piątek, 9 listopada 2012

DZIEŃ PIĄTY - CZEGO NIE ZNOSISZ ROBIĆ

Bonjour.
Zbliżamy się do finału wyzwania. Bardzo lubię te formę zabawy. Można troszkę pomyśleć, ale i  wykazać się kreatywnością... Można też poćwiczyć samo fotografowanie. Popracować nad światłem, kadrowaniem i ostrością. Bardzo to lubię... Zaraz, zaraz, ale dzisiejszy temat to:
czego nie znosisz robić – jakiej czynności nie lubisz robić w swoim codziennym życiu

Normalnie to nie lubię, kiedy służba się mi kręci pod nogami, kiedy gosposia po raz setny pyta, czy życzę sobie na śniadanie kawior z szampanem, skoro wie, że ja nie lubię kawioru o 9.oo tylko dopiero o 9.30! Nie lubię, kiedy Mąż codziennie przynosi mi kolejne klejnoty, ponieważ tej biżuterii mam za dużo. I tych kolacji w ekskluzywnych restauracjach mam dosyć! A! I nie lubię, kiedy niania za wcześnie przyprowadza mi dzieci na półgodzinną zabawę...
To tak pokrótce...

Nie będę oryginalna w dzisiejszym temacie, a to dlatego, że po jego przeczytaniu przyszła mi jedna jedyna myśl, zrobiłam do niej zdjęcie i wiernie przy tym pomyśle obstaję.

Tak naprawdę rozwój techniki jest dla mnie trochę przerażający. Już kiedyś pisałam o tym, że te wszystkie gadżety na "aj" są dla mnie kosmiczne i mało atrakcyjne. Ta wszechobecna technologia tak bardzo oddala nas od natury, że czasami z ogromnym przestrachem zastanawiam się, dokąd zmierzamy. Zauważcie, że bardzo często ludzie karmienie piersią odbierają jako coś... uwaga... NIEESTETYCZNEGO A WRĘCZ OBRZYDLIWEGO.  I za całkowicie NATURALNĄ sytuację uważają, że w miejscach publicznych należy karmić butelką. Ci, którzy tak uważają, jakoś dziwnie nie zauważają, jak sami jedzą w restauracjach, zostawiając za przeproszeniem "syf" na stole i po nim... To uważają za bardzo estetyczne i apetyczne... Fuj!
Ale wśród tych wynalazków jest kilka, za które chwalę ludzkość, zaś autorów pomysłów ozłociłabym. Pierwszą sprawą jest na pewno internet. Miejsce, w którym można pozyskać milion informacji, porozmawiać z człowiekiem mieszkającym tysiące kilometrów stąd. No po prostu cud techniki!
Drugą rzeczą, o której chcę wspomnieć, to metro. Będąc w Paryżu, Barcelonie czy w Pradze cudowne było to, że mogliśmy zwiedzać miasta, bez używania samochodu własnego a co za tym idzie: stania w korkach albo tracenia godzin na poszukiwanie miejsca parkingowego. Dzięki doskonałym połączeniom w kilka, kilkanaście minut byliśmy to  jednym, to w drugim miejscu wartym obejrzenia.
A ostatnia rzecz to... zmywarka! Posiadając ją w Polsce bardzo cieszyłam się czasem, który spędzałam na tworzeniu swoich pracek zamiast ślęczenia nad zlewem. Tutaj tego urządzenia nie mam, choć prawdopodobnie będę szczęśliwą jego posiadaczką. Widzę, ile czasu spędzam na myciu garów, których nigdy nie ubywa. Często, zamiast bawić się z dziećmi, czy po prostu zająć zupełnie czymś innym, bardziej sensownym, to ja "rozkoszuję się" bliskim spotkaniem z talerzem i gąbką. 
Mam zasadę, by sobie jakoś umilać czynności, których nie lubię. I w tym przypadku znalazłam sobie coś, co umniejsza mój ból zmywania. Jest to... płyn do mycia naczyń. Obecnie o zapachu bazylii i ukochanego tymianku. Rozkoszuję się tym aromatem i zmywanie staje się pląsaniem po ogrodzie wśród wspaniale pachnących ziół!

Pozdrawiam  - co czynić akurat bardzo lubię ;)
Jagodzianka.

P.S. Zapomniałam wczoraj napisać jedną ważną rzecz! Franio przespał całą noc! Co nie jest równoznaczne z tym, że Jego matka również, gdyż ona to obudziła się o 4.oo - o czasie, w którym zwykł się budzić Syn Jej  i oczekiwała na tę Jego czynność i z nadmiaru emocji, że Ów Syn się nie budzi, zasnąć nie mogła...

43 komentarze:

  1. Oj tak, zmywanie to pochłaniacz czasu, a ze zmywarką świat staje się piękniejszy, szczególnie po wizycie gości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Szczególnie gości... Samo przygotowanie potraw to milion garów! A co dopiero później!

      Usuń
  2. Eeeee śmiem twierdzić, że to zdjęcie to ściema! Jakoś tak ładnie masz poukładane w tym zlewie i wokół niego ;) B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zabieram do mycia garów, to sobie je układam, by ułatwić sobie życie. Mam tylko jedną dużą komorę i drugą taką malutką :(
      Porządek wokół mam zawsze ;}

      Usuń
    2. i Ty mówisz, że jesteś nieperfekcyjna... żeby układać gary w zlewie przed myciem... :D

      Usuń
    3. Gdybym była perfekcyjna to naczynia ułożone byłyby od najjaśniejszego do najciemniejszego, od najmniejszego do największego i w dodatku alfabetycznie.

      Usuń
    4. zaczynam się o Ciebie martwić skoro masz takie myśli :D w życiu by mi nawet to do głowy nie przyszło, że mogłoby nawet tak być hehe :D

      Usuń
    5. Kiedyś widziałam jakiś odcinek angielskiej edycji PPD i ona pokazywała, jak składać bieliznę. Gdy zobaczyłam, że osobno składa się komplet bielizny i układa wg koloru a następnie same majteczki - on najjaśniejszego po najciemniejsze... wyłączyłam TV. no i teraz tak się mi to skojarzyło ;)

      Usuń
  3. No myślałam, że urodzę ze śmiechu przy drugim akapicie! A to by było sporo przed czasem, bo dopiero 20 tydzień, więc proszę mnie tak nie rozśmieszać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milusiu, przepraszam - rzeczywiście 20 tydzień to za wcześnie. Postaram się pisać troszkę bardziej poważnie ;) Jakby co, to "no spę" zażywać po czytaniu moich postów ;)

      Usuń
    2. Może profilaktycznie przed ;)

      Usuń
    3. Masz rację. Człowiek nigdy czym rozśmieszy... zwłaszcza ciężarną, która może mieć różne nastroje ;)

      Usuń
  4. ...i przez tą technikę paradoksalnie brakuje nam czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmywanie to była także moja zmora, ale przy remoncie kuchni mój mąż zrobił mi niespodziankę i zakupił zmywarkę :) Zgadzam się z Tobą - to urządzenie to cud techniki!
    Ale zdjęcie rzeczywiście chyba zaraz po zmywaniu - niewiele zdążyło się uzbierać ;)
    Z tekstu o "Twoim" ekskluzywnym, acz bardzo denerwującym życiu przeczytałam śmiejąc się do rozpuku - wiesz, nie zazdroszczę ludziom takich problemów, wolę swoje, bardziej przyziemne.
    Z poziomu mojego zmartwienia o to, co dziś zrobić na obiad - pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam problem z tym, co na obiad: zawsze mój kucharz proponuje tyle specjałów... już znudziły się mi kaczki w pomarańczach czy trufle otulone pierzynką z puree ziemniaczanego ;););)
      To zdjęcie robione rano, więc dużo tego nie było...

      Usuń
  6. zgadzam się z Tobą w 100%! zmywanie to katorga, w szczególności po gościach, no i jak się ma dzieci... u mnie w domu jest podział - ja gotuję, on zmywa. Więc tak szczerze mówiąc to mam zmywarkę =) chociaż czasami lubię pozmywać... ale to jest bardzo czasami =)
    pozdrawiam i miłego piątku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie W. zmywa wieczorem, za dnia ja to robię, bo nie wyobrażam sobie tej góry naczyń przez cały dzień. Zwłaszcza że ja podczas przygotowania lunchu (czy tam obiadu)MUSZĘ mieć czysty zlew, by mieć dostęp do wody lub szybko coś tam przepłukać ;)

      Usuń
  7. Hi, hi! Jak mowa o zmywaniu ( z wyjątkiem garów, tak bardzo mi nie doskwierało, a teraz mam zmywarkę), to przypomina mi sie wypowiedź Agaty Christi, że najlepsze pomysły na kryminały, a konkretnie na zbrodnie przychodziły jej do głowy własnie w trakcie zmywania, bo to tak okropne zajęcie, że ma się ochotę kogos zabić! Ergo! Całe szczęscie, że wtedy nie było zmywarek, bo literatura światowa byłaby uboższa.
    Gratulacje dal Franka!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda! Całe szczęście, że zmywarek cza czasów A. Ch. nie było :D

      Usuń
  8. U nas na szczęście zmywa mąż (ale i tak zmywarka jest w planach, jak tylko uzbieramy na remont kuchni, bo teraz po prostu fizycznie nie mamy jej gdzie wcisnąć :) )
    A swoją drogą z takimi ziołowymi zapachami (oprócz wszechobecnej mięty) płynu do mycia naczyń chyba się nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie W. zmywa wieczorem. Bo ja przygotowuję dla dzieci lunch i po nim zmywam, bo nie mam miejsca na składowanie naczyń a poza tym nie cierpię tego. Popołudniu przygotowuję taką ciepłą kolację i wtedy W. zmywa wszystko. W weekendy też On zmywa.

      Usuń
  9. Zmywanie to również moja zmora.Z utęsknieniem czekam na kupno zmywarki.
    PS. Pierwszy raz słyszę o takim ziołowym płynie, pewnie musi pachnieć ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, ja jestem chyba jakaś dziwna... ja lubię zmywać, bardzo.
    Szczególnie jak jest dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja lubie zmywac, takie monotonne czynnosci odprezaja mnie. Ale ciesze sie, ze mam zmywarke.
    Za to nie lubie prasowac, dlatego robie to czesto zeby mi nie uroosla gora rzeczy do prasowania :-)
    buziole
    p.s. swoja droga plyn bazyliowy? pierwsze slysze..musi byc super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja prasować równie mocno nie cierpię co myć naczynia. Zmywać muszę codziennie, a prasować... Jak urośnie góra albo W. skończą się koszulki.

      Usuń
    2. A! Płyn ma fantastyczny zapach! Nawet chyba bardziej czuć bazylię niż tymianek - a szkoda, bo tymianek uwielbiam!

      Usuń
  12. Zmywara! Ach,jestem dumnym posiadaczem od kilku miesiecy i nie ma dnia bym nie chwalila tego zakupu, madrosci mojego meza ktory wymyslil ten zakup na mieszkaniu wynajmowanym, gdzie jedna szafke trzeba byla w zamian wyrzucic...uff..I tylko zaluje ze tak pozno kupilismy. Pozatym czy wynalazca dostal za to Nobla?? musze to sprawdzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co? Dostał? Jak nie, to niech otrzyma pośmiertnie, chociaż wiem, że takich nagród nie przyznają, ale przecież wyjątki od reguł są konieczne!

      Usuń
  13. Fajny pomysł z tymi wyzwaniami :).

    U mnie ze zmywaniem jest różnie ale nie użyłabym określenia, że lubię. Po prostu to robię bo trzeba, a niekiedy mnie coś trafia.
    Z mężem mam umowę, że w niedzielę on myje naczynia. Ja też potrzebuję jednego dnia wolnego od garów hihi.

    Fajny płyn do naczyń :).

    Moja koleżanka przeprowadziła się do Warszawy i też bardzo sobie chwali metro. Ja jeszcze nie miałam przyjemności zapoznania :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Wawie też nie miałam okazji, ale chyba nie zrobiłoby na mnie już wrażenia po tym, jak poznałam tak doskonale rozbudowane na Zachodzie... Najistotniejsze ,ze jest i niech się rozwija!
      Mój W. też myje w weekendy i wieczorem.

      Usuń
  14. Obudzona w środku nocy na konkursowe pytanie odpowiedziałabym bez wahania: zmywać naczynia! To najgorsza czynność świata! Na szczęście mam zmywarkę - moją najlepszą przyjaciółkę. :) Gdy się raz zepsuła miałam wrażenie, że całymi dniami siedziałam w zlewie!
    Znam ten bezsens nieprzespanych nocy z powodu niespodziewanego przespania ich przez dziecię! ;)
    Pa,
    Ewa
    P.S.
    Ja też nie lubię, gdy służba przynosi kapcie nie w tym kolorze, na który miałam dziś ochotę!
    E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak masz, że służba nigdy nie wie, jaki kolor kapci powinna przynieść??? Mam zły humor a oni przynoszą mi zielone - niby na uspokojenie a ja chcę czerwone, by gryźć :D:D:D Chyba ich kiedyś za to zwolnię ;)

      Usuń
  15. Ja mam męża i w poważaniu zmywanie. I garów wyjmowanie. I układanie. No nie, czasem wyjmuję i chowam po szafkach.
    Jakoś sobie nie mogę wyobrazić tego płynu do mycia naczyń.
    Gratuluję sennego maratonu Franczeska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ok. 12.00 robię lunch dla dzieciaków, więc potem muszę umyć gary, bo nie mogą być cały dzień w zlewie, a ponadto popołudniu przygotowuję kolację na ciepło, potrzebuję zatem pusty zlew. W. jak wraca z pracy to wieczorem wszystko myje. I w weekendy ;)
      Płyn jak płyn - zielony, płynny o zapachu bazylii i tymianku :D

      Usuń
  16. No właśnie, nawet ten temat pstryknęłam kilka fotek, ale teraz w domu o dobre światło w ciągu pełnego dnia - ciężko i jakoś nie zadowalały mnie efekty, ale podzielam znienawidzoną czynność codzienną. Na szczęście mój Mąż mi pomaga i nie muszę go o to prosić ;) Ha, a ja płyn też mam ulubiony ;)
    Co do nocnego wstawania do dzieci, to rozumiem doskonale, doskonale...
    A Twoje zdjęcie w tym temacie jest urocze... ma bardzo przyjemny klimat w brew wszystkiemu co się kojarzy ze zmywaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie sympatyczne, bo nie chciałam straszyć w godzinach popołudniowych ;)

      Usuń
  17. Haha, uśmiałam się z akapitu o służbie ;) Ja nie lubię zmywać (nie mam zmywarki) i prasować. To dwie domowe czynności, do których zabieram się jak do jeża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zabieram się do jeża nr 2, bo się koszulki wyprasowane skończyły ;(

      Usuń