sobota, 1 czerwca 2013

SOBOTA POD KULTURALNĄ CHMURKĄ - OD SZWECJI DO FRANCJĘ

Bonjour.
Zacznę może post od pochwalenia się, że zostałam poproszona przez Ila Pop do wzięcia udziału w cyklu prowadzonym na Jej blogu pt. "Gościnna Sobota". Było mi bardzo miło, że go otwieram. Jeśli macie ochotę poczytać, zapraszam do  KREATYWNEGO OKA. 
 Nie wiem jak Wy, ale ja już dawno przestałam porównywać filmy z ich literackimi odpowiednikami. Może dlatego, że teraz adaptacje dawno wyszły poza ramę obróbki materiału literackiego, a stały się wolną, oj bardzo często dowolną interpretacją dzieła. Ja przyznaję takim działaniom duży margines tolerancji, ale kilka razy ten margines został przekroczony. Niewybaczalnie, bo mimo że  jestem bardzo ciekawa, jak reżyser widzi jakieś dzieło literackie, to kiedy "spłaszcza" temat jedynie do stworzenia efektów specjalnych, to jestem wielce rozczarowana. 
Ponieważ jest dziś Dzień Dziecka, to postanowiłam Was zachęcić do obejrzenia... wiadomo... głodnemu chleb na myśli ... Wasze dzieci - chciałam powiedzieć do adaptacji "Dzieci z Bullerbyn". To film szwedzki ( a jakiej produkcji miałby być?) z 1986 r. Kiedy M. spytała mnie dwa lata temu, co Jagodzie kupić na urodziny, Od razu pomyślałam o tym filmie, bo moje dziecię - jak wielu, wielu z nas - było zauroczone tą powieścią. Prezent w postaci tegoż filmu ( dodatkowo dostała jeszcze drugą część Dzieci z Bullerbyn: Nowe przygody" również na podstawie tej samej powieści"). Muszę przyznać, że tę adaptację oglądaliśmy cała rodziną i to z wielką przyjemnością, bo doskonale oddaje on jak i jego druga część klimat powieści. dlatego też z czystym sumieniem polecam oba te filmy. ( Z racji, że, iż, ponieważ, gdyż,  pogoda u nas niezmienna jest, nie czyniłam zdjęć płyt DVD).

zdjęcie z sieci
zdjęcie z sieci

Od dwóch tygodni obiecuję, że podzielę się z Wami tytułem filmu, który uważam, że warto obejrzeć. A może inaczej: kto lubi lekkie komedie ( a jednocześnie bynajmniej nie romantyczne), francuskie kino, doskonały humor, polecam z całego serca (i jednocześnie dziękuję M. za podanie tego tytułu "mienia") "Jeszcze dalej niż Północ" (reż. Dany Boon).
To historia Phillippe'a pracownika poczty, który udaje niepełnosprawnego, aby dostać posadę na południu Francji - słonecznej, cudownej, pachnącej i jednocześnie pomóc tym swojej żonie cierpiącej na depresję. Niestety, jego plan legł w gruzach, Mistyfikacja została odkryta i za karę zostaje oddelegowany na północ kraju, który jawi się Francuzom jako koniec świata. Gdzie słońce wschodzi w południe, zachodzi tuż po siedemnastej, posługują się tam niezrozumiałym dialektem, a w lecie temperatury osiągają niewiele ponad 0 stopni ,zaś zimy są iście syberyjskie. 
Żona Phillippe'a, choć kocha swego męża miłością wielką, nie jest w stanie zamieszkać w mieście, w którym ludzie, by radzić sobie z takimi ekstremalnymi warunkami, piją alkohol  i na dodatek nie wiedzą, co to dobre maniery...
Phillipe wyrusza zatem sam, ubrany w doskonale ciepłą kurtkę, czapkę z nausznikami. Nawet żandarm, gdy zatrzymuje bohatera na autostradzie za wolną jazdę, puszcza go bez mandatu, życząc powodzenia, wręcz współczując na wieść, dokąd to Phillippe zmierza. 
Aż główny bohater dojeżdża do miejsca przeznaczenia. Do Bergues, A tam się okazuje, że...

... i tutaj "zamilczę milczeniem", a Was zapraszam do przekonania się, jaka była prawda o tym miasteczku i jego mieszkańcach.
zdjęcie z sieci
Dzień Dziecka to wielkie święto. Prawda. Jeżeli jednak dziecię młodsze zwane Frankiem, Franczeskiem, Fransua oraz Franciszkiem tłucze matki swej jednej jedynej perfumy i to CC, karę ponieść musi...
I nie ma zmiłuj...


Reakcja Jagny na wieść, że z okazji Jej święta może się napić pepsi...
Wszystkiego dobrego!
Jagodzianka.

P.S. AAAA! Uprzejmie donoszę, iż z okazji Dnia Dziecka udałam się do fryzjera! Już straszę mniej!

22 komentarze:

  1. Film znam w 2 wersjach, bo wlosi zrobili go po swojemu ale mysle ze dla polakow nie bedzie zrozumialy. Zbyt duzo humoru zwiazanego ze zwyczajami, realiami miejscowymi. Trzeba tu zyc by muc sie z tego naprawde smiac moim zdaniem. W Itali istnieje druga czesc tego filmu.
    A z tymi perfumami to na pewno byl wypadek a ty odrazu dziecko do prania pognalas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie myślę, że trzeba przede wszystkim lubić taki klimat i poczucie humoru. Pewnie sama nie wszystko w tym filmie wyłapałam, ale oglądało isę mi go fantastycznie!
      Chociaż... Filmy Barei są zrozumiałe dla nas - Polaków. Ci, którzy nie wiedzą ,co to komuna, kombinatorstwo i realia tych czasów, nie zrozumieją nawet połowy dowcipów. Chociaż prostuję... Młodzi Polacy też nie rozumieją tego humoru, bo te czasy to dla nich prehistoria.
      Wypadek wypadkiem, winy odkupić trzeba ;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię ten film, świetna gra Danego :)). Komedie francuskie to jest to co mi poprawia humor :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również. I czeskie kino to też jest to, co lubię najbardziej.

      Usuń
  3. Uprzejmie proszę o foto nowego image.

    Oglądałam tę komedię. Lubię francuski lekki humor, jest bardzo specyficzny, prosty, pokazujący mentalność Francuzów w bardzo przystępny sposób. W ogóle najciekawsze są filmy, które ujawniają odmienności kulturowe danego regionu.
    Podoba mi się jeszcze specyfika hiszpańskich komedii, ale to już inna bajka.

    Pepsi na Dzień Dziecka... ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prośba zostanie rozpatrzona.

      Zgadzam się z Tobą. Uwielbiam filmy, gdzie op®ócz dobrego humoru( jeśli mówimy o komediach) są cudne klimaty, zdjęcia, a jak jeszcze wpleciony jest do tego wątek kulinarny... Ach...
      Hiszpańskie kino to ja raczej znam od tej :cięższej strony" i bardzo ten klimat mi odpowiada.

      Zaszalałam z tym pepsi, co? ;)

      Usuń
    2. tak, tak, szaleństwo na maksa

      Usuń
    3. Chciałoby się zaśpiewać :jestem szalona!"

      Usuń
    4. Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie... ;))

      Usuń
  4. Przepraszam, ale nie widzę efektów wizyty u fryzjera ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. W "Dzieciach z Bullerbyn" jestem zakochana. Uwielbiam klimat tej ksiązki i cudownie pokazane dzieciństwo. Film również posiadam i też uważam jest zrobiony bez zarzutu - oddaje emocje ilustrując wspaniałymi widokami.
    Francuskie kino trzeba lubić tudzież ich specyficzne poczucie humoru, ale akurat ja lubię, więc chętnie sięgnę.
    Pozdrowionka ze słonecznej północnej Polski. ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedne dziecko, matka je w święto do roboty zagoniła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perfumy rzecz nabyta, a zaufanie dziecka trudno potem odrobić, jak się je tak zawiedzie... :P

      Usuń
  7. Uwielbiam te filmowe wersje Dzieci z Bullerbyn! Są świetne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziecie stluklo Twe CC? o zgrooooozo! tez bym sie nie zmilowywala ;)
    "Dzieci z Bullerbyn"...och! dlaczego ja tez lubilam te ksiazke?! filmu nie widzialam za to :( szkoooda, oj szkoda!
    Natomiast widzialam "Dalej niz polnoc" czy jak to tam, czyli "Bienvenue chez les Ch'tis". Nie lubie komedii (a noooo taki gburek jestem sobie), do tego francuskie filmy po polsku oglada sie dosyc "ciezko", ale na tym POLEWALAM!!!!! Nie bede opowiadac o francuskich realiach, na ktorych film sie opiera, ale roznice miedzy regionami zna kazdy kraj, wiec prawa juz zostaly zakupione przez Amerykancow. Dodam jedynie, ze ta miejscowosc na polnocy Francji istnieje naprawde, a po francusku "beurk" (wymowa jak nazwa miescinki) oznacza "fuuuuj", "bleeee"...Sami wiec rozumiecie ;)
    "Snobistycznie" pozdrawiam, jak na region przystalo ;)

    OdpowiedzUsuń