Kiedy po raz pierwszy pięć lat temu pojechałam na wakacje nad "zagraniczne" (Śródziemne) morze, przeżyłam szok, rozczarowanie, konsternację, ponieważ:
-morze było zimne;
-nie posiadało fal;
-słońce świeciło nie z tej strony ( tj. od strony wody, a zatem ciężko było z fotografowaniem);
-piasek był paskudny: pieprz z solą: wbijający się w stroje i nieprzyjemny w dotyku;
-leżąc na plaży tyłem do morza widok był... nie na wydmy i las, ale na hotele;
-opalanie topless było czymś naturalnym...
... na co patrzyłam jak na jakiś fenomen, bo obnażały swe piersi kobiety w różnym wieku od młodych po panie dojrzałe. Baaaaardzo dojrzałe.
Obserwowałam ludzi dookoła: mężczyzn, kobiety i dzieci. Żadne nie zwracało na to uwagi. Wtedy sobie pomyślałam, że zazdroszczę tym kobietom - nie odwagi - ale akceptacji siebie, swojego wyglądu. Nie wstydziły się pokazać piersi, które często do pięknych, jędrnych i kształtnych nie należały. Dla mnie to był też przejaw wolności. Tak, wolności, bo z jednej nie przejmowania się tym, co powiedzą inni, a z drugiej życia w taki sposób, jak się chce, a nie jak chcą inni.
Wahałam się długo, a potem zrobiłam TO, by pokonać w ten sposób swój wstyd, zahamowania, kompleksy...
Będąc teraz na urlopie ponownie "zetknęłam się" z tematem topless. I znowu z zaciekawieniem obserwowałam ludzi, ich reakcje. I ponownie nikt nie zwracał uwagi, czy kobieta miała na sobie górę bikini czy nie. No, może oprócz jednego przypadku: pięknej, młodej dziewczyny, która miała śliczny biust, a swoimi ruchami, spojrzeniem dawała do zrozumienia, że jest świadoma swojego seksapilu i jest z tego bardzo dumna.
Ja - nie tylko z racji bycia skwarkiem w pierwszy dzień - nie odważyłam się na topless . Przez pierwszy tydzień rozmyślałam o tym, co mnie jeszcze hamuje. Odkryłam, że paradoksalnie - choć w naszej/mojej kulturze po prostu pokazanie piersi jest niemoralne, wstydliwe - to miałam jednak innego rodzaju obiekcje; że nie są one takie perfekcyjne. a potem sobie pomyślałam: ale są moje! I znowu to zrobiłam. Poczułam się WOLNA od konwenansów i poczułam się pogodzona ze sobą, z tym jak wyglądam, mimo mankamentów, mimo wad...
I to byłby właściwie koniec moich rozważań o tej części kobiecego ciała, gdyby nie post, który przez przypadek przeczytałam w zeszłym tygodniu. Młody tata wyraża w nim swoją opinię na temat karmienia piersią w miejscach publicznych, czego - jak twierdzi - jest zwolennikiem, ale...
...no właśnie, tu zaczyna się temat do dyskusji...
"Ja rozumiem bardzo dobrze, że kobiety karmiące muszą podkarmić swoje dziecko, wiem, bo moja Monika też ciągle karmi. Jest to piękne i lubię wtedy patrzeć na Żonę. Czasem jednak takie widoki nie są piękne – szczególnie, gdy osobą karmiącą jest kobieta mi nieznana"*.
Drogi Tato, i tu jest właśnie pies pogrzebany. Karmienie piersią czy to w domu, czy to w miejscu publicznym jest jedynie zaspakajaniem podstawowej potrzeby fizjologicznej dziecka, a nie kwestią estetyki.. Bardzo wzruszyłam się tym, że widok Pańskiej Żony karmiącej dziecko jest piękny .I niech sobie Pan na Nią patrzy, ile chce. Ale pisanie, że patrząc na inne, nieznane Panu, karmiące kobiety
już nie są pięknym doznaniem, moim zdaniem, wyraża raczej Pana
niezrozumienie samego aktu karmienia. Myślę, że te wszystkie
kobiety, kiedy muszą nakarmić swoje głodne dziecko, mają w
nosie to, czy dla Pana to piękny widok czy nie. a Pan - wiedząc
dobrze, dlaczego to robią - nie powinien się w nie wgapiać i
zastanawiać, czy to miłe dla oka!
"Karmić piersią można w dyskretny i delikatny sposób. W dużych sklepach zawsze są odpowiednie pomieszczenia. Uważam, że są w dobrym stanie, czyste, pachnące. przynajmniej w tych, w których byłem. Zawsze można do nich wstąpić. Jednak czasem ich nie ma, więc logiczne, że robi się to na ławce, przy stoliku, wszędzie Można zakryć dziecko i pierś pieluszką, delikatnym kocem, czy nawet specjalnym szalem. Zawsze jest sposób, żeby osoba przechodząca obok się uśmiechnęła".
W dużych sklepach często nie ma takich pomieszczeń, a nawet jak są, to bywa, że tak oddalone, że zanim się do niego dobiegnie, to
TRZEBA po drodze przystanąć, by NATYCHMIAST nakarmić,
gdyż mały obywatel nie lubi czekać.
Owszem, można zakryć dziecko i pierś pieluszką, by w ten sposób zadbać o czyjś uśmiech. Ja pójdę jeszcze dalej: brzydkim karmiącym matkom zalecam
założenie worka na głowę, by uśmiech przechodnia był jeszcze
szerszy.
Nie, to nie znaczy, że jestem przeciwniczką zasłaniania się pieluszką podczas karmienia. Sama karmiłam swoje dzieci piersią także w miejscach publicznych, używając przy tym pieluszki, a jakże! Tylko moje dzieci nie lubiły żadnego zasłaniania i regularnie tę pieluszkę zrzucały.
Mnie zbulwersowało to, że Pan sugeruje, że głównie to ja mam dbać i myśleć o tym, by nie przerazić kawałkiem mojej piersi oraz dzieckiem do niej przyczepionym jakieś obce osoby. Dbać o uśmiech innych, a nie o zaspokojenie głodu dziecka. Ciekawa jestem, czy ci uśmiechnięci ludzie ( i Pan również) zakrywacie się pieluszkami bądź szalami podczas jedzenia w restauracji, by nie sprawić mojego lub innej matki karmiącej zniesmaczenia widokiem "rozciapanego" jedzenia wokół talerza i pod stołem, bym nie musiała patrzeć, jak z ust wycieka ketchup lub majonez i wypada sałata... Bym nie musiała słyszeć bekania i innych odgłosów...
"Niestety istnieje drugi typ karmiących kobiet. Może ktoś poczuć się
urażony i dotknięty, ale jest to moje zdanie, zdanie blogującego taty
Uważam, że w większości są to mamy z „trójką dzieci”, którym wszystko
jest obojętne. To już nie kobiety, które dbają o swoją subtelność.
Wywalą cyca i mają resztę osób głęboko gdzieś. Nieważne czy się jest
akurat na randce z ukochaną, musisz czasem na to patrzeć, nieważne czy
jedziesz autobusem i naprzeciwko ciebie odbywa się pokaz karmienia,
nieważne czy jesz obiad w knajpie…".
Drogi Panie, no właśnie tak to już jest, że jeśli nie mieszka się na pustyni, to trzeba wziąć pod uwagę, że czasem musimy patrzeć na różne osoby i sytuacje, które dla nas niekoniecznie są estetyczne i piękne jak Pańska karmiąca Żona. Musimy przechodzić koło śmierdzącego pijaka, kopcącego palacza, grubasa i chudzielca lub rudej albo łysego.
To, co Pan robi w knajpie, jest dokładnie tym samym co ten "pokaz karmienia" - zaspokajaniem najzwyklejszego w świecie głodu. Z tym, że Pan jest na tyle dużym chłopcem, że czasami może ten głód "przeczekać", a taki maluch zapewne włączy syrenę tak głośno, że po 5 minutach będzie Pan błagał kobietę, by "wywaliła cyca" i wreszcie "zatkała" malcowi usta.
Do kurki wodnej ( lub jak kto woli "o, Święty Barnabo!)! Powoli sprawimy, że najbardziej naturalna czynność, jaką jest jedzenie, stanie się tak wstydliwa, jak pokazał to Luis Buñuel w swoim filmie "Widmo
wolności", kiedy to na przyjęciu goście siadają na
sedesach, zaś wstydliwa czynność jedzenia odbywa się w
małym zamkniętym pomieszczeniu. To groteskowe odwrócenie
naszych społecznych zachowań pokazanych przez Buñuela miało pokazać, do jakiego absurdu doprowadzamy wstyd związany z najbardziej naturalnymi czynnościami.
Paradoksalnie ja tę groteskę przeżyłam na własnej skórze, kiedy to chciałam w pracy odciągać pokarm dla Córki. Okazało się, że nie mogę tego robić w pokoju socjalnym, ponieważ po pierwsze: ludzie tam jedzą, a po drugie: mogą być zawstydzeni, zniesmaczeni, lub może być dotknięte ich poczucie estetyki. Nie wchodziła w rachubę możliwość zamknięcia na przykład na 10-15 minut pokoju socjalnego, gdyż w tym czasie ludzie mogliby wyschnąć z pragnienia lub - co gorsza - umrzeć z głodu. Zaproponowano mi zatem odciąganie pokarmu... tak, tak... w ubikacji. W śmierdzącym często
kiblu. I nie będę Panu pisała, co wtedy czułam, ile razy
zbierało mnie na wymioty, gdyż kultura korzystania z ubikacji jest
w naszym kraju na jeszcze niższym poziomie niż jedzenia...
Życzę Panu smacznego... i samych miłych, pięknych oraz estetycznych widoków na ulicy - bez cyców i "dojnych krów" z trojgiem dzieci.
Jagodzianka.
* cytaty z posta blogującego taty.
No trochę mnie zatkało, pan tatuś estetyczny bardzo...
OdpowiedzUsuńNo cóż..., ja należałam do tej rasy nieestetycznych kobiet, które butelkę z mlekiem naturalnym, zawsze ciepłym i najlepszym znaczy pierś własną wyciągały zawsze i wszędzie, gdy ich niecierpliwe dzieci wysyłały głośne sygnały świadczące o pragnieniu różnorakim;) I do dziś twierdzę,że były to cudowne chwile:) a jak się komu nie podobało, mógł się odwrócić:) Nigdzie nie jest napisane, że należy się wgapiać i zniesmaczać:)
pozdrówka:)
I ja byłam matką, która karmiła piersią, gdy dziecię zażądało tego bez względu na miejsce. I trochę żyję na tym świecie i jakoś nie widziałam, żeby którakolwiek matka " wywalała" cyca. może za mało widziałam?
UsuńNo i ja podpisuję się dwoma rękami pod tym postem.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dodam, że nikomu nie przeszkadza jak taki jeden z drugim "estetyczny tata" , leje pod byle krzaczkiem lub drzewkiem. A widok tak naturalny, jak karmienie maleństwa piersią , kogoś obrzydza.Nie do wiary!!!
Osobiście karmiłam przez dwa lata, a pierwsze pół roku, chyba w każdym możliwym miejscu, gdy tylko córa ogłaszała światu, że jest głodna.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Mało tego! Roznegliżowane panie na co drugim billboardzie nie wywołują u panów "nieestetycznych wrażeń. A często tam jest tej piersi pokazane dużo. Bardzo dużo. A nawet wszystko!
Usuń:)Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńAch, bo się zdenerwowałam i musiałam to z siebie wyrzucić ;).
UsuńGenialny post, genialnie napisany :) Niesamowicie pięknie to ujęłaś!!! A takim tatusiom tylko "pogratulować" :) - gapie jakich niemało.
OdpowiedzUsuńTeż karmiłam, choć spotykałam się z różnymi reakcjami. Wewnętrznie się we mnie zagotowało jak zwróciła mi uwagę pni ochroniarz w galerii, mówiąc, że mają odpowiedni pokój do tego, na co jej odrzekłam - ZAMKNIĘTY NA KLUCZ! a nie mam czasu na poszukiwanie kogoś życzliwego, kto łaskawie mi otworzy, kiedy w tym samym momencie moje dziecko chce zaspokoić zwykłą potrzebę głodu. Następnym razem był już zamontowany skuteczny dzwonek. Ot Polska właśnie, demolkę urządzą wszędzie, więc wszystko pod klucz trzeba.
Pozdrawiam.
Dziękuję, kochana.
UsuńTo właśnie tak jest, że piszą często osoby, którym takie naturalne czynności przeszkadzają, czy też "rażą w oczy", a jakoś nie zwracają uwagi na poważniejsze "nieestetyczne" wrażenia: brudne ulice, zasyfione od petów i butelek po piwie place zabaw, zajmowanie miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych czy też rodziców z dziećmi. Długo bym tak mogła...
Brawo Jagodzianko!
OdpowiedzUsuńPostępowy tatuś... umie bloga pisać, wie że jego dziecko nie może być głodne, inne niekoniecznie...
Chciałam więcej napisać, ale tutaj zaglądają przeważnie osoby, którym nie trzeba tłumaczyć...
Właśnie, Barbaro - rozumie, że trzeba karmić dziecko, bo to jego naturalna potrzeba, konieczność. Sam widzi, jak często Żona karmi - zaznaczając przy tym, że to piękny widok, po czym snuje swe rozważania o nieestetycznym widoku INNYCH matek karmiących.
UsuńŻenuła.
chciałam coś mądrego powiedzieć, ale rzeknę tylko: słusznie napisane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana.
Usuńniech się wstydzi ten kto widzi :))
OdpowiedzUsuń:D Dzięki.
UsuńOch Jagodzianko! Cała racja, cała prawda! Na reklamach, bilbordach aż walą po oczach gołe biusty czy też torsy. W telewizji sceny łóżkowe nie są niczym niezwykłym o 9 rano. A karmiąca matka budzi takie zgorszenie! Matko i córko! Jeśli będzie taka potrzeba będę karmić dziecko publicznie, nie w ubikacji, czy też ukryta w kącie. Ale dyskretnie wraz z resztą rodziny w restauracji, na spacerze, czy gdzie tam akurat będę. I niech mi tylko ktoś zwróci uwagę! Agresywność 10! ;-))))
OdpowiedzUsuńA ten facet to raczej nie powinien oczekiwać miłego spektaklu, tylko dla przyzwoitości powinien odwrócić wzrok.
Pozdrawiam wszystkie mamuśki karmiące! ;-)
Widzisz, bo mnie się wydaje, że cały problem jest w tym, że każdy na swój sposób rozumie pojęcie "wywalić cyca". Ja nie widziałam do tej pory kobiety, która by całkiem się obnażyła do karmienia, co nie znaczy, że takich nie ma. Pewnie są. Ale dla jednych zobaczenie już samej matki, która karmi w miejscu publicznym, jest już "wywalaniem cyca".
UsuńJa karmiłam wszędzie, nawet jak trzeba było to na ławce przed kasami w markecie. Oczywiście, że nie obnażałam się, ale nie kuliłam, nie chowałam po kątach.
Wszystkiego dobrego dla Was! Ucałuj w paluszki Anulkę!
Zszokowałaś mnie totalnie - tzn, ściśle rzecz biorąc zszkował mnie ów tatuś, ale bez Ciebie do niego bym nie trafiła ;) Ale on taki wrażliwy, ach, i jaki postępowy, och! Szał ciał normalnie :P
OdpowiedzUsuńMnie bardziej brzydzi jak w restauracji widzę, jak ktoś je jak przysłowiowa świnia (i od razu przepraszam świnie), a już słów mi brak, żeby wyrazić jak brzydzi mnie to, że 90% ludzi korzystających z publicznie dostępnych toalet uważa, że szczotka do ubikacji jest tylko do użytku sprzątaczki. Brzydzi mnie też widok panów sikających pod drzewem/murem (a u nas na osiedlu jest to nader często). I mogę jeszcze tak długo wymieniać, ale jakoś kobiety karmiące dziecko w miejscu publicznym, nawet jakby były i całkiem gołe na moją, zaznaczam, CAŁKOWICIE prywatną, listę obrzydliwości nie trafiły do tej pory ;) No, dziwna jestem najwyraźniej, mało subtelna i wrażliwa.
A osobiście, co prawda, rzadko zdarzało mi się karmić gdzieś publicznie, tak sobie dobierałam godziny, żeby na to karmienie wrócić do domu, bo i tak wystarczające jazdy mieliśmy z tą czynnością ;)
Pan Tatuś jest tak bardzo wrażliwy, że postanowił nie publikować mojego komentarza, w którym podaję mu link do mojego posta.
UsuńW firmie, w której odciągałam pokarm w kiblu, pracowałam z babkami zawsze pięknie wyglądającymi ( nie to co ja ;), zadbanymi, odpicowanymi, wykształconymi i ... musiałam kiedyś zostawić w toalecie kartkę z instrukcją obsługi właśnie szczotki klozetowej. To się w głowie nie mieści, jaki brud zostawiają po sobie ludzie. O kulturze jedzenia nie wspomnę. Zastanawia mnie tylko jedno: czy tak samo zachowują się w swoich domach?
Wiesz zadawałam mojemu W. ostatnio pytania odnośnie piersi właśnie. Przyznał, że czasami panie topless na plaży niekoniecznie "zachwycały", ale jak go zapytałam, czy karmiące matki są dla niego mało pięknym widokiem i, odrzekł NIE, a jak te matki są brzydki i mają brzydkie piersi i w dodatku na wierzchu? Rzekł: NIE. Spytałam, dlaczego "nieatrakcyjna" pani topless mu trochę przeszkadza, a karmiąca z "wywalonymi cycami" nie? I wtedy powiedział mi: bo ona przecież karmi dziecko! I tu chyba chodzi po prostu o podejście do tematu. Pozdrawiam!
Dokładnie!
UsuńDla mnie kobieta, która karmi, to kobieta która karmi. I koniec. Nie patrzę na to jaki ma biust i ile go widać.
Hehe... nic dodać, nic ująć. Podsumowałaś faktycznie cały okołobiustowy temat :) Zgadzam się z tobą w zupełności. A "wywalanie cyca" to z tej samej bajki co "paradoanei z brzuchem" ciążowym - nic tylko burkę na siebie i z domu nie wychodzić, bo brak kobiecej talii panom estytykę świata psuje :)
OdpowiedzUsuńTo prawda: kolejne "obrzydliwości": ciężarne epatujące brzuchami,kobiety dojrzałe ubierające się niestosownie do wieku, otyłe kobiety w mini, młode ubrane bardzo skąpo, albo młode ubrane od stóp do głów i do tego na czarno. oj, można tak wymieniać...
Usuń