niedziela, 18 listopada 2012

WOJENKA DOMOWA - METODA NA LICZENIE DO MILIONA

Bonjour.
Ja - "generałka" armii - pokazując mojego szeregowca i kapralkę - nie mam na celu uskarżać się na swoich żołnierzy, tylko pokazać, że w moim wojsku jest dokładnie tak samo jak w innych - raz lepiej, raz gorzej. Tak się utarło, by nie kalać swego gniazda i nie chwalić niesubordynacją żołnierzy. Pamiętacie Ignacego Krasickiego, który w swoich utworach krytykował duchowieństwo, mimo że sam był arcybiskupem gnieźnieńskim? Ostro się mu za to dostało!
Dlatego też nikt nie lubi pisać o tym, że coś tam z żołnierzami nie tak, że nie słuchają rozkazów, że krzyczą, tupią nogami oraz płaczą. Pewnie to jest też z tego powodu, że generałki tworzą w sobie poczucie winy, że może źle dowodzą swoim wojskiem, albo wydają nieodpowiednie rozkazy... A to nie jest tak... W życiu po prostu trafia się na żołnierza mniej lub bardziej karnego; jedni potrzebują trochę czasu, by przyzwyczaić się do musztry, inni... no cóż... inni jej się nigdy nie nauczą... I to jest - może i smutna - ale prawda. Patrząc na swoich żołnierzyków ta prawda jest również i dla mnie bolesna ;)
Moja kapralka do trzeciego roku życia była idealna, a potem stała się... normalna. To dziecię jadło wszystko, co Jej dałam, spała, kiedy należało i to bez zbędnych zabiegów. Potrafiła zająć się jakąś zabawką i przez 45 minut Jej nie było. Właśnie dziś wspominałam z Kasią - Mamą Mai Przyjaciółki Jagny - że nasze 'żołnierki", gdy korzystały z nocniczków, musiały mieć jedynie zapewnioną dużą ilość lektur. Siedziały w WC razem - każda na swoim tronie - "czytały", przeglądały książeczki, wymieniały się nimi i  tak mogły... długo. Uwierzcie, godzinkę spokojnie! Czasem musiałyśmy je zmusić do opuszczenia latryny ;) Miałyśmy z Kasią - wtedy taki luz, tyle czasu na pogaduchy... A teraz (oprócz odległości od siebie) mamy Synów... I wszystko jasne ;)

Kiedy przyjechaliśmy  po raz pierwszy tu - do Francji - Jagna - wtedy jeszcze szeregowiec - miała dwa latka. Była delikatna i  spokojna. Poznała szeregowca Toma, który - jak to chłopak - to szturchnął, to stuknął, to uderzył.  Ja tylko obserwowałam swą żołnierkę, oczekując, by się sama nauczyła reagować na takie sytuacje.
Dziewczyna ma zaczęła od słownego rozwiązania trudnej sytuacji:
- Tomeczku, możesz mnie bić, ale... delikatnie!

Jak wspomniałam, po skończeniu trzeciego roku życia kapral Jagna stała się po prostu normalnym żołnierzem z fochami, buntem, krzykiem. Czasami siebie winiłam za takie Jej zachowanie, uważałam, że nie radzę sobie na tym stanowisku... Człowiek w swym dorosłym życiu był zwykłym porucznikiem i nagle (zaraz po porodzie) dostaje od Losu nagle taki awans... na generała i to armii! Trudno zacząć dowodzić wojskiem bez wcześniejszego przygotowania, bez ćwiczeń na poligonie, ale trzeba... I nie należy zrażać się niepowodzeniami. I nie należy porażek brać sobie do serca. Czasami nie są to porażkI tylko taka "cecha osobnicza charakterystyczna dla danego etapu rozwoju małego żołnierza". Co zrobić, by przetrwać? Na początek proponuję liczenie do miliona ;)

Kapralka ma, gdy była jeszcze idealna ;)
Spooooocznij, w niedzielny późny wieczór odpoooocznij!
Jagodzianka.


3 komentarze:

  1. Mówisz, że po trzecim roku życia wszystko się zmienia? Zaczynam się martwić. Nie o córkę, o syna, bo on po skończonych dwóch latkach dzikie herezje urządza...
    Skoro Jagoda z małej piękności wyrosła na nieco większą, analogicznie - szykuje Wam się niezły przystojniak Franczesko w rodzinie.
    Do katalogu z dziećmi, niech zarabiają słodkimi buziami na matki wygody :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy ta zmiana dotyczy chłopców również. Prędzej Ty mi o tym powiesz... Ja mam jeszcze półtora roku ;)
      Hmmmmm... mówisz, by zarabiać na facjatach swych pociech? W sumie... APARAT MAMUSI jest potrzebny, bo popada w depresję. Zanim naprawią, to sobie kupię nowy;)

      Usuń
  2. To pierwsze czarno-białe zdjęcie cuuuudne!
    A ten - ja co do chłopców - mój 3 lata ma co prawda dopiero od niespełna miesiąca, ale nie wygląda (tfu, tfu, odpukać) żeby jakieś magiczne zmiany na gorsze następowały, wręcz przeciwnie jakby łatwiej trochę się robi stopniowo (tfu, tfu raz jeszcze, i odpuk, odpuk, odpuk) :)

    OdpowiedzUsuń