Kochani, po napisaniu wczoraj postu, pojechałam kupić sobie filiżankę do kawy, gdyż, ponieważ, iż stłukłam swoją ulubioną, którą dostałam od Koleżanek z pewnego banku. Filiżanki nie kupiłam, ale za to wróciłam z pełną torbą pięknych, TYLKO mnie potrzebnych przydasi kulinarnych. Ale ja nie o tym...
Gdy wróciłam do domu i zajrzałam na bloga, to się czerwieniłam, zawstydzałam, gdyż albowiem naprawdę nie spodziewałam się TAKICH CUDNYCH komentarzy i to nie tylko o mojej fantastycznej "dżezi" patelence, ale... o mnie. Kochane, babeczki ( bo facecików nie było)! Chyba urosłam z 10 cm! Naprawdę ( i to nie wszerz)! Ta sesja nie była dla mnie łatwa, bo same wiecie, jak to jest być "obiektem obiektywu"... Dlatego tym bardziej dziękuję za tyle pięknych słów. Ach, chyba usmażę dla Was wszystkich naleśniki! Na słodko!
Ale dzisiaj, niestety, ostatni temat wyzwania.
Rozglądałam się dookoła i zastanawiałam się, jaką tu parę przedstawić. Dzieci moje już widzieliście milion razy, więc może starczy... Mnie z patelnią też już wczoraj pokazałam.
Czas zatem na zaprezentowanie kolejnej(ych) rzeczy, które kupiłam okazyjnie, bo nie ma to jak za grosze kupione przyjemnostki. Sami o tym wiecie, nieprawdaż?
Ostatnio byłam w sklepie przez wielu uwielbianych. Sklep na literę I. Potrzebowałam kieliszków do codziennego (no, co tygodniowego) picia wina, ponieważ te, które tu zastaliśmy, były żenujące. Rozsypywały się w dłoniach podczas mycia! Pojechaliśmy zatem po TROCHĘ grubsze i bezpieczniejsze w użytkowaniu. Podczas spacerowania alejkami sklepu dojrzałam ładne pudełeczka oklejone lnem i z ramką, w której można umieścić napis, co się w środku znajduje. Wzięłam sobie jedną na płyty.
Pod koniec wędrówki po owym sklepie, zaszliśmy na tzw. "końcówkę", czyli kącik, w którym znajdują się produkty sklepu z wystawki czy też lekko uszkodzone po okazyjnej cenie. I tam też ujrzałam moje pudełka! Te same - lniane! Jedno identyczne pod względem wielkości, a drugie dwa razy większe, zaś oba w cenie niższej niż ten jeden wcześniej wybrany. Nie zauważyłam w dodatku na nich wad. Może lekkie przebarwienie, które mi jest obojętne. Mam zatem parę cudnych pudełek, które natychmiast wypełniłam po brzegi!
I jeszcze jedno ujęcie...
Kochani, bardzo dziękuję za liczne odwiedziny oraz komentarze. Bardzo też serdecznie dziękuję Nowym Obserwatorom za znalezienie sobie miejsca w mojej skromnej Dekupażowni.
Mam nadzieję, że na wyzwaniu ULI spotkamy się za miesiąc i z takim samym zapałem, pomysłowością oraz kreatywnością podzielimy się swoimi spostrzeżeniami oraz interpretacją tematu. Bardzo mnie cieszy, że tak wielu z Was komentowało prace uczestników ( w tym moje) oraz prezentowało fotki stworzone właśnie na okoliczność tej zabawy. Nieważna jakość, nieważne umiejętności - to nie o to w tej zabawie chodzi (przynajmniej mnie jako uczestniczce) - ale o pokazanie kawałka swojego świata, myśli i spostrzeżeń. To bardzo ciekawe i uświadamiające, jak możemy zupełnie inaczej postrzegać rzeczywistość. Inaczej, czyli interesująco, zaskakująco, pouczająco.
A ja jutro zaproszę Was ponownie do Crozet. Będzie śnieżnie, zimowo, ale czy na pewno zimno? I czy ja będę na pewno stateczną oraz poważną matką? Czy ponownie napiję się grzańca z białego wina? Tego dowiecie się już w poniedziałek!
Jagodzianka.
Teraz naprawdę mi szkoda, że to już ostatni dzień wyzwania. Nie miałam czasu na realizację tematów, ale z przyjemnością kradłam czas pracy na korzyść blogów uczestniczących w zabawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jagodzinko
Już za miesiąc znowu będziemy miały zabawę - przynajmniej to oczekiwanie na nią staje się takie ekscytujące:D
UsuńUwielbiam wszelkie pudełka i pojemniki... a te pasowałyby do mojego pokoju :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zbieraczką pudełek i koszyczków...
UsuńNa pewno w Polsce w I. są :D
uwielbiam pudełeczka,od jakiegoś czasu poluję na te idealne :)
OdpowiedzUsuńUpolować idealne jest bardzo trudno;D
Usuń:) W styczniu kupiłam jedno takie pudełeczko. Leży w szafce i czeka na pomysły - co w nim przechować. Mam to duże pudełko i nigdzie na wierzchu mi się nie mieści..
OdpowiedzUsuńMoże skorzystam z Twoich pomysłów...:))
Zapraszam do korzystania!
UsuńJa sobie przewierciłam te ramki na dłuższy bok, by mi pasowało na regały.
Pudełka , koszyczki to i moja miłość:) Ten tydzień wyzwaniowy spędziłam na hurtowej produkcji rurek z gazet i pleceniu koszyczków, ale o tym już w najbliższym czasie u mnie.
OdpowiedzUsuńDo Ciebie na pewno jutro zajrzę , uwielbiam razem z Tobą zwiedzać Francję. Pozdrawiam
Zapraszam jutro.
UsuńAch , bardzo podoba się mi papierowa wiklina. mam nawet jeden koszyk podarowany od Margo. Nie mam jednak na razie, niestety, natchnienia, aby tak zwijać te papierki.
Nie nadazam z gadaniem :)
OdpowiedzUsuńPudelka sa swietniaste, tym bardziej ze przygarniete z kacika "bonnes affaires"!
Pzdr
Sis
Sis, nie wierzę! Ty nie nadążasz!? Uwielbiam wszelkiego rodzaju bonnes affaires albo bon prix'y;)
UsuńJak najbardziej - odpowiednia para :)
OdpowiedzUsuńMyślę o ..trojaczkach ;)
UsuńSuper te pudełka , też ma sporo różnych , ale jak to się mówi nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńTak, to są przedmioty, których ciągle brakuje lub nowe by się przydały...
UsuńTeż polowałam na te pudełeczka, ale zawsze wychodzę z innymi czytaj najpotrzebniejszymi rzeczami a pudełka zostawiam na później :) pozdrawiam ciepło i do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńTakich rzeczy nie można zostawiać na później ;););)
UsuńCześć rodowita Wrocławianko:))Też nią jestem, też przyszło mi żyć kiedyś na obczyźnie. Teraz już mieszkam w kraju ale niestety nie we Wrocławiu:))
OdpowiedzUsuńZajrzałam tu przypadkiem ale będę zaglądała częściej:)) Zapraszam do mnie:))
Witam serdecznie! Ja, co prawda wyniosłam się z Wrocławia jakieś 7 lat temu, bo jednak wolimy ciszę i spokój.
UsuńChciałabym zajrzeć do Ciebie, ale nie mam adresu Twojego bloga i nie mam konta gogle+.
Świetna te pudełeczka. Ja uwielbiam takie. Podobno pomagają w utrzymaniu porządku... chociaż w mojej "pracowni" trudno to dostrzec:))
OdpowiedzUsuńPowiem Tobie, że mnie wszelakie pudełeczka pomagają. Mam wszystko posegregowane i po robocie, biorę szybciutko dziurkacze wrzucam do dziurkaczy, stempelki do stempelków, przydacie do pudełka z przydasiami.
UsuńFajnie napisy dopasowałaś :) Do jutra !
OdpowiedzUsuńDzięki! do jutra!
UsuńNo to przyjeżdżam do Ciebie na naleśniki z różowej patelni :)
OdpowiedzUsuńCzekam na poniedziałkowy wpis !!
Zapraszam zatem i jutro, i na naleśniory!
UsuńPatelnia jest zarąbista, a właścicielka - fantastyczna! :D Że nie wspomnę o pięknych pudełkach lnianych...
OdpowiedzUsuńZawsze wracam z przyjemnością do Twojego bloga i zaglądam do Ciebie - dziś także tak było!
Serdeczności najcieplejsze! :)))
Ojejku, od razu cieplej na serduchu się zrobiło... Bardzo dziękuję! Cieplutko pozdrawiam takze!
UsuńPięknie upolowana parka :)
OdpowiedzUsuńLubię takie bezkrwawe polowania :D
UsuńŚliczne są te pudełka i do tego lniane! Pasowały by mi takie! szkoda, że mam daleko do tego sklepu :(
OdpowiedzUsuńnigdy dosc pudelek..mam chyba jakas manie pudelkowa;-)
OdpowiedzUsuńJagodzianko, z wielką przyjemnością nadrobiłam sobie Twoje wyzwaniowe posty - jak zwykle super zdjęcia i jeszcze piękniejsze interpretacje. U Ciebie zawsze jest co poczytać i o czym się zamyślić... ;-)))
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam pudełka. A takie to szczególnie! :-)