W poszukiwaniu czegoś pięknego, spojrzałam w lustro. "Wow!" - Myślę sobie, zakładając okulary, by się lepiej przyjrzeć owemu pięknu. "Łaaaaaaaaaaa!" Uciekłam z krzykiem.
Spojrzałam we oczęta mego Franciszka: takie cudne, niebieskie, usmiehnięte. Coś pięknego!
Popatrzyłam na Jagnę, która tuli do swego serca ukochanego chomika ( a chomik proporcjonalnie, im bliżej serca Jagienki, tym dłuższy ma język i większe oczy. Zdziwiony?). Coś pięknego!
Patrzę na W.... Patrzę. patrzę. Jeszcze raz zerkam... W końcu zaglądam do Jego portfela. Wypchanego kasą. Coś pięknego!
Piękne jest to, że piszę teraz do Was z ogrodu pełnego słońca, ptasich treli, szumu fontanny, otoczona zielenią. Wczoraj, był moment, że czarne chmury zawisły nade mną, w górach, które są nieopodal, grzmiało i błyskało, rozdzierając mi tym samym serce, że znowu zacznie się deszcz. W rozpaczy napisałam kredą na bramce STOP RAIN... Chmury się po prostu rozeszły. Burza nas ominęła. A skoro rozumiała po angielsku, to już wiem, skąd przyszła... Franca. Ale poszła i to jest najważniejsze. Kolację mogliśmy jeść w ogrodzie. Coś pięknego!
Wczoraj Jagoda miała w szkole pokaz ćwiczeń akrobatycznych. dzieci wchodziły na siebie, podtrzymywały, tworzyły piramidy. Takie ćwiczenia we francuskiej szkole, które są wykonywane na zajęciach, nazwijmy to w-fu, są wg mnie fantastyczne, bo uczą współpracy, działania wspólnego, ale i troszczenia się o siebie oraz innych. Patrzeć na takie roześmiane dzieciaki... Coś pięknego!
Wracając wieczorem z tego występu na drodze stanęło mi to...
COŚ PIĘKNEGO. Nie ograniczę się do jednego zdjęcia. Nie potrafię...
To jeszcze kilka ujęć...
Życzę Wam, by w dzisiejszym dniu spotkało Was coś pięknego! Na tę chwilę proponuję jedynie pyszną kawę... Zapraszam. Podam w moich cudnych filiżankach!
Jagodzianka.
Piękny kocur!
OdpowiedzUsuńPotwór! Cudowny potwór!
OdpowiedzUsuńNa początku się zastanawiałam, czy to w ogóle kot... Skoro po ogrodzie pełzają mi metrowe węże, to wszystkiego mogę się spodziewać :)
UsuńCoś pięknego!
OdpowiedzUsuńA chomik zadziwiony ogromem miłości ;)
A widzisz, na to nie wpadłam... Taaaa,skąd tyle miłości w tak małym sercu :)
UsuńCoś pięknego!! To ja na ta pyszna kawusie w pięknych filiżankach, pośród pięknej zieleni i szumu fontanny się piszę ;)))
OdpowiedzUsuńcoś pieknego !
OdpowiedzUsuńszykuj zastawę już lecę na kawkę ;p
Nastawiłam już wodę!
UsuńJakie cudo! A ogon? Niezła kita :-) Pięknie to wszystko opisałaś, no coś pięknego :-)
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki :D
UsuńCudasny ten twoj kocur
OdpowiedzUsuńZaglaskac to malo ;)
Jaki tam mój ;) Chyba, że model (ka)?
UsuńGenialnie opisałaś piękno, haha. :) A kocur przegenialny! Taki puszysty!
OdpowiedzUsuńTen ogon - niesamowity!
Usuńprzepieknie Ci pozowal ten kocur, zachwycajacy, zielonooki i taki puszysty:-)
OdpowiedzUsuńOn cały czas szedł w moją stronę, bo chciał głaskania a ja do niego po polsku: Stój, słyszysz? Nie słyszał...
UsuńNaprawdę świetnie wyszedł Ci ten kot
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście, że stanął na mojej drodze ;) Pierwszy raz go widziałam, a było to tuż przed naszym domem.
UsuńHa! Miłe rzeczy same do Ciebie przychodzą :)
UsuńGeneralnie nie przepadam za kotami, ale jak się takiego zwierza tak ukaże, to... nie powiem, dech zapiera :)
OdpowiedzUsuńOj zapiera... Był prawie taki duży jak ja ;)
UsuńPiękny kot, cudowny ma ogon.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ten ogon jest niesamowity.
UsuńPrzychodzę na kawę! :) Chcę do Twojego ogrodu, może nawet padać. Kocur Maine coon? Lubię je! I jeszcze dzięki forowej koleżance, która została kocią mamą lubię devony, ale ofutrzone. :)
OdpowiedzUsuńPS Tekst o kasie bossski. ;)
Ok, szykuję kolejną filiżankę.
UsuńP.S. nie wiem, czy podzieli Twoje zdanie mój W. :D
prawdziwy Pan ;))
OdpowiedzUsuńHmmm. a jak to Pani? ;)
UsuńPiękny wpis :) A kocur robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że biorę ze sobą zawsze aparat ;)
UsuńTo jedna z podstawowych zasad fotografa ;) Zawsze i wszędzie może nadarzyć się ciekawy kadr :)
UsuńTo lew przecież!
OdpowiedzUsuńCo za piękność! Wczoraj przez okno (roletę spuszczałam, żeby nie było, że podglądam sąsiadów, obserwacją zajmuje się mój kocur :P) wypatrzyłam podobne cudo, ale w rudych barwach.
Ojej, to rudy pasowałby do mnie!
UsuńDostojny kiciuś, ma coś z lwa :)).
OdpowiedzUsuńWygląd lwa, ale łagodny jak.... kotecek ;)
UsuńNo to miałaś spotkanie z tygrysem!!! :D
OdpowiedzUsuńI nie jestem pewna, ale to chyba rasa - main coon. To duże koty o psim charakterze. Ale miałaś szczęście :D
No właśnie przeczytałam teraz o nim. Rzeczywiście, był bardzo towarzyski, podchodził do mnie, chciał, bo go głaskać.
UsuńDzisiaj też go spotkałam - stał naprzeciwko naszego domu.
Jeszcze jeden powód, dla którego warto uczyc się języków obcych! :))
OdpowiedzUsuńA kot, rzeczywiście superaśny!
Pa
Chi, chi.
UsuńNo kot cudniasty. Mogłabym takiego mieć ;)
Kocur cudny, a kawy nie odmówię ;)
OdpowiedzUsuńFiliżanek starczy! zapraszam!
UsuńMain Coon? Cudowny! Aż chce się głaskać ;)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Wspaniale puchaty;)
UsuńGenialny! coś pięknego!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, to prawda.
UsuńKusisz tą kawą i zastawą:D Zazdraszczam tych posiłków w ogrodzie .Kot faktycznie piękny !
OdpowiedzUsuńKuszę, kuszę i zapraszam ;) I może kot przyjdzie do naszego ogrodu, to będzie kogo pomiziać.
UsuńWow, ale Kocisko niezwykłe! Piękny na każdej klatce.
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńRozmarzylam sie, rozanielilam, wypieknialam nawet ja sama, czytajac o tych rzeczach pieknych (zazdroszcze ereszta tego W. wypchanego kasa- skrot myslowy!nie doszukuj sie :) bo poniewaz dzisiaj rzucila mi sie na galy koszuleczka kiczowato sliczna, ze o innych cudownosciach, co sie na mnie systematycznie rzucaja, nie wspomne, a kosztuja jakos glupio), a Ty mi tu na to wszystko takiego POTWOOOORA zapodalas! cale to moje/Twoje rozanielone piekno w gruzach prawieze leglo. Sowa mnie uratowala. Ta w poprzednim poscie. Bo ona to owszem! jest piekna! ze az nie wiem co! :P
OdpowiedzUsuńSiska
Eeee, ten W. z pełnym portfelem to tylko był mi potrzebny do mojej wizji ;) Ach, bo piękno jest wokół nas i niekoniecznie dostępne w sklepie;) Sowa pięknie zniewyspana, owszem - jak ja :D
UsuńAle piękny!! I ON o tym wie...
OdpowiedzUsuńOj, chyba wie, bo tak dostojnie szedł w kierunku obiektywu...choć tak naprawdę chciał być pomiziany ;)
UsuńAle cudo! Oj wymiziałabym to futerko, wymiziała ;)
OdpowiedzUsuńJoasiu, miałam Ci pisać, byś do mnie tutaj zajrzała. Od razu pomyślałam o Tobie, jak go zobaczyłam ;)
Usuń