lub orzechami. To działanie jest wysoce
niehumanitarne i na przykład w Polsce jest zakaz go produkowania.
EDIT.
Koleżanka Sis zwróciła mi uwagę na pewne nieścisłości, prostuję zatem moje wypowiedzi.
** po daniu głównym podaje się albo deser (słodki jak to deser) albo deskę serów - alternatywę dla deseru słodkiego. Niemniej jednak spotkałam się z określeniem (przez tubylców), że sery są traktowane jako deser.
*** foie gras to otłuszczona wątróbka gęsia lub kacza w formie musu lub pasztetu.
**** ciasto gotowe do tarty, kupione w sklepie podpieka się krócej ok. 10-15 min. W podanym przeze mnie przepisie mowa jest o cieście wykonanym samodzielnie. Chcę nadmienić jednocześnie, że czasami wystarczy jedynie 20 min. podpiekania, a to wszystko zależy od "umiejętności" piekarnika. W Polsce mój doskonały piekarnik ;) sprawi, że ciasto szybciej uczyni się w złotym kolorze. Tutaj muszę troszkę dłużej czekać.
EDIT.
Koleżanka Sis zwróciła mi uwagę na pewne nieścisłości, prostuję zatem moje wypowiedzi.
** po daniu głównym podaje się albo deser (słodki jak to deser) albo deskę serów - alternatywę dla deseru słodkiego. Niemniej jednak spotkałam się z określeniem (przez tubylców), że sery są traktowane jako deser.
*** foie gras to otłuszczona wątróbka gęsia lub kacza w formie musu lub pasztetu.
**** ciasto gotowe do tarty, kupione w sklepie podpieka się krócej ok. 10-15 min. W podanym przeze mnie przepisie mowa jest o cieście wykonanym samodzielnie. Chcę nadmienić jednocześnie, że czasami wystarczy jedynie 20 min. podpiekania, a to wszystko zależy od "umiejętności" piekarnika. W Polsce mój doskonały piekarnik ;) sprawi, że ciasto szybciej uczyni się w złotym kolorze. Tutaj muszę troszkę dłużej czekać.
Pysznosci :)
OdpowiedzUsuńMusze powiedziec, ze przy foie gras tez sie skrzywilam, bo u nas to tez "rarytas", a ja jestem bardzo przeciwko.
Sery mamy w Szwajcarii te same, przynajmniej 4 ze zdjecia :P
Tarta brzmi super, musze wyprobowac!
Pozdrawiam :))
Che, che... ja przy samej granicy szwajcarskiej mieszkam ;)Ale dokonałam wyboru, chi, chi...
UsuńNie no, wiesz co dobre, co Szwajcaria importuje ;)
UsuńChe, che...akurat mój najukochańszy, najsmaczniejszy i najlepszy to ten BRESSE BLEU, który jest francuski z mojego właśnie regionu :D
UsuńO! Jagodziana wrocila i kucharzy! ;)
OdpowiedzUsuńJak sie, ciotka, domyslasz pewnikiem, wprowadzilabym mala korekte do posta ;) ale nie peniaj! nie bede "mundrowac".
Sprostuje jednak pewne drobiazdzki, za pozwoleniem czy bez, hee, he, he...
Zaczne od serkow, bo to sztuka cala. W skrocie wielkim: sery nie sa traktowane tu jako desery! Przychodza po prostu pod koniec posilku, nawet po salacie. Przyznam, ze sama dokonuje profanacji i jadam salate z serem jednoczesnie, ale jest to raczej sposob wloski.
Foie gras pomine, ale nie jest to pasztecik :))) To po prostu watrobka (gesia, fakt).
Do tart natomiast uzywa sie najczesciej ciasta "brisé" aaalbo "sablé". Podpiekac wystarczy jakies 10 min, niech bedzie + te 5 minut tak, zeby podeschlo po prostu, zwlaszcza jesli potem piecze sie tarte nastepne 20 min. Ciasto zwane u nas francuskim, czyli tutaj la pâte feuilletée, robi sie dluuugo i mozolnie i sklada sie ono z praktycznie takiej samej ilosci masla co maki.
Moze i nasnobowalam, ale no straaaasznie mnie gilalo! strasznie! ;)
No dobra, ale o tym kiedys "live" :)))
Pzdr!
Sis
Kochana, przeca napisałam, że nie jestem w tym temacie ekspertem, więc wszelakie uwagi są dla mnie ważne, jednak... Gdy byłam w restauracji, po daniu głównym zostało mi zaproponowane albo coś słodkiego, albo właśnie sery. Do wyboru. Może źle nazwałam to jako deser....
UsuńCo do foie gras... jakby nie było nazywany jest pasztetem strasburgskim, no i pasztety są przede wszystkim robione z wątróbek, choć można i z soczewicy, mięsa;) Ale - może znowu używam złego określenia.
Ja tutaj ( we Francji) używam ciasta brisé. Mój przepis jednak odnosił się do ciasta robionego osobiście, że tak powiem ;) I znowu używając pojęcia " ciasto francuskie" trochę zbłądziłam, poszłam "potoczyzną" ;)
Dzięki jednak za wszelkie uwagi:D
:*
UsuńDokonałam edit. Mam nadzieję, że napisałam to, o co Tobie chodziło ;)
UsuńJagodzianko, te sery rozkladaja mnie na lopatki, bo zapewne sa wzglednie tanie. Takie sery po mojej stronie "wody"... u-u-u! Zabulisz, oj zabulisz za nie. Drzyj, portfelu!
OdpowiedzUsuńKochana, my mamy sery, a Ty... piękne niebo :D
Usuń"Tyz prawda". I jedno i drugie - bardzo apetyczne...
UsuńJak tam pysznie w tej Francji :)Wszystkie ślimory, żabska i kalmary biorę na siebie. Uwielbiam owoce morza, a przegrzebki takie fajne słowo, muszą być pyszne!
OdpowiedzUsuńTarta wygląda bardzo zachęcająco :)
Ok, oddaję Ci zatem ślimory i żabska i inne takie :D
UsuńNiegdyś byłam zachwycona kuchnią francuską. Mało tego uwielbiałam wszystko co francuskie.
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszło ;)
UsuńMmmmniam pychota ,sery uwielbiam .I w ogóle tak to wszystko opisujesz że lecę zrobić sobie coś do zjedzenia , bo śliniawki rozpoczęły produkcję ;)
OdpowiedzUsuńA co robisz dobrego do jedzenia?
UsuńEee nic takiego - na szybko zrobiłam sobie kanapkę - jedną z serem ;) a druga z nutellą
UsuńPołączenie osobliwe :D
UsuńSmacznie się zrobiło bardzo, bardzo. A ja TYLKO pomidorówkę gotuję... ;)
OdpowiedzUsuńAle za to JAKĄ pomidorówkę ;)
UsuńPojechałaś po bandzie tym dzisiejszym wpisem! Dostałam ślinotoku i muszę coś teraz zjeść.
OdpowiedzUsuńA czy przypadkiem nie widziałaś gdzieś w pobliżu jakiegoś mieszkanka dla 5-osobowej rodziny + "zwierza"? Jestem gotowa jeszcze w styczniu emigrować!
Całusy ślę w Nowym Roku!
Ewa
Coś się poszuka ;) Czekam zatem :D
UsuńDziękuję za życzenia i Tobie wszystkiego dobrego!
Ależ mi się zatęskniło za wakacjami w Francji. Pamiętam, że dla mnie najlepsze były śniadania, uwielbiałam je.
OdpowiedzUsuńŚniadania, lunche, kolacje...wina ;) Mniam!
UsuńMadziu, cudowny post, tez uwielbiam sery - roquefort mniam!!! tarta wygląda pysznie, w ogóle głodna jestem strasznie:))
OdpowiedzUsuńMój ukochany ser to BRESSE BLEU, który poswtaje właśnie w moim regionie. Zjadam go prawie na każdy lunch ;D
UsuńAch, uwielbiam wszelkie pleśniaki :) DO tego dobre winko i kolacja gotowa :)
OdpowiedzUsuńI oliwki jeszcze do tego!
Usuńoo a w Belgii jemy do fois gras konfiture z cebuli
OdpowiedzUsuńCóż... z cebuli powiadasz... hmmm... ;););)
UsuńSwietny post i kuchnia jakze podobna do belgijskiej.A co do serow, to dzisiaj robimy Tartiflette i pan Reblochon bedzie jak znalazl;)
OdpowiedzUsuńCzyli kuchnia francuska dzisiaj. BraWo! :D
UsuńPodobno we Francji tyle serow, ile dni w roku. Ja przepadam za tymi kozimi z poludniowo-zachodniej Farncji...Pozdrawiam z Paryza :-)
OdpowiedzUsuńOh zazdrszczę Ci tej Francji, sery, bagietki.... rozmarzyłam się.
OdpowiedzUsuńkarmelizowane kasztany brzmią bardzo intrygująco :)
Świetny post! Zawsze mnie smaki Francji intrygowały, i bardzo chętnie udała bym się w podróż kulinarną po Francji. Ser z popiołem??? Czy to jest smaczne??? Lubię takie dziwolągi i pewnie bym to spróbowała. Niestety żabki i ślimaczki nie przejdą, ale za to owoce morza jak najbardziej! Merci Ci za ten post!
OdpowiedzUsuńUwielbiam kuchnię francuską, no może prócz żab i ślimaków ;)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tych wszystkich pyszności...
Próbowałaś kiedyś ślimaków i żabich udek? Czy już sama nazwa cię odrzuca? ;) Jeśli nie, to powinnaś, bo są naprawdę bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się przyczepiam, ale mi się te 'lunche' nie podobają - dlaczego nie po polsku obiad?
Pozdrawiam :)
O próbie zjedzenia ślimaków pisałam jakiś rok temu, podczas wypadu do Paryża. Przegrałam w tej walce... Nie dam rady. Udek nie będę próbowała, bo skończy się tak jak ze ślimakami czy też krewetkami.
UsuńUżywam pojęcia "lunch", bo jest on czymś innym niż nasz polski obiad. Jest przede wszystkim wcześniej, jest lekki, najczęściej składający się z jakiejś sałatki, bułki z warzywami czy serami. Polskie obiady są jednak później 14-16 i składają się z dwóch sytych dań.
Ja na początku też się nie mogłam przekonać, ale po kilku próbach się udało :) Ale nie namawiam, jest tyle innych dań w kuchni francuskiej, że nie trzeba się do niczego zmuszać. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wyjaśnienie 'lunchu', chociaż ja wciąż wolę obiad, bo to ten sam posiłek tylko składający się z różnych potraw i jedzony w innej porze.
Pozdrawiam