Szeregowiec się rozgadał. Powtarza za nami każde słowo mniej lub bardziej wyraźnie. Ale mówi. Dużo. Zaczyna się etap gaduły nr 2... I jak tak kapralka z szeregowcem zaczynają mówić, to... generałowa ma lekko dość. Zatyczki do uszu potrzebuje. Ale z drugiej strony jest szczęśliwa, gdy słyszy te wszystkie śmieszne słówka:
Najpierw na "krzesło" mówił "tusiadaj", ale teraz już mówi "cieciełko". Albo na "kiwi": "iti", "kiti", a teraz już poprawnie. I już nie mówi "bibi" tylko "ebieski"
Najgorzej na początku było z uzyskaniem od niego informacji, ponieważ zachowywał się, jakby miał echolalię:
Generałowa: Franczesko, co chcesz?
Frank:Co cieś?
G.: Chcesz chlebek?
F.: ebek?
Teraz już na szczęście mówi bardziej komunikatywnie.
Ale generałowa na czym innym chciałaby się skupić. Nie od dziś wiecie, że nasz poligon to istna wieża Babel. Każdy w swoim języku mówi i teraz ewidentnie widać, że szeregowiec Franczesko bardzo dobrze wie, do kogo w jakim języku przemówić. Do generała zatem zawoła " Daddy, a plane!", ale do generałowej "Mamuś, salot!" (samolot).
Najśmieszniejsze są poranki. Franczesko najpierw woła do generała " Daddy, ejk ap!" ("wake up" - "wstawaj"), następnie podchodzi do Jagny i rzecze: "Bonżur!", a na końcu przychodzi do generałowej, całuje ją i mówi " ćeść". To samo jest z podziękowaniem do każdego z nas mówi w innym języku.
Oczywiście, dla Franczeska pierwszym językiem jest język polski i to bez dwóch zdań i nim się komunikuje przede wszystkim, ale bywa, że pewnych słów używa tylko po angielsku, bo zapewne są łatwiejsze.
Dla kapralki pierwszym językiem staje się francuski. Nic dziwnego: najpierw cały dzień w szkole, teraz całymi dniami bawi się Emmą czy Celią. Albo przez 7 godzin dziennie była w stadninie. Dlatego też bawiąc się nawet sama, mówi do siebie w tym języku i często bywa, że do Franczeska również i on za nią powtarza. Stąd też jego częste zwroty "violà", "merci".
Zabawne jest również obserwowanie innych małych szeregowców i kapralek na polu bitwy zwanego ogrodem. Emma zainteresowana jest polskimi słowami. Coraz częściej do Franczeska mówi : Franio, nie!" albo "Franio, chodź¡". Jednak to, na co zwróciłam uwagę, to fakt, że imię szeregowca wymawia nie z francuskim, ale z polskim "R". I co zabawniejsze! Gdy Camille wymawia Franka imię ze swoim charakterystycznym "R", Emma zaraz ją poprawia!
Franio od jakiegoś czasu mówi na siebie Hanio. Lubi naśladować zarówno kapralkę jak i generałową. Chce malować usta błyszczykiem, lakierować włosy, zapinać spineczki...
Moje ukochane zdjęcia:
Tutaj kapralka uczy szeregowca poważnych spraw: odczytywanie na mapie pozycji wroga, czy obliczanie różniczek, czy tam dodawania...
|
WYCHODKOWY RAPORT
Generałowa pisała TUTAJ, że zaczyna odpieluszanie szeregowca podczas snu. Jak generałowa powiedziała, tak zrobiła, by nie złamać danego słowa głośno wypowiedzianego na blogu. I teraz pewnie aż przestępujecie z nogi na nogę, by jak najszybciej się dowiedzieć, jak idą postępy w tym zakresie. Rozumiem Wasze zniecierpliwienie, bo czyż nie najbardziej fascynujące są opowieści matek o kupkach i zupkach?
Pieluchę ściągnęłam tylko do popołudniowych drzemek. I tak poniedziałek oraz wtorek były bardzo mokre. W środę jedynie popuścił, co go obudziło. Resztę załatwił w WC. CZWARTEK SUCHY! Piątek mokry. Weekend był bez snu popołudniowego. Poniedziałek mokry, WTOREK SUCHY! A dziś? Zobaczymy.
Muszę przyznać, że mimo iż na noc pielucha jest zakładana szeregowcowi, to jednak - być może bezpieluchowe drzemki w ciągu dnia - sprawiły, że zaczął się budzić w nocy z suchą pieluchą i po posadzeniu go na... UWAGA! nocnik, załatwia swoją potrzebę! Tak. wyciągnęliśmy ten przedmiot i Franczeskowi od nowa się spodobał (za dnia jednak korzysta z toalety). I tak wiele nocy było suchych! ale zdarza się, że nad ranem woła: " Daddy! Pee, pee! Too late!" to wiadomo, że już za późno na toaletę.
Ach ten raport był fascynujący, nieprawdaż?
***
To jeszcze na zakończenie.
Generałowa ma brata. Młodszego. I ów Brat wczoraj urodziny obchodził swe. I generałowa wpadła na pomysł, jaki prezent Mu sprawić. Nie, nie były to skarpetki. Ani woda toaletowa. Ani krawat. Ani kuferek by Jagodzianka z napisem "Skarby Marcina". Zwróciłam się o pomoc do KIOSC zachwycona Jej laleczkami i poprosiłam o niecodzienne zamówienie. Kasia zamówienie wykonała perfekcyjnie! Nie jestem tylko pewna, czy Bratowa zadowolona jest z tego, że łóżko teraz musi dzielić z jeszcze jednym facetem.
Wiecie kto to taki?
Wszystkie zdjęcia oraz wykonanie pracy autorstwa KIOSC! |
Pozdrowienia z nowego prawie bezpieluchowego frontu,
Jagodzianka.
Jaaaaa, Freddie! Mnie się podoba "tusiadaj"... Ale "cieciełko" też jest fajne :)
OdpowiedzUsuńTak ,tym "tusiadaj" mnie rozwalił.
UsuńBoski Freddie, no nie? ;)
Boski Freddie!
UsuńA - zdjęcia piękne!
OdpowiedzUsuńHanio tak ślicznie wygląda. Tylko W. jak spojrzał na tę spinkę...
UsuńA wiesz, że dopiero teraz ją zauważyłam? Wcześniej nie zwróciłam uwagi.
UsuńE tam, W. przewrażliwiony jest. Wszak nie mogą dzieciom włoski do oczu wpadać jak się uczą, tak?
No właśnie! Musi lepiej widzieć cyferki!
UsuńKochana, wpadłam przelotem i nie mam nawet czasu przeczytać, ale muszę, muszę Ci powiedzieć że masz cudniaste dzieci! Franek jest już taki duży, a Jagódka śliczna dziewczyna, oj niejedno francuskie serce złamie ;)) Oj, może kiedyś nadrobię Twoje wpisy? Ściskam!
OdpowiedzUsuńOj, zapracowana i zalatana kobieto! Uważaj na kominy! :D Pozdrawiam!
Usuń"Tusiadaj" jest PRZECUDNE!!
OdpowiedzUsuńI Kioskowy LAL Fredi też.
Obmyślałam już kiedyś zlecenie dla Kasi, by nam zrobiła LALA dla Maksymiliana - i chyba się skuszę!
Koniecznie! Każdy facet na widok takiego lala mięknie;)
UsuńTak oczywiscie ze wiemy toz to freddy jedyny i nie powtarzalny. Ta twoja domowa wierza babel przypomina mi troche sytuacje kiedy pracowalam jako baby sitter 4 dzieci. Prawie kazde urodzone w innym kraju. 2 pierwsze dziewczynki w Londynie, potem chlopczyk w Mediolanie i najmlodszy synek w Pradze.
OdpowiedzUsuńSedzilam z nimi 2 miesiace. Dziewczynki mowily glownie po angielsku i troche po wlosku a chlopaki do tego dodaly tez czeski. Ten najmlodszy mowil glownie po czesku, bo rodzice na stale tam mieszkali i on spedzal czas z czeska niania albo w czeskim przedszkolu. No i jego nie rozumial prawie nikt a mial wtedy cos ok 2 lata. Starszy chlopczyk mieszal wloski z angielskim. Dziewczyki juz mialy 6 i 7 lat i koniecznie chcialy uczyc sie odemnie polskiego. Byla z nami tez corka drugiej niani z Peru czyli dolaczyl hiszpanski. Do tego wszystkiego bylismy na wakacjach na Sardyni, ktora ma swoj specyficzny jezyk. A do tego mama dzieciakow brala codziennie lekcje niemieckiego.
Cala rodzina mieszkala wtedy na stale w Pradze a rodzice dzieci sa 100% wlochami. Tak to byl cyrk nie z tej ziemi.
To moja wieża przy Twojej to po prostu wieżyczka... Miałaś niezłą językową przygodę!
UsuńJak ja lubię Cię czytać! :))
OdpowiedzUsuńNa fotce to dwie córunie, nikt nie uwierzy, że Franek to nie Franczeska :D
A laleczka dość oryginalny prezent, jestem ciekawa czy się spodoba obdarowanemu?
Ja nie wiem kto to jest, kto to taki?
Dzięki!
UsuńTo Freddie M. Z Queen! Obdarowany musiał być zachwycony, skoro dostał swojego idola.:D
O loooosie! No faktycznie Freddi!
UsuńMadziu, jak się Ciebie cudnie czyta!!! Dzieciaki masz, że tylko wzdycham z tęsknotą. Cudne fotki, cudne minki i w ogóle.. Franio w trzech językach nadaje?! Coś pięknego!!! A prezent Fredy M. jest superrr!!! Wszystkiego najlepszego dla Twojego Brata!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kajko! Te fotki to nie codzienność;) Czasami są mniej słodkie sceny, Jagna daje popalić, Franio mniej, bo mniejszy;)
Usuńdziękuję za życzenia dla Brata, zwłaszcza, że właśnie jest po operacji, to się Mu przydadzą ;)
Super się czyta :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że wychodkowy raport jest pasjonujący, aż moi chłopcy sprzed wieeeelu lat mi się przypomnieli. ;)
OdpowiedzUsuńI dzieciaki cudne, jak kalka, klony takie.
Franczesko będzie fantastycznie wyposażony w języki na drogę życiową, Jagódka również - chapeau bas dla Waszej rodzicielskiej mądrości!!!
Tak, nie ma to jak opowieści matek o kupkach, zupkach i genialności ich dzieci.
UsuńStaramy się wykorzystać i nasz potencjał, i okazje.
Cześć kochana :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite te Twoje Dzieciaki, cudne i przezabawne ;)
Twoje maluchy są takie światowe, że może jak dorosną, to Kapralka rozkocha w sobie jakiegoś przystojnego Włocha, a mój ulubiony Szeregowy przygarnie jakąś zapatrzoną w Jego cudne lico, drobniutką Tajkę (żeby nie była wyższa od Teściowej;)...
Wyobrażasz sobie wtedy Rodzinne spotkania???
Gratulacje dla Franka, że się wykazał męstwem i dla Ciebie, za cierpliwość i wytrwałość :-*
Jesteś niezwykłą kobietą, podziwiam Cię za dystans do spraw nad którymi większość ludzi za bardzo się trzęsie :)
Całuję
Włocha powiadasz? Hmmm... Chyba wolałabym Francuza, żebym mogła tu zamieszkać na stałe;) Tajka? no ok, będzie niższa, ale czy dla mojego Frania urodziła się już ta ODPOWIEDNIA? ;)
UsuńOch, przed nami jeszcze długa droga bezpieluchowa ;) A może tak tylko myślę?
Anet, jestem zwykłą babką, z milionem wad, ale chyba racja - mam dystans do siebie...
Słodziaki!
OdpowiedzUsuńInnych nie rodzę;)
UsuńAle Franio wygląda uroczo :)) Wyrosną z nich mali poligloci - i super :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dalszych zmaganiach toaletowych i wytrwałości .
Freddie jest rewelacyjny!! Super pomysł na prezent
Dzięki, kochana. Jak się zacznie jakąś akcje, to potem jest już z górki. Tylko jak długo? ;)
UsuńSpokojnie , przeleci ... dosłownie i w przenośni :))
UsuńPóźniej z perspektywy patrzy się inaczej - tylko trzeba to przeczekać :)
widzę ,ża masz dwie dziewczynki tylko żeby Franiowi tak nie zostało ;p
OdpowiedzUsuńSpoko, spoko. niech będzie jak ma być ;)
UsuńJejciu, jakie te Twoje dzieci już duże... I jakie ładne :) Pozdrówki!! (pieluchowych przygód nie będę komentować, bo my na tym polu nadal mamy porażki i mnie zazdrość bierze...)
OdpowiedzUsuńNo co Ty? ale macie tylko nocne problemy? Ja na początku drogi, a już zapomniałam ja to z Jagną było. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńNo niestety nie tylko nocne...
UsuńAjajuj,kurczę, od czasu do czasu - jak się zdarzają wpadki, to nic strasznego... Jagna długo się a to zabawiła, a to zapomniała, że się jej chce... Oj długo! Szkoda, ze nie możemy się jak kiedyś na T. spotkać i pogadać, podzielić swoim doświadczeniem...
UsuńWierzę, że będzie lepiej, wszak to kandydat dla mojej Jagny ( se tak dawno wymyśliłam ;))
No niestety u nas to nie tylko "zapominanie", tylko trochę głębszy problem, ale - jest coraz lepiej, nie gorzej :)
UsuńA znaleźć zawsze się można :)
To najważniejsze, że jest lepiej :D
UsuńAch, wiesz, jak to jest z tym "znaleźć zawsze się można"? No właśnie: nie zawsze. Ach, to nie jest rozmowa "na komentarze";D
AmenT :D
Usuńmuszę przyznać, że masz bardzo mądre dzieci
OdpowiedzUsuńnie raz słyszałam od mamus z mieszanych rodzin, że ich dzieci mylą jezyki i lepiej, żeby wszyscy w rodzinie porozumiewali się w jednym języku
a tu Franio bardzo zdolny i w mig łapie wszystko
To nie jest prawda. My, co prawda, nie jesteśmy rodziną mieszaną, tylko naszą decyzją było to, by w. mówił do dzieci po ang. od urodzenia.To, że dzieci mówią "mieszanie", czyli w zdaniu znajdują się słowa różnych języków nie znaczy, że jest to dla nich złe. Mówią tak, gdy jest im łatwiej wymówić jakieś słowo ub, gdy zapomną/nie wiedzą jak brzmi w danym języku. Absolutnie jednak - jeśli rodzina jest mieszana - nie powinno się - moim zdaniem - rezygnować z nauki drugiego języka, bo to jest cudowna okazja nauczenia dziecka obcych języków. Za darmo.
UsuńWidzę to po Jagnie, która nie ma problemów z mówieniem po polsku, angielsku i francusku.
z ogromną (jak zwykle) przyjemnością poczytałam Twe relacje:) dzieci-śliczne,zwłaszcza Jagódka:)ma taką fajną,brzoskwiniową karnację (albo opalona?), Hanio -cudny,aczkolwiek podzielam to "charakterystyczne spojrzenie" W, kiedy go zobaczył ze spinką...;)
OdpowiedzUsuńfantastycznie,że masz tak multilingwistyczne dzieci-to jest naprawdę świetna sprawa, w końcu jeden taki już śpiewał: KEINE GRENZE...jeśli zna się kilka języków, to naprawdę "grenze" istnieją tylko na mapie, pozdrawiam najserdeczniej i radości oraz szczęścia życzę, Anita
I opalona i brzoskwiniowa - po ojcu.
UsuńOj tam, oj tam. Spinka musi być, jak ma siostra taka samą. Bo On ją bardzo naśladuje.Każdego z nas, zresztą.
Kochana, i ja Ciebie pozdrawiam!
A jak wiesz, uważam, że jeżeli jest możliwość uczenia dzieci języków i to za darmo! ( przecież to są ogromne koszta) to nie można marnować okazji!
U mnie na froncie pieluchowym już względna stagnacja - Marcyśka,chodzi bez pieluchy od ponad tygodnia :-) bardzo rzadko zapomni sie i nasika w majteczki, a wszystko poszło tak sprawnie jak koleżanka powiedziała mi, że nie wolno ogłupiać dziecka i raz zakładać pieluchę np. na podróż a raz nie do ogrodu, bez pieluchy to bez pieluchy i po początkowym moczeniu gatek za każdym razem dziś juz jest super!
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam postępów w pieluchowej sprawie!
Niby tak, ale... jak się jedzie w podróż 10 godzinną, autostradą i nie można się zatrzymać w każdej chwili,to nie wyobrażam sobie nie założyć pieluchy, bo przecież dziecko nie będzie siedziało kilka godzin w zesikanym foteliku... Aczkolwiek w drodze powrotnej, gdy zauważyłam, że chłopak dzielnie daje sobie radę, z pieluchy zrezygnowałam.
UsuńW nocy jeszcze musi być, bo za mocno śpi, a ja nie mam tyle prześcieradeł i ceratek. Ok, prania nie chcę robić codziennie, choć i tak praktycznie robię;)
'Tusiadaj' jest najlepsze!
OdpowiedzUsuńI w ogóle wyszła prawda na jaw, masz DWIE córki! ;) Patrząc na te zdjecia nikt Ci nie uwierzy w syna i koniec ;)
Ach, sama się wygadałam ;) To taki nasz coming out:D
UsuńHaha widzę, że bardzo ciekawie tam u Was na froncie :) Twoje dzieciaki są prześliczne.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w odpieluszaniu szeregowca :)
Dziękuję za miłe słowa i za ciekawe zamówienie, cieszę się, że Freddie się spodobał.
Pozdrawiam cieplutko :)
"tusiadaj" mnie rozwaliło ;D
OdpowiedzUsuń